- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 czerwca 2017, 23:35
jak wyżej. Wierzycie w karmę? Że zło wyrządzone wraca? i dobro też? jakieś przyklady?
7 czerwca 2017, 11:00
ja bym jednak proponowała trochę przeredagować zagadnienie, bo... ale...pojęcie karmy to zagadnienie filozoficzne, obejmujące to jak oddziałujemy na otoczenie i jak otoczenie oddziałuje na nas, związki przyczynowo-skutkowe, wnioski, które wyciągaja ludzie rozumni. Ludziom bliżej nie zainteresowanym, nierozumnym, bądz na tyle leniwym, że nie dostrzegają powiązań, pozostaje wiara. Znaczy bardziej pojmowanie w kategoriach wiary, ale jak sie juz zakłada wątek, to chyba jednak jest się zainteresowanym :D
Dokładnie. Nasze życie składa się z ciągów przyczynowo-skutkowych. Żyjemy w świecie, w którym akcja wywołuje reakcję, choć nie wszyscy są w stanie te reakcje przewidywać. I można sobie to nazywać jak się chce: karmą (chociaż, już wcześniej ktoś wspomniał, że jest to pojęcie używane w złym znaczeniu), karą bożą, czy losem. Dla mnie to jest trzecia zasada dynamiki Newtona
Edytowany przez Posterisan 7 czerwca 2017, 11:05
7 czerwca 2017, 11:37
karma w rozumieniu ludzi z zachodu to jakieś zabobony, takie "na chłopski rozum" rozumienie bardzo skomplikowanego procesu. Spojrzcie na niemcy i kryzys imigracyjny - to jest właśnie to co dostaja po II wś, przykład tego że wytworzona zła energia zawsze wraca, nie zawsze w takiej samej formie i oczywistym czasie.
7 czerwca 2017, 11:44
Naucz się czytać ze zrozumieniemTo idąc tym tokiem rozumowania wszystkie matki chorych dzieci to suki i same na to zasłużyły? BO rozumiem, że dobrym ludziom się nie zdarza choroba w rodzinie. A nie, czekaj, może to po prostu przypadek?Po części tak. Znam przypadki osób, które zrobiły coś złego innym, źle życzyły komuś i spotkało je nieszczęście. Przykład: kobieta zdradzała swego męża- bardzo dobrego, uczciwego człowieka. Nie wiedział on o tym ale prawda prędzej czy później na jaw wychodzi. Zaszła w ciążę, urodziła dziecko rzekomo swojego męża. Po roku dziecko strasznie zachorowało, nie wiem dokładnie na co ale na śmiertelną chorobę, potrzebny był przeszczep szpiku, zrobiono badania DNA a tu niespodzianka - dziecko okazało się być dzieckiem kochanka. Za niedługi czas zmarło a mąż odszedł, z kochankiem też się nie powiodło. Myślę, że to kara dla tej kobiety za zdradę. Inny przykład - matka jednej z moich przyjaciółek. Zawsze była nieprzyjemna dla swoich dzieci mimo, że były grzeczne. Ciągle krzyczała, wielu rzeczy zabraniała a nawet była dla nich skąpa chociaż kasy mieli dość sporo. Strasznie jej nie lubiłam. Dziś los ją pokarał - dzieci wyprowadziły się z domu, tata mojej kumpeli jest sparaliżowany i musi się nim zajmować. Nieciekawe ma życie. Ale czy dobro wraca? Takich przypadków znam niewiele, często ci bardzo dobrzy ludzie mają niezbyt fajne życie.
O to nie musisz się martwić. Chciałam zwrócić uwagę, że takie kategoryzowanie będzie krzywdzące, bo w sytuacji kiedy coś przykrego zdarzy się porządnym ludziom można by powiedzieć "a może oni jednak są źli skoro los ich pokarał". Szukanie przyczyn w sytuacjach losowych jest dla mnie po prostu niedorzeczne. A może to jest jeszcze inaczej? Kobietę spotkała choroba dziecka, bo była niewierna wobec partnera, więc jej się "należało", a jak to samo spotka tą która całe życie byla uczciwa to już po prostu miała pecha. Logiki w tym nie ma tak czy siak, no ale ludzie muszą sobie wszystko wytłumaczyć i znaleźć przyczynę, niekoniecznie tam gdzie ona rzeczywiście jest.
7 czerwca 2017, 11:51
karma w rozumieniu ludzi z zachodu to jakieś zabobony, takie "na chłopski rozum" rozumienie bardzo skomplikowanego procesu. Spojrzcie na niemcy i kryzys imigracyjny - to jest właśnie to co dostaja po II wś, przykład tego że wytworzona zła energia zawsze wraca, nie zawsze w takiej samej formie i oczywistym czasie.
A dla mnie to nie karma i kara za grzechy, tylko ciąg przyczynowo-skutkowy. Z powodu II wojny światowej, Niemcy na arenie międzynarodowej, starają się być bardziej święci od Papieża. Dlatego Niemcy z otwartymi ramionami przyjmowali uchodźców (oczywiście było tez kilka innych kwestii, w tym ekonomiczne i demograficzne), bo jeśli by tego nie zrobili, to, z wiadomych powodów, każdy patrzyłby na nich jak na ostatnich nazioli. Czyli tak w skrócie:
Ich historia (plus starzenie się społeczeństwa, plus czynniki podyktowane względami ekonomicznymi i dyplomatycznymi) wywołały reakcje, czyli decyzję o przyjęciu uchodźców. Zderzenie kultur, napływ ludności, która jest często wrogo nastawiona do "zachodu", napływ ekstremistów spowodowały sytuację w Niemczech i ataki terrorystyczne. Czyli: AKCJA--> REAKCJA--> AKCJA--->REAKCJA. A nie zła energia.
Edytowany przez Posterisan 7 czerwca 2017, 11:52
7 czerwca 2017, 11:54
Niemcy to akurat maja ogromny kompleks po II wojnie i od dziesięcioleci chętniej rezygnują ze swojej narodowej tożsamości, niż na arenie międzynarodowej bąkną o narodzie w jego granicach, mają zatem to, co mają.
7 czerwca 2017, 11:59
Niemcy to akurat maja ogromny kompleks po II wojnie i od dziesięcioleci chętniej rezygnują ze swojej narodowej tożsamości, niż na arenie międzynarodowej bąkną o narodzie w jego granicach, mają zatem to, co mają.
Myślę tez, że oni świetnie wiedzą co robią. Wyobraźmy sobie wystąpienie Merkel, w którym mówi o silnej tożsamości narodowej i dbałości o zachowanie niemieckiej kultury. Na drugi dzień na pierwszych stronach gazet pojawiłoby się jej zdjęcie z przyprawionym wąsem. U nich nawet patriotyzm (nie nacjonalizm) wywołuje podejrzenia. Więc mieli do wyboru albo przyjęcie uchodźców, albo osłabienie stosunków międzynarodowych i utratę pozycji w Europie.
Edytowany przez Posterisan 7 czerwca 2017, 12:01
7 czerwca 2017, 12:03
karma w rozumieniu ludzi z zachodu to jakieś zabobony, takie "na chłopski rozum" rozumienie bardzo skomplikowanego procesu. Spojrzcie na niemcy i kryzys imigracyjny - to jest właśnie to co dostaja po II wś, przykład tego że wytworzona zła energia zawsze wraca, nie zawsze w takiej samej formie i oczywistym czasie.
To co napisałaś to przecież też zabobon. Zgadzam się z opiniami wyżej - w przypadku Niemiec to po prostu wynik traumy po II wojnie - ale nie na zasadzie powracającej złej energii, a ich przesadnej poprawności politycznej i właśnie strachu o to, że ktoś ich patriotyzm i dbałość o własny interes narodowy odbierze jak faszyzm.
7 czerwca 2017, 12:03
ooo, Anielicy to jeszcze się pokojowy Alfred zamarzył, w najmniej odpowiednim momencie :D
7 czerwca 2017, 12:17
ale właśnie o ten strach chodzi, sami go wywoływali a teraz do nich wrócił. Serio życie nie jest czarno białe i w każdej filozofii jest troche prawdy a troche kłamstw. Dla mnie takie racjonalne patrzenie na ciag przyczynowo skutkowy jest ok, ale trzeba być otwartym na inne spojrzenie na świat a nie zamykać się do swojego punktu widzenia. Dla poparcia jakiejś teorii można znaleźć wiele przykładów, ale nie znaczy to że jest ona jedyna i słuszna.
7 czerwca 2017, 12:33
ale właśnie o ten strach chodzi, sami go wywoływali a teraz do nich wrócił. Serio życie nie jest czarno białe i w każdej filozofii jest troche prawdy a troche kłamstw. Dla mnie takie racjonalne patrzenie na ciag przyczynowo skutkowy jest ok, ale trzeba być otwartym na inne spojrzenie na świat a nie zamykać się do swojego punktu widzenia. Dla poparcia jakiejś teorii można znaleźć wiele przykładów, ale nie znaczy to że jest ona jedyna i słuszna.
Ale to, że Niemcy się boją bycia posądzonym o faszyzm to nie jest żadna "powracająca karma" (czy strach, bo widzę że słowo karma zastępujesz teraz słowem strach, wypaczając zupełnie jego znaczenie), tylko właśnie ciąg przyczynowo-skutkowy. Jeżeli ktoś robił coś złego to odciska się na nim pewne piętno, z którym potem musi żyć. Ludzie nie zawdzięczają tego piętna karmie, losowi, sprawiedliwości społecznej, boskiej i tak dalej, tylko sami sobie.