Temat: boje się że to nie ten...

dziewczyny proszę, nie krytykujcie mnie od razu...mam nadzieje, ze napiszę Wam to tak jakoś że nie namieszam... chodzi o to ,ze boję się ,ze chłopak z którym teraz jestem nei jest tym na całe życie... boję się , ze nei będę umiała go zostawić myśląc ,ze to jednak z nim będę najszczęśliwsza....boję się że zostawię go bo zauroczę się w kimś a wtedy będzie już za późno żeby do niego wrócić... jesteśmy razem od roku, zaczęliśmy być ze sobą bardzo szybko ,więc brakowało mi tego zauroczenia początkowego, takiego zdobywania... jest moim tak na prawdę pierwszym "prawdziwym "facetem, wiec nie bardzo wiem jak byłoby z innym i boje się że zacznę się kiedyś nad tym zastanawiać i zrobię jakąś głupotę... jest to świetny facet, nie jedna by mi zazdrościła takiego i tak na prawdę jest idealnym kandydatem na męża ale... ale kurde co mam zrobić jak zawsze chciałam być z facetem takim hmmmm.... chciałabym przeżyc prawdziwą przygodę z takim SKURCZYBYKIEM... strasznie chciałabym stafić na chłopaka z którym jestem teraz za jakieś np. 3 lata kiedy się wyszaleje i będę chciała się ostatkowac... nie chce go zranić, nie chce popełnić błędu i już nie wiem co robić... Mam wrażenie że czego nie zrobie będę żałować....
Wiem że zagmatwałam strasznie, ale nie wiedziałam jak krótko ująć to co czuje i o co mi chodzi....mam nadzieje, ze chociaż kilka z Was mnie zrozumie
jest takie słynne powiedzenie jeśli kogoś kochasz póść go wolno jeśli wróci jest twój jeśli nie nigdy nim nie był... dlaczego do tego nawiązuje? jeśli zrobicie sobie przerwe i do siebie wrócicie to znaczy, że to jest właśnie miłość i ty jesteś dla niego tą jedyną i on dla Ciebie..... a jeśli nie, to widocznie tak miało być... i każde z włas znajdzie swoją prawdziwą miłość;) pozdr
anulka2206 masz racje... mam nadzieje, ze to jest rozwiązanie.. nic innego mi do głowy nie przychodzi , choć i nawet ta myśl jakoś ciężko do mnie dociera
Rozumiem. podobna jest moja historia. na poczatku tez tak myslalam, ze brakuje ''tego czegos''. On jest dosyc spokojnym , ale ma swietne poczucie humoru. Moze nie ma idealnej urody, ale ma wielke serce. I wiem ze w 100% moge na nim polegac.
Boje sie , ze jesli pojde na studia trafie na kogos innego i dopadnie mnie ''cos innego''.
Ale taka ''przygodna'' zanjomosc ze ''skurczybykiem ''nie musi zakonczyc sie jak w bajce., a wtedy ksiezniczka zostanie sama na lodzie. Bo czesto tacy,ktorzy lubia ostro imprezowac ,podrywac panienki. Takiego chlopaka bedziesz miala na chwile, przeleci jak wiatr.Znajdzie kolejna(chyba ze trafi Cie sie jakis wyjatek, ale jelsi chodzi o typowych jak  mowisz''szalonych skurczybykow'' to oni dlugo jedego mijesca nie zagrzeja. Twoj ukochany nie musi byc ideałem . bo ideałow nie ma .Ważne, aby byl Twoim idealem. I nie musi to byc super szalony przystojniak , czesto od takego jest lepszy zwykly chlopak , przy ktorym masz pewnosc ,że nigdy Cie nie zawiedzie, nie zostawi, jestes bezpieczna i stale kochana. skoro tak szybko sie to zaczeło ,poczekaj, nie zostawiaj go pochopnie . poznaj go lepiej,a wtedy podejmniesz wlasciwa decyzje.
ech ja czasami myśle , ze powinnam byc sama.. że z żadnym facetem nie bede szczęśliwa... mam wrażenie że jak ktoś nie bedzie spełniał praktycznie wszystkich moich wymagań to nie ma dla nas szans... np. dzisiaj się strasznie źle czułam, miałam jechać do pracy nie pojechałam, zostałam w domu i nie dość że czułam się źle fizycznie (okropne przeziębienie ) to i psychicznie... a nie powiedziałl ani razu że chociaż chciałby do mnie przyjechać, strasznie przykro mi się zrobiło tym bardziej że cały dzień leżałam sama (siostra ma malutkie dziecko , wiec wazniejsze ode mnie , tato robi remont na górze -wychodzi że tez ważniejsze ode mnie) ... i on owszem , dzwonił , pytał , słyszał że jestem smutna, wiedział, ze fatalnie się czuje , mam zły humor i nie powiedział nic, oprócz tego że ma dużo zajęc wiec pomyslalam ok kończy późno zajęcia na studiach a on o 18 na pin ponga poszedł i dopiero jak mu powiedzialam że szkoda ze nie przyjechał to on "że nawet nie pomyslał" i jak zaczęłam się "czepiać" to powiedział ,ze pomyślał ale stwierdził że to i tak się nie da zrobić .  Wiec zaczął się mieszać i jeszcze powiedział że " musiał bym jechać na pociąg, potem pociągiem , potem jeszcze do Ciebie iść i zaraz bym musiał wracać " , wiec poczułam się po prostu jakby największym problemem było pokonanie kawałka drogi do mnie... kurde się uzalam, ale okropnie się słyszy takie rzeczy jeszcze w momencie jak się na kogoś czeka... cały dzień spędziłam sama a on nawet nie zaproponował, nie wykazał chęci że chciałby przyjechać..

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.