27 lutego 2011, 14:27
Wyjaśnię pokrótce sprawę:
Jestem studentką, studiuję w tym samym mieście w którym mieszkam - nigdzie nie wyjeżdżałam (chociaż podostawałam się na inne uczelnie) bo wtedy były problemy finansowe. Żałuję tego. Mieszkam z rodzicami.
Generalnie, moja mama ma bardzo specyficzne nastawienie. Jak nie mam mnie trochę dłużej, mimo iż została uprzedzona że tak może być, zaraz wydzwania, dopytuję się kiedy wrócę, bombarduję mnie esemesami ( na które zresztą odpisuję, to nie jest tak że ona wysyła, a ja sobie milczę bo mi tak wygodnie).
A już najgorzej jest kiedy jadę do mojego chłopaka. Tutaj nawet nie ma opcji żebym została u niego na noc! Wydzwania dokładnie co godzinę, czasem wręcz rozkazuję mi przyjechać wcześniej. Jeżeli się zbuntuję, mam w domu okropną awanturę.
Jestem z F. już 1,5 roku. Mam 20 lat, rocznikowo 21. Rozumiem że boi się że mogę "zniszczyć" sobie życie nie chcianą ciążą, albo że by musiała utrzymywać to dziecko. Ale wierzcie mi, gdybym była "nie mądra" i robiła "głupie rzeczy" {jak to ona twierdzi} już dawno miała by na wychowaniu wnuka.
27 lutego 2011, 14:52
Kilka razy z nią gadałam.
Jak grochem o ścianę. A kawę? Tak, codziennie jej robię, a jak nie zrobię to obraza.
- Dołączył: 2010-01-17
- Miasto: Sopot
- Liczba postów: 233
27 lutego 2011, 14:55
Nie pora się usamodzielnić? a mama chyba nie może pogodzić się z faktem, że już nie ma przy sobie małej córeczki ;)
- Dołączył: 2010-02-18
- Miasto:
- Liczba postów: 1342
27 lutego 2011, 14:56
no to w takim wypadku chyba najlepszym rozwiązaniem jest wyprowadzka, chyba że masz jeszcze siłę zeby trochę pocierpieć. ja nie miałam, ale to była zupełnie inna sytuacja
27 lutego 2011, 14:58
Fakt, chyba macie rację. Najlepiej się usamodzielnić - mi było wygodnie siedzieć tak na ich utrzymaniu, ale to nie idzie w dobrą stronę.
Najlepiej już robić na swoje.
- Dołączył: 2010-10-19
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 389
27 lutego 2011, 15:04
Tylko najpierw znajdz prace....
- Dołączył: 2010-02-18
- Miasto:
- Liczba postów: 1342
27 lutego 2011, 15:14
cholera.. najcięższe lata przypadaja na najlepszy okres w naszym zyciu..krew mnie zalewa kiedy o tym myslę
27 lutego 2011, 15:17
No i coś da się z tym zrobić?
Chyba nie..
- Dołączył: 2006-05-29
- Miasto: Vancouver
- Liczba postów: 544
27 lutego 2011, 15:30
Eh, masz prawie 21 lat -- idz na swoje Dziolcha.
Oprocz tego, ze poczujesz smak odpowiedzialnosci i doroslosci, to dodatkowo bardzo to polepszy Twoje relacje z mama! Zobaczysz, zadziwiajace to jest, ale bedziecie jak najlepsze przyjaciolki jak wyjdziesz z domu. Docenisz ja za wiele rzeczy, a i ona dojrzeje do tego, ze corka juz jest na swoim, i zacznie Cie doceniac za to, kim jestes, zamiast sie wiecznie o Ciebie martwic. Same plusy!
- Dołączył: 2010-07-03
- Miasto: perfekcja
- Liczba postów: 161
27 lutego 2011, 15:39
ja mam lat siedemnaście i moja matka nie wtrąca się w mój związek, w to jak żyję i, że tak powiem - się prowadzę. Ma to gdzieś, nauczyła mnie podstaw i mi ufa. Zniszczę sobie życie ? Pech, to moje życie. Dziecko też będzie moje i brzuch. :)