a mój piesek Baster miał 7 miesięcy gdy go musieliśmy uśpić .. przez błąd weterynarza - tak wynikało z sekcji zwłok . Klinika do której dotarliśmy w ostatniej chwili powiedziała nam że to nie był taki pierwszy przypadek , tej kobiety co leczyła zwierzęta u mnie w mieście .
Całą noc przepłakałam .. ( w lutym minął rok od jego uśpienia .. jak sobie przypomnę to też zdarza mi się uronić łezkę )
mój kochany P nie mógł patrzeć jak płaczę i na drugi dzień po południu kazał mi przyjechać pod swoją pracę . nie wiedziałam o co chodzi ale pojechałam zabrał mnie z kolegą półtorej godziny drogi od miasta do pewnego pana . Gdy weszliśmy do domu czekały na mnie szczeniaki do wyboru ....
Byłam trochę zła na niego bo uważałam ze to za wcześnie na nowego psa .. tym bardziej dzień po uśpieniu Bastera !!
No ale nowy piesek sam mnie wybrał , wskoczył na ręce i nie chciał się odkleić .
Po drodze zajechaliśmy do mojej szkoły bo musiałam podpisać coś u wychowawczyni . Mój P co chwilkę dzwonił do mnie że piesek piszczy za mną .
Mój tata od pierwszego wejrzenia oszalał na punkcie nowego psa jak i reszta rodzinki .
Ja trzymałam taki lekki dystans ..bo pamiętałam o Basterze
wkurzało mnie i czasem płakałam gdy ten szczeniak czasem nasiusia czy rozrabia . bo miałam w głowie obraz Bastera wyszkolony . umie już siadać , prosić , leżeć itd.. nie ''sępi'' pod stołem .. umiał prosić gdy chciał na dwór - no pies ideał !
A tu trzeba było od nowa uczyć
Ale po jakimś czasie się przełamałam nowy psiak nie odstępował mnie na krok . po tygodniu nauczył się wskakiwać na łóżko i siadał mi na kolanach przytulał się jak dziecko , z nikim innym nie chciał się bawić . jak wychodziłam z domu to płakał ( do dziś mu to zostało )
I tak pokochałam mojego nowego psiaka - w życiu bym go nie oddała nikomu !!!
jak tu nie kochać takiej morki ?