Temat: Kara w przedszkolu - brak obiadu

Mój 5-latek jest bardzo wybredny, staramy się z tym walczyć, ale nie ruszy żadnych warzyw, wędliny, sera żóltego. Dziś spojrzałam w jadłospis, stwierdziłam, że zupy nie jadł na pewno, ale przynajmniej zjadł drugie danie, bo ryż je. Dowiaduję się, że nie dostał jednak 2-ego dania. Zapytałam nauczycielki o co chodzi, to ona mi powiedziała, że postanowili go przetrzymać, nie chciał spróbować zupy, więc nie dostał drugiego dnia. I podwieczorek też skromny. Czy wy drogie mamy na to? Mi ta sytuacja się nie podoba.

Nie znam dokładnie przepisów, ale pracowałam zarówno w restauracji hotelowej (bufet) gdzie nie wolno było pakować gościom jedzenia na wynos, właśnie ze względu na możliwość rozwinięcia się bakterii, nawet jeżeli goście twierdzili, że gdyby mieli się struć, to biorą na siebie odpowiedzialność, był zakaz i już. Tak samo było w żłobku, gdzie zamawiany był catering. Miałyśmy absolutny zakaz wydawania dzieciom jedzenia na wynos, choć mamy prosiły, bo np. brały dziecko przed obiadem, bo idą do lekarza. I w przedszkolu, gdzie jest stołówka też mamy zabronione wydawać do domu. Podejrzewam, że nie jest to widzi mi się kierownictwa, ale głowy nie dam sobie uciąć ;)

Pasek wagi

Noma_ napisał(a):

HedoneAutorka ma być wyrozumiała dla kobiety, która powinna mieć kwalifikacje i doświadczenie w opiece nad dziećmi, a  która zachowała się w wyjątkowo nieetyczny i niewychowawczy sposób, podczas kiedy ta przedszkolanka nie potrafiła być wyrozumiała dla dziecka, które nic złego nie zorbiło tylko chciało zjeśc 2 danie, a zostawić zupę ?Zastanów się trochę ... 

Nie wiem, moim zdaniem dziecku się krzywda nie stała. Oczywiste, że nauczycielka postąpiła nierozsądnie, ale rozumiem, że Ty nigdy w pracy nie popełniasz błędów. Poza tym podejrzewam, że nauczycielka posiada zarówno kwalifikacje, jak i doświadczenie, skoro pracuje w przedszkolu.

Pasek wagi

.

Tak, uważam, że nauczycielka popełniła błąd. Nie znam wersji obu stron, nie wiem, co wydarzyło się w przedszkolu, za to wiem, jak dzieci potrafią dać w kość swoim zachowaniem, dlatego nie poleciałabym do kuratorium, tylko przedyskutowała sytuację z wychowawczynią. Nie wiem, czy dziecko wróciło głodne do domu, jak wspomniałam wcześniej, w przedszkolach po obiedzie zwykle podawany jest też podwieczorek, w moim nawet dwa. Nie bronię tego chorego pomysłu z niepodaniem drugiego dania, ale nie rzuciłabym kamieniem w tę kobietę.

Pasek wagi

Hedone napisał(a):

Tak, uważam, że nauczycielka popełniła błąd. Nie znam wersji obu stron, nie wiem, co wydarzyło się w przedszkolu, za to wiem, jak dzieci potrafią dać w kość swoim zachowaniem, dlatego nie poleciałabym do kuratorium, tylko przedyskutowała sytuację z wychowawczynią. Nie wiem, czy dziecko wróciło głodne do domu, jak wspomniałam wcześniej, w przedszkolach po obiedzie zwykle podawany jest też podwieczorek, w moim nawet dwa. Nie bronię tego chorego pomysłu z niepodaniem drugiego dania, ale nie rzuciłabym kamieniem w tę kobietę.

Absolutnie nie zamierzam lecieć z tym do kuratorium. Dzis dostał obiad normalnie

Hedone napisał(a):

Tak, uważam, że nauczycielka popełniła błąd. Nie znam wersji obu stron, nie wiem, co wydarzyło się w przedszkolu, za to wiem, jak dzieci potrafią dać w kość swoim zachowaniem, dlatego nie poleciałabym do kuratorium, tylko przedyskutowała sytuację z wychowawczynią. Nie wiem, czy dziecko wróciło głodne do domu, jak wspomniałam wcześniej, w przedszkolach po obiedzie zwykle podawany jest też podwieczorek, w moim nawet dwa. Nie bronię tego chorego pomysłu z niepodaniem drugiego dania, ale nie rzuciłabym kamieniem w tę kobietę.

To zalezy od jej zachowania, reakcji, usprawiedliwiania etc.

Aczkolwiek na pewno nie można pobłażać zbyt, bo to do niczego dobrego nie prowadzi. 

Nikt nie mówi od razu o kuratorium i sądzie, ale trzeba działać i reagować odpowiednio, niezbyt lagodnie i niezbyt surowo.

Pozwolisz sobie na takie traktowanie siebie i dziecka a pozniej juz nikt nie zastanowi się dwa razy co mu wolno a co nie, bo itak nie poniesie żadnych konsekwencji. 

Z doswiadczenia wiem, ze niektore nauczycielki bywają straszne i jakby bały się reagować na wiele nieprawidlowosci, a przy braku reakcji rodzicow taka zostanie i życie dzieciakow będzie bogate w przykre doświadczenia juz w przedszkolu. Dzieci nie są króliczkami doświadczalnymi nawet dla mlodej dziewczyny, która ma prawo popelniac błędy, uczyć się radzić sobie z trudnymi sytuacjami, ale musi brać odpowiedzialność za swoje zachowanie i ponosić konsekwencje adekwatne do sytuacji, ale zawsze trzeba zwrócić uwagę i zareagować.

Matyliano napisał(a):

maharettt napisał(a):

Matyliano napisał(a):

polly.198 napisał(a):

LinuxS napisał(a):

polly.198 napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Sama twierdzisz, ze dziecko "wybredne". Fajnie jesli masz czas i ochote wpasowywac sie w dosyc dluga liste rzeczy ktorych "nie tyka" i na tej podstawie przygotowywac mu posilki. Panie w przedszkolu maja inne podejscie, ktore jak ktos wspomnial wczesniej, pewnie sie sprawdza. Wyobraz sobie, ze kazde dziecko w grupie przychodzi z taka lista rzeczy, ktorych nie tyka. Nie popieram faktu, ze nie dostal drugiego dania, ale jesli zdarzylo sie to raz to od tego nie umrze. Skarga do kuratorium to juz lekka przesada. Kiedys dzieci tez nie wszystko w przedszkolu jadly i nikt sie nad nimi nie roztkliwial. Albo wciskaly na sile albo zostawialy. I zyja ;-)  Rozumiem ze mozna jednej czy drugiej rzeczy nie lubic, ale tu cala lista. Czego oczekujesz od przedszkola? 
No sorry, ale na pewno nie głodzenia dziecka... akurat ryż by zjadł, bo je mączne/ryż. I generalnie mamy z nim taką umowę, że ma cokolwiek zjeść z obiadu i z reguły coś zje: zupę (jak mu pasuje), kotlet, inne mięso, czy ziemniaki. A tutaj pozbawiono go tej mozliwości.Zjadł w domu kotleta
Czyli utwierdzasz go w przekonaniu, ze to on robi co uwaza. Raczej kiepska metoda. Negocjacje z 5 latkiem. Sama twierdzisz, ze raczej Twoje metody nie dzialaja, bo dzieciak nadal nie je mnostwa rzeczy. Juz wczesniej wspomnialam, ze nie popieram braku drugiego dania, moze sa lepsze metody "wychowawcze", nie wiem, nie jestem pedagogiem, ale pewnie przedszkolanki maja dosyc marudzenia przy posilkach, a Ty swoim zachowaniem utwierdzasz go w przekonaniu, ze robi dobrze. Rozumiem, ze mozna nie lubic czegos tam, ale tu cala lista. Swietego by trafilo. Rozmowa z przedszkolankami i ustalenie wspolnego frontu, bo w tej chwili kazdy z was ciagnie w przeciwnym kierunku. 
Ciekawe czy ty wszystko lubisz i jesz... postaw się w mojej sytuacji - ma nie jeść nic, czy to, co lubi?
ale nikt nie podaje dziecku kilograma smalcu na śniadanie, obiad i kolację - "nie lubisz? nic nie szkodzi i tak to zjesz", no ludzie. moja córka potrafi np. nie zjeść od 6-17 i odbieram ją ze szkoły z bólem brzucha, głowy, bladą i słaniającą się. 
Mój syn tez nie je i nawet się nie slania 
u nas to trwa latami.w-f, podwórko w szkole, sama nauka, a ona w szkole nie je nic, a na kolację potrafi zjeść 9 kanapek z pomidorem. albo nie je nic od 16 do rana (bo lodówka wypchana, ale ona nic nie lubi...chociaż wczoraj jogurt naturalny był spoko, a dziś już nie smakuje). mam nadzieję, że jej to minie.

Akurat śniadanie w przedszkolu zjada a w domu prawie nic. Nie wiem czym on żyje 

Pasek wagi

Hedone napisał(a):

Nie znam dokładnie przepisów, ale pracowałam zarówno w restauracji hotelowej (bufet) gdzie nie wolno było pakować gościom jedzenia na wynos, właśnie ze względu na możliwość rozwinięcia się bakterii, nawet jeżeli goście twierdzili, że gdyby mieli się struć, to biorą na siebie odpowiedzialność, był zakaz i już. Tak samo było w żłobku, gdzie zamawiany był catering. Miałyśmy absolutny zakaz wydawania dzieciom jedzenia na wynos, choć mamy prosiły, bo np. brały dziecko przed obiadem, bo idą do lekarza. I w przedszkolu, gdzie jest stołówka też mamy zabronione wydawać do domu. Podejrzewam, że nie jest to widzi mi się kierownictwa, ale głowy nie dam sobie uciąć ;)

rozumiem :) to ciekawe, bo mamy kilka restauracji, do których jeździmy (jakieś urodziny teścia itp.) i w każdej nam pakują do domu. z imprez firmowych robionych na salach weselnych, też zawsze dają. 

Pasek wagi

Dalej wciskają szpinak tym biednym dzieciom? Do szpinaku trzeba dojrzeć :-) 

Ja tylko potwierdzę to, co napisała większość - zachowanie tej wychowawczyni podchodzi pod znęcanie się, przyjrzałabym się bliżej jej metodom wychowawczym w innych dziedzinach. Do tego kompletny brak znajomości psychiki dziecka. Dzieci już tak mają, że mają swoje ulubione produkty i mogą je jeść w kółko. Mają też tak, że raz coś uwielbiają, a za chwilę tego nienawidzą. W każdej sytuacji priorytetem jest to, żeby dziecko zjadło cokolwiek. Sama mam podobne dziecko, i już się przyzwyczaiłam, że sobie z obiadu coś upatrzy i tym się zajada. Nie wciskam na siłę wszystkiego, jeśli nie chce. Staram się tylko, żeby zjadł cokolwiek. A kary? Kara to może być pozbawienie słodkiego deseru, jakiejś czekolady czy cukierka, a nie posiłku, czy nawet świeżego owocu na deser.

Armara napisał(a):

To zgłoś skargę do kuratorium. Są pewne granice których nie powinno się przekraczać, a dyrektorka to zrobiła. 

dokładnie!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.