22 lutego 2011, 16:29
czy tak do końca zakochana, czy bojąca odrzucenia?!:(
Zastanawiam się czego oczekuje od życia, mam 20 lat i myślę, że nie jestem jakąś głupią
nastolatką (tak przynajmniej mi się wydaje) ale z drugiej strony nasuwa
się pytanie czy takie osoby jak ja mają łatwiej?
Gdy w moim życiu
pojawił się On (jeśli ktoś kiedyś czytał mój pamiętnik to nie chodzi
teraz o P.-pozostał jedynie przyjacielem i jest ok) dość dużo się
zmieniło, dość dużo działo się w tym czasie. Może napisze wszystko od
początku, może to jakoś pomoże mi wyrzucić to wszystko z siebie.
Więc....
Poznaliśmy się pod koniec maja tamtego roku, ja miałam już
wakacje, chociaż był to nerwowy czas oczekiwania na wyniki maturalne.
Jednak mimo wszystko pojawiłam się na imprezie, na której On również
był. Byłam z koleżankami, On zaś dosiadł się do naszego stolika z
kolegą.... na początku zupełnie nie zwróciłam na Niego uwagi, po pewnej
chwili tańczyliśmy razem. Okazał się bardzo miły, zabawny, po prostu
taki normalny pomimo 5 lat jakie nas różni. Tego wieczoru dużo
tańczyliśmy, rozmawialiśmy, widać było że bardzo mu się spodobałam.
Nalegał, żeby podała mu swój numer...nie podałam...żeby jakoś już o tym
nie rozmawiać powiedziałam, że jeśli mi powie swój numer to ja go
zapamiętam. I tak też się stało, zapamiętałam Jego numer, chociaż nie
zapisywałam go przez dłuższy czas, nie starałam się jakoś szczególnie go
zapamiętać. W ten majowy wieczór a raczej noc gdy wychodziłam nie
pożegnałam się z Nim (byłam ze znajomymi i jakoś nie miałam czasu- już
teraz nie pamiętam tego dokładnie). Gdy wróciłam do domu i próbowałam
zasnąć, `coś` ciągle przypominało mi Jego numer....postanowiłam napisać
do Niego smsa (coś w stylu, że przepraszam, że się nie
pożegnałam....Ola), On natychmiast odpisał, że szkoda że dziękuje za
miły wieczór itp. jednak przez cały tydzień nie mieliśmy kontaktu. Za
tydzień jednak nie było mnie na tej samej imprezie, koło północy On
napisał mi smsa `że czeka na mnie tam gdzie tydzień temu`. Było mi
bardzo miło, że o mnie pamięta jednak nie mogłam być. Przez całe lato
dość często spotykaliśmy się właśnie na tych imprezach, widać było że
bardzo mnie polubił, wszyscy w koło mówili mi że Mu zależy na mnie, że
się Mu podobam. Jednak do mnie nic nie docierało, po prostu podobało mi
się jak ze mną flirtuje i ogólnie ta cała otoczka ale jakoś olewałam Go.
Muszę przyznać, że bardzo przeszkadzał mi Jego niski wzrost;/ Na
szczęście teraz się to trochę zmieniło.
W październiku ja
rozpoczęłam studia w innym mieście. Wracam dopiero w czwartek wieczorem.
Lecz mimo to On ciągle proponował mi kino, imprezy, spotkania itp. ja
jednak ciągle szukałam wymówki.... Od grudnia mamy ze sobą świetny
kontakt, rozumiemy się bez słów, oboje jesteśmy dla siebie przyjaciółmi,
potrafimy przegadać parę godzin dziennie. Zaczęło mi bardzo zależeć,
choć boje się, że chce po prostu kogoś mieć, że możemy się sobą
znudzić:(
Miesiąc temu odwiedził mnie w akademiku (nie było mojej
współlokatorki), spaliśmy razem.....oczywiście do niczego nie
doszło....było cudownie. Przegadaliśmy pół nocy...był z dziewczyną przez
4 lata, ona Go zostawiła, On też boi się związku, chce być pewien
swoich uczuć do drugiej osoby. Wtulona w Jego ramiona zasnęłam jak
dziecko.....
Parę dni potem byliśmy razem na imprezie...czułam się
jakbyśmy byli razem, trzymał mnie za rękę, przytulał, rozmawialiśmy-
powiedział, że potrzebujemy czasu, chce mnie lepiej poznać, chce być
pewien...
Od tego czasu przyjeżdża do mnie co soboty, widzimy się
dość często. Szczerze mówiąc jest mi nawet trochę głupio przed
rodzicami, bo myślą, że jesteśmy parą.....a to tylko przyjaciel.
Wczoraj
myśląc o tym wszystkim, stwierdziłam że nie powinnam się narzucać,
starać (muszę się przyznać że do tej pory cholernie się
starałam)....powinien zakochać się we mnie.
Boję się i nie wiem jak powinnam się zachować.......
Proszę o wszelkie opinie co byście zrobiły na moim miejscu, dać sobie spokój czy warto spróbować i zaczekać..?
- Dołączył: 2010-12-27
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 1197
22 lutego 2011, 16:33
Sprobuj a moze to właśnie "ten" ;)
- Dołączył: 2009-02-28
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 3028
22 lutego 2011, 16:37
moim zdaniem przyjaźń jest podstawą związku ;) jeśli świetnie się dogadujecie to spróbujcie być razem ;)
22 lutego 2011, 16:54
A moim zdaniem on sie już zakochał tylko moze boi sie tego kroku tak jak ty ;) powiedzial ze poterzbujecie czasu ,moim zdaniem jest to znak że on chce być z toba :)
22 lutego 2011, 17:22
Widać, że mu na Tobie zależy i przypuszczam, że liczy on na coś więcej niż tylko przyjaźń. Woli zaczekać,bo po prostu boi się, że Ty tego nie chcesz i te Wasze realcje, które ciągle budujecie już nie będą takie dobre jak dotychczas- a to oznaka, że mu bardzo zależy i prawdopodobnie wiąże z Tobą swoją przyszłość. Ja bym na Twoim miejscu nigdzie się spieszyła, zaczekałabym aż ona zrobi pierwszy krok, ale dawabym mu jakieś... sygnały? Tzn. dawałbym mu do zrozumienia, że traktuję go jako kogoś więcej niż przyjaciela.
Edytowany przez boubble 22 lutego 2011, 17:22
- Dołączył: 2010-08-24
- Miasto: Nibylandia
- Liczba postów: 3446
22 lutego 2011, 17:52
Ja również uważam, że mu na Tobie zależy.
Wiem co czujesz, mam podwójną podobną sytuację. Boisz się, nie wiesz jak to będzie, ale jeżeli dobrze czujesz się w Jego towarzystwie, tyle gadacie i w ogóle, to ewidentnie widać, że dobrze Wam ze sobą. Uważam, że powinnaś zaryzykować i spróbować. Nie znam Twej poprzedniej historii, ale tego kwiata jest pół świata, warto zaryzykować, a może jednak? : )
- Dołączył: 2010-03-24
- Miasto: Piła
- Liczba postów: 228
22 lutego 2011, 18:03
nelly88nelly - oj zgadzam się ;)
Czekaj, to samo przyjdzie, a z tego co piszesz, już przyszło. Mówi, że chce Cię bardziej poznać i naprawdę czyni w tym kierunku jakieś kroki - facet jest porządny i tak szybko nie odpuści. Taki przyjaciel to skarb, a gdy motyle łomocą w brzuchu to skarb po stokroć!:D Daj rozwinąć się sytuacji, a nie pożałujesz.
- Dołączył: 2007-03-19
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 207
22 lutego 2011, 18:13
Ale mi to przypomina poznanie z moim K. ;) powiem tak , my byliśmy najlepszymi przyjaciółmi przez ponad 3 lata , od samego początku iskrzyło , ale on był po długim związku (ona zdradziła) ja też nie miałam ochoty na nic poważnego i to ikrzenie przeszło w przyjaźń , co jakiś czas przychodziło mi do głowy ,że przecież powinniśmy byc razem skoro tak się dogadujemy etc. jak się okazało później on tez o tym co jakiś czas myślał ale oboje nie chcieliśmy psuc przyjaźni więc nie robiliśmy pierwszego kroku. 3 lata temu spędzaliśmy razem przyjacielskie Walentynki nie mając ochoty z nikim się spotykac , wypiliśmy trochę za dużo wina i zaczęliśmy rozmawiac.. Tak oto jesteśmy razem do tej pory ;)
Związek zbudowany na przyjaźni , długiej znajomości to najlepsza rzecz pod słońcem. Ale nie spieszcie się jeśli nie jesteście pewni. Taka niepewnośc zrujnuje i związek i przyjaźń. Jeśli czujesz ,że nie jesteś sama pewna swoich uczuc poczekaj i nie pozwól żeby on zaangażował się szybciej od Ciebie. Jeśli czujesz ,że to on nie jest gotowy - przystopuj. Nie pozwól żebyście się minęli :)