- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
13 lutego 2017, 13:00
Wiem, ze w Polsce sa dni wolne od pracy w dni swiat katolickich, rozumiem, ze to jest nakaz w tej religii by "dzien swiety swiecic". Ale czy to jest normalne by innych do tego zmuszac?
Przyklad:
Trzech Kroli, wiekszosc osob ma wolne i super. Ludzie spedzaja ten czas jak chca, ja sie nie wtracam. Ale ktos uparcie musial sie wtracic w to co ja robilam. Sniegu napadalo, wiec trzeba wziac sie za zrzucanie sniegu z dachu u rodzicow, sa oni juz w podeszlym wieku, wiec sami nie sa w stanie tego zrobic. A ja jako dobra corka, skoro mam wolne to czemu mam nie pomoc? I tak zrzucam ten snieg, az pod bramke ogrodu podchodzi babulenka wymachujac na mnie rekami i wrzeszczac, ze mam zlazic z tego dachu i do kosciola isc, bo to nie po bozemu by pracowac. Probowalam wytlumaczyc, ze to konieczne, ze nie mam kiedy indziej czasu, ale do babci nie docieralo i zaczela mnie straszyc, ze do ksiedza doniesie. Olalam to. Ale babka faktycznie doniosla i na koledzie u rodzicow ksiadz marudzil jak to tak mozna, mimo tlumaczen rodzicow, ze corka nie jest wierzaca, ksiadz nie zrozumial, tylko ubolewal nad tym, ze jak mnie rodzice wychowali.
Przyklad 2:
Kuzynka wziela slub cywilny, koscielnego nie chce (partner ateista), tylko co rodzina gada to, az szkoda sluchac. Nawet nie traktuja ich jako malzenstwa (bo slub cywilny to nie slub tylko dziecinada). Pewnie kuzynka jest w ciazy i dlatego nie moze koscielnego (minelo 2 lata, a brzucha nawet nie widac, pewnie usunela). Ich rodzice pewnie nie maja mozliwosci wziac kredytu by corke wydac, taka bieda pewnie u nich. Matka tej kuzynki tez sie na nia obrazila i od slubu sie nie odzywa, bo jak to tak nie po bozemu? Ze corka robi z nich biedakow i zlych chrzescijan!
Czemu tak trudno jest zyc swoim zyciem i nie wpierdzielac sie w zycie innych ludzi?
Osoby religijne moga mi nawrzucac, ze jestem okropna, bo swieta katolickie robie cos czego nie wolno, np. bo jem mieso w piatek (kiedys babcia to mi prawie obiad za okno wywalila, jak mnie odwiedzila), ale jesli ja komus powiem, ze dla mnie latanie co niedziele na msze jest strata czasu to wielkie oburzenie, bo ranie ich uczucia (serio?!).
Wyjasniam, ze nie mam nic do osob wierzacych dla siebie, tylko do tych ktorzy sie wpychaja w moje zycie z butami i chca narzucic swoja religie.
Ps. Mieszkam za granica, wiec argument, ze powinnam byc w pracy tego dnia, jakby nie to swieto, nie bedzie trafiony.
13 lutego 2017, 14:02
Chyba rodzice mieszkają w bardzo małej mieścinie, że ktoś się czymś takim przejmuje, a sąsiedzi rozliczają się z księdzem z chodzenia do kościoła. -,-
Mojej znajomej ostatnio ksiądz powiedział że nie dopuści jej dzieci do komunii bo nie widuje jej na mszy w każdą niedzielę.
13 lutego 2017, 14:13
Wiem, ze w Polsce sa dni wolne od pracy w dni swiat katolickich, rozumiem, ze to jest nakaz w tej religii by "dzien swiety swiecic". Ale czy to jest normalne by innych do tego zmuszac?Przyklad:Trzech Kroli, wiekszosc osob ma wolne i super. Ludzie spedzaja ten czas jak chca, ja sie nie wtracam. Ale ktos uparcie musial sie wtracic w to co ja robilam. Sniegu napadalo, wiec trzeba wziac sie za zrzucanie sniegu z dachu u rodzicow, sa oni juz w podeszlym wieku, wiec sami nie sa w stanie tego zrobic. A ja jako dobra corka, skoro mam wolne to czemu mam nie pomoc? I tak zrzucam ten snieg, az pod bramke ogrodu podchodzi babulenka wymachujac na mnie rekami i wrzeszczac, ze mam zlazic z tego dachu i do kosciola isc, bo to nie po bozemu by pracowac. Probowalam wytlumaczyc, ze to konieczne, ze nie mam kiedy indziej czasu, ale do babci nie docieralo i zaczela mnie straszyc, ze do ksiedza doniesie. Olalam to. Ale babka faktycznie doniosla i na koledzie u rodzicow ksiadz marudzil jak to tak mozna, mimo tlumaczen rodzicow, ze corka nie jest wierzaca, ksiadz nie zrozumial, tylko ubolewal nad tym, ze jak mnie rodzice wychowali.Przyklad 2:Kuzynka wziela slub cywilny, koscielnego nie chce (partner ateista), tylko co rodzina gada to, az szkoda sluchac. Nawet nie traktuja ich jako malzenstwa (bo slub cywilny to nie slub tylko dziecinada). Pewnie kuzynka jest w ciazy i dlatego nie moze koscielnego (minelo 2 lata, a brzucha nawet nie widac, pewnie usunela). Ich rodzice pewnie nie maja mozliwosci wziac kredytu by corke wydac, taka bieda pewnie u nich. Matka tej kuzynki tez sie na nia obrazila i od slubu sie nie odzywa, bo jak to tak nie po bozemu? Ze corka robi z nich biedakow i zlych chrzescijan!Czemu tak trudno jest zyc swoim zyciem i nie wpierdzielac sie w zycie innych ludzi? Osoby religijne moga mi nawrzucac, ze jestem okropna, bo swieta katolickie robie cos czego nie wolno, np. bo jem mieso w piatek (kiedys babcia to mi prawie obiad za okno wywalila, jak mnie odwiedzila), ale jesli ja komus powiem, ze dla mnie latanie co niedziele na msze jest strata czasu to wielkie oburzenie, bo ranie ich uczucia (serio?!). Wyjasniam, ze nie mam nic do osob wierzacych dla siebie, tylko do tych ktorzy sie wpychaja w moje zycie z butami i chca narzucic swoja religie.Ps. Mieszkam za granica, wiec argument, ze powinnam byc w pracy tego dnia, jakby nie to swieto, nie bedzie trafiony.
To dopiero są wyrazy NAJPRAWDZIWSZEGO KATOLICYZMU
13 lutego 2017, 14:32
czemu tego nie olejesz? Tylko roztrzasasz? Niech każdy żyje jak chce.
Roztrzasam, bo mna to trzesie za kazdym razem jak ktos mi sie w zycie pakuje z butami. A takim przykladow z wierzaca rodzina to mam multum niestety.
13 lutego 2017, 14:32
matko, to gdzie wy mieszkacie ;P chyba rodzice mieszkają w malutkiej woseczce, bo w innym miejscu, to nie umiem sobie wyobrazić takich donosów do proboszcza ;D ja mieszkam w małej miejscowości i u nas proboszcz to wyżej od Boga stoi..ale takich cyrków nie ma. ja w niedzielę piorę, zmywam podłogi i co tam jeszcze trzeba, w tym i odśnieżanie. nawet zatwardziałe starsze panie nic się nie odzywają. chyba bym umarła ze śmiechu, jakby mi ktoś takimi tekstami rzucał. to niech mi przyjdzie odśnieżyć w dzień nie święty..
co do ślubu, to np. moja mama siedziała cicho jak brałam cywilny, ale jak się dowiedziała, że bierzemy też kościelny (kilkuletni odstęp był), to się popłakała z ulgi...
Edytowany przez Matyliano 13 lutego 2017, 14:35
13 lutego 2017, 14:33
Jestem niewierząca. Szanuje osoby wierzące i tego samego oczekuję od nich. Bardzo nie lubię być zmuszana do wiary i irytuje mnie, gdy ktoś wmawia mi, że jestem wierząca, ale się pogubilam. Oczywiście były gadki, że piekło mnie pochłonie, jestem satanistką i szatan we mnie wlazł. A księży nienawidzę wręcz ;) Niby tacy świeci, a do bliźniego zero szacunku, no chyba że by się kasą sypnęło. Od razu napisze- nie wrzucam wszystkich do jednego wora, bo są i księża z powołania, ale ja się z takowymi nie spotkałam ;)
13 lutego 2017, 14:35
Byl niedawno temat " co ludzie powiedza" czy jakos tak.100% Vitali mialo gdzies co ludzie powiedza,tak maja gdzies a pozniej przezywaja,a zakladajac tematy o religii to nic innego jak wywolac gownoburze.
13 lutego 2017, 14:39
Sa ludzie ktorzy sie we wszystko wtracaja, jak akurat sa ateistami to wysmiewaja wiare innych, jak katolikami to nawracaja na swoja wiare. Ale sa tez tacy ateisci i katolicy ktorzy nikomu do niczego sie nie wtracaja. Tego sie chyba nie da zmienic, trzeba zaakceptowac. Zauwaz, ze to sa przypadki, wiekszosc ludzi ma w nosie co robisz, bo gdyby bylo inaczej, to wiekszosc wioski, bo pewnie wiekszosc chodzi do kosciola, upominalo by cie na kazdym kroku. Takie zachowanie nie ma zwiazku z religia, dla przykladu sasiadka mnie kiedys upominala, ze zle sie ubieram, bo mi nie pasuje takie ubrania jak nosze, mimo, ze powtarzalam, ze tak lubie, to ona wciaz swoje. Albo kolega jak sie dowiedzial, ze prawie nie jem miesa to mi walnal wyklad o tym, jak to zaraz zachoruje bo bede miala niedobory.
13 lutego 2017, 15:03
Jak ktoś nie ma własnego życia to tak się właśnie wpierdziela. W sumie to współczuję tym ludziom.
Też tak uważam. Na szczęście nie mam problemów z asertywnością, ani nawet uzasadnionym w takich sytuacjach chamstwem. Nie pozwolę nikomu wpierniczać się w moje prywatne sprawy, nie mówiąc już o próbach wywierania nacisku. Nikomu.
13 lutego 2017, 15:16
Nie spotkalam sie z takim zachowaniem, jakie opisujesz (babcia, ksiadz) :D A znam wielu ksiezy i osob wierzacych (jakze i niewierzecych, ja jestem wierzaca i do kosciola chodze).
Mnie wkurza jak ktos odkurza lub wierci nad moim mieszkaniem w niedziele lub inne swieta - jestem na nie pracy w swieta, ktora jest glosna, bo przeszkadza innym, ktorzy chca odpoczac i spedzic czas z rodzina :P Ale takie zrzucanie sniegu z dachu wlasnego domu - nie wiem, czemu mialoby to komus przeszkadzac.... no ale wiesz, przyczepila sie do ciebie starsza pani, a nie jakas nastolatka, wiec mozna zrozumiec jej zachowanie :D Babcie takie juz sa (wiele, nie wszystkie oczywiscie)
Edytowany przez nevereveragain 13 lutego 2017, 15:16