Temat: Wf na studiach

Potrzebny/niepotrzebny? Jak sądzicie? Ja miałam na szczęście tylko 1 semestr wf. Strasznie utrudniało mi to życie, bo ciężko było go gdzieś wcisnąć między zajęciami, no i zabierać na uczelnię obuwie, strój ... Według mnie na uczelniach wyższych powinno się kształcić w konkretnym kierunku, a nie zapychać plan wfem. To nie podstawówka. Ale niektórzy moi znajomi są zdania, że fajnie jakby było go więcej. A jakie jest wasze zdanie?

ja jestem za

u mnie mozna bylo wybrac wiele opcji basen, body shape, nordic walking, silownie... po co placic za karnety skoro mozna pocwiczyc za darmo?? a potem dziewczyny wymyslaja bo utyly

tak samo rozwala mnie zdziwienie ze nastolatki sa coraz czesciej otyle..jak polowa z nich siedzi na lawce z lewymi zwolnieniami

Uczelnia powinna dać możliwość poćwiczyć (skoro i tak w większości ma odpowiednie obiekty), ale obowiązkowy w-f na studiach to dla mnie porażka... Właśnie z tych samych powodów, o których wspomniałaś - targanie się z gratami, problemy z wciśnięciem gdzieś (pamiętam lata temu jak miałam w-f tak ustawiony, że ledwo zdążałam na kolejne zajęcia, oczywiście spocona, bo brakowało czasu na przebranie, o prysznicu nie wspominając), do tego w większości przypadków jest traktowany jako zło konieczne zarówno przez studentów, jak i prowadzących (przynajmniej tak było za moich czasów) i żadnego pożytku z niego nie ma. Generalnie jak ktoś chce ćwiczyć, to będzie to robił tak czy inaczej, a jak ktoś nie chce, to i w-f obowiązkowy go do tego nie skłoni.

tall.but.petite napisał(a):

ja jestem zau mnie mozna bylo wybrac wiele opcji basen, body shape, nordic walking, silownie... po co placic za karnety skoro mozna pocwiczyc za darmo?? a potem dziewczyny wymyslaja bo utylytak samo rozwala mnie zdziwienie ze nastolatki sa coraz czesciej otyle..jak polowa z nich siedzi na lawce z lewymi zwolnieniami

No niby tak, ale co daje te 3 godz wfu (mowisz nastolatki wiec mam na mysli gimnazjum, liceum gdzie sa srednio 3 godz wf w tygodniu), jak ktos je duzo, niezdrowo i poza tym nic nie robi. Mysle, ze jesli ktos ma cwiczyc to i tak to zrobi. Ja np. nienawidze cwiczyc przy widowni, ale sama juz jak najbardziej. Takze nie kazdy kto unika wfu jest przeciwny aktywnosci fizycznej ogolnie.

ostatniawalka napisał(a):

tall.but.petite napisał(a):

ja jestem zau mnie mozna bylo wybrac wiele opcji basen, body shape, nordic walking, silownie... po co placic za karnety skoro mozna pocwiczyc za darmo?? a potem dziewczyny wymyslaja bo utylytak samo rozwala mnie zdziwienie ze nastolatki sa coraz czesciej otyle..jak polowa z nich siedzi na lawce z lewymi zwolnieniami
No niby tak, ale co daje te 3 godz wfu (mowisz nastolatki wiec mam na mysli gimnazjum, liceum gdzie sa srednio 3 godz wf w tygodniu), jak ktos je duzo, niezdrowo i poza tym nic nie robi. Mysle, ze jesli ktos ma cwiczyc to i tak to zrobi. Ja np. nienawidze cwiczyc przy widowni, ale sama juz jak najbardziej. Takze nie kazdy kto unika wfu jest przeciwny aktywnosci fizycznej ogolnie.

w takim wieku gdy ksztaltuje sie nawyki moim zdaniem wf jest wazny

za czesto przyzwyczaja sie mlodziez do trybu siedzacego i te 3 godz wf naprawda moga wiele zmienic,zamiast tego rodzice uposledzaja wlasne dzieci sami zalatwiajac im lewe zwolnienie i sadzajac zamiast tego przed komputerem

ja uwielbiam mój uczelniany wf, udało mi się załapać na crossfit i była to najszczęśliwsza godzina tygodnia

uważam też, że przy współczesnej pladze otyłości każdy sposób pobudzenia ludzi do ruchu jest ważny- może jakiś student się wciągnie, kupi kartę AZSu i się za siebie weźmie? moim zdaniem wf powinien być przez całe studia.

Ja miałam 2 semestry WF na uczelni technicznej. U mnie było o tyle fajnie, że było dużo ciekawych dyscyplin do wyboru jak np: tenis, ścianka wspinaczkowa, rolki, łyżwy, basen, siłownia, body&mind i wiele wiele innych. Czy powinien być obowiązkowy? Hmm, raczej nie - może coś na zasadzie wyboru fakultatywnego.

Niestety zapisałam się na siłownie, na której nie dało się ćwiczyć... Na 1 maszynę przypadały 4 osoby. 

Jak miałam wf na drugim roku to uznawałam go za jakąś karę. Zamiast prawie wolnego dnia, musiałam iść na jeden durny wf. 1,5h męczącego aerobiku, brak możliwości nieobecności chociaż na 1 zajęciach. Ale z drugiej strony - dzięki temu jednemu treningowi w tygodniu moja waga nie rosła, lepiej się czułam mimo wiecznych zakwasów, miałam więcej energii. Sama nie mogłam się w domu zmotywować, to motywował mnie obowiązkowy wf. Widzę plusy i minusy. Na mojej uczelni są dziewczyny, które ledwo chodzą, tak bardzo są otyłe - im tym bardziej przyda się troche ruchu...

Jak dla mnie to bardzo dobry pomysł ;) i racja, że coraz mniej osób chce ćwiczyć na wf a potem coraz więcej otyłych co w konsekwencji dało już wykluczenie słodyczy ze szkół. A troche ruchu nikomu nie zaszkodzi ( chyba, że ma jakieś przeciwskazania co do ćwiczeń) :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.