- Dołączył: 2010-06-10
- Miasto: Tracze
- Liczba postów: 774
18 lutego 2011, 21:45
Moje drogie mam problem...
Chodzi o to, że łazi za mną jakiś nachalny niedorozwój.
Znaczy tak w Przemyślu mieszka taki typ jest trochę upośledzony można go spotkać wszędzie.
Ja chodzę do szkoły na pewnej ulicy (gimnazjum) i jak wychodzę i idę chodnikiem to go widzę i on idzie za mną.
Nie żeby mi się wydawało tydzień temu stałam na przystanku na Mickiewicza i ten typ tam był i staną nade mną i zaczął coś do mnie gadać, ja go nie rozumiem bo nie mówi normalnie tylko tak jakby "po swojemu".
Ja mu nic nie odpowiedziałam, a on staną blisko (czyt. bardzo blisko) mnie więc ja zaczełam krzyczeć, ze ma się odpierniczyć, jakaś kobieta go wypędziła ode mnie.
Po chwili przyjechał mój autobus i ja wsiadłam i on też i znowu staną nade mną i coś zaczął rękami wymachiwać i do mnie mówić, więc ja użyłam dość niecenzuralnych słów.
Wiem, ze nie popisałam się kulturą czy coś ale w przypływie nerwów (jak się denerwuję to nie panuję nad sobą czasami zaczynam się telepać i nie mogę złapać powietrza) nie panuję nad sobą.
TO w ogóle nie wysiadło z autobusu jechało do mojej wsi do ostatniego przystanku.
Ja wysiadam na ostatnim i szczescie że nie wysiadł za mną tylko pojechał z powrotem do Przemyśla.
Dzisiaj znowu jak byłam na ulicy gdzie chodzę o gimnazjum szłam do drogerii i typ znowu stał i jak przychodziłam to on się z rękami do mnie pchał więc ja się wystraszyłam i wykrzyczałam że ma się ode mnie odczepić i poszłam przed siebie, wyciągnęłam lusterko żeby zobaczyc czy za mną idzie i zobaczyłam że idzię więc poszłam do sklepu, on wtedy stał pod drzwiami, kobieta ze sklepu go wygnała i ja poszła do drogerii i jak miałam z niej wychodzić to on stał pod drzwiami...
Tych przypadków było dużo więcej.
Napiszecie, że nie powinnam chodzić na przystanek na Mickiewicza, ale on jest wszędzie na każdym przystanku wiem bo już wszędzie wsiadałam.
Kiedyś była sytuacja, że ja czekałam na pętli na autobus i on tam był, więc ja dla zmylenia wsiadłam w inny autobus niż mój, pech chciał, ze był pusty i wsiadłam, usiadłam na siedzeniu a TO coś siadło koło nie złapał mnie za kolano odruchowo dostał ode mnie w twarz i wysiadł na następnym...
Sytuacji wyżej wymienionych było dużo więcej...
Np jak raz stałam z mamą na przystanku to on siedział na ławce i (przepraszam za słownictwo, ale nie wiem jak to inaczej wyrazić) walił sobie konia...
Ja się na serio boję, typ ma około 50 lat...
Ja mam 16 i na moje nieszczeście jestem niska (148cm) a on mam jakieś 170...
Czy ja mogę to gdzieś zgłosić???
Co ja mogę z tym zrobić???
18 lutego 2011, 22:58
powiedz rodzica i zglos to na polcje ze ktos cie przesladuje.
- Dołączył: 2010-09-17
- Miasto: Szczecin
- Liczba postów: 5242
19 lutego 2011, 11:47
Rozumiem ze sie boisz,wkurza Cie itd ale pomyśl-jakbyś była chora chciałabys zeby ktoś na ciebie mówił "niedorozwój"czy "to coś"?
To nie jego wina ze sie takim urodził.Mam praktyki z takimi ludźmi i w wiekszości nie są to osoby niebezpieczne.On nie "walił sobie konia"zeby cie przestraszyć,po prostu czuł taką potrzebę,osoby chore nie zawsze potrafią rozróżnić co można co nie.
Jeśli on mieszka w Przemyślu juz od wielu lat,podejrzewam ze nie za tobą jedną łaził.Najlepszym sposobem jest nie zwracanie na niego uwagi-jak go widzisz nie krzycz,nie wyzywaj udawaj ze go nie ma.Postaraj sie jak najszybciej(ale nie biegiem)oddalić od niego.Twój brak jakiejkolwiek reakcji powinien go w niedługim czasie zniechęcić.W razie gdy cie dotknie-ściągnij zdecydowanym ruchem jego rękę i oddal sie.
Jeśli mimo wszystko jesteś bardzo przerażona zgłoś to na policję.