Temat: kto z was mieszkal/mieszka pod miastem?

Czy sa tu dziewczyny ktore wychowaly sie w miejscowosci (miasteczko lub wies) pod duzym miastem? Jak wam sie zyje/zylo tam? Czy w czasach gdy bylyscie (chyba ze nadal jestescie :) nastolatkami mialyscie z tym jakis problem? Jak radzilyscie sobie z dojazdami do szkoly i spowrotem. Czy tracilyscie na to duzo czasu. Jak wygladalo wasze zycie towarzyskie? Mialyscie znajomych w miescie czy raczej tych "na wsi"? Chodzilyscie na jakies imprezy? Kto was wtedy odbieral?

Mialyscie rodzicom za zle, ze mieszkaja tak daleko od duzego miasta i mazylyscie zeby jak najszybciej stamtad uciec czy raczej wolicie spokojne zycie?

Pasek wagi

KotkaPsotka napisał(a):

Nie jestem uprzedzona. Sama zastanawiam sie nad wyrpowadzka wlasnie, zawsze mi sie to marzylo. Jednak fakt jest taki, ze wlasnie wszystkie dojezdzajace odoby spoza duzych miast robia duzy problem. Niestety. Takie rodziny maja czesto nawet dwa samochody bo mama i tata jada w rozne miejsca do pracy. W miescie wiele osob jezdzi do pracy albo autobusem/tramwajem albo rowerem. Niestety to jest urbanistyczny problem-rozbudowa miast na zewnatrz (czyli przedmiesiac i miasteczka satelity) bo tam zwykle komunikacja miejska slabo dociera i wtedy tlumy wsiadaja w auta.....Wiem jak to wyglada na przyklad pod Wroclawiem...korki korki korki na drogach wyjazdowych.
Strasznie uogolniasz, albo niewielu znasz ludzi. Bo ja np. znam wielu mieszkańców miast poruszających się w jego obrębie wyłącznie samochodem i tych spoza, którzy dojeżdżają pociągiem/autobusem. 

Pasek wagi

Mieszkałam na wsi do końca LO, czyli jakieś 18 lat. Taka konkretna wieś, brak asfaltu, najbliższy sklep za 4 km, tam też kościół i przystanek autobusowy. Do szkoły podstawowej miałam również 4 km, jeździło się rowerem. Po prostu 4 km dalej była taka większa wieś - za szkoła, stacją paliw, kościołem, cmentarzem, piekarnią i sklepami spożywczymi. Do szkoły średniej miałam 12 km, w tym 4 km rowerem, reszta autokarem. LO było w mieście, małym mieście, około 40 km od miasta dużego, czyli Łodzi.

Mój los nie wydawał mi się wówczas jakiś zły, dojazdy też nie były szczególnie uciążliwe, bo wszyscy tak dojeżdżali. Znajomych miałam przede wszystkim z okolic, ze szkoły, w liceum już także ludzi z miasta. Nie widziałam między nami żadnej różnicy.

Na imprezy chodziłam, były kiedyś potańcówki w remizach, remiza oddalona o 4 km, chodziło się grupką, pieszo. Oprócz tego szkolne dyskoteki, moi rodzice nie mieli prawa jazdy więc zazwyczaj zabierałam się z rodzicami koleżanki. 

W czasach LO jeździło się już do porządnych klubów, po prostu znajomi mięli już prawko i było łatwiej.

Studiowałam w Łodzi, do domu zjeżdżałam średnio co 2 tyg i niestety wspomniane 4 km z przystanku na ogół pokonywałam pieszo. Pomagał mi ówczesny chłopak albo wychodził po mnie tata. Na drugim roku miałam już prawo jazdy także było już super. 

Po studiach wróciłam do domu, ponieważ miałam zaplanowany ślub i zamierzaliśmy z narzeczonym mieszkać w tym mniejszym mieście 40 km od Łodzi. W tym miasteczku znalazłam pracę i przez ponad pół roku dojeżdżałam tam samochodem. Na początku myślałam że oszaleję w domu rodzinnym. Cisza, pusto, dookoła tylko pola. Brakowało mi zgiełku dużego miasta, możliwości wyskoczenia do galerii, itd. Później wyszłam za mąż i obecnie mieszkamy w mieście, choć raczej małym, ale też nie w centrum tylko na uboczu, do centrum pieszo idę 35 minut, nie ma komunikacji miejskiej. 

KotkaPsotka napisał(a):

BEEBIAN ale tez musisz stać w korkach i smogu jak wjeżdżasz do miast czyz nie? No i do tego to właśnie tacy dojeżdżający ludzie robia wlasnie ten caly smog i korki ;)

Smog i korki robią WSZYSCY,  ludzie w mieście tez mają samochody!!! I na dojazdówkach nie ma smogu, tylko bliżej centrum, wiec nie wymyślaj, ze to wina ludzi z poza miasta. Litości. Pracuje w centrum, mieszkam max. 10 min. samochodem bez korków/w normalnym ruchu,  30-40 z mega korkiem a tramwajem mam 16 minut i do pracy jeżdżę taksówka (tramwajem czasem), wracam SAMOCHODEM. Tramwaj tylko czasem. Pod praca parkują praktycznie same warszawskie rejestracje,  mijam samochodem większość samochodów z warszawskim rejestracjami (Lubie analizować). Wszyscy moi znajomi z dzieciakami podróżują samochodem, żeby każdego porozwozić (dzieciaki w tramwaju z rodzicami to rzadkość). Do garażu podziemnego u mnie w bloku kolejka - bo wszyscy samochodem. Wiec skąd wzięłaś takie idiotyczne głupoty,  że ludzie przyjezdni robią smog??? Ludzie z poza miasta wola wybrać pociąg, bo się przesiądą w metro i są szybciej i taniej niż płacić 1000k za benzynę i 500-700 zł za parking w centrum...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.