Temat: wstydzę sie mówić po angielsku...

Jak w temacie:)
Stresuję się, pocę się, zapominam  słówek - generalnie wszystko :) Chodzę na kurs B2 : gramatyka, słówka, czytanie  - ok, mówienie na B1 ale obiecali, że mnie podciągną. Jakoś im się to nie udaje. Postanowiłam sama popróbować - znalazłam nawet w internecie obcokrajowców - ja ich uczę polskiego, oni mnie angielskiego. Tyle tylko, że nawet przez skype'a nie odważyłam sie z nimi porozmawiać (na razie piszemy do siebie).
Przebywam w środowisku, gdzie każdy umie mówić po angielsku. Wstyd mi przed sobą i przed nimi, że ja mam z tym takie problemy, dlatego i ja musze (i chcę !) się nauczyć.

No ale jak sie odważyć i zmusić?

U mnie ten strach jest głęboko zakorzeniony :) Już w podstawówce, jak nie umiałam czegoś na 5 , to ze strachu przed kartkówką kręciło mi się w głowie, albo udawałam chorą. Ocena 4- była tragedią XD

Także teraz też przez to pokutuję - nie umiem czegoś perfekcyjnie, to w głowie mi siedzi: lepiej się zamknij i siedzieć cicho.

W każdym razie, dzięki za wsparcie, odważę się  i odezwę ... może uda sie jeszcze w tym tygodniu :P

PS znając życie przygotuję sobie cały scenariusz rozmowy, a potwm ze stresu i tak o nim zapomnę(smiech)

Musisz po prostu przełamać swój lęk i zacząć mówić, to wtedy na pewno ci pomoże pokonać lęk 

Ja również stresuje sie mowic po angielsku. pisać coś popisze po angielsku. Kolega z Kanady powiedział, że gdybym mówiła tak jak piszę to dogadałabym sie w zyciu codziennym w ameryce bez problemu, no ale musze zaczac mówić. wiem, ze innego sposob u nie ma jak sie przełamać. Mój bliski kolega jest cierpliwy i mówi ze bez stresu na spokojnie zaczac mowic. moge do niego cos mowic a potem pisac, albo bedziemynagrywac jak  cos czytamy na głos. 

Też miałam takie blokady, i to straszliwe, niestety wyniesione ze szkoły :/ U mnie pomogło to, że po prostu "musiałam" zacząć mówić, bo się pojawiło sporo osób, z którymi się inaczej niż po angielsku nie dało. Niestety - pomógł też alkohol (relacje imprezowo-festiwalowe, nie zawodowe, więc było łatwiej o tyle, że i tak każdy cośtam sączył zwykle), początkowo mówiłam tylko jak byłam wstawiona, ale to mi pokazało, że jednak się da, wyłączył mi się ten "perfekcjonizm" w głowie (nie mówiłam, bo nie umiem mówić uberpoprawnie, robię błędy, a wydawało mi się, że muszę mieć perfekcyjną gramatykę, akcent etc). Oczywiście nadal zapominam słówek itp, ale jest o wiele lepiej niż było, mogę już jechać na 3 dni do znajomych za granicę i porozumiewać się z nimi na różne tematy nawet przed kawą :D

Pasek wagi

nie ma czego sie wstydzic...trzeba zaczac mowic, kto chce ten zrozumie i poprawi..a przez poprawki zostaje szybciej w glowie niz przez pisanie...wiem bo tez mam problem ale z niemieckim..to jest straszny jezyk..:) zycze powodzenia

Odważysz się, kiedy zostaniesz postawiona pod ścianą i nie będzie innego wyjścia. Jak wyjedziesz za granicę i po polsku się nie dogadasz.

Pasek wagi

Jak musisz to musisz, ale zauwazylam, ze im czesciej mowisz, tym mniejszy strach, anwet jak mowisz przecietnie po angielsku.

Pierwszy raz keidy musialam mowic po angieslku, mimo, ze bylam dobra, gdzies w gimnazjum, na lotnisku, lecialam do USA, zacielam się troszkę, nerwy itp. 

Pozniej wyjechalam do pracy do Anglii i tam chcac nie chcac nawet w sklepie rozmawiasz z paniami, strach minal.

Pozniej praca  w Polsce, wymagajaca rozmow z roznymi ludzmi po ang., korespondencje, znajomosci i jakos idzie. 

Ale najwazniejsze to mowic i nie przejmować się, ze czegos nie rozumiesz, prosic o powtorzenie wolniej itp.

Mowa dla mowy, a nie dla "mody" czy czegos innego.

Nie boj się osmieszenia, obcjokrajowcy nie są straszni:)  Ps. znam osoby, ktore fatalnie mowia po angieslku, wlasciwie nie mowią, ale cos sylabują, wtrącając w to polskie slowka, pokazując rękami,przekręcając, nie rozumiejąc wiele rzeczy i ktos nie rozumie wielen (rozmowca), ale się nie przejmują i pierwsi sa do rozmow. Ja bym sie nie odwazyla, ale są takie osoby i nikt im zlego nic nie mowi (chyba, ze my smiejemy się z nich troszkę, bo po co się wyrywać, skoro się nie umie?) a jest sympatycznie, nawet jak cos zle pojdzie mozecie się pousmeichac:)

Załóż sobie profil na interpals.net. Ja to zrobiłam trzy lata temu po tym, jak wprowadził nam się do mieszkania student z Hiszpanii z Erazmusa i ja ani be a koleżanka ani me po angielsku. Obie przez całe życie w szkole miałyśmy tylko niemiecki. Po krótkim czasie się wyprowadził, ale ja chciałam się nauczyć angielskiego. Założyłam profil i - dosłownie - przez pierwsze miesiące pisałam ze słownikiem w ręku sprawdzając niemal każde słówko. Po kilku miesiącach pisałam używając go mniej, a po około roku po raz pierwszy odważyłam się i odpaliłam Skype'a i gadaliśmy przez ponad godzinę. To co, że robiłam masę błędów - najważniejsze jest, żeby się odważyć i mówić. Pal licho błędy, przecież ludzie wiedzą, że się uczysz dopiero. Ważne dla nich jest tylko to, żeby się nawzajem rozumieć. A uwierz mi, odkąd odważyłam się później i zaczęłam pisać z native speakerami, moje błędy odeszły w zapomnienie, bo obserwując to jak oni piszą nauczyłam się ich nie popełniać. Tak więc po 3 latach nauki kompletnie od nowa dziś jestem w stanie gadać godzinami na Skype i się nie jąkać.

Tak więc próbuj, próbuj i odwagi. Gdy jakiś obcokrajowiec uczy się polskiego i popełnia błędy, nie patrzy się na nie aż tak bardzo, prawda? Jedyne co większość ludzi czuje, to takie jakby zadowolenie, że w ogóle się nauczył czy nadal uczy i mówi. Inni mają tak samo. Nikt cię nie będzie poprawiał, nawet jak będziesz robiła drobne błędy, chyba że będą one dużymi błędami albo sama ich o to poprosisz, żeby zanim ci odpiszą na wiadomość powiedzieli ci gdzie zrobiłaś błędy i jak powinnaś była napisać.

Tak więc luuuuuuuuuuuuuuzik i kopnij wstyd w zadek a będziesz z siebie bardzo dumna! ;)

Pasek wagi

Tez sie wstydzilam - wyjechalam do Anglii i nie mialam wyjscia :) Trzeba sie przelamac i tyle. Bedziesz robic bledy i pogodz sie z tym, kazdy czasem robi bledy. Mnie do tej pory dziewczyny w pracy przypominaja jak im probowalam opisac jedna dziewczyne i stwierdzilam ze ma nawiasy na zebach :D (braces - aparat ortodontyczny, brackets - nawias). Dalej mamy z tego ubaw - jeszcze 5 lat temu poplakalabym sie po takiej wpadce, teraz sie smieje razem z nimi. Moj facet tez sie czasem ze mnie nabija, zwlascza jak probuje wypowiedziec coleslaw (nigdy mi nie wychodzi) albo myle tights z thigh i wychodza mi kurze rajstopy na obiad :D (dla mnie to serio brzmi tak samo :p

Wiec po prostu  - nie wstydz sie, zaakceptuj ze bedziesz robic bledy, to nie jest twoj pierwszy jezyk, uczysz sie, smiej sie sama z siebie - i mow. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.