Temat: jak się uczycie? :)

hej! Dziewczeta, jakie macie sposoby na szybkie wkucie dość sporej ilości materialu? Mapy myśli, skojarzenia, przepisywanie materialu, czytanie, podkreslanie, rysowanie itp? :) Zapraszam do dyskusji!! :)
Kocham przepisywac i kolorowac potem swoje notatki. Ukladac sobie taka logiczna ciaglosc :D
Potem to sobie wkladac w ofertowki, skladac do segregatora i czytac ogladajac swoje 'dzielo' :P
A na koniec kupuje ogromny arkusz papieru i na nim spisuje wszystko tak w skrocie, zeby sobie tylko skojarzyc, koloruje znowu, wklejam zdjecia wydrukowane, np. jak mam sobie skojarzyc kto cos powiedzial i uczyc sie cytatow a potem wieszam na sciane <3
:)

I dlatego wlasnie zawsze jest dobrze zaczac nauke predzej bo jak czlowiek jest wyluzowany to sie nie czuje winny, ze robi takie "popie**olki" i wtedy tak naprawde najwiecej sie uczy :)
U mnie na medycynie jest masa materiału, nie ma czasu na przepisywanie, rozpisywanie, rysowanie itp. Dużo podkreślam i czytam, jak piszę to tylko nazwy łacińskie, jeśli jakaś wybitnie nie chce mi się zapamiętać. Powtarzanie przeczytanego wcześniej materiału na głos jest moim zdaniem najskuteczniejsze. Najważniejsze to uczyć się szybko i intensywnie wtedy mózg się nie nudzi i szybko zapamiętuje. Co jakiś czas robię sobię małą przerwę najczęściej śpie 15-20 minut w przerwie i wtedy czuję się świeżo a wiedza pozostaje na dłużej.
U mnie to przepisywanie-robienie mapek, skrotow itp. bo mam pamiec fotograficzna. 
i nie uczę się dzień przed, bo to już dla mnie za duży stres i czuję, że nie dam rady. Dzień przed mam na drobne powtórki i sen. Widocznie ten rodzaj "adrenaliny" działa na mnie wybitnie zgubnie i moja mózgownica nic nie przyjmuje. Muszę spokojnie umieć wcześniej.
najważniejsze czytam na głos
po drugie zakreślam najważniejsze zdania jarzeniowym markerem

i co może będzie trochę śmieszne - układam sobie durne piosenki rymowanki ;p mam jedną melodię do której to podkładam (żeby nie zapomnieć melodii) i gdy mam dużo słówek, zwrotów, wyliczania czegoś to właśnie tak sobie z tym radzę.
Pasek wagi
:D nie jestem wyjątkiem, ja też przeważnie muszę mieć swoje notatki.. cudze albo wydrukowane mnie chyba drażnią. Choć powoli staram się nauczyć się uczenia z książek.. bo w liceum takie przepisywanie było spoko, ale jak bede miała się nauczyc książki to sobie tego nie wyobrażam. No i ogólnie lubię pisząc coraz bardziej skracać te notatki. Potem zostaja tylko najważniejsze rzeczy, ktore "trzeba" umieć. Ogólnie zakreślam, ale nie wiem czy to coś mi daje, po prostu czytajac nie widzę rzeczy niezakreślonych i szybciej idzie, a wiadomo, że zakreślone są najważniejsze. Słówka na dwie strony kartki polskie i ang  :). Fiza. biola itp. zrozumienie i wyobażanie sobie tego w trakcie mówienia. No i ja chyba jestem słuchowcem.. co nie ułatwia mi życia;p bo jak się dwie w pokoju czegos innego uczą to niestety trzeba siedzieć cicho (a może na szczęście, bo nie wytrzymałaby, gdyby ktoś powtarzał coś innego :D heh ). I lubię mieć muzykę, ale raczej taka przy której nie chce mi się tańczyć i nie umiem tekstu ;p,
Moja mama mi opowiadała, że ona robiła miliony ściąg. Doskonaląc je :D , brała je żeby czuć się bezpiecznie, ale przeważnie nie potrzebowała ich pomocy.
Znam osoby, które np. przy nauce anatomii sobie rysują kości, narządy i tak dalej.

Kamaelka, ja zobowiązania kułam 2 tygodnie, praktycznie od zera, bo i tak nastawiłam się na kampanię wrześniową-> chciałam wszystko inne pozaliczać. U mnie z cywila są egzaminy ustne, trafiłam na postrach wydziału, poszłam tylko po wpisanie 2.0 a tu 3.5   trafiłam w swoje pytania ;D  Finanse dopiero za rok, ale już się boję ;D

 

 

Ja jestem przykładem lenia do potęgi, dobrze, że jak coś usłyszę to zapamiętam, inaczej już by mnie na tych studiach nie było. Wiem, że powinnam uczyć się już w grudniu, a i tak zaczynam w połowie stycznia. Na początku przepisuję, notuję, podkreślam. Trwa to 2 tygodnie. Później już nic nie robię. Przed egzaminem czytam książkę [nie uczę się ze skryptów!!!] ze 3 razy [czyli w 2 dni ;D ]+ kodeks w kolejce na egzamin i jakoś idzie. Na razie poległam 2 razy w ciągu trzech lat [na jakieś dwadziescia parę egzaminów] więc chwalę sobie tę metodę. Przyznaję jednak, że jest to dość nerwowa metoda, źle wpływa na moją dietę i siwe włosy [mam 2!], ale nie potrafię inaczej ;/

a ja mam jutro egzamin i mam problem ze zmobilizowaniem się do nauki, tylko siedze i śpiewam na cale gardlo ;)

ale spokojnie, zakuje, zalicze, dam radę!

Napiszę może teraz trochę mądrości,z których niestety nie zawsze korzystam :)
Każdy przedmiot rządzi się innymi prawami, a konkretnie chodzi mi o przedmioty ścisłe i humanistyczne. W ścisłych trzeba robić dużo, dużo i jeszcze raz dużo zadań, zaś w humanistycznych to samo, ale z czytaniem :) Im więcej książek historycznych przeczytasz tym więcej zapamiętasz, bo gdy o danym okresie historycznym przeczytasz kilka razy z różnych żródeł to w końcu te daty, nazwiska i fakty wejdą do głowy [ja jak uczyłam się historii to próbowałam to taktować jakbym czytała jakąs plotkaską gazetę typu "party napisał(a):

:)
A jak już kompletnie nie wchodziło mi do głowy to tworzyłam śliczną tabelkę, rozpiskę i kułam na pamięć. Akurat poruszyłam temat historii, której nie lubię. Dlatego bardzo lubię nauki ścisłe, gdzie coś liczę, jest w miarę logiczne, coś wynika z czegoś :) Przede wszystkim coś się dzieje :)

Kluczem do sukcesu jest systematyczność. I my odchudzające się babeczki powinnyśmy o tym wiedzieć najlepiej, bo nic tak nie da sukcesu, jak regularne ćwiczenie, jedzenie regularnie posiłków.

No dobra wszystko fajnie, ale co jeśli mam sprawdzian na drugi dzień lub za dwa dni a materiału jest tyle, że mogłabym wytapetować spokojnie pokój, jak nie więcej.
• zadzwonić/skontaktować się ze starszymi rocznikami lub znajomymi kontaktującymi się z nimi i dowiedzieć się o ewentualnych sprawdzianach z poprzednich lat
• analogicznie = warto też kontaktować się z równoległymi klasami, które mają zajęcia z tym samym prowadzącym
• przeglądnąć wszystko co mamy do dyspozycji, może gdzieś mamy jakiś wykrzyknik czy zaznaczenie, że ważne :) jeśli mamy tego dużo to tego nauczmy się bankowo, to będzie nasza podstawa :)
• wypić kawkę - ja często robiłam/robię tak, że wracałam z zajęć, zdrzemnęłam się na 1,5-2 h i po tym czasie budzik mnie budził, robiłam bardzo mocną kawę i tyrliba do późnych godzin nocnych -  nie jest to dobra metoda, ale przypominam, że mówimy tu o sytuacji podbramkowej :)
• a! i ściągi :) polecana, eksluzywna metoda - kupić sobie folie do drukarki [jak ryza A4, którą kupujecie jako papier do drukarki, tylko, że same folie] i na tym drukować małe ściągi lub po prostu pisać markerem po nich. Taką ściągutkę można położyć na ławce :)
A jak nie macie takiej możliwości to może jakieś ściągutki na zwykłym papierze i dać między nogi, tu całą sztuką jest "dobranie" odpowiedniej czcionki :) I na teście "ćwiczenia udkami" - nie wiesz czegoś - rozszerzasz nogi, wiesz zamykasz :) \o/

fju fju ale się rozpisałam :) powodzenia życzę! :)
U mnie przy większych ilościach materiału do nauczenia przydawało się:
-podkreślanie tekstu
-ważniejsze rzeczy zapisywałam na kartkach i naklejałam je na ścianie (mój brat też ma taki system)
-jeśli do zapamiętania był jakiś wzór/wzory reakcji chemicznych wtedy "uczyłam rękę" tzn tyle razy pisałam te wzory dopóki nie weszły w pamięć przez rękę,
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.