- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
7 grudnia 2016, 07:59
Ciężko mi przejść na tym do porządku dziennego. Niby się pogodziliśmy i wszystko jest okay, ale jednak taka sytuacja miała miejsce i to na moich oczach i nie mogę o tym zapomnieć, jakoś mnie to dręczy. Po pierwsze to jest jego córka, więc chyba nie mam prawa się wtrącać, a po drugie to jednak zaświeciła mi się czerwona lampka, że skoro umie tak postąpić z własnym dzieckiem, to kiedyś może tak postąpić z naszym wspólnym, gdy będziemy je mieli. Ja jestem przeciwna wszelkiej przemocy, ale o ile zrozumiałabym klapsa danego kilkulatkowi co wkłada palce do kontaktu czy kopie kota lub psa, to już trudno mi zaakceptować, że mężczyzna, z którym jestem uderzył swoją córkę w twarz. Mnie po prostu zmroziło.
8 grudnia 2016, 22:54
Kadazy, ale mnie często w domu nie ma. Bywają takie dni, że są kilka pod rząd sami, bo ja jedynie w tym domu śpię (mam takie 2-5 dni w miesiącu, gdy mi źle poukładają zmiany). Tak samo gdy doszliśmy do wniosku, że możemy razem zamieszkać, to mieliśmy pomysł, by jakiś czas utrzymywać dwa mieszkania, tak bym ja mogła przeprowadzić się do nich (mojego nie można wynająć, jest należące do administracji), ale Angela sama powiedziała, że przeprowadzenie się do mnie to nie problem. Nie podjęliśmy tej decyzji bez niej. Sama uznała, że bezsensu jest płacić dwa razy rachunki, a tak, gdy ich mieszkanie dało się wynająć, to też wykalkulowała, że dzięki temu będzie więcej kasy, którą można jakoś ciekawie wydać. Tak samo ja nigdy jej w moim mieszkaniu nie ograniczałam. Chciała przyprowadzić znajomych, to przyszli, chciała koleżanki na noc, okay, bo co mi do tego. Raz jedyny im zwróciłam uwagę, by byli ciszej, bo akurat odsypiałam 30 godzin bycia na nogach. Zgodzę się jednak, że z pewnością widziała ojca u boku kogoś innego niż mnie, w sensie, że wyobrażała sobie, że jak już on sobie ułoży życie, to z zupełnie inną osobą, nie jakąś konkretną, ale starszą i o innym charakterze. Kiedyś to powiedziała mi w oczy, ale potem dodała, że jak jest jak jest to też nie jest źle. Tak więc nie sądzę, by była jakoś szczególnie mnie przeciwna. Mnie nawet się wydaje, że to, że akurat to mnie okradła jest przypadkiem, a nie jakimś zamiarem. W sensie mnie okraść najłatwiej, bo ja nie chowam pieniędzy, często zostawiam je w kieszeniach lub gdzieś na wierzchu (moje niepoukładanie nie zna granic), a mój partner jednak wszystko zawsze odkłada na miejsce, więc jemu zabrać coś z portfela byłoby większym wyzwaniem.
8 grudnia 2016, 23:15
Dlaczego wszyscy są tak mocno przekonani, że to przez zwiazek ojca z autorką. Z tego co czytałam, problemy zaczęły się jak młoda do gimnazjum poszła. Niestety nasze pociechy czują się nagle strasznie dorosłe do tego nowe środowisko, więc każdy chcę się jakoś pokazać ( zazwyczaj w niebyt mądry sposób) Mój syn też uległ wplywowi kolegów i został złapany na kradzieży piwa i miał szczęście że byłam w pracy, bo udusila bym golymi rękami ( miałam czas ochłonąć, poza tym młody sam był wystaszony wizytą na policji, najadl się wstydu, co już było swojego rodzaju nauczka) więc jestem w stanie zrozumieć ojca dziewczyny, który nie dość, że dowiedział się że córka kradnie, to jeszcze podczas rozmowy zaczęła pyskowac.
8 grudnia 2016, 23:28
Dlaczego wszyscy są tak mocno przekonani, że to przez zwiazek ojca z autorką. Z tego co czytałam, problemy zaczęły się jak młoda do gimnazjum poszła. Niestety nasze pociechy czują się nagle strasznie dorosłe do tego nowe środowisko, więc każdy chcę się jakoś pokazać ( zazwyczaj w niebyt mądry sposób) Mój syn też uległ wplywowi kolegów i został złapany na kradzieży piwa i miał szczęście że byłam w pracy, bo udusila bym golymi rękami ( miałam czas ochłonąć, poza tym młody sam był wystaszony wizytą na policji, najadl się wstydu, co już było swojego rodzaju nauczka) więc jestem w stanie zrozumieć ojca dziewczyny, który nie dość, że dowiedział się że córka kradnie, to jeszcze podczas rozmowy zaczęła pyskowac.
Może nie tyle jak poszła do gimnazjum, ale jak poszła do drugiej klasy. Jej koleżanka w międzyczasie wyjechała za granice z rodzicami, a do klasy Młodej zostało przeniesionych dwóch nowych uczniów i uczennica (bliźniaki z innej szkoły, a jeden chłopiec z innej klasy, bo miało to niby wpłynąć pozytywnie na jego zachowanie). Przynajmniej ja nie widzę innej zmiany, która mogłaby mieć jakiś wpływ, bo w międzyczasie zmiany jej zachowania nie wydarzyło się nic poza tym.
Z drugiej strony ona nie napyskowała mu jakoś strasznie, więc ja mimo wszystko uważam, że powinien spokojniej. Mnie jest jednak bliżej do jej wieku niż jemu i ja sama pamiętam jak to było, gdy miałam te piętnaście lat i wydaje mi się, że miałam wtedy znacznie gorsze zachowanie i potrafiłam bardziej odpysknąć. Ja chyba w ogóle byłam bezczelnym i trudnym dzieckiem, niestety z problemami, z fatalnym bagażem doświadczeń rodzinnych. Tak więc sama zrobiłam niejedną głupotę, wiec umiem ją zrozumieć.
A czemu wszyscy uważają, że powodem jest jego związek ze mną. Myślę, że to taki stereotyp, w którym być może jest i coś prawdy. Zazwyczaj powodem do buntu jest nowy związek matki/ojca. Poza tym u nas też sytuacja jest trudna z racji różnicy wiekowej. Ja nie mogę w żaden sposób jej matkować, nawet nie chcę, bo tego nie dałoby się dobrze odebrać, gdy mnie i ją dzieli osiem lat. Ja mam koleżanki niewiele starsze od niej.
12 grudnia 2016, 11:30
Vitalia kocha sobie dorabiac ideologie zwlaszcza jesli mozna komus tym dowalic...
Mloda przechodzi nastoletni bunt i tyle, jakby miala pelna rodzine tez by sie tak zachowywala. Jest w tym wieku w ktorym malolatom odwala i robia glupie rzeczy ot cala filozofia. Kochana - Twoj zwiazek z jej ojcem nie ma tu nic do rzeczy, bo z tegpo co piszesz to akurat mloda czalkiem niezle do tego podchodzi. nie odebralas jej matki, nie rozbilas malzenstwa, nie ma jak winic Ciebie za to ze rodzice nie sa razem. matke stracila jak byla malutka, wiec nie bardzo widze tu zwiazek miedzy tym co sie stalo a Wasza relacja. Inna sprawa, ze mialabys zupelne inne odpowiedzi gdybys cala sytuacje opisala dokladniej na poczatku.
Jest roznica miedzy - moj partner spoliczkowal swoje dziecko a
Moj partner, wdowiec, z ktorym jestem x lat spoliczkowal 15latke, bo zwinela mi kase.
Sporo osob nie czyta pozniejszych postow, odpowiadaja na pierwszy i tyle.
Co do Waszej relacji - to ja bym mu zwyczajnie powiedziala ze uwazasz ze przesadzil, rozumiesz ze mogly mu puscic nerwy ale zareagowal za ostro, Ty nie uznajesz przemocy wobec dzieci i jesli bedziecie miec dziecko wspolne to nie wyobrazasz sobie sytuacji w ktorej podnioslby na nie reke. Jesli to byl jeden raz kiedy mloda dostala, wiesz ze nie jest bita - nie robilabym z igly widly.
12 grudnia 2016, 12:32
Maratha, Właśnie zauważyłam, że na vitali zwykle jest odpowiedź "rzuć go". Przejrzałam kilka tematów i najczęściej to takie rady padały. A ja nie mam złudzeń, wiem że życie nie jest idealne. Nigdy wcześniej przy mnie dziecka nie uderzył, czy uderzył w przeszłości nie wiem, wydaję mi się, że może gdy była młodsza, że mógł dać klapsa, ale nie jest typem ojca co wychowywał pasem.