Temat: Walentynki - srynki?

 

Dzis 14 lutego, jak wiadomo Walentynki.

Krazylam troche po pamietnikach dzis i opinie sa podzielone.
Niektore z was sa bardzo "za" i wklejaja mase czerwonych serduszek i misiaczkow, a inne sa "przeciw" i pisza, ze to komercja, glupota i totalna pomylka.

Mam pytanie do was ogolnie, jakie jest Wasze zdanie.
I dwa: pytanie do "przeciwniczek". Czy serio macie takie zdanie czy mowicie tak, bo nie macie z kim swietowac?

> Kamaelka
> hmmm pewnie pytasz dlatego bo widzisz, że mam
> dziecko :)

Nie, nie - podałam dwa najpopularniejsze święta, jakie przyszły mi do głowy w pierwszej chwili. Nawet nie zwróciłam uwagi na twój awatar. Gratuluję bobasa! :}

Teraz już rozumiem mniej więcej na jakiej zasadzie działa ten mechanizm skojarzeń. Ja wszelkie święta traktuję własnie jako symbol i czasem wydaje mi się, że są one niepotrzebnie demonizowane (własnie na zasadzie: jak świętować czyjąś cześć, to codziennie; specjalne okazje są niepotrzebne. A przecież obchodzenie np. Walentynek nie wyklucza codziennego miłowania się, co często jest własnie argumentem "na nie", które nie rozumiem (w sensie logicznym)).

Dzięki wielkie za odpowiedź. :}

ja  zawsze lubiłam walentynki.
i zawsze je obchodziłam,
nawet jak nie miałam faceta.
bo to dzień celebrowania miłości, nie musi to być miłość do faceta/kobiety. po prostu miłość.
jak byłam singlem spędzałam ten dzień z psiapsiółami.
a odkąd mam faceta,,,,
nie obchodzimy walentynek, bo on jest przeciw.
tylko nie rozumiem różnicy, pomiędzy walentynkami, dniem matki, dniem kobiet czy dniem dziecka?
wszystkie te dni są baaaaardzooooooooo komercyjne. zastanawiają mnie ludzie, którzy obchodzą te uroczyste chwile wybiórczo....
ja jestem zdania, że albo wszystko, albo nic.
bo tak samo jak codziennie można mówić komuś "kocham Cię" tak też codziennie można tę matkę czy dziecko w jakiś sposób wyróżniać, dbać o nie etc.
uważam że każdy dzień jest dobry na miłość, ale ten jeden powinien być chociażby dla tych, którzy się czasem gubią...
O...LadyInRed widzę, że mamy podobne podejście do sprawy. :}

Właśnie dobrze ujęłaś to, czego ja nie rozumiem - demonizowania symbolicznych świąt. Analogicznie można by rzecz, że Dziadków miłuje się codziennie, a nie raz do roku itp. itd.

Sama nie jestem miłośniczką święta różowych serduszek, ale nie rozumiem też, dlaczego od razu przyjmować, że świętowanie Walentynek = czczenie miłości raz do roku. Po prostu nie łapię tego skojarzenia. :}

zależy jak, kto podchodzi do tego święta. w zasadzie każde święto wiąże się z kupowaniem czegoś a tak nie marudzimy :) po to jest ten jeden dzień w roku, żeby go po prostu świętować- czy to jest Boże Narodzenie, czy Wszystkich Świętych czy po prostu sympatyczne Święto Miłości :) jestem mężatką od paru lat i czasami zdarza się, że w ten dzień robimy coś romantycznego a czasami po prostu dostaję buzi i życzenia z tej okazji :)

 

 

Prawdziwie zakochani mają codziennie walentynki, a nie raz w roku  . 

Nie obchodziłam walentynek jako singielka, nie obchodziłam jako narzeczona, jako męzatka też nie obchodzę. 

Miłość sama w sobie jest celebracją, nie wzmogą jej plastikowe gażdżety, serduszka, kwiatki, czekoladki wymuszone przez okoliczność. 

A ja świętuję sobie sama... ot taki pretekst do sprawienia sobie przyjemności. ;)

A co do bojkotów i kręcenia nosem... ludziom za bardzo w krew weszło malkontenctwo. ;)
Pasek wagi
Powiem tak: walentynki to wcale nie głupie świeto, ALE komercja zabiła całe uczucie.Teraz nie liczy sie czy kochasz ale to czy coś się kupiło albo dostało.
Jak dla mnie prezenty można kupować, nawet drobne, zawsze i wszędzie. To miły gest dla kogoś, ale zarabianie na tym powinno być karalne.
 
> Miłość sama w sobie jest
> celebracją, nie wzmogą jej plastikowe gażdżety,
> serduszka, kwiatki, czekoladki wymuszone przez
> okoliczność.

I tu sie Moja Droga myslisz. Otoz serduszka, kwiatki, czekoladki definitywnie wzmoga uczucie i wiez. Zawsze lubimy bardziej tych, ktorzy przychodza z darami. Czyzbys nigdy nie dostala malej pierdolki bez wymuszenia??? 
nie przeczytałam postów, ale tylko wtrącę moje zdanie :)
nigdy nie lubiłam walentynek, ale nie odzywałam się bo myślałam, że polubię jak będę miała kogoś z kim bd mogła korzystać z tego. Ale teraz mam z kim i.. nie zmieniło mi się ^^ nie lubię jakiś czułych słodkich.. rzeczy więc i ta atmosfera miłości sprzyjająca wypływającej forsie z naszych portfeli mi nie sprzyja ;d Różyczki, karteczki, liściki, miśki, serduszka.. łeeee.
Ja dziś chodzę szczęśliwa, po mieście chodzi tyyylu zakochanych, chłopcy biegają z kwiatkami, wszędzie baloniki, bardzo lubię patrzeć na szczęście innych, jestem jak najbardziej za takim manifestem uczuć, bo w tych czasach zabiegania, dazenia za kasą, permanentny brak czasu jest na porządku dziennym... Ludzie myślą, nie czują. A to takie urocze święto uczuć. Napędza klientów kwiaciarniom, które cienko przędą bo teraz lepiej kupić Rafaello niż różę, podobnie jak restauracjom wszelkim czy sklepom z upominkami. To nic złego. A, że tandeta? A Boże Narodzenie to co jest niby? Czy żółte kurczasie i śmigus-dyngus? Ludzie potrzebują schematów, żeby czuć się bezpiecznie. Walentynki do tego schematu należą, jakby nie było. Tak samo celebrowanie rocznic ślubów, zaręczyn, spotkań itp. 

Ja jestem zachwycona widząc uśmiechnięte dziewczyny z różami w dłoniach i pod rękę z ukochanym. I czy to przywędrowało z USA, Białorusi czy Belgradu chyba nie ma znaczenia, nikogo nie krzywdzi, napędza gospodarkę, niektórym umila życie... A co najważniejsze nikt nikogo do niczego nie zmusza;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.