- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
12 listopada 2016, 16:10
Wprowadzając się do naszego domu, dwa lata temu, w okolicy krecil się jeden kot. W tej chwili lata mi ich po podwórku ok. 10. Wszystko za sprawą sąsiadów, którzy ze trzy razy w roku "adoptują" kociaka a ten w 80% przypadków okazuje się kocicą. Pobawią się tym kotkiem dopóki jest mały a potem pac go na podwórko i nich sobie radzi. Nie ma mowy nawet o karmieniu a co dopiero o sterylizacji. W ren sposób populacja kotów znacznie sie zwiększyła w ciagu tych dwóch lat. W zeszłym roku nawet jedna z kocic okociła się nam na strychu. Nie mam pojecia jak tam wlazła. Trzeba było wyrzucić polowe zgromadzonych tam rzeczy. Smierdzialy kocim moczem. Są to koty praktycznie dzikie, zarobaczone i przenoszące choroby. Wszędzie brudzą i cholernie śmierdzą.
Jak się tych kotów skutecznie pozbyć? Psa na razie kupic nie możemy. Czekamy na narodziny synka, psem przez najbliższe trzy lata nie miałby sie kto zająć. Wladze miejskie nie są zainteresowane tematem. Za opinie obrońców biednych kotkow dziękuję. Chcecie to wpadnijcie i sobie je wyłapcie. Za wszystkie sensowne rady z góry bardzo dziękuję.
13 listopada 2016, 10:09
Doma mamy betonowe ogrodzenie pomiędzy naszym podwórkiem i podwórkiem sąsiadów. Oni przy samym odrodzeniu mają zbudowaną niską szopę w ten sposob, ze jedną ze ścian tej szopy stanowi ogrodzenie. Z drugiej strony szopy sąsiedzi mają ułożony opał (drewno). Psy po drewnie wchodzą na dach tej szopy, a z niej zeskakują bezpośrednio na juz nasze podwórko. Co w związku z tym?
13 listopada 2016, 10:52
U nas też był taki problem. Poprzedni własciciele zostawili nam ok 15 kotów. Nie dokarmialiśmy ich, mieliśmy dwa psy i po jakimś czasie się wyniosły. Pies to najlepsze rozwiązanie i zamknięcie piwnicy, szopy, garażu, domu itd żeby nie miały gdzie się schować. Była u nas taka kotka która roku miała kilka małych i z tego co wiem młode gdzieś zaginęły a ona się przeprowadziła do sąsiadów. Próbowaliśmy ją kiedyś udomowić ale się nie dało.
13 listopada 2016, 20:26
Doma mamy betonowe ogrodzenie pomiędzy naszym podwórkiem i podwórkiem sąsiadów. Oni przy samym odrodzeniu mają zbudowaną niską szopę w ten sposob, ze jedną ze ścian tej szopy stanowi ogrodzenie. Z drugiej strony szopy sąsiedzi mają ułożony opał (drewno). Psy po drewnie wchodzą na dach tej szopy, a z niej zeskakują bezpośrednio na juz nasze podwórko. Co w związku z tym?
Moze zagadaj z sasiadami zeby te drewno polozyli gdzies indziej. Bo koty jak koty ale psy to juz bardziej niebezpieczne
14 listopada 2016, 11:42
pies tutaj nic nie da, mój już tyle razy okoliczne "dachowce" przepędzał, a one nadal wracają i paprają na podwórku albo znoszą martwe gołębie. u mnie jest o tyle gorzej, że to koty nie pochodzące od jednego właściciela tylko takie łażące między podwórkami.
pierwsza rzecz to zgłoś do inspektoratu weterynaryjnego chore psy. a potem wejdź sobie na stronę miasta/gminy i znajdź dokument, gdzie jest opisane jak gmina/miasto będzie walczyć z bezdomnością zwierząt w 2016 roku. i na tej podstawie wymagaj od gminy/miasta pomoc. nie daj się zbyć, ich brak zainteresowania niech Cię nie interesuje. wystarczy chociażby sterylizacja, a po jakimś czasie stado wyginie samo. a wywożenie kotów nic nie da, bo raz, ze mogą wrócić w to samo miejsce, a dwa, ze porzucanie zwierząt jest zabronione. i niech was ktoś zobaczy jak to robicie to będziecie mieć kłopoty.
14 listopada 2016, 12:51
beatrx wszystko racja, tylko nie ma czegoś takiego jak bezdomne koty w polskim prawie. Są albo koty, które mają właściciela, albo dzikie. Pisałam już o tym gdzieś wyżej.
14 listopada 2016, 21:08
Nie czytałam całego tematu, więc może kogoś powtórzę, ale szukałaś może jakichś fundacji/stowarzyszeń/towarzystw ochrony zwierząt? Skoro nasza kochana straż miejska nic sobie z tego nie robi (a jakże) to może w tę stronę?
15 listopada 2016, 13:10
beatrx wszystko racja, tylko nie ma czegoś takiego jak bezdomne koty w polskim prawie. Są albo koty, które mają właściciela, albo dzikie. Pisałam już o tym gdzieś wyżej.
koty wolno żyjące czy tam dziko żyjące. ja mam taki zapis u siebie i do tego wzmianka, ze miasto współpracuje z fundacją wyłapującą te koty (wolno żyjące) i finansuje sterylizacje. a potem kotki albo wracają na swoje miejsce (jak są serio dzikusami) albo fundacja szuka im domów (jesli się do tego nadają). dlatego poszukaj takich zapisów i nie daj się spławić urzędnikom. jak będziesz miała papier, gdzie sami się do takich działań zobowiązali to już nie będą mogli Ci powiedzieć, ze nic z tym nie zrobią.