- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
10 września 2016, 13:07
Od 1 września poszłam do liceum na profil akademicki. Całe gimnazjum leciałam na ściągach, bo nie chciało mi się uczyć, oceny na koniec dzięki temu były nie najgorsze i sama napisałam egzamin całkiem okej. Dostałam się do technikum na fryzjerstwo, ale moja mama uniesiona własną, niespełnioną ambicją pchnęła mnie do liceum, gdzie było wolne miejsce. Mam duże braki, a korepetycje mogłabym brać dopiero od połowy października. Mam najniższą średnią w klasie, wszystkie osoby, które teraz ze mną są w klasie miały ode mnie duuużo wyższą średnią na koniec gimnazjum. Angielski mam prowadzony po angielsku, a w podstawówce/gimnazjum tak nie miałam, nauczycielki olewały to i nawet podstaw nie znam, więc jest mi głupio i boję się mówić na angielskim po angielsku, bo boję się wyśmiania. A w grupie z angielskiego mam same zdolne osoby... Mój zasób słownictwa z angielskiego jest praktycznie zerowy. Mama mi mówi, że jestem inteligentna, ale leniwa - to nieprawda, mam straszne problemy ze skupianiem się. Nie czuję się na siłach, aby być w liceum. Stres zjada mnie maksymalnie przed każdą poważniejszą lekcją jak chemia, matma czy angielski... Nie wiem jak mam jej to powiedzieć, bo jednak wolałabym iść do zawodówki. Wszystkie książki już kupione i w ogóle... Ale jeśli teraz nie zmienię szkoły to potem mnie cofną w zawodówce do 1 klasy. Nigdy rodzice nie przywiązywali wagi do mojej nauki, więc i ja to olewałam i teraz są tego skutki. Na angielskim milczę jak grób, a stresuję się tą lekcją nawet teraz, choć jeszcze mam do niej 4 dni... Od razu jak sobie pomyślę o tej szkole to mam w głowie albo samobójstwo, albo masowe wagarowanie, żeby tylko uniknąć tego wszystkiego...
Z jednej strony chcę się kiedyś usamodzielnić, ale wszyscy mówią, że po zawodówce to jest g*wno za przeproszeniem. Z drugiej strony nie chcę zawieść mamy, która jako jedyna z mojej rodziny ma wykształcenie średnie (ale bez matury, reszta ma podstawowe/gimnazjalne/zawodowe)... Bardzo lubię język polski i WOS, za niemieckim też przepadam. Do tego interesuję się piercingiem i wszystkim co związane z włosami (pielęgnacja, koloryzacja, cięcia, upięcia). W przyszłości może chciałabym jeździć tirem, nie wiem...
Jak sobie pomyślę o tym, że muszę się nauczyć na kartkówkę z matmy czy chemii to od razu boli mnie głowa i brzuch, bierze mnie na wymioty... Ta cała sytuacja to dla mnie bardzo duży stres. Nie wiem co mam robić. Widziałam obecny plan lekcji 2 klasy liceum w tej mojej szkole, też o tym samym profilu - lekcje od 8 do 15, czyli potem w domu też ciągła nauka i zero czasu wolnego... I 7 razy w tygodniu angielski... Chodzę do tej szkoły tylko tydzień, a to już jest dla mnie katorga... Trzy osoby już odeszły z klasy... Nie wiem czy chciałabym po liceum iść na studia, niezbyt lubię się uczyć, a najszybciej przyswajam wiedzę, która przydaje mi się w praktyce, a nie jakaś chemia czy inne coś, czego w ogóle w życiu codziennym nie używam... Nie wiem co mam zrobić... Boję się, że ją zawiodę, gdy stwierdzę, że chcę iść do zawodówki, ale ja nie wierzę, że w ogóle zdam... Najchętniej uciekłabym gdzieś na bezludną wyspę, zamknęła gdzieś i nigdy nie wyszła z ukrycia. Panicznie się boję...
Edytowany przez 10 września 2016, 13:10
10 września 2016, 13:36
To Twoje życie i mama musi to zrozumieć. Jak masz się męczyć to się wypisz. Nie każdy musi skończyć liceum, jeżeli czujesz, że nie dasz rady to tym bardziej.
10 września 2016, 13:51
skoro masz się tak męczyć w tej szkole a później najprawdopodobniej i tak nie zdać, to się wypisz. Ja bym tak zrobiła bez mrugnięcia okiem.
Poza tym po liceum nie masz NIC. Liceum jest dla osób które idą na studia.
Po technikum i zawodowce masz zawód.
10 września 2016, 14:00
mama na racje, że jesteś inteligentna ale za to mało pewna siebie. fryzjerką zawsze można zostać ale czasem po kilku latach ludziom zmieniają się zainteresowania i wtedy możliwość wyboru jest bardzo cenna. po zawodówce ją po prostu tracisz. z mojej perspektywy to bardzo dobrze, że w klasie są sami lepiej uczący się od ciebie - będziesz ciągnąć w górę. angielski po angielsku to super sprawa a mówienie większości osobom nie przychodzi łatwo. bierz te korki, pół roku systematycznej nauki tak jak napisałaś od rana do wieczora i zobaczysz, że zaczniesz ogarniać, nauczysz się sama uczyć i pójdzie z górki.
10 września 2016, 14:07
Postaw się mamie, to Twoje życie, idz do szkoly do jakiej Ty chcesz, nie masz 5 lat
10 września 2016, 17:29
Mama ma rację, jesteś leniwa, co sama przyznałaś w pierwszym zdaniu ("Całe gimnazjum leciałam na ściągach, bo nie chciało mi się uczyć"), teraz nagle znalazłaś się w sytuacji gdy musisz się uczyć i po prostu nie podoba Ci się ta perspektywa. Wolisz dalej olewać wszystko i bujać w obłokach jak małe dziecko. Sorry ale małym dzieckiem już nie jesteś i czas zacząć dorastać. Owszem, po zawodówce masz zawód, a po LO nic, jeżeli szczytem twoich ambicji i możliwości jest być kucharką lub fryzjerką i to w średniej klasie salonie/knajpie to ok (w lepszych salonach często wymagana jest już znajomość angielskiego). Jeżeli chcesz coś więcej osiągnąć to niestety trzeba zacisnąć zęby i zacząć się uczyć.
10 września 2016, 17:39
*
Edytowany przez 10 marca 2017, 21:35
10 września 2016, 18:17
1. angielski to podstawa w tych czasach
2. chemia, fizyka i inne przedmioty przyrodnicze odejdą ci w drugiej klasie
3. po zawodówce będziesz fryzjerką w nędznym lub co najwyżej średnim salonie i nie będziesz w stanie sama się utrzymać w przyszłości
4. Widziałam obecny plan lekcji 2 klasy liceum w tej mojej szkole, też o tym samym profilu - lekcje od 8 do 15, czyli potem w domu też ciągła nauka i zero czasu wolnego... - też tak mam i nie płaczę
wg mnie powinnaś wziąć się za siebie
10 września 2016, 19:12
Problemy pierwszego świata: "Jaka to ja biedna, idę się zabić bo się uczyć do szkoły muszę". Co za pokolenie wyrasta?
Powiedz mamie, że Twoim marzeniem jest zostać nieukiem i leniem, że zajęcia do godziny 15 są katorgą, bo "zero czasu wolnego" (serio?) i że idziesz zakolegować się z żulami spod sklepu bo to Twoi nowi znajomi będą za jakiś czas.