Temat: Czy grubszy znaczy gorszy ???wasze opinie....

Nie wiem, czy był już taki temat, ale nie chce mi sie już sprawdzać.....
Temat dotyczący kwestii, czy osoby grube/z nadwagą/otyłe są jakoś gorsze od tych mega pieknych i szczupłych LASEK/Kolesi??? Czy skoro jest sie typowym VaM-pem to czy można patrzeć na osoby grubsze/szersze/pulchniejsze z góry, z pewnym politowaniem i obrzydzeniem, a nawet ironią... Dlaczego to robimy??????
A ja się zgadzam z Applegal 76- wszystko zależy od tego, jak nosimy nasze kilogramy. Ale chciałabym zwróci uwagę na jedną rzecz. Jeśli ktoś ma zbędne kilogramy, bo lubi jeśc, bo jest mu z tym dobrze to ok. ALe wiecie, z czego może wynikac ocena? Nadmiar kg kojarzy się z nadmiarem jedzenia, nadmiar jedzenia kojarzy się.... No właśnie - z tym, że ktoś jest smakoszem, lubi jedzenie w towarzyswie rodziny i znajomych, jest słodyczomaniakiem - ale takim "łasuchem". Albo....że ktoś sobie nie radzi z jedzeniem, że pokrywa kulinarnymi wrażeniami brak innych, że jedzenie jest lekiem na stres i samotnośc. Ja tak mam - tyję, gdy jest mi źle. I często kiedy patrzę na kogoś z kilogramami plus - oceniam go przez pryzmat własnych słabości.....
Pasek wagi
Tez często zajadam emocje. I nie słodyczami tylko m.in pieczywem, makaronem, samo tuczące gówno.
TAK
grubszy to znaczy gorszy
przekonałam sie o tym na własnej skórze
Ja uważam że ocenianie ludzi po wyglądzie jest jak najbardziej na miejscu i nie ma w tym nic złego lub nie uczciwego. Oczywiście jest wiele innych czynników po których oceniamy ludzi. A wygląd i tusza właśnie są jednymi z najbardziej uczciwych - każdy ma wpływ na to jak wygląda, w jakim stopniu o siebie dba itp. Oczywiście nie powinno się uważać że ktoś jest lepszy czy gorszy bo stać kogoś lub nie na markowe ciuchy...
Poza tym ludzie nie zawsze są oceniani negatywnie ze względu na swoją nadwagę.
Za to nie cierpię mówienie że grubi są jacyś, chudzi jacyś... bo takie generalizowanie jest właśnie całym złem w tej sytuacji. To że ktoś jest szczupły i wysportowany znaczy zazwyczaj że o siebie dba, ale tego, że nie widzi dalej niż czubek własnego nosa bym już takiej osobie nie przypisywała ze względu na figurę...

Zgadzam się z marique. Nie wszyscy chudzi to zapatrzone w siebie narcyzy, ale i nie wszystkie grubasy to poczciwe ofiary losu i dusze towarzystwa.

Na swoim przykładzie mogę jednak stwierdzić, że gdy byłam gruba to byłam gorsza. Chodziłam ubrana jak "pasztet", byłam ciągle przybita, wstydziłam się siebie, miałam mnóstwo kompleksów, gdy ktokolwiek mówił mi coś fajnego od razu zaprzeczałam, a gdy nie zaprzeczałam to myślałam, że się ze mnie nabija. A i nabijali się sporo. :)

Dopiero jak schudłam to poczułam, że jestem człowiekiem. Ba, nawet niczego sobie, takim który może podobać się innym ale zwłaszcza SOBIE. Ładni mają lepiej? Pewnie!!!
Ale to piękno wynika tylko z głębi, charakteru, samoakceptacji. Jest wiele ludzi grubych pięknych, którzy wierzą w siebie i swoje możliwości, którzy zamiast rozmyślać o swoim ciele jako nieapetycznym tłuszczu robią coś zupełnie odwrotnego - lubią je. Dla mnie to było nie do pomyślenia. Lubić siebie grubą? Traktowałam to jako żart.
Teraz wiem, że niesłusznie, ale jednocześnie nie żałuję, że schudłam.

Reasumując: Piękno jest niezależne od tuszy.
Jak pisała Pani Baleronowa:
"Samoświadomość nie waży nic, jej brak dochodzi nawet do czterdziestu kilo."

>"Samoświadomość nie waży nic, jej brak dochodzi nawet do czterdziestu kilo." 

Świetna pointa! :}

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.