- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
28 czerwca 2016, 09:38
Czy może są tu osoby, które podjęły walkę z ED i chcą pogadać? podzielić się swoim doświadczeniem, tym co przezywają bo często ta walka jest bardzo trudna i zwyczajnie człowiek chce pogadac a osoby "zdrowe" nie zawsze rozumieją przez co sie właśnie przechodzi...
28 czerwca 2016, 10:27
mialam w zyciu epizod z anoreksja .. na szczescie w pore udalo mi sie ogarnac i teraz w koncu odzylam i nadrabiam stracone lata wegetacji. z tego da sie wyjsc ! wszystko siedzi w naszych glowach i od nas zalezy jak pokierujemy naszym zyciem.
anoreksja daje nam pozorna kontrole, a tak naprawde to ona przejmuje kontrole nad naszym zyciem. na poczatek zaczyna sie niewinnie -zaczynamy sie odchudzac, pozniej dochodza treningi. z czasem coraz bardziej sie w to wszystko wkrecamy -dieta staje sie coraz bardziej restrykcyjna, treningi coraz bardziej intesywne, az w koncu temat jedzenia wypelnia wiekszosc naszych mysli .. i tak naprawde poza tym nie mamy juz zadnego zycia. zyjemy dieta i nic poza tym. zaczynamy oddalac sie od znajomych, rodziny. rezygnujemy ze wspolnych spotkan. podporzadkowujemy zycie pod plan jedzenia. wydaje nam sie, ze w ten sposob mamy nad soba kontrole. a tymczasem gowno prawda ! to choroba przejela kontrole nad nami i nami kieruje. kieruje kazdym naszym krokiem, wplywa na nasze wybory, wypelnia nasze mysli, steruje calym zyciem. nie mozna sie jej poddac ! nie warto tracic zycia ! czym dluzej sie w tym tkwi, tym trudniej z tego wyjsc ..
jesli chcesz napisac, smialo pisz.
28 czerwca 2016, 12:49
Najbardziej przerażające jest jak schematycznie przebiega ta choroba.... to co napisałaś jest identyczne jak u mnie i nie tylko u mnie ale i u znanych mi anorektyczek. Identyczne początki, dieta niewinna, mordercze treningi, wszystko kreci sie w kolo diety, cwiczen, brak kontaktu ze znajomymi, rodzina itp. Pozorna kontrola.... wypisz wymaluj schemat każdej anorektyczki....
Ja teraz jestem w dosc trudnym momencie bo zdecydowałam sie na metodę minnie maud i 3000 + kalorii dziennie i jest ciezko bo puchne, zatrzymuje mi sie woda (nawet do 6-7 kg dziennie) i mam chwile zwątpienia ale jakoś muszę to przezyc....
Jablkowa - a pamietasz swoje poczatki wychodzenia z tego? bardzo bylas przerażona? duzo jadłaś odrazu? duzo przytyłaś na samym poczatku zwiększania kalorii? jak to wyglądało u ciebie? Będę wdzięczna za podzielenie sie doświadczeniem
Edytowany przez Paula4101 28 czerwca 2016, 13:21
28 czerwca 2016, 20:43
mialam w zyciu epizod z anoreksja .. na szczescie w pore udalo mi sie ogarnac i teraz w koncu odzylam i nadrabiam stracone lata wegetacji. z tego da sie wyjsc ! wszystko siedzi w naszych glowach i od nas zalezy jak pokierujemy naszym zyciem. anoreksja daje nam pozorna kontrole, a tak naprawde to ona przejmuje kontrole nad naszym zyciem. na poczatek zaczyna sie niewinnie -zaczynamy sie odchudzac, pozniej dochodza treningi. z czasem coraz bardziej sie w to wszystko wkrecamy -dieta staje sie coraz bardziej restrykcyjna, treningi coraz bardziej intesywne, az w koncu temat jedzenia wypelnia wiekszosc naszych mysli .. i tak naprawde poza tym nie mamy juz zadnego zycia. zyjemy dieta i nic poza tym. zaczynamy oddalac sie od znajomych, rodziny. rezygnujemy ze wspolnych spotkan. podporzadkowujemy zycie pod plan jedzenia. wydaje nam sie, ze w ten sposob mamy nad soba kontrole. a tymczasem gowno prawda ! to choroba przejela kontrole nad nami i nami kieruje. kieruje kazdym naszym krokiem, wplywa na nasze wybory, wypelnia nasze mysli, steruje calym zyciem. nie mozna sie jej poddac ! nie warto tracic zycia ! czym dluzej sie w tym tkwi, tym trudniej z tego wyjsc ..jesli chcesz napisac, smialo pisz.
Bardzo pomoglas mi tym co napisalas i dalas duzo do myslenia.. bo mimo ze jako tako wyszlam z tego fizycznie to psychicznie wciaz jest problem. Czesto odmawiam znajomym spotkania bo boje sie o jedzenie , mam ustalone pory posilkow, nigdy nie jem nic naprogramowo - ciezko jest tak zyc
29 czerwca 2016, 09:20
Bo to dalej tkwi w glowie. Problem na poziomie ciała tzn przytycie to jedno ale niestety nie rozwiązuje to kwestii myślenia. Anorektyczka tak jak alkoholiczka zostaje sie do końca życia. Strach przed zjedzeniem czegos zostaje i bardzo trudno go pokonac chociaz podobno dzieki tej metodzie kotra sama stosuje - z laczem i łzami pokonuje tzw. fear foods. Narazie jest ciezko bardzo ciezko ale mysle ze warto przez to przejsc.
29 czerwca 2016, 16:01
porownanie z alkoholikiem czy narkomanem nie jest tu zbyt trafne, bo w ich przypadku w gre wchodzi calkowita rezygnacja z uzywek, a bez jedzenia przeciez nie da sie zyc. dlatego w przypadku osob zmagajacych sie zaburzeniami odzywiania konieczne jest nauczenie sie jedzenia od nowa. nauczenie sie zdrowego podejscia do jedzenia; traktowanie jedzenia jako naturalna, zyciowa czynnosc, a nie jako zyciowy cel. i wierzcie mi, ze powrot do normalnosci jest mozliwy. anoreksja to nie wyrok. nie mozemy tylko pozwolic chorobie przejac kontrole nad naszym zyciem, jesli sie na to zgodzimy i poddamy sie zaburzeniom, to tak sie stanie. my same sobie wyznaczamy te granice, same siebie blokujemy, same sobie czegos odmawiamy, rezygnujemy z przyjemnosci. dlaczego tak sie ograniczamy? za co?
przeciez kazdy z nas zasluguje na szczescie, na normalne, godne zycie. dajmy sobie szanse. wiadomo, ze walka nie jest latwa, bo jest mega ciezka. ale napewno warto jest ja podjac, bo jest o co walczyc.
ja sama myslalam, ze nigdy z tego nie wyjde. nie wierzylam w to, ze kiedykolwiek jeszcze bede szczesliwa. sadzilam, ze moje zycie juz zawsze bedzie tak wygladalo -samo jedzenie i nic poza tym. moje zycie wtedy to byla istna meczarnia. nie zycze tego nikomu. bywaly momenty, w ktorych chcialam umrzec. mialam tego wszystkiego dosc. najlatwiej byloby to zakonczyc w ten sposob, ale przeciez mozna tez podjac walke o lepsze zycie. i ja ta walke podjelam. najtrudniejsza walka w moim zyciu i najwiekszy sukces. mozna to porownac do drugiej szansy, rozpoczecie zycia na nowo po kilku latach wegetacji.
odsuncie od siebie te chore mysli o jedzeniu, odstawcie w kat wszelkie bariery, ktore same sobie narzucacie. znajomi wyciagaja na pizze? to idz na ta pizze ! oni moga, to dlaczego Ty masz sobie odmawiac? jestes od nich jakas gorsza? nie zasluzylas? gowno prawda ! mozesz wszystko. pozwol sobie zyc. nie zadreczaj sie. kolejny raz moga nas nie zaprosic, bo ile mozna wyciagac do kogos reke? ta choroba zabiera nam wszystko -zdrowie, radosc zycia, przyjaciol .. potrafi strasznie wyniszczyc czlowieka. tak naprawde my same siebie w to wkrecamy. od nas zalezy czy podejmiemy walke i sprobujemy raz na zawsze z tym skonczyc. nikt nie mowil, ze zycie jest proste. kazdego z nas spotykaja mniejsze lub wieksze trudnosci i od nas samych zalezy czy sie im poddamy czy sie z nimi zmierzymy. mi takie zycie nie odpowiadalo, meczylam sie kazdym dniem, kazda chwila. dlatego tez postanowilam cos zmienic. pragnelam powrotu do normalnosci i udalo mi sie. kazdemu moze sie udac !
29 czerwca 2016, 21:05
porownanie z alkoholikiem czy narkomanem nie jest tu zbyt trafne, bo w ich przypadku w gre wchodzi calkowita rezygnacja z uzywek, a bez jedzenia przeciez nie da sie zyc. dlatego w przypadku osob zmagajacych sie zaburzeniami odzywiania konieczne jest nauczenie sie jedzenia od nowa. nauczenie sie zdrowego podejscia do jedzenia; traktowanie jedzenia jako naturalna, zyciowa czynnosc, a nie jako zyciowy cel. i wierzcie mi, ze powrot do normalnosci jest mozliwy. anoreksja to nie wyrok. nie mozemy tylko pozwolic chorobie przejac kontrole nad naszym zyciem, jesli sie na to zgodzimy i poddamy sie zaburzeniom, to tak sie stanie. my same sobie wyznaczamy te granice, same siebie blokujemy, same sobie czegos odmawiamy, rezygnujemy z przyjemnosci. dlaczego tak sie ograniczamy? za co? przeciez kazdy z nas zasluguje na szczescie, na normalne, godne zycie. dajmy sobie szanse. wiadomo, ze walka nie jest latwa, bo jest mega ciezka. ale napewno warto jest ja podjac, bo jest o co walczyc. ja sama myslalam, ze nigdy z tego nie wyjde. nie wierzylam w to, ze kiedykolwiek jeszcze bede szczesliwa. sadzilam, ze moje zycie juz zawsze bedzie tak wygladalo -samo jedzenie i nic poza tym. moje zycie wtedy to byla istna meczarnia. nie zycze tego nikomu. bywaly momenty, w ktorych chcialam umrzec. mialam tego wszystkiego dosc. najlatwiej byloby to zakonczyc w ten sposob, ale przeciez mozna tez podjac walke o lepsze zycie. i ja ta walke podjelam. najtrudniejsza walka w moim zyciu i najwiekszy sukces. mozna to porownac do drugiej szansy, rozpoczecie zycia na nowo po kilku latach wegetacji. odsuncie od siebie te chore mysli o jedzeniu, odstawcie w kat wszelkie bariery, ktore same sobie narzucacie. znajomi wyciagaja na pizze? to idz na ta pizze ! oni moga, to dlaczego Ty masz sobie odmawiac? jestes od nich jakas gorsza? nie zasluzylas? gowno prawda ! mozesz wszystko. pozwol sobie zyc. nie zadreczaj sie. kolejny raz moga nas nie zaprosic, bo ile mozna wyciagac do kogos reke? ta choroba zabiera nam wszystko -zdrowie, radosc zycia, przyjaciol .. potrafi strasznie wyniszczyc czlowieka. tak naprawde my same siebie w to wkrecamy. od nas zalezy czy podejmiemy walke i sprobujemy raz na zawsze z tym skonczyc. nikt nie mowil, ze zycie jest proste. kazdego z nas spotykaja mniejsze lub wieksze trudnosci i od nas samych zalezy czy sie im poddamy czy sie z nimi zmierzymy. mi takie zycie nie odpowiadalo, meczylam sie kazdym dniem, kazda chwila. dlatego tez postanowilam cos zmienic. pragnelam powrotu do normalnosci i udalo mi sie. kazdemu moze sie udac !
Nigdy nie bylam az do tego stopnia chora jak ty.. bardzo wspolczuje. Poradzilas sobie sama czy z psychologiem ?
Paula - na czym polega konkretnie ta metoda?
29 czerwca 2016, 21:43
Nigdy nie bylam az do tego stopnia chora jak ty.. bardzo wspolczuje. Poradzilas sobie sama czy z psychologiem ?Paula - na czym polega konkretnie ta metoda?
chodzilam do paru specjalistow, ale wizyty u nich nie przynosily tak naprawde zadnego rezultatu, wiec zaprzestalam. byc moze nie bylam wtedy w pelni gotowa, zeby z nimi wspolpracowac i otworzyc sie przed nimi. nie o wszystkim im mowilam .. chodzilam na te wizyty bardziej dla rodzicow, niz dla siebie. zaczelam z tego wychodzic dopiero wtedy kiedy sama tego zapragnelam, kiedy zdalam sobie sprawe, ze moje zycie to tak naprawde wegetacja. mialam tego dosc, dosc tkwienia w miejscu, dosc zycia skupionego na jedzeniu. zatesknilam za moim dawnym zyciem, za moim dawnym wygladem. stopniowo, malymi krokami robilam wszystko, zeby odzyskac dawna siebie. otworzylam sie na ludzi, rozpoczelam studia, podjelam prace. odnowilam stare kontakty i nawiazalam mnostwo nowych znajomosci. natlok zajec spowodowal, ze nie bylo tyle czasu, zeby myslec o jedzeniu, planowac posilki z zegarkiem w reku. moje mysli w koncu przestaly byc skupione na jednym, bo jedzenie juz nie bylo sensem mojego zycia. za dnia na dzien bylo coraz lepiej. wiadomo, ze zdarzaly sie tez gorsze dni, ale nie poddawalam sie tylko szlam dalej. teraz jestem w tym miejscu, w ktorym jestem. zrobilam milowy postep. nigdy nie bylam szczesliwsza i bardziej zadowolona z siebie niz jestem w tej chwili.
30 czerwca 2016, 10:08
ja czasami juz nie daje rady. Choroba zabrała mi wszystko dosłownie wszystko rodzinę, zdrowie, przyjaciół i w końcu mnie sama. Gdybym miała więcej odwagi to bym przerwała to wszystko bo czuje sie czasami jak zwierze zaszczute w klatce, kotre chce sie tak bardzo wydostać, bym wolnym a nie umie. Dzis mam kryzys. Wyglądam jak monstrum, napuchnięta, brzuch dosłownie jak w 8 miesiącu ciąży, uda jak galareta, no dramat. Często modle się żeby położyć sie wieczorem i rano nie wstać już. Zniknęłabym a razem ze mną to gówno i każdemu by ulżyło.
W zyciu nie przypuszczałabym ze mnie to spotka, ze anoreksja to takie gowno. Ze zwykle odchudzanie, chec zrzucenia 5 kg zamieni sie w takie cos... Dzis jest mi tak cholernie zle ze mam ochotę wyc, uciec ale wiem tez ze mam corke, kochana i cudnego meza, kotry wspiera mnie jak moze mimo ze wiem ze mu ciężko, ze ma dosyć, ze czasami tez juz mu brakuje wiary ze to sie skończy ale mimo to walczy razem ze mna.
Co do porownania anoreksji i alkoholizmu to niestety ale jest to bardzo trafne porownanie bo alkoholizm to uzależnienie od alkoholu a anoreksja od kontroli od niejedzenia... i to i to jest uzależnieniem i to bardzo silnym. Nie bez znaczenia jest fakt ze z anoreksji wychodzi tylko 30 % chorych i podobnie jak w przypadku alkoholizmu anorektyczka jest sie juz do konca tylko mozna byc anorektyczka jedząca tak jak alkoholikiem nie pijącym ale wystarczy jeden zapalnik, jedno zdarzenie i to moze wrocic.... takze niestety ale tak to działa. mozesz nie pic latami tak samo jak mozesz juz normlanie jesc az tu nagle pstryk jakies wydarzenie, jakis strees i jak alkoholik siega po kieliszek tak ty zaczynasz z anoreksja....
30 czerwca 2016, 10:14
Doma19 - minnie maud to metoda wychodzenia z anoreksji i odbudowy organizmu czyli tzw. recovery. Generalnie je sie z dnia na dzien ponad 3000 kalorii, bez ograniczeń co sie chce i kiedy sie chce nawet w nocy. Je sie duze ilosci tego co do tej pory sie graniczalo, slodycze, fast foody itp. Konsekwencja tego niestety ale sa obrzeki i zatrzymanie wody w organizmie. Czesto sie puchnie w okolicach nod, brzucha ale to woda a nie tluszcz. Cialo jest takie galaretowate. Podczas minnie maud jest tez cos takiego jak extreme hunger - mega głód ktorego ciezko jest zaspokoić. Masz wrażenie ze twoj organizm chce non stop jesc, wszystko, słodycze i nie masz uczucia sytości.
Generalnie podczas tego etapu nie hamuje sie glodu tylko sie je a kiedy organizm sie odbuduje extreme hunger mija i sie stabilizuje. Ja tez mam wlasnie mega ataki głodu, moglabym jesc non stop, nie mam uczucia sytosci. Głownie chce słodyczy, moge zjeść mega ilosci od których normalny człowiek by sie pohaftowal a mi mało. Ale to normalne kiedy wychodzi sie z wychudzenia bo twoj organizm jest glodny, zwyczajnie chce wyrówac to co mu zabierałeś przez dlugi czas.
Podczas mm nie mozna tez cwiczyc zeby organizm sie zregenerowal. Etap zatrzymania wody i napadow glodu mija z czasem kiedy organizm przybiera na wadze to wlasciwej sobie wartosci. Nie tyje sie na potege niewiadomo ile tylko do wlasciwej sobie wagi dla kazdego jest to inna waga. Generalnie jest masa blogow (polskich i glownie zagranicznych) o tej metodzie gdzie widac przemiany osob. Ale trzeba przejsc ten ppierwszy mega trudny etap.