- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 czerwca 2016, 17:45
Są tu takie osoby? Jak sobie z tym radzicie? Nie uważacie, że mieszkanie z rodzicami w dorosłym wieku bardzo utrudnia usamodzielnienie się i dojrzałość?
6 czerwca 2016, 17:51
Nie wyobrazam sobie mieszkania z rodzicami lub raczej u rodzicow bedac dorosla osoba. Jestem jeszcze w stanie zrozumiec ciezka sytuacje zyciowa (np brak pracy) zmuszajaca do tymczasowego zamieszkania z rodzicami w doroslym zyciu, ale swiadomie z wlasnej woli-nigdy.
Mowiac o "doroslej osobie" chodzi mi o osobe po studiach, pracujaca, samodzielna finansowo.
Edytowany przez 6 czerwca 2016, 18:23
6 czerwca 2016, 17:56
Jeśli miałabym wybierać, to wolałabym mieszkać sama, ale czasem konieczność jest inna...
6 czerwca 2016, 18:15
my mieszkamy z moimi rodzicami (w jednym domu, ale mamy wszystko osobno, włącznie z wejściem), ale oni są już starsi i nie mogą mieszkac sami, bo trzeba im pomagać. moja szwagierka (34) mieszka z mężem u swoich rodziców (wszystko mają wspólne) + na dniach pojawi się dziecko. sądzę, że nigdy się nie wyprowadzą, bo rodzice im wszystko kupują (jedzenie, rzeczy dla dziecka, rower stacjonarny, n o wszystko) i to jest słabe moim zdaniem, ale to nie moj interes.
6 czerwca 2016, 18:21
Mieszkam z rodzicami, wyprowadzam się dopiero teraz w wakacje. Nie widziałam sensu w szukaniu sobie jakiegoś mieszkania kiedy studiowałam w rodzinnym mieście i mogłam zostać u rodziców w domu. Na początku studiów nie pracowałam, więc i tak za to mieszkanie musieliby dodatkowo płacić rodzice (albo ja musiałabym sobie szukać pracy - co moim zdaniem było bez sensu, bo wtedy nie miałam szans na znalezienie czegoś związanego ze studiami i w jakikolwiek sposób rozwojowego). Potem poznałam chłopaka, ale z kolei on był wiecznie w rozjazdach, pracował głównie za granicą - też bez sensu było się przenosić do niego na stałe, żeby dwa dni być z nim, a potem siedzieć w pustym mieszkaniu. Czy jestem niesamodzielna i niedojrzała nie wiem - ciężko tak siebie samą oceniać, ale nie uważam, żebym jakoś odstawała drastycznie od znajomych, którzy na studia musieli się przeprowadzić. Rodziców mam fajnych, nie wtrącają mi się w to co robię, więc mieszkania z nimi nie rozpatruję jako konieczności radzenia sobie z tym - a się cieszę, że mam taką możliwość. Tak samo mieszkamy jeszcze z dziadkami (rodzice mamy) - nie uważam, żeby moja mama była w jakiś sposób "niedojrzała", bo babcia i dziadek są piętro niżej.
6 czerwca 2016, 18:44
Przeprowadziłam się 400km od rodziny, gdy miałam 22 lata (po lct). Na pewno mnie to usamodzielniło i dało poczucie, że jestem dorosła - sama musiałam wszystko ogarnąć. W tym czasie też poszłam do pierwszej poważnej, zawodowej pracy.. Ale kurde... tęsknie za nimi. Myślę, że wspólne mieszkanie w miarę dużym domu jest ok, ale w mieszkaniu odpada.
6 czerwca 2016, 19:27
Mam 26 lat, nie mam stałej pracy, więc siłą rzeczy muszę mieszkać z rodzicami. Nie powinnam się przyznawać publicznie - ale tak, rodzice mnie ograniczają, a właściwie sama siebie ograniczam. Mamy mieszkanie w bloku, na 60m2 jest nas 5, i jest bardzo ciasno i w kuchni 2 osoby to już horror. Każdy ma swoje przyzwyczajenia, więc jest okropnie. W pewnym sensie czuję się nadal dzieckiem, bo "mamusia wypierze, uprasuje, zrobi obiad" - oczywiście piszę to w ironii, bo jeszcze umiem to, ale jednak jest ten komfort, że ktoś pomyśli o praniu, o jedzeniu...
Oczywiście marzę o wyprowadzce, ale teraz znów jestem bez pracy, więc to odpada. Może do 30 dam radę się wyprowadzić.
6 czerwca 2016, 19:29
sama wyjechałam na studia tuż po 18-tych urodzinach, aczkolwiek przez większość studiów utrzymywali mnie rodzice (choć zawsze miałam stypendium naukowe lub pracowałam dorywczo). Po studiach zostałam w mieście, gdzie wyjechałam.
Ale nie uważam, ze samo mieszkanie z rodzicami to niesamodzielność. Wszystko zależy jakie to są zasady. Jeżeli jest się partnerami a nie w stosunkach podległości to dla mnie żadna ujma. Zależy też jak bardzo rodzice chcą zachowywać kontrolę nad dorosłym już dzieckiem. Myślę, że z moimi ja bym miała ok (jak widzę jak traktowali moje rodzeństwo), ale np. mój facet po wyprowadzce poczuł ulgę i mówi, że za nic w świecie nie chciałby tam wracać bo jego mama jest strasznie ciekawska i nie daje żyć normalnie.
7 czerwca 2016, 08:52
my mamy z mężem 28 lat, jesteśmy rok po śubie i mieszkamy z moimi rodzicami :) od nich dostajemy tylko dach nad głową, bo dokładamy się do rachunków, kupujemy własny proszek do prania, płyn do WC itp. itd. mamy również własną "kuchnię" i nigdy nie stołujemy się u mojej mamy (no chyba, że niedzielnym ciastem;)) no, ale my mamy w tym swój cel, bo chcemy kupić własne mieskzanie / dom i teraz jesteśmy na etapie odkładania na wkład własny.. poza tym dom rodziców jest duży, zupełnie nie wchodzimy sobie w paradę i w gruncie rzeczy tylko mijamy się w kuchni:) wg mnie wszystko zależy od tego na jakich zasadach się to odbywa. jeśli stołujesz się u mamy, mama pierze, sprząta, a masz z 30chę na karku to zdrowe to nie jest.. no i jakbym znalazła garniec złota to bym się wyprowadziła, a w 3 lata pracy nie naodkładałam jeszcze na własne 4 kąty :)
7 czerwca 2016, 10:45
Mam 28 lat, pracę za najniższą krajową, do której dojeżdżam 40 km w jedną stronę, mieszkam z rodzicami i nie widzę w tym nic złego. Za jakiś czas przeprowadzę się do chłopaka i będziemy mieszkać z jego rodzicami, nadal będę dojeżdżać. Niestety, nie każdy ma ten komfort, że po 18 roku życia wyjeżdża sobie na drugi koniec Polski, zarabia tysiące i może sobie żyć jak celebryta. Jakoś nie wierzę, że w dzisiejszych czasach stać osoby w wieku 20-30 lat na usamodzielnienie się. Teraz jest ciężko o jakąkolwiek pracę, już nie mówiąc o takiej w której dostanie się na ręke tyle, żeby utrzymać się, wziąć kredyt na mieszkanie czy coś wynająć.