Temat: Wyprowadzka w wieku 17 lat?

Mam 17 lat. Przez ostatnie 5 chorowałam na zaburzenia odżywiania, na szczęście wreszcie udało mi się ogarnąć. Z własnej inicjatywy (i pieniędzy...) chodzę na terapię i do psychiatry, odbyłam kilkutygodniowe leczenie. 

Wszystko byłoby wręcz idealnie, gdyby nie fakt, że kompletnie nie dogaduję się z rodziną. Kocham ich nad życie, jednak a taki sposób po prostu nie da się funkcjonować. Nie mogę powiedzieć "cześć", bo od razu słyszę, że jestem tyranem domowym i mam się zamknąć. Nie mogę ich dotknąć nawet jednym palcem, nie mówiąc o przytuleniu, bo jestem oskarżana o znęcanie się. Ciągle słyszę, że jestem najgorszym, co im się w życiu przydarzyło. Odliczają dni do moich 18-stych urodzin i codziennie informują mnie, ile jeszcze zostało do ich "legalnej wolności".

Tak, wiem. Terapia rodzinna. O niczym innym nie marzę. Ale oni są nieugięci, nie ma mowy. Podczas jednej z awantur wezwałam policję. Policjantka powiedziała, że jak tak dalej pójdzie, to sama złoży wniosek do sądu o przymusowe podjęcie terapii rodzinnej. Zaśmiali jej się w twarz, a ojciec dodał, że proszę bardzo, może przynajmniej wreszcie im prawa rodzicielskie odbiorą, bo na terapię i tak nie pójdą.

Nigdy nie chodziłam głodna, biedna. Pieniądze w domu były zawsze i są po dziś dzień. Brakuje "tylko" miłości. A ja nie chcę już dłużej trwać w takim toksycznym zawieszeniu...

Niedawno padł pomysł mojej wyprowadzki, zamieszkania na stancji. Rodzice najpierw powiedzieli, że nie ma mowy, że na to nie zasługuję, po tym, co im zrobiłam. Później jednak stwierdzili, że nie wykluczają takiej opcji. Jestem samodzielna, umiem prać, sprzątać, od lat gotuję, chodzę do lekarzy czy urzędów, w których mogę sama coś załatwić. Jestem "ogarnięta", nigdy się nie spóźniam, nie imprezuję, nie miałam w ustach papierosa, a alkohol mi śmierdzi.

I tu jest mój dylemat. Mieszkałabym w stolicy, ok. godzinę drogi pociągiem do domu rodzinnego. Rodzice wynajęliby mi pokój u jakiejś samotnej kobiety. Z jednej strony bardzo mnie to cieszy, odetchnęłabym od tego wszystkiego, nauczyła samodzielnie funkcjonować, z drugiej jednak mimo tego, co dzieje się w domu, kocham rodzinę z całego serca i boję się takiej rozłąki. Nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie, czy moja wyprowadzka naprawi nasze relacje, czy może wręcz przeciwnie. I właśnie dlatego zakładam ten wątek.

Może był ktoś z Was w podobnej sytuacji? A jeśli nie, to może po prostu macie jakieś rady?

Z góry dziękuję za odpowiedzi. :)

Wybierz sie na "Ustawienia rodzinne" Berta Hellingera. Tez forma terapi rodzinnej, tylko obecnosc rodziny nie jest wymagana. POLECAM

Pasek wagi

Niestety, tak jam myślałam, muszę odświeżyć temat.

Rodzicom odwidziała się stancja, stwierdzili, że co najwyżej zrzekną się praw na rzecz przyznania mi kuratora.

Wpadłam na inny pomysł, na który (jak narazie...) gotowi są przystać, a mianowicie przysposobienie mnie przez babcię ze strony zmarłej Mamy. Babcia niestety nie ma odpowiednich warunków lokalowych, jednak rozmawiałam z nią i będąc pod jej opieką bez problemu mogłabym zamieszkać na wspomnianej stancji.

I tu pytania:

Czy gra jest "warta świeczki" i czy w ogóle sprawa zakończy się przed ukończeniem przeze mnie 18r.ż.? Ile czasu trwają tego typu sprawy o przejęcie obowiązku opieki?

Co z alimentami? Na jaką kwotę ze strony ojca mogłabym liczyć (w sensie ile przyznałby sąd)?

Czy w takiej sytuacji nadal otrzymywałabym rentę po Mamie?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.