Temat: nie potrafię tak dłużej żyć

to nie jest tak, że nie chce mi się żyć. ja po prostu MAM DOSYĆ samej siebie. nienawidzę swojej osoby. to uczucie jest tak silne, że duszę się od środka. to tak jakbyście nie znosiły towarzystwa jakiejś osoby i chciała jak najszybciej zerwać z nią całkowity kontakt, bo nią gardzicie, ale ktoś zamknął was w jednej powłoce i kazał tak wegetować do końca waszych dni... jak ja mogę siebie zaakceptować jak na każdym kroku psuję wszystko co się da? nie potrafię nawet normalnie funkcjonować w społeczeństwie. cały czas robię z siebie debila. dosłownie wszędzie. naprawdę próbuję się zmienić, ale tracę nadzieję, że mi się uda. po prostu zaczynam rozumieć, że jak ktoś się urodzi z takim defektem to już do końca będzie w nim to upośledzenie siedzieć, a ja tak nie wytrzymam. to jest dla mnie za bardzo bolesne. 

piszę to tutaj, bo naprawdę nie wiem co ja mam zrobić? nie piszcie zaakceptuj siebie, bo NIE POTRAFIĘ tego zrobić. nie chce akceptować takiej miernoty i głupoty 

ps: myślałam, że to uczucie mi w końcu przejdzie, ale trwa to już jakiś czas i jest coraz gorzej. czasem nie jestem w stanie uczesać się przed lustrem, bo widzę swoją twarz 

oczywiscie, ze nie wiem jaka jest Twoja sytuacja. Zakładam jedynie, ze nawet gdybys była paskudna to możesz nadrobić interesująca osobowością, obyciem, odczytaniem... nad czym możesz popracować. A nie sadze abyś była paskuda!!! Postaraj sie znaleźć w sobie cos co Ci sie podoba. Na pewno jest cos takiego :) 

Pasek wagi

Marjanna007 napisał(a):

oczywiscie, ze nie wiem jaka jest Twoja sytuacja. Zakładam jedynie, ze nawet gdybys była paskudna to możesz nadrobić interesująca osobowością, obyciem, odczytaniem... nad czym możesz popracować. A nie sadze abyś była paskuda!!! Postaraj sie znaleźć w sobie cos co Ci sie podoba. Na pewno jest cos takiego :) 
ja naprawdę cały czas nad sobą pracuje. ale co z tego, jak ta moja nieudolność na każdym kroku mnie atakuje. i co? zbłaźnię się gdzieś i mam się w zamian pochwalić, że właśnie skończyłam czytać np. Platona? no nie działa to tak. liczy się całokształt 

A jest coś co sprawia Ci w ogóle przyjemność?

Coś w czym jesteś dobra?

Albo coś w czym jesteś całkiem przyzwoita?

.Jota napisał(a):

A jest coś co sprawia Ci w ogóle przyjemność?Coś w czym jesteś dobra?Albo coś w czym jesteś całkiem przyzwoita?
tak, mam mnóstwo ulubionych zajęć, zainteresowań, wymarzone studia, ale co z tego, jak na co dzień zachowuje się jak niespełna rozumu? tego nie da się zaakceptować. staram się zmienić, ale naprawdę mi nie idzie 

jednorazowa2016 napisał(a):

.Jota napisał(a):

A jest coś co sprawia Ci w ogóle przyjemność?Coś w czym jesteś dobra?Albo coś w czym jesteś całkiem przyzwoita?
tak, mam mnóstwo ulubionych zajęć, zainteresowań, wymarzone studia, ale co z tego, jak na co dzień zachowuje się jak niespełna rozumu? tego nie da się zaakceptować. staram się zmienić, ale naprawdę mi nie idzie 

Chyba za bardzo skupiasz się na negatywnych stronach a sama zauważyłaś, że liczy się całokształt. Czyli fakt, że się zbłaźnisz raz nie wpływa od razu na odbiór całej Twojej osoby. Ja gafy i pomyłki popełniam codziennie, codziennie dowiaduję się, że czegoś nie wiem (czasem publicznie, czasem przy niewielkim gronie, czasem w samotności). Ale każdy się myli i nie zajdziesz osoby, która wiedziałaby wszystko. Ja w takich sytuacjach próbuję znaleźć komizm sytuacji, właściwie nieraz wyśmiewam samą siebie razem z innymi a potem ignoruję sytuację i więcej tego nie rozpamiętuję. Nie uważam, żeby to mi jakoś szkodziło - nieraz usłyszałam, że jestem mądra, mam przyjaciół, znajomych. A serio, czasem coś takiego powiem albo zrobię, że ręce opadają. 

A co to w ogóle znaczy niespełna rozumu. Opisz jedną ze swoich gaf, porażek?

jednorazowa2016 napisał(a):

Marjanna007 napisał(a):

oczywiscie, ze nie wiem jaka jest Twoja sytuacja. Zakładam jedynie, ze nawet gdybys była paskudna to możesz nadrobić interesująca osobowością, obyciem, odczytaniem... nad czym możesz popracować. A nie sadze abyś była paskuda!!! Postaraj sie znaleźć w sobie cos co Ci sie podoba. Na pewno jest cos takiego :) 
ja naprawdę cały czas nad sobą pracuje. ale co z tego, jak ta moja nieudolność na każdym kroku mnie atakuje. i co? zbłaźnię się gdzieś i mam się w zamian pochwalić, że właśnie skończyłam czytać np. Platona? no nie działa to tak. liczy się całokształt 

Mnie nie musisz tłumaczyć, że "nie działa to tak". Jestem kobieta świadomą i światową, obytą i oczytaną, bez zadnych problemów towarzyskich, a raczej zyskująca z każdą chwilą rozmowy. Jesli uważasz ze moje sugestie są bezużyteczne, to Twoja sprawa. Wyraź sie zatem, jakie są Twoje oczekiwania w związku z założeniem tego wątku? 

Pasek wagi

.Jota napisał(a):

jednorazowa2016 napisał(a):

.Jota napisał(a):

A jest coś co sprawia Ci w ogóle przyjemność?Coś w czym jesteś dobra?Albo coś w czym jesteś całkiem przyzwoita?
tak, mam mnóstwo ulubionych zajęć, zainteresowań, wymarzone studia, ale co z tego, jak na co dzień zachowuje się jak niespełna rozumu? tego nie da się zaakceptować. staram się zmienić, ale naprawdę mi nie idzie 
Chyba za bardzo skupiasz się na negatywnych stronach a sama zauważyłaś, że liczy się całokształt. Czyli fakt, że się zbłaźnisz raz nie wpływa od razu na odbiór całej Twojej osoby. Ja gafy i pomyłki popełniam codziennie, codziennie dowiaduję się, że czegoś nie wiem (czasem publicznie, czasem przy niewielkim gronie, czasem w samotności). Ale każdy się myli i nie zajdziesz osoby, która wiedziałaby wszystko. Ja w takich sytuacjach próbuję znaleźć komizm sytuacji, właściwie nieraz wyśmiewam samą siebie razem z innymi a potem ignoruję sytuację i więcej tego nie rozpamiętuję. Nie uważam, żeby to mi jakoś szkodziło - nieraz usłyszałam, że jestem mądra, mam przyjaciół, znajomych. A serio, czasem coś takiego powiem albo zrobię, że ręce opadają. 
to dlaczego w twoim życiu takie "gafy" nie odciskają żadnego śladu, a moje jest porażką? wydaje mi się, że to zależy od skali problemu. wiadomo, że nikt nie jest idealny, ale jeśli u kogoś kuleje zbyt wiele rzeczy to już się na to nie da przymknąć oka. ja jestem pewna, że większość osób postrzega mnie negatywnie, bądź obojętnie. jeśli by tak nie było to znalazłaby się chociaż jedna osoba łamiąca regułę 

Marjanna007 napisał(a):

jednorazowa2016 napisał(a):

Marjanna007 napisał(a):

oczywiscie, ze nie wiem jaka jest Twoja sytuacja. Zakładam jedynie, ze nawet gdybys była paskudna to możesz nadrobić interesująca osobowością, obyciem, odczytaniem... nad czym możesz popracować. A nie sadze abyś była paskuda!!! Postaraj sie znaleźć w sobie cos co Ci sie podoba. Na pewno jest cos takiego :) 
ja naprawdę cały czas nad sobą pracuje. ale co z tego, jak ta moja nieudolność na każdym kroku mnie atakuje. i co? zbłaźnię się gdzieś i mam się w zamian pochwalić, że właśnie skończyłam czytać np. Platona? no nie działa to tak. liczy się całokształt 
Mnie nie musisz tłumaczyć, że "nie działa to tak". Jestem kobieta świadomą i światową, obytą i oczytaną, bez zadnych problemów towarzyskich, a raczej zyskująca z każdą chwilą rozmowy. Jesli uważasz ze moje sugestie są bezużyteczne, to Twoja sprawa. Wyraź sie zatem, jakie są Twoje oczekiwania w związku z założeniem tego wątku? 
bo z góry zakładasz, że nie jest paskudnie. a ja tłumaczę, że gdyby nie było paskudnie to ten wątek by nie powstał. oczekuję rady, którą uznam za skuteczną. doceniam twoje odpowiedzi, ale po prostu wprowadziłam je już w życie dawno temu i problem wciąż jest.

.Jota napisał(a):

A co to w ogóle znaczy niespełna rozumu. Opisz jedną ze swoich gaf, porażek?
dosłownie wszędzie robię coś głupiego. a to zamiast nr konta podałam nr karty i siedziałam zdziwiona, że nikt mi nie raczy robić przelewu. a to usilnie logowałam się na nie swoje konto bankowe (to nic, że znałam i używałam numeru klienta od dawna, nagle coś w moim łbie przeskoczyło i wpisywałam odwrotnie cyfry) dodam, że poszłam się nawet dwa razy z pretensjami do banku o odblokowanie tego konta. oczywiście nie muszę tłumaczyć, że przez swoją głupotę cały czas blokowałam komuś dostęp, mieszkam w nowym mieście już pół roku, a wciąż się potrafię zgubić w strategicznych miejscach. już nie mówię o swoim nieogarnięciu, ciągłym spóźnianiu i zasypianiu na zajęcia (potrafię się obudzić o 13, zamiast o 6),  np,: wsiadając do autobusu zamiast nacisnąć guzik otwierający drzwi, dobijałam się do dźwigu dla niepełnosprawnych z ludzmi ani trochę nie potrafię rozmawiać. gadam coś pod nosem. nikt mnie nie rozumie, nie słyszy, nie widzi. nie potrafię bronić własnego zdania. nie dlatego, że go nie mam. Fizycznie nie jestem w stanie tego zrobić. Cała się trzęsę, tracę głos, robi mi się słabo. Jestem po prostu taką zagubioną w świecie ofiarą losu, którą nikt nie traktuje poważnie, bo po co? jestem pewna, że ludzie odbierają mnie, albo jako niepoważną, tępą idiotkę, albo jako dziwną osobę, z którą nie ma sensu utrzymywać kontaktu 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.