Temat: Mój ojciec to pasożyt i nieudacznik

Taka jest prawda, mimo że nigdy nic mi nie zrobił i pewnie mnie nawet kocha to tak uważam, w dodatku jest nieudacznikiem i boję się, że to cecha dziedziczna. Jest małżeństwem z moją mamą od 25 lat, na początku to on pracował, moja mama kończyła studia i wychowywała mnie i mojego brata jak byliśmy mali, tata miał zawsze świetnie płatną pracę, pracował w kilku firmach, ale ZAWSZE załatwiał mu tę pracę ktoś ze znajomych mamy, w końcu ktoś go wygryzł i mój tata nie umiał się posawić, przez rok był bezrobotny i jakby w depresji, nie wiem, nie mógł chyba się pozbierać. To był bardzo trudny czas, moja mama zarabiała wtedy minimalną krajową i miała na utrzymaniu mnie, tatę i mojego brata, do tego mamy dużydom więc opłaty no i zwierzęta, ale złego słowa na tatę wtedy nie powiedziała, a bywało że w lodówce było tylko parę jajek, masło i pomidor i tak przez tydzień. W końcu wyprosiła u znajomego znowu posadę dla mojego taty, gdzie pracuje do teraz i zarabia na miesiąc niewiele ponad 1000 zł i uwaga - w ogóle się nie dokłada do naszego wspólnego życia, w ogóle. Mój brat ma już 22 lata i w 90% sam na siebie zarabia, ja studiuję i miesięcznie zarabiam 900 zł więc jakieś 500 zawsze mama mi przysyła. Ale chodzi o to, że za te 1000 zł mój tata kupuje sobie papierosy i piwo, bo ma problem z alkoholem i praktycznie codziennie wypija po kilka piw i ponad paczka fajek mu schodzi, za resztę co mu zostaje kupuje jedzenie dla psów i muszę dodać, że psy są wychudzone i niedożywione bo on woli kupić sobie kilka piw więcej ;/ Moja mama zarabia jakieś 4 koła na rękę, wcześniej w całości opłacał mi i mojemu bratu studia, zanim zaczęliśmy zarabiać to za wszystkie ubrania, wycieczki, kino itd zawsze ona płaciła, mój ojciec NIGDY nie dał mi złamanego grosza mojemu bratu tez nie. Na dodatek uważa się za lepszego i inteligentniejszego od innych, a nawet nie skończył studiów tylko czyta jakieś głupie książki o piramidach i fascynuje się medycyną naturalną do tego stopnia, że zawsze mnie krytykuje gdy idę do apteki po jakiekolwiek leki - zaraz jest gadanie, że wydaję kasę w błoto i lepiej wypić witaminę C i wodę utlenioną. Do tego jest strasznym hipokrytą. Jest też strasznym pantoflarzem, nigdy nie sprzeciwi sie mojej mamie byleby mu dała kasę na papierosy jak mu zabraknie. Szkoda mi jest straszne mojej mamy, bo haruje 10-12 godzin dziennie 5 razy w tygodniu, a on pracuje sobie w domu codziennie, czasem przejdzie się do biura do pracy. Mógłby się chociaż zająć domem, ale gdzie tam zbyt leniwy jest, a moja mama oczywiście jest zbyt naiwna żeby cokolwiek dostrzec.

Czy jest jakaś szansa na zmianę tej sytuacji??

olecka napisał(a):

czarne_72 napisał(a):

olecka napisał(a):

Utrzymywanie dziecka na studiach to nie obowiązek rodzica, a jego dobra wola... No, ale widzę, że ja nie mam pasożytniczego myślenia jak niektóre z was...
A jednak utrzymywanie dziecka na studiach to jest obowiązek rodzica :)
Nie mam zamiaru się sprzeczać, ale jak dla mnie obowiązek powstaje wtedy kiedy dziecko sądownie wywalczy takie alimenty na studia. Reszta przypadkow to dobra wola rodziców. A pasożytnictwo w sytuacji takiej jak autorka: mama pracuje na dom, ledwo dając radę bo ojciec nie pomaga i w tym momencie chcieć od niej pomocy finansowej bo będę studiowała - w tym momencie nie pomaga mamie, a wręcz utrudni jej życie, bo wiadomo jak każdy dobry rodzic dziecku da a sobie odmówi. Z tą różnicą, że dziewczyna w tym przypadku zarabia, ale kiedy poszła by normalnie do pracy to może przyniosła by 3x tyle, co oczywiście ułatwi życie matce.

Ona jest młoda i powinna studiować a nie ułatwiać komuś życie.

Pasek wagi

Zaraz pewnie posypią się historie jak ktoś w wieku 12 lat zarabiał sam na siebie bo zamiast się uczyć pracował, i jeszcze pewnie jest z tego dumny.....

schnauzerrr napisał(a):

olecka napisał(a):

czarne_72 napisał(a):

olecka napisał(a):

Utrzymywanie dziecka na studiach to nie obowiązek rodzica, a jego dobra wola... No, ale widzę, że ja nie mam pasożytniczego myślenia jak niektóre z was...
A jednak utrzymywanie dziecka na studiach to jest obowiązek rodzica :)
Nie mam zamiaru się sprzeczać, ale jak dla mnie obowiązek powstaje wtedy kiedy dziecko sądownie wywalczy takie alimenty na studia. Reszta przypadkow to dobra wola rodziców. A pasożytnictwo w sytuacji takiej jak autorka: mama pracuje na dom, ledwo dając radę bo ojciec nie pomaga i w tym momencie chcieć od niej pomocy finansowej bo będę studiowała - w tym momencie nie pomaga mamie, a wręcz utrudni jej życie, bo wiadomo jak każdy dobry rodzic dziecku da a sobie odmówi. Z tą różnicą, że dziewczyna w tym przypadku zarabia, ale kiedy poszła by normalnie do pracy to może przyniosła by 3x tyle, co oczywiście ułatwi życie matce.
Jeśli jednak poszłaby normalnie do pracy, musiałaby zrezygnować ze studiów, a i tak ciężko jest znaleźć pracę bez wykształcenia, która przyniesie jakiś pieniądz. Jeśli natomiast studia skończy, będzie na to miała większe szanse. Nie mów, że autorka jest pasożytem czy na kimś żeruje, ponieważ robi coś istotnego w kierunku samodzielności finansowej. Mówisz o studiach jako o frajdzie. Tak nie jest, a przynajmniej nie wszędzie.

Przecież nie napisałam, że jest pasożytem, dodałam, że zarabia na siebie czyli nie ciągnie od rodziców.

Jak dla mnie studia nie sa wyznacznikiem dobrze płatnej pracy. Ja na żadne studia nie chodziłam. Od razu poszłam do pracy, aby odciążyć rodziców od wydatków na mnie i po to aby mieć doświadczenie. Dzisiaj zarabiam bardzo dobrze, żyjemy na wysokim poziomie. Jestem w stanie teraz finansowo pomagać rodzicom, gdyby zaszła taka potrzeba. Jeżeli kiedyś firma wymusi na mnie studia to owszem pójdę. Ja zaś w swoim środowisku obserwuję tendencję skończonych studiów i albo brak pracy, albo praca byle gdzie byle by jakiś zarobek był, albo wyjazd za granicę. Ale wiem, że w Polsce panuje jeszcze moda na studia, a brakuje fachowców ;)

Pasek wagi

olecka napisał(a):

schnauzerrr napisał(a):

olecka napisał(a):

czarne_72 napisał(a):

olecka napisał(a):

Utrzymywanie dziecka na studiach to nie obowiązek rodzica, a jego dobra wola... No, ale widzę, że ja nie mam pasożytniczego myślenia jak niektóre z was...
A jednak utrzymywanie dziecka na studiach to jest obowiązek rodzica :)
Nie mam zamiaru się sprzeczać, ale jak dla mnie obowiązek powstaje wtedy kiedy dziecko sądownie wywalczy takie alimenty na studia. Reszta przypadkow to dobra wola rodziców. A pasożytnictwo w sytuacji takiej jak autorka: mama pracuje na dom, ledwo dając radę bo ojciec nie pomaga i w tym momencie chcieć od niej pomocy finansowej bo będę studiowała - w tym momencie nie pomaga mamie, a wręcz utrudni jej życie, bo wiadomo jak każdy dobry rodzic dziecku da a sobie odmówi. Z tą różnicą, że dziewczyna w tym przypadku zarabia, ale kiedy poszła by normalnie do pracy to może przyniosła by 3x tyle, co oczywiście ułatwi życie matce.
Jeśli jednak poszłaby normalnie do pracy, musiałaby zrezygnować ze studiów, a i tak ciężko jest znaleźć pracę bez wykształcenia, która przyniesie jakiś pieniądz. Jeśli natomiast studia skończy, będzie na to miała większe szanse. Nie mów, że autorka jest pasożytem czy na kimś żeruje, ponieważ robi coś istotnego w kierunku samodzielności finansowej. Mówisz o studiach jako o frajdzie. Tak nie jest, a przynajmniej nie wszędzie.
Przecież nie napisałam, że jest pasożytem, dodałam, że zarabia na siebie czyli nie ciągnie od rodziców.Jak dla mnie studia nie sa wyznacznikiem dobrze płatnej pracy. Ja na żadne studia nie chodziłam. Od razu poszłam do pracy, aby odciążyć rodziców od wydatków na mnie i po to aby mieć doświadczenie. Dzisiaj zarabiam bardzo dobrze, żyjemy na wysokim poziomie. Jestem w stanie teraz finansowo pomagać rodzicom, gdyby zaszła taka potrzeba. Jeżeli kiedyś firma wymusi na mnie studia to owszem pójdę. Ja zaś w swoim środowisku obserwuję tendencję skończonych studiów i albo brak pracy, albo praca byle gdzie byle by jakiś zarobek był. Ale wiem, że w Polsce panuje jeszcze moda na studia, a brakuje fachowców ;)


Wobec tego wybacz, źle Cię zrozumiałam.
No ale tak: W niektórych dziedzinach nie zostaniesz fachowcem bez studiów. Nie na każde studia można sobie iść i je ot tak sobie skończyć. Studia również nie zawsze są kwestia mody, ale chęci zrobienia kariery w danym kierunku. 

xyz95 napisał(a):

Zaraz pewnie posypią się historie jak ktoś w wieku 12 lat zarabiał sam na siebie bo zamiast się uczyć pracował, i jeszcze pewnie jest z tego dumny.....

hee hee dokladnie 

poza tym ona zarabia prawie tyle co jej ojciec z jakiej racji ona ma poswiecac wlasna mlodosc i marzenia bo zakladam ze dlatego studiuje zeby utrzymywac ojca nieroba????????? i tak jakby sie zatrudnila teraz bez studiow to maks najnizsza krajowa by dostala jesli by jej sie pofarcila umowa o prace, wiec chyba sie srednio opyla no niektore z was to po prostu az rece opadaja jak sie czyta 

Nie wiem czemu az tak okropnie oceniasz swojego ojca. Przeciez sama piszesz, ze przez wiele lat zarabial na cala rodzine. Teraz role sie odwrocily i Twoja mama wiecej zarabia i z tego co piszesz doklada Ci do utrzymania podczas studiow. Poza tym, sama zauwazylas ze ojciec ma problem sam ze soba, naduzywa alkoholu etc.

Wiadomo, ze kazdemu sie marza bogaci rodzice, ktorzy w pelni  sfinansuja studia i jeszce mieszkanie potem na start dadza, ale Twoi rodzice sa jacy sa. Lepiej ich zaakceptuj za to jakimi ludzmi sa bo wylewanie zolci i obwinianie ojca w zaden sposob na zdrowie Ci nie wyjdzie. Natomiast do ukladow malzenskich sie nie mieszaj bo to nie twoja broszka.

trochę Cię nie rozumiem - nawet jeżeli tata miał pracę załatwianą przez znajomości to skoro był w stanie zarobić na czteroosobową rodzinę to nieudacznikiem nie jest. Może rzeczywiście psychika mu wysiadła, ale moim zdaniem rodzina powinna wesprzeć a nie się odsuwać. Skoro wcześniej umiał sobie ze wszystkim poradzić, tzn. że stało się coś co zmieniło jego psychikę.

Pasek wagi

Nie marudź. Niektórzy mają o wieeeeleee gorzej. Mój ojciec bił mnie w dzieciństwie jak również potrafił strzelić mnie w łeb kiedy miałam lat 18. Ot tak, bez powodu. Częściej jest bezrobotny niż pracujący, również miał problem alkoholowy (teraz jakoś się ogarnął z tym).. Nigdy nie odczułam, że mnie "kocha" wręcz przeciwnie - cały czas mnie dołuje, potrafi mi powiedzieć, że nie mam zupełnie przyjaciół (bezpodstawnie), non stop ma jakieś depresje, a normalnie nie da się z nim porozmawiać, bo od razu zaczyna się na Ciebie wydzierać (jest również cholerykiem). Nie rozmawiam z nim jeśli nie muszę i to jest mój sposób na utrzymanie w miarę "normalnych" kontaktów. Jakbym mogła nie widywałabym go w ogóle.

Jesteś dorosła, zarabiasz, więc co Cię obchodzi na co Twój ojciec wydaje pieniądze? Masz pretensje, że wydaje je na siebie, a nie na Ciebie. Radzę się nad sobą zastanowić, zamiast mieć taką postawę.

cancri napisał(a):

Jesteś dorosła, zarabiasz, więc co Cię obchodzi na co Twój ojciec wydaje pieniądze? Masz pretensje, że wydaje je na siebie, a nie na Ciebie. Radzę się nad sobą zastanowić, zamiast mieć taką postawę.

Autorce raczej nie chodzi o to, zeby jej ojciec wydawal wszystkie pieniadze na nia... a raczej: wspieral jej mame, swoja zone, nie wydawal calej pensji na piwo i fajki, dbal o rodzine jak nalezy. Matka pracuje po 12h dziennie, mezowi szuka pracy, on zarabia tyle co jego studiujaca corka, w domu nic nie robi , matka po 12h pracy jeszcze sprzata i gotuje- chyba normalne, ze dziewczyna nie jest zadowolona, martwi sie o mame i chciala sie tu wyplakac. 

Autorko: watpie, zeby twoj ojciec potrafil sie zmienic, skoro od lat pije, ledwo co pracuje i wszystko ma w dupie...

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.