Temat: bede winna grosika

Nie wkurza was podejscie ekspedientek? Kilka razy w tygodniu słysze "bede winna grosika". I one nie pytaja ale stwierdzaja fakt ze nie moga wydac tyle ile trzeba. Rozumiem  jakby zapytały czy moga byc winne a one mówia "bedzie bez grosika" Tak jakby było to normalne i naturalne. Chyba zawód ekspedientki nie wymaga IQ powyzej przecietnej i zawodu bankiera zeby umiec handlowac? A przeciez ten grosik to moje pieniadze. Zade klient nie wyrzuca drobnych na lade  kiedy brakuje mówi ze bedzie winny. Jak chodziłam do liceum dorabiałam w weekendy w sklepie. I kiedy nie miałam grosika dawałam dwa...albo patrzyłam do swojego porfela czy mam jakies moniaki. Kazdemu sie moze zdarzyc ze nie ma drobnych ale jesli to jest w tyc samych sklepach notoryczna sytuacja??? To przeciez nie jest trudne.

Tak samo w miesnym....prosze o 20dag a ta pyta czy moze byc 30... nie wkurza was to? Zdarzyło wam sie asertywnie powiedziec NIE? Bo mi rzadko:-)

No nie wiem nuta, jak sobie przeliczysz...;-) Czytałam kiedyś, że takie hipermarkety mają na tym czasem i kilkaset złotych dziennie. Więc wiesz, grosz do grosza ;-)

Mi nie chodzi o to, czy ja zbiednieję, ale skoro bawią się w ustawianie takich cen, bo to przyciąga klientów, to powinni zadbać o to, by mieć ten brakujący grosz na wymianę. I nie mówię o kasjerkach, bo to nie ich wina. Bo to nie jest kwestia tego, że ta cena 0.99 nic im nie daje i oni łaskawie nam zmniejszą cenę o ten grosz ;-)

Poza tym tylko w PL widzę ten problem, za granicą nigdy mnie nic takiego nie spotkało.

Jak mnie niesamowicie bawią ci kreujący się na mistrzów empatii i królów wyrozumiałości ;) W innych wbijają zęby, żeby uwydatnić jacy to nie są wspaniali, a tak naprawdę to są milion razy bardziej zawistni, złośliwi i małostkowi niż ludzie, o których się tak negatywnie wypowiadają. "To płać kartą" - środkiem płatniczym w tym kraju są również bilety Narodowego Banku Polskiego, nie żyjemy w państwie totalitarnym, jest swoboda podejmowania decyzji, dotyczy to również tego czy ktoś chce płacić kartką, czy gotówką. "Nie pracowałaś w sklepie to co ty tam wiesz, ja pracowałam to wiem i jestem obiektywna, bla, bla, bla" - super, szkoda, że nikomu nie przyjdzie do głowy, że to właśnie nie jest obiektywizm, a nieobiektywne ocenianie przez pryzmat własnych doświadczeń (bo ktoś miał ciężko, więc teraz stara się innym wmówić jak mają tańczyć pod jego dyktando). "Od grosika nie zbiedniejesz" - pewnie nie, ale pieniądz to pieniądz. Mnie osobiście brak grosika nie przeszkadza, ale rozumiem że ktoś swój chce dostać. To już nawet nie jest walka o tego grosika, a po prostu sprzeciwianie się polityce sklepów - jeżeli nie zaokrąglają cen, ani finalnych rachunków to niech będą przygotowane na to, żeby mieli wydać. W końcu to nie klienci ustalają ceny z końcówką 99 groszy. A odnośnie wagi w oczach - przecież nikt nie wymaga żeby pani w sklepie posiadała wagę w oczach, odkrajała pół plasterka szynki, albo pół jabłka. Pewne błędy szacunkowe są dopuszczalne, ale drobny błąd to drobny błąd, nie nakładanie komuś dwa razy tyle. 

Mięsa to ja sama nie umiem ocenić i zawsze biorę kawał, który mi potrzebny. Jak się okazuje, że waży dwa kilo to i tak połowę zamrożę. Wędliny na plasterki/ kawałki bo nie mam zielonego pojęcia jak wygląda "20 dag", kiepsko mi takie szacowanie wychodzi.

Niewydawanie grosikow mi też nie przeszkadza. Nie lubię jak mi się potem po torebce i kieszeniach drobne walaja. 

to i tak dobrze ze pytaja... mi zdarzyło sie w carrfurze ze poprosiłam skroić 30dag szynki, pani skroiła, zapakowała i mi podała, ja patrze na wydruk a tam 55dag :D

.daydream. napisał(a):

Jak jestem w sklepie to z reguły panie pytają się, czy mogą być winne grosik albo czy nie mam końcówki itp. A panie w mięsnym ? Masakra. 20 to 20, a nie 30 ;/ Ostatnio dość ciekawa sytuacja spotkała moją mame. Chciała kupić wołowinę i spytała sie pani, czy może ją zmielić. Powiedziała, że tak, ale ze waży przed mieleniem. Spoko, mama myślała, że z 2-3 deko będzie mniej, a tu po ważeniu z 40 deko zostało 32 o.O Rozumiem jeszcze przy np łopatce, gdzie cena jest ok 10 zł, ale wołowina za prawie 40 ? 

Przynajmniej poinformowala wczeniej i w sumie tak ważą wszędzie chyba...

Co do tematu.... jeśli kasjerka jest sympatyczna i pyta i np. wiedzę, że zostanie jej jakiś skrawek, to czasami wezmę więcej. Natomiast nie cierpię sytuacji, kiedy dają mi prawie 20dag więcej i nawet nie pytają czy może być tylko rzucają bez słowa. Czasami się zgadzam na więcej, czasami nie, zależnie od sytuacji w sklepie i zawartości w lodówce.

Grosik... no. milo byloby, gdyby zapytały kasjerki, bo to też niefajne.

Natomiast razi mnie w takich osdiedlowych sklepikach, jeśli np. kupuję jedną rzecz czy dwie, czasem więcej i kasjerka zamiast dać mi paragon, wyrzuca do kosza od razu... A ja czekam. Zwykle się nie upominam, ale wychodzę zła, bo zawsze chcę mieć paragon, a ona ma obowiązek mi go dać.

dla mnie to cebulactwo robić aferę o grosika pani kasjerce, która kasy nie bierze do kieszeni i nie może się doprosic bilonu od kierownika. 

Nienwiem czy to mega sknerstwo, skrajna bieda czy upierdliwosc. 

Takie gorzkie żale można pisać do centrali firmy -  polecam wszystkim obrońcom groszowek.

Btw,  ciekawe, kto z obrońców grosza płaci napiwek po dobrym obiedzie czy dobrze wykonanej usłudze. 

Wilena napisał(a):

Jak mnie niesamowicie bawią ci kreujący się na mistrzów empatii i królów wyrozumiałości ;) W innych wbijają zęby, żeby uwydatnić jacy to nie są wspaniali, a tak naprawdę to są milion razy bardziej zawistni, złośliwi i małostkowi niż ludzie, o których się tak negatywnie wypowiadają.

A mnie bawi dorabianie sobie własnych historii do wypowiedzi, które zawierają jedynie stwierdzenie prostych faktów. Bezwiedna nadinterpretacja czy uporczywa chęć zaistnienia na forum?

AnaKoll napisał(a):

Wilena napisał(a):

Jak mnie niesamowicie bawią ci kreujący się na mistrzów empatii i królów wyrozumiałości ;) W innych wbijają zęby, żeby uwydatnić jacy to nie są wspaniali, a tak naprawdę to są milion razy bardziej zawistni, złośliwi i małostkowi niż ludzie, o których się tak negatywnie wypowiadają.
A mnie bawi dorabianie sobie własnych historii do wypowiedzi, które zawierają jedynie stwierdzenie prostych faktów. Bezwiedna nadinterpretacja czy uporczywa chęć zaistnienia na forum?

Nie wiem, nie jestem w stanie Ci pomóc i udzielić odpowiedzi, zapytaj proszę osób, które dorabiają własne historie do wypowiedzi, które zawierają jedynie stwierdzenie prostych faktów. 

Kasjerka ma okreslona gotowke. Przychodzi klient ze 100 a 50 brak i ida drobne. Kasjerka sie spyta czy ma pan/pani końcówkę a na kazde nie wydaje ostatnie grosiki i 2grosiki, nie dziwcie ze brakuje innym.byl u nas taki system ze gotowke szykowalismy drugiej zmianie a oni nam i byla loteria

Pasek wagi

nuta napisał(a):

dla mnie to cebulactwo robić aferę o grosika pani kasjerce, która kasy nie bierze do kieszeni i nie może się doprosic bilonu od kierownika. Nienwiem czy to mega sknerstwo, skrajna bieda czy upierdliwosc.  Takie gorzkie żale można pisać do centrali firmy -  polecam wszystkim obrońcom groszowek.Btw,  ciekawe, kto z obrońców grosza płaci napiwek po dobrym obiedzie czy dobrze wykonanej usłudze. 

Napiwki to dopiero powinni w ogóle zlikwidować! Płacić dodatkowo tylko dlatego, że usługa została "dobrze" wykonana?? Hehe dobre sobie. To jest ich zasrany obowiązek, by dobrze wykonali usługę. A jak mają wykonać? Partacząc? To dawajmy też napiwki paniom na poczcie, bo dobrze, kompetentnie i miło nas obsłużą. I nauczycielom, tym  dobrym, którzy są mili i dobrze potrafią dzieciaki nauczyć, w przeciwieństwie do tych złych i bez powołania. Co to w ogóle jest za mentalność z tym dawaniem napiwków? Nikt nie pracuje za darmo, każdy dostaje wypłatę za swoja pracę i nie robi nikomu łaski dobrze wykonując swoje zadania..

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.