Temat: Mąż czy dziecko - kto ważniejszy?

Kto jest dla was ważniejszy, dziecko czy mąż/partner? 

Przed chwilą wyczytałam w pewnym wątku, że dziecko jest najważniejsze dla matki, ale czy to poprawne? Jak jest u was? 

Sylfana napisał(a):

Daenneryss napisał(a):

A jeśli chodzi o wybór kogo ratować, również ratowałabym męża. I nie dla tego, że dziecko nie ważne. Bardzo ważne! Jednak to z mężem buduje relację, to jego wybrałam i z nim mam zamiar się zestarzeć. Strata dziecka byłaby traumą, ale po jakimś czasie można dać życie innemu.
ale to juz nie bedzie to samo dziecko.dyskusja bez sensu, naprawde. tym bardziej jesli komus sie wydaje, ze jedno dziecko zastapi drugie.i ze sie nic nie zmienia w priorytetach, kiedy rodzi sie dziecko.

a mąz to jedyny na świecie tak?? męża mozna mieć kolejnego

Strata faceta nie boli tak jak strata dziecka. 

Dzizas dziwne jesteście

Pasek wagi

Dziecko jest najważniejsze, to "nie dosyć ,ze człowiek obcy to czasem jeszcze wróg" - zobacz rozwody, zdrady. Dziecko nigdy nie sprawi matce tyle cierpienia co maż zonie w niektórych sytuacjack. Kobieta, ,która bezgranicznie wierzy mężczyźnie jest głupia i na pewno na tym źle wyjdzie.

Sylfana napisał(a):

Daenneryss napisał(a):

A jeśli chodzi o wybór kogo ratować, również ratowałabym męża. I nie dla tego, że dziecko nie ważne. Bardzo ważne! Jednak to z mężem buduje relację, to jego wybrałam i z nim mam zamiar się zestarzeć. Strata dziecka byłaby traumą, ale po jakimś czasie można dać życie innemu.
ale to juz nie bedzie to samo dziecko.dyskusja bez sensu, naprawde. tym bardziej jesli komus sie wydaje, ze jedno dziecko zastapi drugie.i ze sie nic nie zmienia w priorytetach, kiedy rodzi sie dziecko.

Oczywiście, że nie będzie to to samo dziecko... i nie chodzi o żadne zastępowanie. Chodzi o możliwość dania komuś życia, wychowania potomka, patrzenia jak dorasta.

wiola7706 napisał(a):

a mąz to jedyny na świecie tak?? męża mozna mieć kolejnegoStrata faceta nie boli tak jak strata dziecka. Dzizas dziwne jesteście

Wiadomo, że można mieć innego, ale podobnie jak dziecko to już nie będzie ten sam człowiek. Nie straciłam ani męża ani dziecka i obym nigdy nie musiała tego odczuwać (i Wy również). Nikomu nie mówię, jak ma myśleć i nikogo nie obrażam. Ja mam takie podejście, a ktoś może mieć inne. Mam swój pogląd na rodzinę, jaką chcę mieć. Na chwilę obecną myślę i czuję tak, a nie inaczej i mam nadzieję, że mi się to nie zmieni, ale tego nie wiem. Dzieci póki co nie mam. Męża już prawie.

I mam nadzieję, że w przyszłości stworzymy fajną kochającą się rodzinkę, w której to miłość rodziców będzie fundamentem dla całej reszty.

Tylko kobieta , która nie urodziła dziecka moze powiedzieć ,ze jak jedno umrze to sobie urodzi drugie . Niesamowite coza kobiety sa na świecie. Trzeba byc nieświadomym lub pozbawionym uczuć.

Dam przykład -  była sobie mężatka , której maż kazał robic aborcje , po piątej aborcji ja zostawił i wział inną - ta kobieta została sama z wyrzutami sumienia ,że zabiła dzieci a maż i tak od niej odszedł. 

bertvaneck napisał(a):

Dziecko jest najważniejsze, to "nie dosyć ,ze człowiek obcy to czasem jeszcze wróg" - zobacz rozwody, zdrady. Dziecko nigdy nie sprawi matce tyle cierpienia co maż zonie w niektórych sytuacjack. Kobieta, ,która bezgranicznie wierzy mężczyźnie jest głupia i na pewno na tym źle wyjdzie.

Ale bzdury i generalizacja. Chyba że chodzi o taką matkę, która broni nawet synka - np. seryjnego mordercy. Albo nie bierzemy pod uwagę innych sytuacji ekstremalnych, gdzie dziecko zabija/ usiłuje zabić rodziców (patrz niedawna sprawa w Polsce). Wtedy faktycznie 'nigdy'. ;/

Pasek wagi

bertvaneck napisał(a):

Tylko kobieta , która nie urodziła dziecka moze powiedzieć ,ze jak jedno umrze to sobie urodzi drugie . Niesamowite coza kobiety sa na świecie. Trzeba byc nieświadomym lub pozbawionym uczuć.Dam przykład -  była sobie mężatka , której maż kazał robic aborcje , po piątej aborcji ja zostawił i wział inną - ta kobieta została sama z wyrzutami sumienia ,że zabiła dzieci a maż i tak od niej odszedł. 

W tak postawionym pytaniu (kogo uratujesz) nie ma dobrej opcji. Obie są straszne. A co kto wybiera to kwestia, której nie wartościowałabym - dobrze lub źle. 

I nie przekręcaj sensu moich wypowiedzi. Bardzo Cię proszę.

Przykład, który podajesz jest zupełnie nie pasuje do kwestii o których dyskutujemy.

Przykład z ratowaniem matki lub dziecka podczas porodu nijak ma się do podobnych decyzji kiedyś później. Nie mam dzieci, ale czuję i wyobrażam sobie, że względnie łatwiej podjąć taką decyzję, jak dziecko niby było, ale jeszcze się nie urodziło - do jakiegoś stopnia jest więc raczej abstrakcyjnym wyobrażeniem niż rzeczywistym człowiekiem. A potem przecież wiele się dzieje - rodzice poznają charakterystyczne zachowania swojego dziecka, przyzwyczajają się do jego mimiki i reakcji, wczuwają się w jego emocje. Nie wyobrażam sobie w ogóle takich decyzji, pewnie prędzej już wpadłabym w rozpacz i zginęła razem ze swoim facetem oraz hipotetycznym dzieckiem.

Magiczna_Niewiasta napisał(a):

Moim zdaniem mąż powinien być zawsze na pierwszym miejscu, dziecko jest ważne, ale nie powinno być ponad mężem. Jak chodziłam na nauki przedślubne to ksiądz powiedział coś co do mnie mocno trafiło - że po ślubie to mąż ma być najważniejszy, nie rodzice, nie dziecko, tylko mąż, bo to z nim spędzisz całe życie i to jemu przysięgasz, a dziecko najlepiej wychowuje się właśnie w takim domu, gdzie rodzice w taki sposób się kochają. 
szkoda ze co drugi sie puszcza.....

Daenneryss napisał(a):

Oczywiście, że nie będzie to to samo dziecko... i nie chodzi o żadne zastępowanie. Chodzi o możliwość dania komuś życia, wychowania potomka, patrzenia jak dorasta. Wiadomo, że można mieć innego, ale podobnie jak dziecko to już nie będzie ten sam człowiek. Nie straciłam ani męża ani dziecka i obym nigdy nie musiała tego odczuwać (i Wy również). Nikomu nie mówię, jak ma myśleć i nikogo nie obrażam. Ja mam takie podejście, a ktoś może mieć inne. Mam swój pogląd na rodzinę, jaką chcę mieć. Na chwilę obecną myślę i czuję tak, a nie inaczej i mam nadzieję, że mi się to nie zmieni, ale tego nie wiem. Dzieci póki co nie mam. Męża już prawie.I mam nadzieję, że w przyszłości stworzymy fajną kochającą się rodzinkę, w której to miłość rodziców będzie fundamentem dla całej reszty.

Ja proponuje cos takiego: wyobraz sobie osobe, ktora kochasz tak samo mocno a nawet mocniej niz meza/narzeczonego. 

Bo mam wrazenie, ze do Ciebie wcale nie dociera, ze czlowiek jest tak skonstruowany (a szczegolnie kobieta), ze do wlasnego potomstwa ma uczucia, ktore nie za bardzo mozna "opowiedziec" komus, kto dzieci nie ma. To tak, jakby opowiadac komus niewidomemu o kolorze czerwonym. Nie dociera do Ciebie, ze taka milosc jak do meza poczujesz do tego potomstwa, ktore chcesz wychowywac, wydaje Ci sie, ze to abstrakcja, ze owszem, poplaczesz po dziecku ale bedzie dobrze, jakby co. A to tak nie dziala, dlatego proponuje zabawe w wyobrazenie sobie, ze kochasz kogos tak samo albo i mocniej, jak tego wlasnie faceta, ktory jest przy Tobie. 

I czy wtedy tak samo jestes w stanie odpowiedziec, ze maz najwazniejszy, niewazne co sie dzieje? Jesli tak, to albo ta milosc do meza nie jest taka wielka, albo wyobraznia zawiodla. Bo, powtorze, w roznych sytuacjach roznie reagujemy i czasem najwazniejszy jest maz, czasem dziecko a czasem ja sama. Jesli ktos twierdzi, ze zawsze i wszedzie, w kazdej chwili zycia maz jest najwazniejszy, to swiadczy o tym, ze osoba taka malo jeszcze doswiadczyla w zyciu i naprawde nie wie o czym mowi. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.