- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
17 grudnia 2015, 18:49
Niedługo idę (kontrolnie) do szpitala na kilka dni. Podobno jedzenie (o dziwo!) jest ok, ale pory wydawania kolejnych posiłków to 8, 13 i 16, a więc brakuje mi czegoś na wieczór, bo pomiędzy śniadaniem, a obiadem mam zamiar jeść jakiś owoc.
Co mogę zabrać ze sobą dodatkowo (nie musi być jakoś szczególnie fit czy coś), co wytrzyyma bez lodówki i będzie się nadawało do jedzenia po jednym, a najlepiej po 2 dniach?
EDIT: W szpitalu nigdy nie leżałam, macie jakieś dodatkowe rady?
EDIT 2: Jak to jest z rzeczami osobistymi? Na stronie jest napisane żeby nie brać kosztowych rzeczy, ale bardzo mi zależy żeby wziąć laptopa - chcę się trochę pouczyć i żeby się nie nudzić. Co mam z nim zrobić podczas badań czy w nocy? Nie chcę go stracić, bo mam tam wiele ważnych materiałów.
Edytowany przez pulpiasta 17 grudnia 2015, 19:24
17 grudnia 2015, 18:51
Na każdym oddziale jest lodówka więc spokojnie możesz sobie wszystko co tylko chcesz do szpitala wziąć :)
17 grudnia 2015, 18:57
lodówka a i owszem jest, ale w sumie ja jak byłam w szpitalu to apetyt zerowy, więc dużych zapasów może nie rób ;)
17 grudnia 2015, 19:16
Zależy, weź wodę, swój kubek i sztućce, chyba że u Was dają. U nas nie dawali. Wszyscy mówili, że żarcie ok, a było naprawdę obleśna. Mama mi dowoziła chleb i jakiś obkład oraz owoce, wodę mineralną.
17 grudnia 2015, 19:47
a nikt Cie nie odwiedzi z jakims posilkiem? Do mnie przychodzila rodzina, maz i juz musialam ich gonic z tym jedzeniem . nawet świeżą kanapkę jak Ci przyniosa bedzie ok.
Co do laptopa bedziesz miala swoja szafkę przy lozku moze sie zmiesci do srodka. A jak nie to w torbie ( takiej podroznej)pod lozkiem.
A rzeczy do szpitala recznik, srodki do higieny, pasta szczoteczka, szczotka do wlosow, bielizna, kubek, stucce. Kapcie, szlafrok;p. Ladowarki, drobne pieniadze, cos do jedzenia. Picie.
17 grudnia 2015, 19:48
Zależy, weź wodę, swój kubek i sztućce, chyba że u Was dają. U nas nie dawali. Wszyscy mówili, że żarcie ok, a było naprawdę obleśna. Mama mi dowoziła chleb i jakiś obkład oraz owoce, wodę mineralną.
sie szykuj na położnictwo.... brrrrrrrr. jak na śniadanie był dżem (taki mini, z plastiku) i 5 kromek chleba, to na dwie starczyło i w miarę... obiad - masakra, jak dla mnie. kolacja jak śniadanie tylko o 17... wszystkie produkty mi przywoziła rodzina - zupy, zrazy itp. nie wałówki, jak "wieśniak" w mieście, ale normalne jedzenie, bo umierałam.
17 grudnia 2015, 19:54
Matyliano właśnie byłam w szpitalu ginekologiczno-położniczym! Jeszcze mi wrąbali dietę "małosolną", bo podejrzenie o nadciśnienie ciążowe. Mieliśmy 2 skibki chleba, naparstek masła, szynkę z rozjechanego psa, na obiad kurczak gotowany na wodzie, ryż gotowany na wodzie i marchewka gotowana na wodzie, a jak wysłałam mojemu zdjęcie tego pysznego obiadu to mi napisał "majonez do ryżu k*wa?!" Takiej konsystencji był kurczaczek..... Jak będę rodzić, chociaż będę rodzić w innym miejscu to i tak biorę słoiki! Nie wierzę w to "dobre" szpitalne żarcie.
17 grudnia 2015, 20:13
Jak byłam w lipcu na 10dni aż tyle mnie trzymali to apetytu nie miałam wcale...ledwo zjadałam to co było dowożone z kuchni ( obiady były bardzo dobre ) więc nie chciałam nic innego jak kilka owoców , które i tak zabrałam do domu w większości.
17 grudnia 2015, 20:15
Ide na krotko, wiec nie chcialam jakis odwiedzin, zeby sie nie czuc chora i odpoczac :) Jak spedze dzien to zobacze na co mam ochote i poprosze zeby ktos z rodziny mi to przyniosl.
Ale z takiej szafki i tak moze ktos wyjac rzeczy. Nie mowie o osobach pracujacych w szpitalu czy pacjetkach, ale osobach spoza. Czy moze jestem przerwazliwiona i wymyslam?
17 grudnia 2015, 20:28
Matyliano właśnie byłam w szpitalu ginekologiczno-położniczym! Jeszcze mi wrąbali dietę "małosolną", bo podejrzenie o nadciśnienie ciążowe. Mieliśmy 2 skibki chleba, naparstek masła, szynkę z rozjechanego psa, na obiad kurczak gotowany na wodzie, ryż gotowany na wodzie i marchewka gotowana na wodzie, a jak wysłałam mojemu zdjęcie tego pysznego obiadu to mi napisał "majonez do ryżu k*wa?!" Takiej konsystencji był kurczaczek..... Jak będę rodzić, chociaż będę rodzić w innym miejscu to i tak biorę słoiki! Nie wierzę w to "dobre" szpitalne żarcie.
Ja też teraz odwiedziłam dwa szpitale. W ginekologicznym obiady wyglądały jak kupa, nie smakowało w ogóle, ani soli, ani pieprzu, podane w jednorazowych pojemnikach, często wyglądało jakby przy przenoszeniu kilka razy spadło. No jeść się odechciewało... Dobrze, że rodzina mnie dokarmiała, ale mimo to i tak schudłam 3 kg. Zaś w urologicznym obiady były po prostu pyszne! Jadłam ze smakiem, zawsze dogotowane, dosmażone i doprawione. Za to i w jednym i drugim śniadania i kolacje to była masakra... Dwa plasterki szynki, kostka masła 2x2x1 cm i 2 kromki chleba ;)