- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
20 listopada 2015, 17:00
Dziewczęta,
na początku chcę powiedzieć, że nie mam zamiaru wywołać kolejnej burzy na linii matki-antymatki. Proszę o kulturalne wypowiedzi i odnoszenie się do pytania.
Od kilku miesięcy mamy nową koleżankę w pracy. Na początku wydawała się bardzo sympatyczna, jednak teraz, jak tylko przychodzi mi z nią pracować, bardzo się denerwuję. Mianowicie: cały czas mówi o swoich dzieciach. Cały czas. Nie zajmuje się swoimi obowiązkami na stanowisku, tylko wybiera sobie rozmówcę i tylko gada, gada, gada... O porodach, o chorobach swoich dzieci, o swoim najmłodszym, o wczorajszych wybrykach swoich dzieci... Za każdym razem próbuję zmieniać temat, zagajam na temat pracy, a z jej strony rozmowa zawsze przejdzie na dzieci...
Jak sobie radzić w takiej sytuacji? Jak kończycie rozmowę, której nie macie ochoty prowadzić? Ostatnio spędziłam swój czas w tamtym miejscu baaardzo intensywnie, byle tylko nie mieć czasu być wciągniętym w rozmowę (a i tak byłam zagajana). Dodam, że nie czułabym się w porządku rozmawiając z kierownictwem na temat tej pani - przecież krzywdy mi nie robi, jest ode mnie kilkanaście lat starsza, a jednak swoją pracę wykonuje tylko po łebkach...
Radźcie.
20 listopada 2015, 17:23
Ja zawsze takim kolezankom mowie wprost, ze czas zmienic temat :)
to przykre, kiedy kobieta nie ma innych zainteresowan i gada w kolko o tym samym.
20 listopada 2015, 17:26
W pracy mowie "Musze wracac do pracy" i w zaleznosci od poziomu irytacji dodawalam (lub nie) I ty chyba tez (patrzac znaczaco na jej monitor)
Wsrod znajomych po prostu zmieniam temat lub... znajomych
20 listopada 2015, 17:26
mowisz przepraszam ale potrzebuje skupienia i nie odpowiadasz na pytania, po chwili pani milknie a ty masz czas na prace
20 listopada 2015, 17:29
Jak rozumiem, problem nie w tematyce, tylko w tym że nic nie robi a zawraca głowę. Miałem kilku takich delikwentów i mam na nich metodę. Żeby nie być niegrzecznym, pozwalam powiedzieć parę zdań, a potem mówię "wiesz przepraszam, ale pogadamy potem, teraz mam robotę". Starczy kilka razy i już pacjent wie, o co chodzi. Wcześniej próbowałem ignorować, patrząc w swój komputer i nie reagując, to też działa, ale ta pierwsza metoda jest lepsza.
20 listopada 2015, 17:35
Wasze metody wydają się dobre w biurze... A w pracy z dziećmi? Typu świetlica szkolna, dom kultury, świetlica terapeutyczna?
20 listopada 2015, 17:39
Kochana, ja to sobie zawsze tłumaczę pewne irytujace zachowania, głownie paplaninę, w ten sposób, że widocznie ta osoba już tak ma, czuje przymus angażowania innych w swoje życie, ma taki horyzont postrzegania, ma taka potrzebę wyrażenie siebie, no trudno. Czasami słucham cierpliwie aż się zaspokoi, czasami zainteresuję się rozmową wtedy szybciej się zaspokaja, a czasami prosto z mostu informuję, że chciałabym tę rozmowę odłożyć na kiedy indziej, bo jestem zajęta (w Twoim wypadku powierzonym zadaniem).
Nie mniej warto irytacje przekuć w zrozumienie, może jakieś tam politowanie, bo czasami inaczej się nie da, ale spokój sie osiąga samemu, czego Ci życze :)
20 listopada 2015, 17:53
Wasze metody wydają się dobre w biurze... A w pracy z dziećmi? Typu świetlica szkolna, dom kultury, świetlica terapeutyczna?
Zalezy jak bardzo mila lub niemila chcesz/mozesz byc. Najmilej, ale dosc zdecycowanie i asertywnie byloby chyba "Wiesz Basiu musimy sie chyba zajac praca zamiast rozmowiac ciagle o Twoich dzieciakach."
Mniej milo - Zapytalabym sie czy ona ma jakiekolwiek inne tematy do rozmowy poza swoimi dziecmi, bo staje sie to bardzo meczace i ma wplyw na prace.
20 listopada 2015, 17:58
To może za każdym razem mów "dobrze że jesteś, czy mogłabyś mi pomóc z..." i tu jakiekolwiek zadanie do wykonania. Na przykład poproś o szklankę wody, bo Cię boli głowa :) I tak za każdym razem.