- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
31 października 2015, 20:56
Bliska dla mnie osoba, zmarła już ponad 10 lat temu. W tym czasie śniła mi się raz - że wróciła do naszego świata i bardzo płakałam i cieszyłam się, że nareszcie jest. Innym razem śniło mi się, że ludzie zaczęli zmartwychwstawać, ja się cieszyłam, że to okazało się prawdą, i siedzieliśmy całą rodziną w domu i czekaliśmy na tę osobę. Mojej mamie tak samo się ona śniła - że nareszcie wraca, zwiedza stare kąty, odwiedza swoje miejsce śmierci...Mi się to przydarzylo te dwa razy, mojej mamie więcej razy, innym osobom z rodziny - nawet bliższym dla zmarłego, nie śniła się wcale. Zastanawiam się dlaczego tak jest. Czy tej osobie jest po drugiej stronie dobrze, czy wręcz przeciwnie? Dodam, że śmierć tego członka rodziny była niezaplanowana i chyba do dziś nie odżałowana, gdy nastąpiła byłam małą dziewczynką, a mimo to ciągle czuję pustkę i nadzieję, jakby to się miało zmienić. Ta osoba zmarła dość młodo, nie było to żadne samobójstwo. Tak się właśnie zastanawiam, czemu się tak dzieje.
Inne zmarłe osoby normalnie się śnią, a tutaj taka pustka, a chciałoby się jeszcze porozmawiać, zobaczyć, przypomnieć sobie, jaki był ten człowiek. Macie jakieś doświadczenia? Pomysły?
Ps. Ten człowiek przyśnil mi się ze dwa lata temu, właśnie po tym, jak powiedziałam mu przed jego grobem, że nigdy mi się nie śni, że mógłby wreszcie się pokazać...
31 października 2015, 21:07
sny są tylko obrazami fazy twojego mózgu, z tą osobą ma to niewiele wspólnego, chociaż baby ze wsi gadały, że takie osoby przez sny chciały coś przekazać czy się pożegnać. więc idąc takim tokiem rozumowania to dobrze, że się nie śni, ma teraz spokój i nie przywołuj bezsensownie.
31 października 2015, 21:08
sny są tylko obrazami fazy twojego mózgu, z tą osobą ma to niewiele wspólnego, chociaż baby ze wsi gadały, że takie osoby przez sny chciały coś przekazać czy się pożegnać. więc idąc takim tokiem rozumowania to dobrze, że się nie śni, ma teraz spokój i nie przywołuj bezsensownie.
Nie zgodzę się absolutnie. I nie jestem babą ze wsi.
31 października 2015, 21:09
Może i masz rację, po prostu zawsze przypisywało się snom coś więcej, chyba się po prostu doszukuję dziury w całym. A może ten dzień tak nastraja, że chciałoby się mieć tę osobę przy sobie znowu, chociażby we śnie :)
31 października 2015, 21:13
Temat bardzo kontrowersyjny. Nie będę się rozwodzić nad jego sensem teologicznym, bo nie o to chodzi, napiszę jednak coś z własnego doświadczenia.
Jak na razie najczęściej jestem nawiedzana w snach przez mojego psa. Płączę i proszę go by wrócił, zdaję sobie sprawę z tego, że to sen, jednak mimo bólu jestem szczęśliwa, że mogę go zobaczyć.
Rzadko śnią mi się zmarli z mojej rodziny. Bardzo bardzo rzadko. Jeśli już, są to dość konkretne sny z dziwnie żywym przekazem...
31 października 2015, 21:14
ja tam wolę wierzyć w to,że zmarłe osoby chcą nam coś przekazać w naszych snach,albo zwyczajnie się pokazać,by w jakimś sensie zabić tęsknotę.jak kolwiek by tego nie nazwać...mnie mogą się śnić każdej nocy...
31 października 2015, 21:18
Temat bardzo kontrowersyjny. Nie będę się rozwodzić nad jego sensem teologicznym, bo nie o to chodzi, napiszę jednak coś z własnego doświadczenia.Jak na razie najczęściej jestem nawiedzana w snach przez mojego psa. Płączę i proszę go by wrócił, zdaję sobie sprawę z tego, że to sen, jednak mimo bólu jestem szczęśliwa, że mogę go zobaczyć. Rzadko śnią mi się zmarli z mojej rodziny. Bardzo bardzo rzadko. Jeśli już, są to dość konkretne sny z dziwnie żywym przekazem...
Hmm.. widzisz, Ty masz albo bardzo smutne sny, albo takie...konkretne, jak to nazwałaś. A mnie też zastanawia ta radość, która w snach przepełnia nie tylko mnie, ale z tego co wiem, także moją mamę. Te sny są podobne, takie...oczekiwanie...jakby to się naprawdę mogło zdarzyć..
31 października 2015, 21:25
Ja miałam ukochanego dziadka, który zmarł jak miałam 12 lat.Byłam dzieckiem i nie rozumiałam co się dzieje, nie pożegnałam się z nim tak jak chciałam :( wiele razy prosiłam i modliłam się żeby odwiedził mnie we śnie. Nigdy się to nie stało a minęło już 13 lat..
31 października 2015, 21:32
mi umarła kuzynka 3 lata starsza ode mnie, w wieku 13 lat. Od tamtej pory nie byłam na żadnym pogrzebie, taki szok przeżyłam, nawet nie opiszę tego tutaj, tak to było chore...
Przenigdy mi się nie śniła, mimo iż tak mocno przeżyłam jej śmierć.
Oczywiście już nigdy nie pójdę na żaden pogrzeb, wiem, może to szokować, ale wiem, co piszę.
Niełza trauma, swoją drogą he he