- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
15 września 2015, 21:17
Jestem już od dłuższego czasu i ten stan wcale nie jest taki fajny i wygodny jak mogłoby się wydawać i jak wszyscy ludzie bez partnera sobie wmawiają. Świadomość, że nie mam wobec nikogo żadnych zobowiązań, nie muszę się do nikogo dostosowywać, mogę sama robić wszystko na co mam ochotę i kiedy mam ochotę, cały dzień mam dla siebie, jest świetna, ale nie na dłuższą metę. Dobija mnie to, że kończę pracę i nikt na mnie pod nią nie czeka, nie mam do kogo po wyjściu z niej zadzwonić i poopowiadać co się wydarzyło. Spotkania z przyjaciółmi czy ze znajomymi też mają swoje plusy, mogę pić dowolną ilość alkoholu i palić, bo nikt nie troszczy się o moje zdrowie, a sama za bardzo się nim nie przejmuję, mam możliwość żeby sobie poflirtować bez zobowiązań i z czystym sumieniem, no ale minusów jest zdecydowanie więcej - wracam do domu odprowadzana nie przez mojego faceta, ale przez przyjaciół, wchodzę do domu, a tam nikt na mnie nie czeka, a jak kładę się spać to nawet nie mam o kim pomyśleć ani za kim się stęsknić. Rozpłakałam się :( Zresztą moi znajomi też w większości są juz podobierani w pary, jedni jadą w góry tego i tego dnia, następnego inni na mazury, a później jeszcze inni itd. itp i w tym momencie uświadamiam sobie, że jestem sama jak palec.
Miałam tylko jednego faceta w swoim życiu, rozstaliśmy się ponad miesiąc temu i cały czas nie mogę się z tym pogodzić, często gdy jestem czymś podekscytowana to odruchowo łapię za telefon i chcę do niego dzwonić żeby się z nim tym podzielić, po czym uświadamiam sobie jaka jest rzeczywistość i to jest uczucie jakby mi ktoś dał młotem w łeb.
A w jaki sposób Wy, singielki i nie tylko postrzegacie brak życiowego partnera?
16 września 2015, 07:38
Dlaczego twierdzisz, że jak komuś jest bez partnera dobrze, to musi sobie to "wmawiać"? To, że Tobie jest w takim stanie źle, to nie znaczy, że wszystkim innym również. Ja jak chcę iść do kina to idę sama. Mam ochotę wyjechać na weekend? Wsiadam w pociąg i jadę sama. I bardzo dobrze spędzam czas w swoim towarzystwie. To jest po prostu kwestia podejścia. Rozumiem, że przyzwyczaiłaś się do życia z partnerem, no ale człowiek różne etapy w życiu przechodzi, ludzie się wiążą i rozstają i jakoś te stany przejściowe trzeba przetrwać. Co jeśli znajdziesz nowego faceta dopiero za rok, dwa? Będziesz się nad sobą użalać przez ten czas? Szkoda życia, samemu też można wszystko zrobić o ile się oczywiście tego chce.
16 września 2015, 08:20
Za dwa miesiące kończę 40 lat. Nie mam żadnego problemu z tym, że jestem sama. Denerwują mnie tylko te ludowe mądrości, że każdy kiedyś trafi na właściwego partnera. Są tacy, którzy nie trafią. Przeżyją swoje życie w pojedynkę i nic w tym złego. Można się do tego przyzwyczaić i nawet to polubić.
A w Twoim przypadku jest to żałoba po zakończonym związku a nie smutne życie singla. Głowa do góry. Wkrótce poczujesz się lepiej.
16 września 2015, 09:33
Wydaje mi się, że dużo w Tobie teraz żalu z powodu ostatniego związku. Z czasem powinnaś poczuć się lepiej ;) I niestety tak to jest, że idealizuje się i pragnie to, czego się nie ma, a to co się ma - miesza z błotem. Też jestem singielką, też taką młodą jak Ty (20 lat) i też czasem jest mi smutno z takiego powodu, że jednak nią jestem i wybrałam taką ścieżkę. Ale to po prostu gorsze dni, albo gdy się nudzę i głowę zaprzątają mi różne, dziwne myśli.
Nie zgodzę się z tym, że tylko dla młodych osób to taka tragedia (bycie samą). Każdy, niezależnie od wieku, może poczuć się samotny i załamany! I pamiętaj, że szczęśliwe pary wokół siebie widzimy tylko wtedy, gdy sami chcemy je dostrzegać ;) Każdy z tych szczęśliwców miewa problemy.
Mi pasuje bycie singielką, bo tak jak wyżej dziewczyny pisały, nie mam obowiązku o kogoś się troszczyć, tłumaczyć, zobowiązywać, umawiać, brać pod uwagę w różnych wyborach. To, co zrobię, robię sobie i jeśli się sparzę (bo nikt troskliwie mnie nie powstrzyma), to ok - mam nauczkę na przyszłość i wyciągam wnioski. Zawsze byłam samodzielna i odpowiedzialna, nie potrzebowałam męskiego wsparcia i nauczyłam się żyć bez tego. Jestem dumna ze swojej niezależności. Jeśli potrzebuję z kimś pogadać, to zwracam się do najbliższej przyjaciółki - mojej kuzynki.
Walentynki dla mnie nie istnieją i nie odczuwam potrzeby celebrowania tego dnia, do dat (np jakichś rocznic) nie mam pamięci, więc prawdopodobnie ktoś robiłby mi wyrzuty.
Lubię swój wybór. Jedyne czego nie lubię, to ciągłe czepianie się niektórych osób (kumple, rodzice), czemu kogoś sobie nie znajdę. Zawsze im tłumaczę, że rozejrzę się za kimś za jakieś 10 lat ;)
16 września 2015, 11:20
dokladnie tak samo mysle, zwlaszcza ze facetom to tylko jedno w glowie:Serio? Masz dopiero 20 lat, pewnie niebawem znowu się z kimś zwiążesz. Szkoda płakać przez takie głupoty.
No jak się ma za faceta małolata, to wtedy facet myśli tylko o jednym. Ale my mówimy o mężczyznach.
16 września 2015, 12:34
jest różnica między singlem, a osobą samotną. ty absolutnie singlem nie jesteś.
16 września 2015, 13:03
Ja Cię rozumiem. Czas wolny, robienie co się chce jest fajne ale nie na dłuższą metę. Ale trzeba,też znależć granice by nie byłó tak,że po zerwaniu z chłopakiem czuć pustke i nie mieć co ze sobą zrobić.Jakieś pasje hobby. Lecz bycie osobą samotną jeszcze da się znieść.Gorsza jest nieszczęsliwa miłość ale przynjamniej j ktoś jest.
16 września 2015, 18:17
I bycie w związku i bycie samemu ma plusy i minusy, nie ma się co zamykać na nowe znajomości, ale też nie warto szukać kogoś na siłę, byleby tylko był. Samo się ułoży. A póki co ciesz się tym, co masz. Napisałaś, że nie jesteś w związku od miesiąca, więc trudno cokolwiek innego powiedzieć. Gdybyś była sama od 20 lat - wtedy można by rozmawiać o smutnym życiu singla (które nota bene wcale nie musi być smutne).
16 września 2015, 20:06
Wszystko ma swoje plusy i minusy. Zawsze po rozstaniu człowiekowi sie wydaje, że wszyscy są taaaacy szczęśliwi dobrani w pary itd. Zawsze po rozstaniu miałam często motyw, że wokół mnie dostrzegałam tylko całujące się pary w parkach, ulicach kawiarniach czy środkach transportu. W takim załamaniu ma się wrażenie, że wszyscy maja cudowne życie.... Ale to nie jest tak. W chwili obecnej się całują ale jak przebiega ich życie na codzień? Tego nie wie nikt:) Więc głowa do góry masz 20 lat i chętnie bym sie zamieniła na lata;-)