też mam w domu hiperaktywne czworołapy, opanowanie dwójki jest sporym wyzwaniem :) na moje też nie działało odwracanie uwagi jedzeniem, zabawkami. A zadziałało - prewencyjne niedopuszczenie do ekscytacji. Wymagało to sporej współpracy ze strony gości, bo zdarzało im się i 20 min przez próg przechodzić, ale mogę powiedzieć, że szał przyjaźni ze strony psów został opanowany.
Wyglądało to tak. Pierwszym etapem było względne odczulenie psów na dzwonek i domofon. Czyli - ktoś dzwonił do drzwi, a ja po 10 sek je otwierałam i pokazywałam, że nikogo tam nie ma. Po kilku dniach uznałam, że wystarczająco przestały reagować. A za każdym razem gdy ktoś miał przyjść, (tylko początkowo) brałam je na smycz, i nakazywałam siadanie/warowanie. Dopiero gdy psy spokojnie czekały, wpuszczałam gościa. Gdy wstały, gość wychodził, a ja czekałam aż same wykombinują, że trzeba usiąść, żeby drzwi się znowu otworzyły. I tak do uśmiechniętej śmierci, czyli do momentu aż gość się 'rozodział' i podszedł do opanowanych psów podając im ciasteczko. Przez cały czas wizyty, kiedy przesadzały z ekscytacją, były na 1-2min wyprowadzane za drzwi, i gdy się uspokoiły, wracały do gościa, który znów dawał smakołyk. Po kilku(nastu) takich wizytach mordy nauczyły się, że jedynym sposobem na przebywanie razem z ludźmi i pysznymi gratisami, jest spokój. Teraz po kilku minutach szalonego merdania ogonem, idą spać przy nogach któregoś ludzia :) Skończyło się skakanie, piszczenie, wyrywanie, podgryzanie się nawzajem, itp.
Ogarnianie psa trwa krócej, gdy zamiast czekać aż sam załapie, że musi usiąść, każdorazowo TY wydajesz mu komendę 'siad'. Jednak wtedy mądry pies uczy się, że bez tego słowa można szaleć ;) a gdy pozwalasz mu samemu wpaść na metodę, jego zachowanie jest bardziej odruchem niż wykonaniem polecenia.
Mam nadzieję, że trochę chociaż pomogę, albo natchnę Cię na znalezienie własnego sposobu :)
Zaznaczam, że nauka nie trwa tydzień. Satysfakcjonujące mnie efekty osiągnęłam dopiero po ok 3 miesiącach.