- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
11 lipca 2015, 12:46
witajcie,
dzisiejsza poranna sytuacja, ktora mnie spotkala nasunela mi pomysl na temat.
Siedziałam rano zaplakana na przystanku w warszawie i podeszla do mnie starsza zadmana pani ok 70lat pochylila soe na dem mna i glaskala po glowie mowiac "niech pani nie placze duzo w zyciu przezylam a i tak zycue jest piekne". Poglaskala mnie jeszcze raz i poszla, po 2 minutach wrocila miala w rece 2lody jeden dla mnie jeden dla siebie wreczyla mi jednego i poszla w druga stronę.
Nikt nigdy mi tak nastroju nie poprawil jak elegancka starsza pani.
Co was spotkalo bezinteresownego od drugiej osoby, co wplynelo optymistycznie na was? A moze Wy kiedys zrobiliście zyczliwa rzecz dla drugiej osoby?
11 lipca 2015, 20:25
kiedyś moje dziecko zgubiło balonik i jakiś starszy pan gnał za mną przez pół miasta aby ten balonik nam oddać:)
11 lipca 2015, 21:30
witajcie, dzisiejsza poranna sytuacja, ktora mnie spotkala nasunela mi pomysl na temat.Siedziałam rano zaplakana na przystanku w warszawie i podeszla do mnie starsza zadmana pani ok 70lat pochylila soe na dem mna i glaskala po glowie mowiac "niech pani nie placze duzo w zyciu przezylam a i tak zycue jest piekne". Poglaskala mnie jeszcze raz i poszla, po 2 minutach wrocila miala w rece 2lody jeden dla mnie jeden dla siebie wreczyla mi jednego i poszla w druga stronę. Nikt nigdy mi tak nastroju nie poprawil jak elegancka starsza pani.Co was spotkalo bezinteresownego od drugiej osoby, co wplynelo optymistycznie na was? A moze Wy kiedys zrobiliście zyczliwa rzecz dla drugiej osoby?
11 lipca 2015, 22:20
Jak mialam 5 lat, to spadlam z hustawki i rozbilam sobie glowe. Mama mnie niosla na rekach do szpitala, ale byl do niego spory kawalek. I jakos w polowie drogi wypatrzyl ja taksowkarz, wysiadl, podbiegl do mamy i pomogl zaladowac mnie do samochodu. Nie przejmowal sie, ze ubrudze mu tapicerke (z glowy saczyla mi sie krew) i zawiozl do szpilata. I ani grosza nie chcial za ta podwozke.
A takich malych codziennych zyczliwosci spotyka mnie naprawde sporo:)
11 lipca 2015, 23:14
ja znam taka Pania w Warszawie, elegancka, wlasnie po 70 tce /mieszkalam u niej/, ktora mysle, ze w podobny sposob by sie zachowala i powiedziala wlasnie tak jak napisalas :)
Byc moze to ta sama osoba.
11 lipca 2015, 23:18
Gdy mialam 7 lat chodzilam do szkoly, pierwszej klasy, gdzie uczyla taka strasza nauczycielka. Bardzo wymagajaca, ostra. Bardzo jej nie lubilam.
I idac codziennie do szkoly, mijalam pewna pania, ktora z twarzy bardzo przypominala mi te nauczycielke. Tylko byla nizsza. A ja powtarzalam...jak ja ciebie nie lubie, jak na ciebie nie lubie.
Pewnego razu bieglam do szkoly i upadlam. Nie moglam sie podniesc, a z kolan leciala mi krew. I wlasnie to ta nielubiana nieznajoma sie mna zaopiekowala. Podniosla, zakleila plaster itd..
Potem sie juz klanialam /mam taka nadzieje/.
12 lipca 2015, 00:14
Ale super temat, przeczytałam jednym tchem i próbowałam sobie przypomnieć jakąś historię życzliwą z mojego życia, ale jakoś chyba mi się takie rzeczy nie zdarzają :(
12 lipca 2015, 11:00
2 sytuacje:Jechałam pierwszy raz na lotnisko pożegnać mojego obecnego już męża. Ponieważ byłam w obcym mieście wsiadłam w autobus, który jechał na Okęcie- tylko, że ja myślałam, że on jedzie na lotnisko a nie na dzielnicę. Gdy wysiadłam ludzie powiedzieli mi, że na lotnisko to w drugą stronę, dobiegłam do ulicy i zaczęłam łapać stopa. Zatrzymał się pewien Pan, poprosiłam aby dowiózł mnie do jakiegoś przystanku z którego dojadę na lotnisko, choć już prawie płakałam, bo było mało czasu do odlotu, a On mnie zawiózł pod sam terminal:)To tylko dzięki niemu zdążyłam i będę mu za to wdzięczna do końca życia:)Całe lato wracałam rowerem z pracy, w końcu nadszedł październik i robiło się ciemniej. Pewnego wieczoru gdy skończyłam pracę podszedł do mnie pan ochroniarz i wręczył mi lampkę do roweru, mówiąc, że chce abym była bezpieczna na drodze:)
Historia z terminalem przypomniała mi moją :) Spóźniłam się na autobus dowożący na lotnisko o całe 5 minut. Koniec, następny miał jechać za godzinę, szansy dojazdu na czas nie było, lotnisko daleko, nie ma szansy dojazdu. Załamałam się, rozpłakałam, nie wiedziałam, co zrobić... w końcu facet, który pracował przy dworcu autobusowym powiedział łamanym angielskim (było to zagranicą, co tylko potęgowało mój strach i rozpacz;) ), że jest jeden starszy facet, który wiezie kolegę na lotnisko, zgarnia również jakiegoś obcego Białorusina, powiedział, że może wziąć mnie. Idę do tego pana, pytam czy on na lotnisko, czy mnie weźmie, a ten nic nie rozumie, bo angielskiego nie zna... tylko się uśmiechnął, pokazał że auto ma, jedziemy. Więc wsiadłam i dojechałam na lotnisko na ostatnią chwilę. Zarówno ten facet, który załatwił mi transport, jak i sam dowożący w sumie mnie wtedy uratowali.
Innym razem wracałam do domu, kupowałam bilet w automacie. Miałam naprawdę drobne pieniądze, ale jedyne, którymi mogłam sobie bilet zakupić. Wrzucam, wrzucam, a automat je odrzuca, bo cóż, za drobne. I tak parę razy. W końcu dwóch obcokrajowców podeszło i mówi, że ma 5 zł, że mogą mi dać, żebym sobie ten bilet kupiła, skoro mi brakuje. Podziękowałam i powiedziałam, że nie trzeba, bo automat akurat "załapał" te drobniaki i udało się bilet kupić.
W sumie jak tak myślę, to w gruncie rzeczy było co najmniej kilka sytuacji, gdy ludzie okazali się dla mnie bardzo pomocni i okazali wsparcie, nawet to słowne, którego mi trzeba było w danym momencie. Niby drobne gesty, ale kurczę, bardzo pomocne :)
12 lipca 2015, 11:21
ja znam taka Pania w Warszawie, elegancka, wlasnie po 70 tce /mieszkalam u niej/, ktora mysle, ze w podobny sposob by sie zachowala i powiedziala wlasnie tak jak napisalas :)Byc moze to ta sama osoba.
12 lipca 2015, 12:57
Chyba nie miałam żadnych "ekstremalnych" sytuacji ;) Wracałam kiedyś zmęczona z wyjazdu i miałam problem z kupieniem biletu w automacie, pomógł mi chłopak stojący w kolejce; zaliczyłam glebę biegnąc na pociąg i ktoś mi pomógł wstać. Sama staram się pomagać w miarę możliwości np. podniosłam kiedyś banknot upuszczony przez babcię kupującą w kiosku, oddałam siatkę z zakupami, którą ktoś zostawił w tramwaju, a parę dni temu dziewczyna na przystanku miałam problem z odpiętym ramiączkiem od sukienki, więc zwróciła się do mnie ;)
12 lipca 2015, 14:24
nie przypominam sobie takich sytuacji, ale miałam jedną gdzie obca osoba facet chciał mi dołożyć bo brakło mi parę groszy, ale nie skorzystałam bo wróciłam po kasę do samochodu