Temat: Fundacja czy oszustwo?

Była dziś u mnie dziewczyna, ubrana w uniform, oczywiście identyfikator i wszystkie papiery. Miła, wesoła, a czym się zajmuję, a jak się nazywają dzieci... Mówiła, że oni nie zbierają pieniędzy, że ona z Ukrainy, że tu jest jej karta "jakaśtam", że pomagają dzieciom i czy ja też bym chciała...

Ostatecznie siedziałyśmy u mnie w mieszkaniu przy stole (mąż był w domu, więc bezpiecznie). Słodka była jak cukierek, zagadywała o wszystko. No i że 35zł miesięcznie, zlecenie stałe na tą fundację. I żeby podać numer konta i podpisać się tak, jak w banku. No i coś mnie tknęło. Zrobiłam inny podpis, podałam błędny numer. Zadowolona, uśmiechnięta, dziękowała itd. Jak wyszła powiedziałam mężowi, że nie podałam naszego numeru konta. Po 15 minutach wróciła i mówi, że była u sąsiadki i coś tam coś tam, czy się nie pomyliłam w numerze konta i czy mogłabym jeszcze raz podać. No więc podałam, ponownie ten sam, niepoprawny. Zastanawiam się, skąd wiedziała... Czy nie podsłuchała czasem przy drzwiach?

Jak myślicie, fundacja, czy oszustwo? Fundacja DOM. Papiery może każdy sobie takie wydrukować. Zrobić stronę internetową też nie problem.

Generalnie pomagam ludziom, starszym, młodszym, nawet jak o pieniądze proszą zawsze coś tam znajdę. Ale tu mnie tknęło. Ten numer konta, podpis jak w banku... 

Gallifrey napisał(a):

MamaWdobrejFormie napisał(a):

czekoladka29 napisał(a):

Ciekawe, że tak szybko sprawdziła. Numer konta by miała, wzór podpisu tylko dowodu brakuje, by wziąć kredyt. Ja nie otwieram nieznajomym, tylko jak ogłoszenie że kominiarz, takie czasy...
Akurat tak trafiło, że wracaliśmy ze sklepu, a ona stała pod drzwiami u sąsiada. No i się do nas wróciła... Zazwyczaj też nie otwieram. Ale tak dużo gadała, taka była miła, że wiele osób na pewno się dało na to nabrać. Gdyby powiedziała wprost, że zbiera kasę to bym jej dała 10zł. A ona chciała, żebym podpisała oświadczenie, że co miesiąc będzie zlecenie na 35zł (oczywiście w każdej chwili mogę zrezygnować). Jak zapytałam o możliwość jednorazowej wpłaty na ich konto to powiedziała "Oczywiście. Za pół roku z góry? Rok?"
Mój Boże Ty serio jesteś taka naiwna bo ktoś jest miły i słodki i dużo gada? Napisałaś ze wiele osób dałoby się nabrać tak ale chyba tylko wybitnie głupich. Jak można wpuszczać do domu obcych ludzi. Ja nikogo nie wpuszczam do domu niewazne z jakiej fundacji by niebyl. Fundacje nie maja prawa chodzic po domach. I co z tego ze nie podałaś prawdziwych danych. W ramach zemsty nie zdziw się jak Ci się włamie do mieszkania w czasie Twojej nieobecności. Przynajmniej poproś sąsiadów by zwracali uwagę czy nikt się nie kręci. 

Boże, Ty tak na serio...?

Gallifrey napisał(a):

MamaWdobrejFormie napisał(a):

czekoladka29 napisał(a):

Ciekawe, że tak szybko sprawdziła. Numer konta by miała, wzór podpisu tylko dowodu brakuje, by wziąć kredyt. Ja nie otwieram nieznajomym, tylko jak ogłoszenie że kominiarz, takie czasy...
Akurat tak trafiło, że wracaliśmy ze sklepu, a ona stała pod drzwiami u sąsiada. No i się do nas wróciła... Zazwyczaj też nie otwieram. Ale tak dużo gadała, taka była miła, że wiele osób na pewno się dało na to nabrać. Gdyby powiedziała wprost, że zbiera kasę to bym jej dała 10zł. A ona chciała, żebym podpisała oświadczenie, że co miesiąc będzie zlecenie na 35zł (oczywiście w każdej chwili mogę zrezygnować). Jak zapytałam o możliwość jednorazowej wpłaty na ich konto to powiedziała "Oczywiście. Za pół roku z góry? Rok?"
Mój Boże Ty serio jesteś taka naiwna bo ktoś jest miły i słodki i dużo gada? Napisałaś ze wiele osób dałoby się nabrać tak ale chyba tylko wybitnie głupich. Jak można wpuszczać do domu obcych ludzi. Ja nikogo nie wpuszczam do domu niewazne z jakiej fundacji by niebyl. Fundacje nie maja prawa chodzic po domach. I co z tego ze nie podałaś prawdziwych danych. W ramach zemsty nie zdziw się jak Ci się włamie do mieszkania w czasie Twojej nieobecności. Przynajmniej poproś sąsiadów by zwracali uwagę czy nikt się nie kręci. 

Boże, Ty tak na serio...?

czarnula1988 napisał(a):

NaDukanie napisał(a):

Zadna fundacja nie bierze numeru konta od ciebie na zlecenie stale. To Fundacja Tobioe powinna podac numer konta na ktore ty z banku chcesz wykonac zlecenie stale. Nigdy i nikomu nie podaje sie numeru konta. Takie firmy maja programy do sprawdzenia czy numer konta jest prawdziwy. 
Oj chyba za dużo kryminałów się naczytalas ;)Czy nie sądzisz że w całej tej historii to raczej obawiać się trzeba nie o numer konta tylko o podpis który ma być taki jak na umowie w banku? 

oczywiscie ze tak. Pracuje w firmie gdzie warunkiem podpisania umowy jest podanie numeru konta w formacie IBAN i BIC. Wklepuje takie dane do systemu ''SEPA'' do ktorego mam dostep i system pokazuje mi czy numer konta jest istniejacym numerem konta. Wiec to nie sa kryminaly tylko zycie. Firmy w Uni Europejskiej ktore w jakikolwiek sposob '' ustawiaja '' polecenia zaplaty powinny miec do niego dostep.

Pasek wagi

NaDukanie napisał(a):

czarnula1988 napisał(a):

NaDukanie napisał(a):

Zadna fundacja nie bierze numeru konta od ciebie na zlecenie stale. To Fundacja Tobioe powinna podac numer konta na ktore ty z banku chcesz wykonac zlecenie stale. Nigdy i nikomu nie podaje sie numeru konta. Takie firmy maja programy do sprawdzenia czy numer konta jest prawdziwy. 
Oj chyba za dużo kryminałów się naczytalas ;)Czy nie sądzisz że w całej tej historii to raczej obawiać się trzeba nie o numer konta tylko o podpis który ma być taki jak na umowie w banku? 
oczywiscie ze tak. Pracuje w firmie gdzie warunkiem podpisania umowy jest podanie numeru konta w formacie IBAN i BIC. Wklepuje takie dane do systemu ''SEPA'' do ktorego mam dostep i system pokazuje mi czy numer konta jest istniejacym numerem konta. Wiec to nie sa kryminaly tylko zycie. Firmy w Uni Europejskiej ktore w jakikolwiek sposob '' ustawiaja '' polecenia zaplaty powinny miec do niego dostep.

Spoko czyli jeśli mam numer konta kogokolwiek i dodam sobie Pl jako przedrostek i wyszukam w internecie dostępnego dla wszystkich numeru Swift danego banku to rozumiem że skutkuje to zawarciem umowy? ;)

Numer konta nie wystarczy, żeby wziąć na kogoś kredyt, nie przesadzajcie...

Inna sprawa, że gdybym chciała wspomóc taką fundację w ten sposób, to nigdy nie podpisałabym polecenia zapłaty byle komu - wzięłabym numer konta od niej i zrobiła sama zlecenie stałe z rachunku (bo polecenie zapłaty to nie to samo, co stałe zlecenie, chociaż efekt ten sam).

I jeszcze:

1. przedstawiciele fundacji mogą przychodzić do domu;

2. fundacje mogą stosować polecenie zapłaty;

3. aby polecenie było skuteczne, podpis MUSI być zgodny z wzorem podpisu w banku (bo inaczej bank tego polecenia nie przyjmie i nie będzie realizował - więc nie ma sensu w ogóle przyjmować);

4. można bez problemu sprawdzić poprawność numeru konta oraz bank, w jakim jest ono założone.

Więc akurat te kwestie nie świadczą, że jest to przekręt. Mimo to ja bym polecenia nie podpisała (w sumie to nawet za telefon czy prąd nie podpisałam - wolę sama na bieżąco robić przelewy, nie zapominam o nich, bo jestem zorganizowana, a przy tym mam bieżącą kontrolę nad wydatkami - nie lubię, jak mi coś "samo" z konta się pobiera - ale to wynika z mojego charakteru, dla wielu osób jest to przydatna opcja). 

Więc tak jak wspomniałam - wolałabym poprosić o numer konta i robić przelewy sama, jak napisałam. Oczywiście wszyscy wolą mieć polecenie, bo wtedy nikt nie zapomni o przelewie, nie pominie go specjalnie (bo więcej wydatków w danym miesiącu), a z czasem może w ogóle nie będzie pamiętać, że zostało ustanowione, a kasa regularnie będzie wpadać.

Jak dla mnie szwindel możliwy, ale tylko na jeden sposób - pani podszywała się pod fundację. Numer konta na poleceniu zapłaty należał do niej, zamiast do fundacji i co miesiąc byś zasilała konto cwaniary :) (bo zakładam, że nie sprawdzałaś, czy konto na poleceniu było zbieżne z numerem konta fundacji podanym na stronie internetowej) Niby niewielką kwotą, ale na pewno zebrałoby się trochę chętnych, a jak wiadomo ziarnko do ziarnka... I od razu uprzedzam - nawet jeśli jako odbiorca wpisana była fundacja, to przelewy i tak by szły - bank realizuje przelew na numer konta, a nie na dane odbiorcy i ich nie weryfikuje (jedynie w przypadku, gdy odbiorca i nadawca mieli konta w tym samym banku - wtedy może by to nie przeszło). Nie twierdzę, że akurat ta pani była oszustką, ale jak dla mnie jeśli przekręt, to tylko w taki sposób. Ewentualnie jeszcze ocena domu/mieszkania, czy warto wrócić do niego później, pod nieobecność właścicieli (a wiadomo, teraz wakacje, więc sezon włamań...) Żadne kredyty tutaj nie wchodzą w grę... 

NaDukanie napisał(a):

czarnula1988 napisał(a):

NaDukanie napisał(a):

Zadna fundacja nie bierze numeru konta od ciebie na zlecenie stale. To Fundacja Tobioe powinna podac numer konta na ktore ty z banku chcesz wykonac zlecenie stale. Nigdy i nikomu nie podaje sie numeru konta. Takie firmy maja programy do sprawdzenia czy numer konta jest prawdziwy. 
Oj chyba za dużo kryminałów się naczytalas ;)Czy nie sądzisz że w całej tej historii to raczej obawiać się trzeba nie o numer konta tylko o podpis który ma być taki jak na umowie w banku? 
oczywiscie ze tak. Pracuje w firmie gdzie warunkiem podpisania umowy jest podanie numeru konta w formacie IBAN i BIC. Wklepuje takie dane do systemu ''SEPA'' do ktorego mam dostep i system pokazuje mi czy numer konta jest istniejacym numerem konta. Wiec to nie sa kryminaly tylko zycie. Firmy w Uni Europejskiej ktore w jakikolwiek sposob '' ustawiaja '' polecenia zaplaty powinny miec do niego dostep.

Trochę Was ponosi... Sprawdzić, czy numer konta istnieje, można nawet w necie... Oczywiście bez podania danych, do kogo ten numer należy. Więc to nie jest żaden problem. Tylko niby co z tego ma wyniknąć, że numer jest właściwy? 

Wziąć kredyt na osobę, której numer konta znamy? I po co niby ten numer konta do tego? Żeby tam kasę przelać? :) To nadal właściciel rachunku tą kasę dostanie - przecież znajomość numeru nie znaczy, że otrzymujemy do tego konta dostęp. Więc raczej słabe by to było wyłudzenie ;)

A osoby, które tak się obawiają podania numeru konta niech się zastanowią, czy nigdy obcej osobie przelewu nie zrobiły :) Na przykład za zakupy na Allegro. Przecież potwierdzenie przelewu wyświetla, z jakiego numeru konta kasa wpadła. 

Więc nie siejcie paniki.

Matyliano napisał(a):

mozliwe, że oszustka, ale niekoniecznie. jakieś dwa lata temu zaczepiła mnie na ulicy dziewczyna z greenpeac'u. podpisałam papiery na pomoc dla nich na takiej samej zasadzie jak Ty ( tylko 20 zl miesiecznie ). oni tego potrzebuja, żeby zrobić zlecenie stałe w Twoim banku. przez około rok ściągali mi z konta równo 20 zł. zapomniałam o tym w pewnym momencie nawet. Żeby zrezygnować musiałam napisać maila bezpośrednio do nich, żeby anulowali zlecenie. zrobili to bez żadnego problemu 

przecież w internetowym koncie możesz sobie sama ustawić zlecenie stałe na ile chcesz, więc czemu oni by to mieli robić i czemu później trzeba do nich maila pisać itd? bez sensu

ja wpłacam kasę na konkretne dzieci, ale o dziwo ostatnio z innych fundacji przychodzą do mnie listy z prośbą o pomoc, więc zastanawiam się czy oni nie handlują danymi

vitalijka23 napisał(a):

ten podpis "jak w banku" raczej potwierdza, że masz jak w banku, że robiła Cię w konia ;) Na szczęście się nie dałaś :) A to wrócenie "czy aby się pani nie pomyliła?" to już w ogóle ;)A to, że dana fundacja działa naprawdę, nie znaczy że to była autentyczna jej przedstawicielka. Nie zapamiętałaś jej danych? mogłabyś się wtedy zwrócić do fundacji o potwierdzenie czy rzeczywiście taka osoba tam jest wolontariuszem

bardzo dobrze zrobiłaś spotkałam się niestety z takimi przypadkami, że dane były fundacji, a konto oszustki, więc podpisując takie coś jaką miałaś pewność ze kasa trafi na konto fundacji?

Nie jestem naiwna, bo gdybym była to bym podała numer, podpisała się, jak w banku i zrobiła tej pani kolację, i jeszcze walnęła z nią selfie (o czym zagadywała). Wysłuchałam po prostu co ma do powiedzenia i z każdym jej słowem nabierałam coraz więcej wątpliwości, co do czystych intencji, bo jak piszecie - przelew mogę zrobić sama, a nikt po domach łazić nie powinien, chyba, że z ulotką informacyjną, czy numerem konta. Niestety, na papierach żadnego numeru konta fundacji nie było (bo wszystko załatwia się przez bank) i nie mogłabym tego sprawdzić.

Oczywiście nie boję się, że ktoś weźmie na mnie kredyt. Bo nie mam obecnie zdolności, gdyż spłacam kredyt za mieszkanie i samochód ;)Ale tu chodzi o zasadę, o wyciąganie podpisu... No kurczę, nie podoba mi się to i już! Dodam jeszcze, że jak rozmawiałam z tą panią na korytarzu to mówiła płynną, czystą polszczyzną, a jak usiadłyśmy w mieszkaniu to nagle jej się przypomniało, że jest Ukrainką i zaczęła mówić z akcentem i nie znała wielu podstawowych słów... No wszystko wzbudza moje wątpliwość i choć może kogoś tym skrzywdzę to bardzo się cieszę, że w porę mnie coś tknęło. A pomagać można na wiele innych sposobów. 35zł co miesiąc (wymagane, nie może być innej kwoty) to dla mnie na ten moment trochę sporo...

pewnie jakas naciagaczka .. ja bym jej nawet do domu nie wpuscila :PP dobrze zrobilas, ze nie podalas jej swoich prawdziwych danych ;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.