- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
26 czerwca 2015, 17:09
Cześć.
Przychodzę do Was z problemem, który zapewne nieraz był tutaj opisywany, mianowicie... kompulsywne obżarstwo. Odkąd pamiętam, w sumie od małego, ciągle narażona byłam na duży stres spowodowany nadwrażliwością i nieśmiałością oraz trudną sytuacją w rodzinie. Jeszcze w młodszych klasach podstawówki rozładowywałam napięcie płaczem (płakałam bardzo dużo niezależnie od miejsca, w którym się znajdowałam i niezależnie od powodu, nawet samo samodzielne założenie butów wywoływało histerię), aż odkryłam "cudowny" sposób na nie poniżanie się w otoczeniu ludzi - po prostu jadłam. Wydawało mi się to lepsze niż płakanie, bo nie prowadziło do wyzwisk czy nietolerancji ze strony innych. Jadłam ogromne ilości jedzenia jak na małe dziecko i czasem mimo uwag rodziców, wulgarnie mówiłam, że to nie ich sprawa i mój problem, a nie ich - i jadłam dalej z masą wyrzutów sumienia. Takim sposobem doprowadziłam się do nadwagi, a potem otyłości, z którą walczę pod okiem dietetyczki. I tu jest problem, ponieważ w pierwszym miejscu diety jakoś dawałam sobie radę z tym i próbowałam się hamować, a teraz w drugim miesiącu diety, który przepełniony był stresami w szkole i rodzinie (rozwód rodziców) nie było dnia bez podjadania i chociaż 3 razy w tygodniu pod nieobecność domowników, pożerałam ogromne ilości słodkiego czy nawet zwykłych bułek, byleby się tylko czymś "zapchać" . W następnym tygodniu mam wizytę kontrolną u dietetyczki, podczas której odbędzie się ważenie i godzinna rozmowa o postępach, obawach itp., czy powiedzieć jej na osobności o swoim problemie? Dodam, że jestem nastolatką i raczej nie umiem rozmawiać o takich rzeczach, ale nawet mimo zdrowej i smacznej diety nie umiem nad sobą panować, bo gdy pojawi się chociażby najmniejszy stres - zaraz sięgam po jedzenie. Nic tak mnie nie uspokaja jak obżarstwo, a to przecież wcale do chudnięcia nie prowadzi. Co mogłabym zrobić, by temu zaradzić? Jak to pokonać?
26 czerwca 2015, 17:22
Już nawet stresem sobie tłumacza obżarstwo... Po prostu się powstrzymaj, lodówkę na kłódkę i jazda! Albo nie kupuj rzeczy, na które później najdzie cię ochota. Zajmij się czymś, czymkolwiek... Nie rozumiem jak można nie powstrzymać się od zjedzenia czegoś. Jesteśmy ludźmi, nie zwierzętami. Przepraszam za szczerość, na prawdę nie chcę cię urazić ale jak my ci mamy pomóc? Nikt tutaj nie jest psychologiem i nikt przez internet od jedzenia cię nie powstrzyma! Bardzo mi na nerwy działają te wasze wątki typu: "Co mam zrobić, żeby nie zeżreć pięciu czekolad?" Jeżeli sama się nie powstrzymasz, nikt inny tego za ciebie nie zrobi, proste. Życzę powodzenia! :)
26 czerwca 2015, 17:23
Jasne , że jej powiedz , na pewno poda ci trafne porady jak z tym walczyć :) nie tylko ty masz taki problem, bo naprawdę wiele kobiet. W moim środowisku praktycznie co druga dziewczyna ma ten problem. Często nie uświadamiamy sobie, że to naprawdę groźna sytuacja.. niszczy psychikę. Szkoda, że mówi się o anoreksji, bulimii a o kompulsywnym objadaniu cicho..a to częstszy przypadek. Nie zastanawiaj się tylko powiedz jej bo masz świetną okazję. POWODZENIA !!!
26 czerwca 2015, 17:25
P.S. Wczoraj w pamiętniku którejś z Vitalijek znalzłam taką motywację:
Zacznij jeść przed lustrem. Nago!
Jeżeli będziesz patrzyła na to, do czego doprowadziło cię obżeranie się, może pomoże i z tym skończysz. Trzymam kciuki.
26 czerwca 2015, 17:33
Zapraszam do swojego pamiętnika, też się z tym zmagam i niedawno to opanowałam :)
26 czerwca 2015, 17:37
Już nawet stresem sobie tłumacza obżarstwo... Po prostu się powstrzymaj, lodówkę na kłódkę i jazda! Albo nie kupuj rzeczy, na które później najdzie cię ochota. Zajmij się czymś, czymkolwiek... Nie rozumiem jak można nie powstrzymać się od zjedzenia czegoś. Jesteśmy ludźmi, nie zwierzętami. Przepraszam za szczerość, na prawdę nie chcę cię urazić ale jak my ci mamy pomóc? Nikt tutaj nie jest psychologiem i nikt przez internet od jedzenia cię nie powstrzyma! Bardzo mi na nerwy działają te wasze wątki typu: "Co mam zrobić, żeby nie zeżreć pięciu czekolad?" Jeżeli sama się nie powstrzymasz, nikt inny tego za ciebie nie zrobi, proste. Życzę powodzenia! :)
Łatwo powiedzieć, gdy podczas silnego stresu spowodowanego sytuacją rodzinną (na którą mam zerowy wpływ) nic tak cię nie uspokaja jak zeżarcie tyle, co niejedna wiejska świnka. Tonący brzytwy się chwyta i to taka chyba dość normalna reakcja, gdy sięga się odruchowo po coś, co daje ukojenie - jak himenaa napisała, większości osób to dotyczy, bo nie umieją nad tym zapanować. Najłatwiej jest powiedzieć - nie jedz, zamknij lodówkę. To tak samo mało pomocne jak powiedzenie palaczowi, że skoro ma problem z paleniem to niech nie pali, a nimfomance, że skoro jest uzależniona od seksu, to niech go nie uprawia, a ćpunowi, żeby nie ćpał, jeżeli sobie z tym nie radzi. Zdaję sobie sprawę, że nagle magicznie nikt nie zamieni się ze mną miejscami i nie powstrzyma od sięgnięcia za kolejny jedzeniowy grzeszek, ale miałam nadzieję, że osoby, które zwalczyły ten problem, podzielą się spostrzeżeniami, radami i sposobem.
Fakt, że takie jedzenie nago przed lustrem byłoby strasznie uświadamiające i jest oryginalnym pomysłem, ale nie mam takiej możliwości.
Edytowany przez Aoife. 26 czerwca 2015, 17:37
26 czerwca 2015, 17:42
Jasne , że jej powiedz , na pewno poda ci trafne porady jak z tym walczyć :) nie tylko ty masz taki problem, bo naprawdę wiele kobiet. W moim środowisku praktycznie co druga dziewczyna ma ten problem. Często nie uświadamiamy sobie, że to naprawdę groźna sytuacja.. niszczy psychikę. Szkoda, że mówi się o anoreksji, bulimii a o kompulsywnym objadaniu cicho..a to częstszy przypadek. Nie zastanawiaj się tylko powiedz jej bo masz świetną okazję. POWODZENIA !!!
Trochę trudno mi przyznać się w cztery oczy, że nie panuję nad tym... ale wydaje mi się, że jest odpowiednią osobą, bo przecież na co dzień ma kontakt z osobami otyłymi, a nawet z anorektyczkami i pewnie nieraz przyznawały się one do swoich problemów. Cóż, będę musiała się przełamać, jest specjalistką i przecież właśnie za pomoc jej się płaci... Dziękuję, spróbuję tak zrobić.
26 czerwca 2015, 17:44
Łatwo powiedzieć, gdy podczas silnego stresu spowodowanego sytuacją rodzinną (na którą mam zerowy wpływ) nic tak cię nie uspokaja jak zeżarcie tyle, co niejedna wiejska świnka. Tonący brzytwy się chwyta i to taka chyba dość normalna reakcja, gdy sięga się odruchowo po coś, co daje ukojenie - jak himenaa napisała, większości osób to dotyczy, bo nie umieją nad tym zapanować. Najłatwiej jest powiedzieć - nie jedz, zamknij lodówkę. To tak samo mało pomocne jak powiedzenie palaczowi, że skoro ma problem z paleniem to niech nie pali, a nimfomance, że skoro jest uzależniona od seksu, to niech go nie uprawia, a ćpunowi, żeby nie ćpał, jeżeli sobie z tym nie radzi. Zdaję sobie sprawę, że nagle magicznie nikt nie zamieni się ze mną miejscami i nie powstrzyma od sięgnięcia za kolejny jedzeniowy grzeszek, ale miałam nadzieję, że osoby, które zwalczyły ten problem, podzielą się spostrzeżeniami, radami i sposobem. Fakt, że takie jedzenie nago przed lustrem byłoby strasznie uświadamiające i jest oryginalnym pomysłem, ale nie mam takiej możliwości.Już nawet stresem sobie tłumacza obżarstwo... Po prostu się powstrzymaj, lodówkę na kłódkę i jazda! Albo nie kupuj rzeczy, na które później najdzie cię ochota. Zajmij się czymś, czymkolwiek... Nie rozumiem jak można nie powstrzymać się od zjedzenia czegoś. Jesteśmy ludźmi, nie zwierzętami. Przepraszam za szczerość, na prawdę nie chcę cię urazić ale jak my ci mamy pomóc? Nikt tutaj nie jest psychologiem i nikt przez internet od jedzenia cię nie powstrzyma! Bardzo mi na nerwy działają te wasze wątki typu: "Co mam zrobić, żeby nie zeżreć pięciu czekolad?" Jeżeli sama się nie powstrzymasz, nikt inny tego za ciebie nie zrobi, proste. Życzę powodzenia! :)
A jak leczy się uzależnienia? Przez odwyk, czyli odstawienie używek :)
26 czerwca 2015, 17:50
A jak leczy się uzależnienia? Przez odwyk, czyli odstawienie używek :)Łatwo powiedzieć, gdy podczas silnego stresu spowodowanego sytuacją rodzinną (na którą mam zerowy wpływ) nic tak cię nie uspokaja jak zeżarcie tyle, co niejedna wiejska świnka. Tonący brzytwy się chwyta i to taka chyba dość normalna reakcja, gdy sięga się odruchowo po coś, co daje ukojenie - jak himenaa napisała, większości osób to dotyczy, bo nie umieją nad tym zapanować. Najłatwiej jest powiedzieć - nie jedz, zamknij lodówkę. To tak samo mało pomocne jak powiedzenie palaczowi, że skoro ma problem z paleniem to niech nie pali, a nimfomance, że skoro jest uzależniona od seksu, to niech go nie uprawia, a ćpunowi, żeby nie ćpał, jeżeli sobie z tym nie radzi. Zdaję sobie sprawę, że nagle magicznie nikt nie zamieni się ze mną miejscami i nie powstrzyma od sięgnięcia za kolejny jedzeniowy grzeszek, ale miałam nadzieję, że osoby, które zwalczyły ten problem, podzielą się spostrzeżeniami, radami i sposobem. Fakt, że takie jedzenie nago przed lustrem byłoby strasznie uświadamiające i jest oryginalnym pomysłem, ale nie mam takiej możliwości.Już nawet stresem sobie tłumacza obżarstwo... Po prostu się powstrzymaj, lodówkę na kłódkę i jazda! Albo nie kupuj rzeczy, na które później najdzie cię ochota. Zajmij się czymś, czymkolwiek... Nie rozumiem jak można nie powstrzymać się od zjedzenia czegoś. Jesteśmy ludźmi, nie zwierzętami. Przepraszam za szczerość, na prawdę nie chcę cię urazić ale jak my ci mamy pomóc? Nikt tutaj nie jest psychologiem i nikt przez internet od jedzenia cię nie powstrzyma! Bardzo mi na nerwy działają te wasze wątki typu: "Co mam zrobić, żeby nie zeżreć pięciu czekolad?" Jeżeli sama się nie powstrzymasz, nikt inny tego za ciebie nie zrobi, proste. Życzę powodzenia! :)
To ma przestać jeść całkowicie? Łatwo jest mówić osobie, która nigdy nie miała takich problemów z jedzeniem. Wyobraź sobie teraz alkoholika, który MUSI wypić codziennie lampkę wina do posiłku, ale nie może ani kropli więcej, albo narkomana, który musi wziąć codziennie, ale tylko odrobinkę, a resztę zamknąć w szafce.
Edytowany przez adele8 26 czerwca 2015, 18:18
26 czerwca 2015, 17:51
Ale co to za radzenie sobie ze stresem! Nie ma powiedz sobie nie i tyle! Nic do tego Cię nie zmusza, sama chcesz to sama jesz, taka prawda... Kiedyś sobie też tak gadałam, żeby dać sobie pozwolenie na robienie z żołądka wielkiej śmieciary, a potem dupa jak szafa trzydrzwiowa! Jeżeli nie przestaniesz będzie tylko gorzej, gdy nachodzą Cię takie myśli, zajmij się czymś rozprosz myśli.
Edytowany przez HappyWay 26 czerwca 2015, 17:52