Temat: nadmierne oszczędzanie - wada czy zaleta ?

Odkąd pamiętam oszczędzam .Jadąc na zieloną szkołę wydałam ok 10 zł a za resztę pieniędzy kupiłam sobie discmana. Rok później pobiłam rekord i wydałam 3,60 zł !! . Oczywiście analogicznie do poprzedniego roku pieniądze wydałam mądrze kupując aparat cyfrowy , który mam do dziś . Teraz jak pracuje potrafię z najniższej krajowej zaoszczędzić ok 900 zł . Przy czym rodzicom daje ok 200-300 zł i kupuje bilet miesięczny , kartę do tel i wszystkie moje wydatki . Na mieście nie robię nigdy zakupów spożywczych . Ma to swoje plusy , ponieważ sporo bym przytyła przez to . Zastanawiam się jednak nad założeniem sobie zeszytu i rozpisaniem wydatków . Mam też manię oszczędzania . Jak poszukuje danego produktu to idę do kilku sklepów albo przeglądam gazetki z promocjami i dopiero kupuje oszczędzając na tym drugie tyle czasem . Już teraz się zastanawiam jak ograniczyć koszty w moim własnym domu np robiąc zakupy tak aby nic się nie zmarnowało (planując menu na cały tydzień). U mnie w domu jest całkowite przeciwieństwo . Nie przelewa się , ale mama kupuje jak szalona i zaoszczędzić nic nie umie . Ode mnie jeszcze pożycza . Uważacie to za obsesję czy sposób na ekonomiczne życie w tym kraju ? Ma któraś podobnie ?

ja rozrzutna nigdy nie byłam, ale też nie ciułałam obsesyjnie. Ogólnie mi przeszło to całe liczenie się z każdym groszem, jak poczułam się tym zmęczona, nie po to 20 lat zapieprzam, żeby się podcierać gazetą i zimą grzać się przy świecy ;)

żartuję oczywiście, ale od kiedy przeznaczam sobie pulę na bezmyślne wydatki, mam dużo zdrowszy stosunek do pracy i pieniędzy.

Chyba trochę Cię poniosło z tymi wyliczeniami... Jeśli zarobisz najniższą krajową, rodzicom oddasz 300, to już niestety są wszystkie Twoje wydatki na miesiąc, bo najniższa krajowa wynosi troszkę ponad 1200... Także ta opcja nie może zakładać szukania po sklepach tańszych produktów, bo nie zakłada już kupowania czegokolwiek więcej. Więc albo ściemniasz, albo nie umiesz liczyć...

Jak dla mnie to bardzo fajna postawa. Sama tez staram sie oszczedzac, chociaz nie mam czasu na porownywanie np cen w sklepach.

Chyba bym zwariowala. Niestety, żeby mieć fajne życie trzeba wydawać na nie pieniądze: żeby coś zobaczyc, czegoś spróbować, czegoś się nauczyć albo pobawić. Oczywiście, tez staram się kontrolować wydatki, zakupy robie w markecie a do osiedlowego sklepu chodzę tylko po najważniejsze, świeże artykuły (robimy duze zakupy raz w tygodniu za ok.300zl a w osiedlowych sklepach jest jakieś 20% drożej) , często kupuje grupony jak jest coś ciekawego, jakaś fajna restauracja,  jakiś krótki wypad itp. Ale nie wyobrażam sobie odkładać tych pieniędzy, które wydajemy ba przyjemności po to,  żeby sobie kupić jakąś materialna rzecz, nie kręci mnie to jakoś. Oczywiście jest to w porządku, dopóki nie żyje się w dwójkę - wtedy trzeba uważać żeby nie oszalec jeśli partner będzie chciał chodzić do kina raz w tygodniu a my uznamy ze lepiej te kilkadziesiąt złotych odłożyć. Życie ma być przyjemne przede wszystkim. 

oszczędność to zaleta, ale u ciebie to jest przesada. Na jedzeniu też oszczędzasz kupując bułki za 30 groszy?

hm... nadmierne znaczy złe. najlepsze takie w normie, ani w ta ani w tą. ja raz na miesiąc minimalnie muszę mieć coś nowego dla sienie, bo ejstem kobietą:D 

Pasek wagi

hhhmm   jak dla mnie przesadzasz troszku ale to Twoja sprawa ...jednego jestem pewna ,nie chciałabym byc w zwiazku z mimś tak skąpym ..brrrrr....pozdrawiam

Pasek wagi

Magduska1983 napisał(a):

mysz57 napisał(a):

Z twojego opisu to nie brzmi jakbys nadmiernie oszczedzala. Robienie zakupow tak, aby niczego nie wyrzucac czy porownywanie cen w roznych sklepach to raczej zdrowy rozsadek ;) Przyjemnosci tez sobie chyba nie odmawiasz - w koncu zarobione pieniadze wydajesz na "zachcianki" typu discman czy aparat, bo nie sa to przeciez rzeczy niezbene do zycia. Oszczedzilas na czyms, co nie bylo ci do szczescia potrzebne (jedzenie na miescie) aby wydac na cos, co sprawilo ci przyjemnosc.Nie wszyscy lubia robic zakupy, dla mnie to trudny obowiazek, ktorego unikam jak tylko moge i wymieniam garderobe wtedy, kiedy juz naprawde jest to konieczne. I zazwyczaj kupuje sporo, zeby przez kolejny rok nie musiec isc na kolejne zakupy ;)Mysle, ze niezdrowe oszczedzanie zaczyna sie wtedy, kiedy negatywnie wplywa to na twoje zycie lub na relacje z innymi. Np. kiedy kupujesz zywnosc zlej jakosci aby zaoszczedzic, albo jestes zaniedbana bo szkoda ci kasy na fryzjera i nowa bluzke, albo kichasz bo oszczedzasz na ogrzewaniu. Albo myslisz sobie, ze kawa ze Starbucksa dalaby ci tyle radosci ale odmowisz jej sobie zeby tylko zaoszczedzic. Wtedy faktycznie robi sie troche smutno. Ale jesli zyjesz sobie szczesliwie i niczego ci do szczescia nie brakuje, to chyba nie ma problemu?Generalnie chyba dopoki zyje sie w pojedynke, to chyba mozna sobie wydawac / oszczedzac jak chcemy, dopiero w relacjach z innymi ludzmi moze to nabrac niezdrowych cech.
dokładnie tak samo chciałam napisać ;) 
ja tez.

Pasek wagi

Masz 21 lat i żyjesz z rodzicami. Jak się wyprowadzisz i będziesz z kimś mieszkać w mieszkaniu to może Cię to przerazić,bo jest dużo wydatków, które po prostu trzeba przeżyć. Środki czystości,papier toaletowy, czasem coś się zepsuje... Na Twoim miejscu tak bym się nie szczypała o pieniądze i nie przerażała marżą jak to napisałaś. Takie życie.

My z narzeczonym wydajemy około 400zł na miesiąc na jedzenie,kosmetyki,czasem jakieś wyjście na lody, jakaś gazetka. Nie narzekamy, jeśli się nam chce i mamy czas to jedziemy w poniedziałek to Tesco takiego wielkiego i tam są fajnie przecenione rzeczy- warzywa,nabiał,mięso, pieczywo 30-nawet 90% taniej niż normalnie,bo kończy się termin ważności. Ostatnio kupiliśmy krewetki w sosie z 9zł na 3zł, sery pleśniowe w połowie ceny, wędlinę sojową z 6zł na 1,50zł :D Jeśli nie mamy czasu to po prostu robimy zakupy gdzieś blisko. Nie można dać się zwariować. Mamy razem 1700zł na miesiąc, z czego opłacamy pół mieszkania, dojazdy i życie no i coś trafia na konto oszczędnościowe. Nie narzekamy i bardzo cieszymy sie jak możemy usiąść wieczorem z deską serów i winkiem na przykład :) Trzeba korzystać z życia :)

Mam znajomego, którego żona po 20 latach nie wytrzymała tej oszczędności i go zostawiła, żeby żyć na wyższym poziomie.

Pasek wagi

nie lubię wydawać na głupoty, ale bez przesady na wszystko skąpić? "do grobu tego nie zabierzesz" jak to powtarzaja moi rodzice :) życie jest jedno, trzeba sobie pozwolić :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.