- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 maja 2015, 21:56
Od kilku miesięcy spotykam się z pewnym chłopakiem. Znam go już prawie rok, strasznie mi się podobał, naprawdę świetnie się dogadujmy i mamy wiele wspólnego. Myśli zaczęły prześladować mnie już jakiś czas temu. Widzimy się rzadko raz na 2-3 tygodnie(znaczna odległość), gdy mnie odwiedza jest cudownie, jestem szczęśliwa. Jednak dręczą mnie myśli że go nie kocham. Chyba rozpoczęło się to z chwilą gdy powiedziałam moim rodzicom o nim. Moja mama robiła mi dziwne przytyki, że jest młodszy i czy aby na pewno jest dojrzały....czuje że nie jest zadowolona. Po tym wszystkim widzę w nim same wady, denerwuje mnie nawet to że jak oglądamy komedie on głośno się śmieje. Widzę jak on patrzy na mnie, mówi że mnie kocha, że jestem najpiękniejsza...ale ja pomimo tego że zależy mi na nim nie potrafię tego odwzajemnić.
Dodam że to nie pierwsza taka sytuacja. Myślę że ma to jakieś podłoże psychiczne. Pomimo tego że do ideału mi daleko, w każdym moim partnerze widzę tylko wady... Może boję się zaangażować? Pragnę zadowolić rodziców? Jestem niezdolna do wyższych uczuć?
Czy ktoś się spotkał z czymś takim? Ktoś ma jakieś wskazówki jak poradzić sobie z tym problemem?
19 maja 2015, 22:14
Też to swego czasu przerabiałam. Niestety nie wiem jednak co było powodem więc ciężko mi cokolwiek doradzić, ale w Twoim wypadku wydaje mi się że to presja otoczenia (w tym przypadku mamy) zmieniła pogląd na partnera. Prawdopodobnie podświadomie oczekujesz w różnych aspektach życia jej akceptacji, bo jest dla Ciebie kimś bardzo ważnym i z tego względu zmieniasz nastawienie kiedy mama zaczyna coś negować.
19 maja 2015, 22:20
Jeżeli to przerabiałaś to można wiedzieć jak sobie z tym poradziłaś? Zmiana nastawienia czy partnera?
19 maja 2015, 22:23
A może problem nie polega na tym że nie potrafisz kochać ale że jesteś bardzo chłonna na wpływ innych ludzi oraz ich opinii? Może wsiąkasz to co ci mówią inni jak gąbka i potem sama podważasz swoje zdanie by było tak jak mówi mama?
Skoro wszystko było ok dopóki nie nasłuchałaś się od mamy jaki to zły facet to ...może nadal wszystko jest ok ale ty nie umiesz bronić swojego zadania i gustu przed sama sobą?
Co z tego że mama krytykuje? Ty z nim jesteś, nie ona. Zadaj sobie pytanie czy ten śmiech i wiek przeszkadzał ci póki mama ci nie wytkneła kilku wad|?
Edytowany przez dziabonczek 19 maja 2015, 22:30
19 maja 2015, 22:26
proponuje przestać słuchać mamy, facet ma odpowiadać tobie a nie mamie czy koleżankom, nie szukaj księcia z bajki bo raczej nie znajdziesz :) choć na początku może nim być :P
19 maja 2015, 22:31
Zdaję sobie sprawę z tego że nie ma facetów idealnych jestem w stanie to zaakceptować. Problem w tym że nie potrafię mojego nastawienia zmienić :( Za bardzo siedzi mi to w głowie...
19 maja 2015, 22:46
Mamy chcą dobrze, jak najlepiej... i to niestety daje fatalne skutki. Mówię to jako córka takiej matki, która chciała dla mnie tylko tego, co najlepsze. W związku z tym nie bardzo miałam szansę ucieszyć się tym, co po prostu dobre. I mowię to jako matka, bo często z trudem przychodzi mi, żeby nie robić tego samego mojemu synowi. Albo idealnie, albo wcale. Wszystko, albo nic. Zauważ, że sama wobec siebie stosujesz tę maksymę, a ona jest fałszywa. Jeśli nie kochasz "idealnie", to przypuszczasz, że jesteś niezdolna do miłości. To, że chłopak Cię czasem drażni nie znaczy, że nie potrafisz go kochać. To znaczy jedynie, że Cię drażni:-). Ale są rzeczy, które w nim lubisz, które sprawiają, że czujesz się szczęśliwa. To, co złe i to, co dobre w drugiej osobie nie znosi się wzajemnie tylko stanowi całość. Zawsze patrz na całość i wtedy wybieraj. A wątpliwości i obawy Twojej mamy są... jej wątpliwościami. Bierz je pod uwagę, ale na świat patrz własnymi oczami.
19 maja 2015, 22:51
Chyba kwesta presji otoczenia. Kiedys tak mialam,bo liczylam sie z opinia mamy,ze facet ma nie byc mlkdszy,nizszy,z gorszym wyksztalceniem itp. To chyba dlatego nie przedstawialam jej zadnych chlopakow. Poznala jedynie mojego ex z ktorym bylam zanim poznalam meza. Mimo iz starszy,po studiach,z dobra Praca,wyzszy itp to jej jego nadwaga nie pasowala.ciagle komentowala jego wyglad itp.
Poprostu czasem ludzie sa wredni I wchodza w buciorach w czyjes zycie, nawet wlasnych dzieci, robiac bajzel na psychice. Wyznacz gruba kreche na to,co inni mysla o Twoich partnerach I bedzie lepiej.
Zreszta trzeba kilka zab pocalowac,zenim sie znajdzie ksiecia
:>" title= napisał(a)::>" class="emoticon" data-code= napisał(a)::>">
19 maja 2015, 23:01
Czytajac to mam wrazenie, ze przeczytalam cos o sobie. Doskonale Cie rozumiem. W wieku 17 lat miala chlopaka, kolega mojego brata, nasi rodzice sie znali, ogolnie ideal i obiekt westchnien. Bylismy moze pol roku i bylo dokladnie tak samo... Moje mysli "ze go ranie, ze nie kocham... Ze oszukuje" mimo ze bardzo chcialam zeby bylo inaczej...to bylo jak alter ego, jakis glos mi podpowiadal i cos wmawial na sile, teraz to widze tak, ze bawilam sie nim. Z tym nie da sie walczyc ani uporac... To siedzi w naszej glowie. Teraz mam 21 lat i chlopaka ktorego kocham i jestesmy razem 2 lata. Na poczatku uprzedzilam go ze "jestem nienormalna" i ze wydaje mi sie ze moge sie nie zaangazowac i nie chce zeby przeze mnie cierpial, wiec zrozumiem jak sie wycofa. Na co on odpowiedzial "strasznie mi sie podobasz, boje sie ale zaryzykuje". A dzisiaj jest moim najwiekszym szczesciem i przy nim NIGDY te mysli nie mialy miejsca. Nie wiem jaka dac Ci rade... Moze trzeba dojrzec, dorosnac? Przede wszystkim poznac kogos odpowiedniego i wszystko minie. A teraz... Nie marnuj chlopakowi zycia :)
20 maja 2015, 11:52
Jeżeli to przerabiałaś to można wiedzieć jak sobie z tym poradziłaś? Zmiana nastawienia czy partnera?
Nie poradziłam. Po prostu nauczyłam się z tym żyć. Być może nie trafiłam po prostu na najodpowiedniejszego partnera, ale nie zamierzam tego sprawdzać, bo do obecnego jestem zbyt przywiązana i za dużo nas łączy. Ale nie oszukuje go, on wie o wszystkim i jakoś razem sobie z tym radzimy