Temat: praca w salonie obuwniczym

Hej dziewczyny  ! Mam takie trochę dziwne pytanie. Zacznę od tego, że w tym momencie pracuje w sklepie spożywczym i po prostu jest takie dno jeśli chodzi o kase o klimat w pracy, ogólnie ze wszystkim jest dno. 

Szukam innej pracy, wysyłam cv i dziś zaprosili mnie do salonu APIA http://sklep.apia.pl/.

Powiem Wam szczerze, że wysłałam to cv tak na spontanie  nawet nie sprawdzając co to za sklep. Dostałam telefon, umówiłam się na rozmowę. Wróciłam właśnie z pracy wchodzę na stronkę tego sklepu i zwariowałam jak zobaczyłam ceny w tym sklepie.!  I sobie tak myśle: Ja do takiego sklepu? Z takimi cenami?  JA?! Ja taka szara myszka pracująca w zwykłym spożywczym, wcześniej w monopolowym .... 

Któraś z Was pracuje  może w takim no sklepie dla hm jakby to powiedzieć ludzi z wyższych sfer?

 Skóra  mi ścierpła na myśl o rozmowie. Jestem gotowa chyba zrezygnować by się nie wygłupić. 

Może mi któraś napisać jak może wyglądać rozmowa w takim sklepie? 

Jakie mogą mieć wymagania?  

 Szczerze mówiąc nigdy nie pracowałam w takiej branży. Owszem wysyłałam cv ale do takich zwykłych sklepów dla zwykłych ludzi jak ja.  Odpowiedź na ta ofertę to był przypadek. Wiem, że nic nie tracę jak tam pójde, ale tak boje się wygłupić. :(  No i co najważniejsze podejrzewam, że ten sklep bazuje na klientach zagranicznych a ja i angielski ........ ech ............ 

Be hejtów prosze.

cena 999 zł

I ja mam sprzedawać ' takie ' torebki . ?:P  Albo chociaż ta cała scenka sprzedażowa...... Na widok czegoś takiego straciłabym język w gębie, bo jak sprzedać coś takiego za TAKĄ CENE? 

ała

W tym sklepie co teraz pracuje powiem szczerze. Jest wiele produktów co szefowa każe WCISKAĆ ludziom a ja nie potrafie bo mi się to nie podoba/ nie smakuje bo to jest SZAJS. Jak widze tą torebke to sobie nie wyobrażam  bym miała ją  ' zachwalać przed' klientką.

Jajanka napisał(a):

tu Ci nie doradzę, bo jestem raczej słaba w "gadce", ale może poszukaj na necie, co powiedzieć, żeby urzec pracodawcę w takich scenkach ;)

Chyba tam nie pójde.

Wiem po tych kilku latach co pracuje w róznych miejscach, że ja musze sie dobrze czuć w miejscu pracy. Czuć się swojo.

Jednak ciekawią mnie dalsze odpowiedzi dziewczyn które pracowały w takich sklepach no bo może kiedyś? ^^  

Jestem osobą dość płochliwą. Stawiającą małe kroczki. Nie mając żadnego doświadczenia w zwykłym sklepie obuwniczym nie mam odwagi iśc nawet na rozmowe w takim salonie. ;( 

Pomęcze sie w tym miejscu co pracuje, dalej będe wysyłać cv i może w końcu zmienie branże.

I ja też jestem słaba w gadce. Owszem po czasie w danym miejscu pracy umiałam doradzić, zachęcić, nawiązać dobry kontakt z klientem który wracał do sklepu- choćby ten monopolowy - mieliśmy tez tych  '' lepszych klientów'' którzy spędzali weekend nie przy piwie TATRA a przy koniaku Hennesy ^^  . Ale tak od tak od razu.... spróbować wcisnąć torebke za 1000 zł na rozmowie kwalifikacyjnej.... a co jak mi każą to zrobić po angielsku ? hahaha

o albo już wiem :D może zapytać klienta, jak mu minął dzień, jeśli powie, że dobrze, to powiedz, że do pełni szczęścia brakuje mu butów właśnie tej marki i tam zachwalać te buty ze względu na jakość materiału, precyzje wykończenia, że idealnie wyprofilowana podeszwa, dzięki czemu chodzenie w takich butach nawet przez cały dzień będzie przyjemnością i nie odczuje bólu nóg, jak to zazwyczaj ma miejsce przy kupnie butów z podrzędnych marek, gdzie buty produkowane są na masę a nie na jakość; zapewniasz klienta, że ta para butów może stać się jedną z jego ulubionych par, jeśli je tylko założy, to od razu się w nich zakocha, zaproponuj przymiarkę i zapytaj o rozmiar obuwia. Możesz też powiedzieć, że oprócz tego sklep daje gwarancję na buty na 2 lata, ale do tej pory nie zdarzyła się żadna reklamacja, wręcz przeciwnie - klienci wracają do sklepu, żeby kupić kolejne pary tych CUDOWNYCH bucików :D 
A jak powie, że źle mu minął dzień, to powiedz, że znasz idealny sposób jak można sobie poprawić humor i jest on bardzo prosty. Pokaż buta i powiedz, że tu masz lek na jego zły humor właśnie w postaci tych butów :D I tak samo zachwalanie... szmery bajery :D

No ale tak jak mówię, ja to raczej kiepska jestem w gadce i mi taka "udawana sprzedaż" kiepsko wychodzi :P

Pasek wagi

Jajanka napisał(a):

o albo już wiem :D może zapytać klienta, jak mu minął dzień, jeśli powie, że dobrze, to powiedz, że do pełni szczęścia brakuje mu butów właśnie tej marki i tam zachwalać te buty ze względu na jakość materiału, precyzje wykończenia, że idealnie wyprofilowana podeszwa, dzięki czemu chodzenie w takich butach nawet przez cały dzień będzie przyjemnością i nie odczuje bólu nóg, jak to zazwyczaj ma miejsce przy kupnie butów z podrzędnych marek, gdzie buty produkowane są na masę a nie na jakość; zapewniasz klienta, że ta para butów może stać się jedną z jego ulubionych par, jeśli je tylko założy, to od razu się w nich zakocha, zaproponuj przymiarkę i zapytaj o rozmiar obuwia. Możesz też powiedzieć, że oprócz tego sklep daje gwarancję na buty na 2 lata, ale do tej pory nie zdarzyła się żadna reklamacja, wręcz przeciwnie - klienci wracają do sklepu, żeby kupić kolejne pary tych CUDOWNYCH bucików :D A jak powie, że źle mu minął dzień, to powiedz, że znasz idealny sposób jak można sobie poprawić humor i jest on bardzo prosty. Pokaż buta i powiedz, że tu masz lek na jego zły humor właśnie w postaci tych butów :D I tak samo zachwalanie... szmery bajery :DNo ale tak jak mówię, ja to raczej kiepska jestem w gadce i mi taka "udawana sprzedaż" kiepsko wychodzi :P

jesteś wielka hahaha

Na pewno mi się to przyda co napisałaś ^^

Napiłam się wina by bardziej rozluźniona przemyśleć to wszystko. Patrze na swoje zniszczone dłonie przez  codzienna prace fizyczną i przy lodówkach , zamrażalkach ....  ( a jak koleżanka która pierwsza skomentowała post  powinnam mieć zadbane dłonie ) . Widze te moje połamane paznokcie a w lustrze widzę wielkiego pryszcza na policzku ....   to  nawet to wino, które teraz pije wcale mi nie dodaje odwagi.

Masakra

na pewno nie każą Ci rozmawiać po angielsku, o to się nie bój ;) w końcu to Polska i klienci zagraniczni się zdarzają (a zwłaszcza w Krakowie ;) ), ale oni też raczej nie wdają się w gadki ze sprzedawcami :P Jak już to poproszą o nr mniejszy/większy jakiegoś buta wskazując go palcem :D "smaller/bigger/size" - te słowa chyba rozumiesz, więc dasz sobie radę. 

Idź na tę rozmowę - nie przekonasz się jak nie spróbujesz, a nawet jak Ci nie pójdzie, to przynajmniej będziesz następnym razem wiedzieć jak się zachować i co mówić na następnej takiej rozmowie!! Idź naprawdę, nic nie tracisz ;) Trzymam kciuki i daj znać jak Ci poszło :)

Pasek wagi

Jajanka napisał(a):

na pewno nie każą Ci rozmawiać po angielsku, o to się nie bój ;) w końcu to Polska i klienci zagraniczni się zdarzają (a zwłaszcza w Krakowie ;) ), ale oni też raczej nie wdają się w gadki ze sprzedawcami :P Jak już to poproszą o nr mniejszy/większy jakiegoś buta wskazując go palcem :D "smaller/bigger/size" - te słowa chyba rozumiesz, więc dasz sobie radę. Idź na tę rozmowę - nie przekonasz się jak nie spróbujesz, a nawet jak Ci nie pójdzie, to przynajmniej będziesz następnym razem wiedzieć jak się zachować i co mówić na następnej takiej rozmowie!! Idź naprawdę, nic nie tracisz ;) Trzymam kciuki i daj znać jak Ci poszło :)

Wstanę rano i pomyśle ...

Ostatnio byłam na dniu próbnym w takim zwykłym normalnym sklepie z butami i tam mi sie tak spodobało. ;( Mieli sie odezwać jak coś do tygodnia. Tydzień minie w sobote. W to miejsce pracować szłabym od kopa....

Wiem że, to głupie

ale dla mnie taka rozmowa to naprawde przeżycie. 

A w ogóle, to jak Cię to pocieszy, to ja jutro mam swój pierwszy dzień w nowej pracy, na której się nie znam w ogóle :D Znaczy mniej więcej wiem co będę robić, ale w praktyce nie mam w tym żadnego doświadczenia :P Ale idę! :D Przecież mnie nie zjedzą, jak mi nie pójdzie tego pierwszego dnia :D 
Co do dłoni, to wypiłuj paznokcie, obetnij odstające skórki, paznokcie możesz pomalować przezroczystym lakierem albo odżywką jakąś i nakremuj ręce, żeby nie wyglądały na suche i już ;) możesz założyć jakiś pierścionek, żeby podkreślić to, że ręce mają dla Ciebie znaczenie estetyczne, więc dbasz o nie ;)

Pasek wagi

Tchórz ze mnie i tyle .

Ja sama pewnie też bym kogoś namawiała by szedł i próbował bo co ma do stracenia.

Ale jeśli chodzi o moją osobe to masakra jakaś.

Mi sie wydaje ze w takim sklepie nie wciska sie towaru klientowi, tylko sie go obsluguje. Klient z pieniedzmi przewaznie wie co chce kupic i jedynie wymaga jakichs dodatkowych informacji i przyzwoitej jakosci obslugi.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.