- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 marca 2015, 01:31
Bylo wiele watkow o tym na jakich rzeczach mozna oszczedzic. Teraz chcialabym sie Was zapytac na czym nie oszczedzacie pieniedzy i ile ogolnie na to wydajecie ?
19 marca 2015, 01:36
na podroze, na zdrowe jedzenie, na ksiazki.
19 marca 2015, 01:38
Na pewno nie żałuję na: leki, lekarzy-specjalistów, markowe buty (sportowe) oraz dobre, zdrowe jedzenie. Ile wydaję? Bardzo ciężko mi to wycenić... Np. jeśli jest potrzeba iść do lekarza i nie chcę czekać 2 miesiące w kolejce, to idę i płacę za wizytę, np. 50-100zł. Jedzenie - sama nie kupuję, ale np. na dzień średnio ok. 20 zł (np. wczoraj: ryba, brokuły, orzechy).
19 marca 2015, 02:04
Na zdrowe jedzenie (ale wylacznie zdrowe , na reszte jestem totalna sknera :-D) - wydaje tyle ile trzeba na nasza rodzine, szkoly i lekcje dodatkowe moich dzieci - to po zaplaceniu rachunkow i zywnosci 3 wazna pozycja na ktorej nie oszczedzam, instrumenty muzyczne (mam muzykow w domu wiec nie mam wyboru :-), na materialy do mojej pracy, wygodne kobiece buty (najchetniej biegala bym boso ale skoro juz musze cos nosic to musi byc wygodne i zdobic mi noge :-D), ladna wygodna bielizne (dla posiadaczki wielkiego biustu alternatywa jest tylko zwijanie w rolke hehehe), lekarzy medycyny naturalnej, ksiazki, domowe zwierzeta (jedzenie, leczenie itp), antyki glownie meble (to tylko jak mam nadwyzki finansowe).
Po za tymi pozycjami jestem sknera na potege i bardzo nie lubie marnowania pieniedzy, ale tez nie lubie kupowac tanich rzeczy ktore maja krotki zywot bo to jest dopiero marnotrawstwem, wiec w pewnym sensie staram sie kupowac rzadziej, dluzej uzywac ale naprawde porzadne rzeczy, klasyke. Lubie tez rynek wtorny i nie mam nic przeciwko oszczednosciom wynikajacym z kupowania uzywanych rzeczy np. mebli, albo czesci ubran (po za tym to ekologiczne)
Edytowany przez 21d8b12d5817f51b2cb60d2f376dcef0 19 marca 2015, 02:09
19 marca 2015, 02:05
Ja ogólnie mało wydaję, ale kiedyś z mamą utrzymywałyśmy się ,a jakieś 300 zł miesięcznie (tyle wynosił jej zasiłek dla bezrobotnych) i jako dziecko praktycznie żywiłam się w Caritasie, czasem przez kilka dni miałyśmy tylko chleb (mama przeszła ciężką depresję). Teraz zarabiam 1800zł, mamy już prąd i spłacony w połowie dług za czynsz, a ja wciąż jestem w szoku, że mogę iść do sklepu i kupić np. dobry szampon, albo ładną bluzkę.
19 marca 2015, 02:40
Ja ogólnie mało wydaję, ale kiedyś z mamą utrzymywałyśmy się ,a jakieś 300 zł miesięcznie (tyle wynosił jej zasiłek dla bezrobotnych) i jako dziecko praktycznie żywiłam się w Caritasie, czasem przez kilka dni miałyśmy tylko chleb (mama przeszła ciężką depresję). Teraz zarabiam 1800zł, mamy już prąd i spłacony w połowie dług za czynsz, a ja wciąż jestem w szoku, że mogę iść do sklepu i kupić np. dobry szampon, albo ładną bluzkę.
Edytowany przez Jolianka 19 marca 2015, 02:41
19 marca 2015, 07:16
Nie oszczędzam na dobrym jedzeniu ( stad moje kg-.-) na butach ( kocham je i zawsze kupuje dobre, drogie ale klasyczne na lata) na ciuchach ( wole kupić tak samo jak buty klasyczne ktore zawsze sa w modzie a dobrej jakości niz w sieciówkach na sezon ) na dzieciach ( zawsze sa dobrze ubrane i jesli juz cos im kupuje to dobrej jakości ) na lekarzach ( zawsze prywatnie jak cos sie dzieje , ginekolog tez ) na lekach ... I na kosmetykach do włosów . Przez moje eksperymenty ( potrafiłam 2 razy w miesiącu zejść z czarnych na blond...) były bardzo zniszczone dlatego musiałam je ratować . Maski i szampony kerastase działają cuda .
19 marca 2015, 07:28
Na swoim zdrowiu nie oszczędzam,wydaję sporo na prywatne wizyty u lekarzy,ale na NFZ nic bym nie zrobiła...
19 marca 2015, 07:36
Nie żałuję pieniędzy na pomaganie kotom z zaprzyjaźnionych dwóch fundacji, na książki i podróże.
19 marca 2015, 07:47
Na swoim zdrowiu nie oszczędzam,wydaję sporo na prywatne wizyty u lekarzy,ale na NFZ nic bym nie zrobiła...
Miałam robioną laparotomię jajnika w prywatnym szpitalu (warunki jak w hotelu) na NFZ. Byłam tylko wcześniej na jednej prywatnej wizycie u ginekologa, a za zabieg i pobyt w szpitalu nie zapłaciłam ani grosza, dokupiłam sobie tylko hyallobarrier na zrosty i tyle. Opieka bardzo ok, blizny prawie nie widać - koronkowa robota.
Edytowany przez 0c1d5e1b548ec65e80094043861c2c28 19 marca 2015, 07:49