- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
10 marca 2015, 16:11
Witam
Chciałam poruszyć temat związany z trzymaniem psów na łańcuchach czy w kojcach. Nie pytam o rady, tylko chciałabym poznać Waszą opinie na ten temat. Co sądzicie? Czy złe jest trzymanie psa w kojcu/na łańcuchu, czy gorsze jest trzymanie dużych psów w domu?
11 marca 2015, 13:36
Uwazam, ze to skandaliczne. Jesli wlasciciel widzi, ze gosc nie lubi psow, lizania po twarzy i wsadzania wszedzie pyska, tez powinien to uszanowac. Pies jest u siebie, ale jesli juz sie kogos zaprasza, to tez sie zobowiazujesz do tego, by takimu gosciowi zapewnic komfort. Jako dziecko zaatakowal mnie wielki pies. On sie bawil, ja mam traume do dzis: nie ufam obcym zwierzetom i tyle. Jesli podbiega do mnie wielki pies (ktorego nie znam), nawet., by sie przywitac, to od razu mowie wlascicielowi, ze sie boje. Nie akceptuje odpowiedzi "on jest niegrozny, sie tylko bawi". On sie bawi, ja sie boje, tyle. Na szczescie zwykle, kieyd cos takiego mowie, ludzie to akceptuja i przywoluja zwierzaka do siebie.Jesteś u nich, pies jest u siebie. Oczywiście za szkody powinni ponosić konsekwencje, jak najbardziej, ale sama mam w domu sporo zwierząt i nie wyobrażam sobie np. zamykać królika w klatce, bo mam gościa, któremu przeszkadza, że on biega luzem, albo psa zamykać w łazience, bo psów nie lubi. To nie mój problem. Mój dom, moje zasady. Goście wiedzą, że w domu mam zwierzęta i skoro już się decydują przychodzić, to powinni respektować funkcjonować mojego domu, tak jak ja respektuję ich i czegoś nie robię, gdy tego nie tolerują u siebie.
Niestety nie wszyscy odciągają takie psy. Niestety dużo ludzi się cieszy i dalej swoje "on ci nic nie zrobi".
11 marca 2015, 13:45
Studiuję zootechnikę ze specjalizacją zwierząt dzikich i towarzyszących.
Też kiedyś myślałam, że łańcuch to najgorsze zło, taki stereotyp zdziczałego, brudnego kundla z wrośniętym łańcuchem. Kilka rozmów ze specjalistami od psów dało mi do myślenia.
1. pies na wsi nie jest to pies towarzyszący, a pracujący. On ma szczekać na obcych, ostrzegać, ewentualnie odstraszać. tak zarabia na swoje utrzymanie
2. Prówanjmy dość spory kojec 5x3m (15m^2), a minimalny łańcuch/linkę 3m (w efekcie koło o średnicy 28m^2). Widać który pies ma więcej przestrzeni.
3. zakładamy, że wszystko jest zgodnie z prawem (nie wiem czy jest sens mówić o patologiach kiedy psy są zaniedbywane i traktowane jak piąte koło u wozu, wtedy wiadomo grzywna dla właściciela odbiór psa, i w ogóle najlepiej kara więzienia, albo chociaż zawiasy) i pies z kojca wypuszczany jest na noc niech lata po podwórku, tak samo spuszczany jest pies z łańcucha, w dzień niestety nie ma takiej możliwości bo brama musi być cały czas otwarta.
4. pies będący w kojcu jest odizolowany od świata, jedyna interakcja na jaką może sobie pozwolić to szczekanie, za to pies na łańcuchu może pogonić naszego kota, dać się podeptać kurze, uczestniczy tak jakby w życiu gospodarstwa, nie jest z niego wykluczony
5. jedynym minusem łańcucha może być tylko to, że pies go odczuwa, tak samo jak psy wyprowadzane na smyczy, ale autorytety których się pytałam, uważają, że tak drobny dyskomfort jest mniej istotny niż izolacja psa.
11 marca 2015, 13:46
u mnie psy przez lata były na łańcuchu, od ok 2 lat jest kojec. Kiedyś mieliśmy psa, który chodził luzem, bo nie uciekał, ani nie zagrażał ludziom. Aktualny pies lubi uciekać, a w domu nie ma opcji, żeby mieszkał. Oczywiście pies nie spędza w koju 24h, jest wypuszczany na noc i czasami w ciągu dnia. Zimą psy są wpuszczane do garażu i śpią sobie przy piecu. Nie uważam, żeby były nieszczęśliwe czy źle traktowane.
Edytowany przez psycho. 11 marca 2015, 13:47
11 marca 2015, 13:51
Niestety nie wszyscy odciągają takie psy. Niestety dużo ludzi się cieszy i dalej swoje "on ci nic nie zrobi".Uwazam, ze to skandaliczne. Jesli wlasciciel widzi, ze gosc nie lubi psow, lizania po twarzy i wsadzania wszedzie pyska, tez powinien to uszanowac. Pies jest u siebie, ale jesli juz sie kogos zaprasza, to tez sie zobowiazujesz do tego, by takimu gosciowi zapewnic komfort. Jako dziecko zaatakowal mnie wielki pies. On sie bawil, ja mam traume do dzis: nie ufam obcym zwierzetom i tyle. Jesli podbiega do mnie wielki pies (ktorego nie znam), nawet., by sie przywitac, to od razu mowie wlascicielowi, ze sie boje. Nie akceptuje odpowiedzi "on jest niegrozny, sie tylko bawi". On sie bawi, ja sie boje, tyle. Na szczescie zwykle, kieyd cos takiego mowie, ludzie to akceptuja i przywoluja zwierzaka do siebie.Jesteś u nich, pies jest u siebie. Oczywiście za szkody powinni ponosić konsekwencje, jak najbardziej, ale sama mam w domu sporo zwierząt i nie wyobrażam sobie np. zamykać królika w klatce, bo mam gościa, któremu przeszkadza, że on biega luzem, albo psa zamykać w łazience, bo psów nie lubi. To nie mój problem. Mój dom, moje zasady. Goście wiedzą, że w domu mam zwierzęta i skoro już się decydują przychodzić, to powinni respektować funkcjonować mojego domu, tak jak ja respektuję ich i czegoś nie robię, gdy tego nie tolerują u siebie.
Moim zdaniem jedyne słuszne wyjście z sytuacji to WYCHOWAĆ swoje zwierzę, tak, żeby w razie anty-zwierzęcego gościa (chociaż u mnie tacy wstępu nie mają:P) potrafiło zachować spokój i omijać delikwenta. Dobrze się sprawdza komenda "na miejsce" (łóżeczko/posłanie), którą ćwiczy się pozytywnym warunkowaniem. W trakcie wizyty można dać psiakowi KONG, albo jakiś gryzak, żeby się nie nudził, ale absolutnie żadnego zamykania, ani też naruszania fizyczności gościa, jeśli sobie nie życzy. Sami byśmy nie skoczyli na drugiego człowieka, żeby go lizać, ani sami raczej nie życzymy sobie takiego zachowania w stosunku do nas, nie ma nic dziwnego, że wymaga się także takiej kultury od zwierząt (zwłaszcza, że wychowanie w tym zakresie jest banalnie proste, wystarczy odrobinę wytrwałości i systematyczności).
Swoją drogą okrutnie mnie denerwuje jak to działa w drugą stronę - wszystkim się wydaje, że pies powinien mieć ochotę na bycie głaskanym zawsze i przez każdego, świeżo napotkanego człowieka i wcale nie należy "czytać", co pies w tej materii czuje. Jako, ze chodzę z Goldenem (łatka "pies rodzinny") to na każdym spacerze spotykam takich chętnych do macania i pchających się z łapami bez żadnego uprzedzenia (o piesek pieseczek jaki słodki); a mojemu wcale nie zawsze to odpowiada - CSuje, oblizuje się, obraca łeb, ale ludzie mają to w głębokim poważaniu, niestety... A potem dziwią się, że kiedyś któryś nie wytrzyma i obwarczy/złapie zębami - wtedy oczywiście mówi się, że to "wina psa" :(
Edytowany przez ellacotta 11 marca 2015, 13:54
11 marca 2015, 13:57
u mnie psy przez lata były na łańcuchu, od ok 2 lat jest kojec. Kiedyś mieliśmy psa, który chodził luzem, bo nie uciekał, ani nie zagrażał ludziom. Aktualny pies lubi uciekać, a w domu nie ma opcji, żeby mieszkał. Oczywiście pies nie spędza w koju 24h, jest wypuszczany na noc i czasami w ciągu dnia. Zimą psy są wpuszczane do garażu i śpią sobie przy piecu. Nie uważam, żeby były nieszczęśliwe czy źle traktowane.
A dlaczego szczęśliwy pies miałby chcieć uciekać? Szczęśliwy tzn., socjalizowany, wyprowadzany na spacery (nie, to nie to samo co wypuszczenie do ogrodu), gdzie człowiek, trenując z nim, zaspokaja podstawowe potrzeby danej rasy.
Nie ma możliwości, żeby Twoje psy przy takim trybie życia, jaki opisujesz były szczęśliwe, niestety:( Nie wiem na jakiej podstawie uważasz, że miały by być, bardzo im współczuję :(
Edytowany przez ellacotta 11 marca 2015, 13:58
11 marca 2015, 14:22
Swoją drogą okrutnie mnie denerwuje jak to działa w drugą stronę - wszystkim się wydaje, że pies powinien mieć ochotę na bycie głaskanym zawsze i przez każdego, świeżo napotkanego człowieka i wcale nie należy "czytać", co pies w tej materii czuje. Jako, ze chodzę z Goldenem (łatka "pies rodzinny") to na każdym spacerze spotykam takich chętnych do macania i pchających się z łapami bez żadnego uprzedzenia (o piesek pieseczek jaki słodki); a mojemu wcale nie zawsze to odpowiada - CSuje, oblizuje się, obraca łeb, ale ludzie mają to w głębokim poważaniu, niestety... A potem dziwią się, że kiedyś któryś nie wytrzyma i obwarczy/złapie zębami - wtedy oczywiście mówi się, że to "wina psa" :(
tez uwazam, ze to niekulturalne.Nie moje zwierze, nie moja wlasnosc, dlaczego mialabym sie pchac z lapami?
11 marca 2015, 14:32
tez uwazam, ze to niekulturalne.Nie moje zwierze, nie moja wlasnosc, dlaczego mialabym sie pchac z lapami?Swoją drogą okrutnie mnie denerwuje jak to działa w drugą stronę - wszystkim się wydaje, że pies powinien mieć ochotę na bycie głaskanym zawsze i przez każdego, świeżo napotkanego człowieka i wcale nie należy "czytać", co pies w tej materii czuje. Jako, ze chodzę z Goldenem (łatka "pies rodzinny") to na każdym spacerze spotykam takich chętnych do macania i pchających się z łapami bez żadnego uprzedzenia (o piesek pieseczek jaki słodki); a mojemu wcale nie zawsze to odpowiada - CSuje, oblizuje się, obraca łeb, ale ludzie mają to w głębokim poważaniu, niestety... A potem dziwią się, że kiedyś któryś nie wytrzyma i obwarczy/złapie zębami - wtedy oczywiście mówi się, że to "wina psa" :(
Szkoda, że ludzie w większości tego nie rozumieją. Ile razy to musiałam psa zabierać bo jakiś dzieciak chciał pogłaskać, tłumaczenie, że pies lubi skakać na przywitanie nic nie dawała, nawet tłumaczenie, że jeśli pies skoczy to mimo krótkiej smyczy nie będę w stanie go odciągnąć jeśli dzieciak będzie blisko. Ale to nie tylko dzieci się tak zachowują, jacyś podpici ludzie uporczywie chcą głaskać, nawet to, że pies przyjmuje pozycję obronną nic nie daje "bo pieski lubią być głaskane", to, że mój pies nie znosi zapachu alkoholu i robi się od tego agresywny ich nie obchodzi.
11 marca 2015, 14:37
Moim zdaniem wszystko zależy od charakteru ...psa :)
Mam w tej chwili trzeciego psa i jest to pierwszy pies trzymany w kojcu/ na łańcuchu (łańcuch 4m przymocowany do linki wzdłuż ogrodzenia 32m) Obecna suka była nieszczęśliwa w domu, mieszkając z nami przez pierwsze trzy lata. W nocy budziła nas dwu-trzykrotnie i nie chciała z ogrodu wracać do domu (mieszkamy pod lasem, więc zwierzaków leśnych dostatek) Suka jest z natury psem stróżującym, nie przepada za bieganiem, to obserwator :) W tej chwili w kojcu ma najlepszy punkt "widokowy" na okolicę i tam też spędza najwięcej czasu...pomimo otwartego kojca czy nawet bramy :) W tej chwili w ogóle nie chce wchodzić do domu...nawet w stresującego Sylwestra :P
Kojec mojej suki jest wielkości M2, ogrodzenie sięga do jej pyska, jakby chciała spokojnie mogłaby wyskoczyć (nie robi tego), na spacery chodzi bez smyczy (przy nodze) i reaguje na wszystkie podstawowe komendy (po szkoleniu II stopnia, ze względu na obecność małych dzieci w rodzinie)
Najważniejsze by człowiek został człowiekiem, a pies psem :)
Pozdrawiam
11 marca 2015, 14:39
Uwazam, ze to skandaliczne. Jesli wlasciciel widzi, ze gosc nie lubi psow, lizania po twarzy i wsadzania wszedzie pyska, tez powinien to uszanowac. Pies jest u siebie, ale jesli juz sie kogos zaprasza, to tez sie zobowiazujesz do tego, by takimu gosciowi zapewnic komfort. Jako dziecko zaatakowal mnie wielki pies. On sie bawil, ja mam traume do dzis: nie ufam obcym zwierzetom i tyle. Jesli podbiega do mnie wielki pies (ktorego nie znam), nawet., by sie przywitac, to od razu mowie wlascicielowi, ze sie boje. Nie akceptuje odpowiedzi "on jest niegrozny, sie tylko bawi". On sie bawi, ja sie boje, tyle. Na szczescie zwykle, kieyd cos takiego mowie, ludzie to akceptuja i przywoluja zwierzaka do siebie.Jesteś u nich, pies jest u siebie. Oczywiście za szkody powinni ponosić konsekwencje, jak najbardziej, ale sama mam w domu sporo zwierząt i nie wyobrażam sobie np. zamykać królika w klatce, bo mam gościa, któremu przeszkadza, że on biega luzem, albo psa zamykać w łazience, bo psów nie lubi. To nie mój problem. Mój dom, moje zasady. Goście wiedzą, że w domu mam zwierzęta i skoro już się decydują przychodzić, to powinni respektować funkcjonować mojego domu, tak jak ja respektuję ich i czegoś nie robię, gdy tego nie tolerują u siebie.
Ja nie mówię o tym, by zmuszać kogokolwiek do bliskiego kontaktu z moimi zwierzętami (zwierzętami właściciela domu), bo owszem, psa zabieram od gości, nie każę im się z nim całować, przytulać itd., ale jednocześnie nie zamykam zwierząt w oddzielnym pomieszczeniu, bo mam gości. Każdy mój gość wie, że mam zwierzęta i że biegają one po domu, więc jeśli decyduje się do mnie wpaść to stety-niestety musi się też liczyć z tym, że te zwierzęta będą gdzieś tam w pobliżu, co nie oznacza, że musi się z nimi witać bardzo wylewnie, głaskać je, czy skakać koło nich.
I odnosząc się do tego, co zostało napisane w kwestii odwrotnej sytuacji - również nie rozumiem, czemu ludzie głaskają psy bez pozwolenia właściciela, nie licząc się w ogóle z tym, że pies może być po prostu nienauczony kontaktu z obcym człowiekiem, więc może np. ugryźć. Tak samo nie rozumiem czemu rodzice dzieci się rzucają, że pies je capnął, gdy dziecko ciągnie psa za uszy, ogon, sierść, bo się tak z psem bawi. Ze swoim może się tak bawić, bo pies zapewne jest przyzwyczajony do takiego kontaktu, ale obcy pies - mój na pewno - zareagować może agresywnie, warcząc lub gryząc.
11 marca 2015, 15:05
Jak widzę psa na łańcuchu, to jest mi zwyczajnie przykro. Jeszcze zależy, ile on na tym łańcuchu spędza czasu, czy całe tygodnie, czy jest to jakaś doraźna opcja, a łańcuch pozostawia jakąś swobodę i jest długi. Kojec już jest w porządku, o ile ma odpowiednią wielkość, nie jak klaustrofobiczna klatka. W trzymaniu dużego psa w domu nie widzę nic złego. W końcu ludzi też się "trzyma" w domu, a jeśli pies czuje się tam jak członek rodziny, to wszystko jest ok. I nawet jakby miał do dyspozycji całe hektary ogrodu, i tak trzeba go zabrać na jakieś dalsze spacery.