Temat: Podryw na paszteta

Słyszeliście o czyms takim? Jakiś czas temu spotkałam sie ze swoim znajomym i mowi, ze na festiwalu widział dwie dziewczyny ( znajome): "paszteta z nadwagą" i "blond bóstwo". Zaczyna podbijać do "paszteta". Gada z nią, prawi komplementy, spędził z nimi kilka godzin, olewa faktyczny obiekt zainteresowania, blond bóstwo wkurzone, ze chlopak ja olewa, "pasztet" dumny, cytując "naprawdę myślała, ze sie nią zainteresowałem" i coraz bardziej flirtujący. Skończyło sie na tym, ze kiedy "pasztet" na chwile odszedł po piwo, blondynka była mega nim zainteresowana. Wziął numer od dwoch, "paszteta" wyrzucił, a do blondyny zadzwonił i przez pewien czas sie spotykali. 

I najlepsza reakcja pozostałych kolegów, w tym mojego faceta: przecież to sposób stary jak swiat! A dodam, ze to porządni, inteligentni faceci. Żadne szesnastolatki. Niby to tylko flirt, ale troche nieładnie. 

Faceci obrzydliwcze! :D

sylwiafit91 napisał(a):

Co w tym dziwnego? Pasztet to pasztet, a bóstwo to bóstwo :D

hahahhhahaa napisał(a):</p

:>" title= napisał(a):

:>" class="emoticon" data-code= napisał(a):

:>">

lowe_krowe napisał(a):

A tak pogadać :D Broń Boże tego nie popieram, flirciarą nigdy nie byłam, zawsze bardziej sie chciałam z facetami kumplować i przyjaźnić. Chodzi o to, ze trochę druzgocący jest fakt, w jaki sposób mężczyźni traktują obce dziewczyny, które im sie nie podobają : nie, ze obrazi czy cos, ale wykorzysta. I nawet nie ogarnia, ze wykorzystał, bo to tylko flirt i często nie zdają sobie sprawy, ze mozna kogoś tak zranić. I zbiega sie to z patrzeniem na facetów przez moje koleżanki: ile razy tłumaczyłam, nie angażuj się na razie zbytnio, nic miedzy wami nie doszło, nie wiesz czego on chce, poczekaj aż sie zadeklaruje, nie interpretuj. A kiedy facet wreszcie oznajmia, ze on tak tylko chciał pogadać i połazić na kawki i na wino, albo ze było fajnie sie pospotykac, ale on sie zakochał, ze miło i fajnie, ale to jednak nie to, to zaczyna sie płacz, ze 'on na pewno tak nie mysli', 'myśle, ze on cos do mnie czuje, ale po prostu sie boi' (autentyki), i witki opadają. A jak przyznam racje brutalnie, ze nie zadzwoni i nie pójdzie na wino to jest sie tym złym i niedobrym, zamiast 'cos' doradzić. Żadna nie słucha mojej złotej zasady: zanim sie nie zdeklaruje, przyjąć najgorszy scenariusz. Miałam kiedyś kolegę, ktory "bałamucił" w ten sposób jedna dziewczynę, (a to na lunczyk, a to na piwko, a wybrać prezent dla siostry), o której  dobrze wiedziałam ze liczy na cos więcej. Kiedy mu o tym powiedziałam i zapytałam sie, po cóż jej zwraca zadek, to zrobił zdziwione oczy i stwierdził, ze tak sobie pogadać lubił i dla żartów poflirtować i w życiu by nie pomyślal ze to tak na poważnie. 

Bo taka prawda. Wiekszośc kobiet gdy facet zaprosi je na głupią kawę, to słyszą już dzwony weselne, a to niestety bardzo niepoważne myslenie. I niekoniecznie uwazam że to jest wina mężczyzn w takich wypadkach, to my na nich polujemy jak na unikatową zwierzynę, niestety. Presja sposłeczna spoczywa na kobietach: trzeba mieć męża i dziecko i to koniecznie przed 30. No więc polowanie trwa. A faceci mają więcej czasu, jeśli umrze jako stay kawaler, żadna babcia ani ciotka głowy mu nie urwie, bezczeszcząc zwłoki. Stawiamy facetów na etacie: mąż, ojciec. A oni wcale tego nie chcą. Zresztą ja też bym nie chciała, być postrzegana jako : Żona, matka. Trochę tak jak w cywilizacji wschodu. Chyba każda by wolała , żeby facet widział w niej konkretną osobę, a nie tylko rolę społeczną. Więc oni uciekają. Takie o moje przemyślenia. 

Słyszałam coś takiego, ale osobiście nie spotkałam się. I wydaje mi się, że nie jestem typową kobietą, bo jakbym ja załóżmy była tym bóstwem, a chłopak zarywa do paszteta to bym pomyślała "Boooże, jak jemu się taka podoba to po co ja w ogóle startować będę, szkoda zachodu na takiego obszczymura". Ale ja to zawsze mam inne myślenie;)

Golfinia napisał(a):

(cut) Wiekszośc kobiet gdy facet zaprosi je na głupią kawę, to słyszą już dzwony weselne, a to niestety bardzo niepoważne myslenie. I niekoniecznie uwazam że to jest wina mężczyzn w takich wypadkach, to my na nich polujemy jak na unikatową zwierzynę, niestety. Presja sposłeczna spoczywa na kobietach: trzeba mieć męża i dziecko i to koniecznie przed 30. No więc polowanie trwa. (cut)

A to taka trochę chłopska filozofia na skróty ;), bo presja społeczna spoczywająca na kobietach jest również taka, żeby się szanować i nie pałętać z byle kim (wystarczy przelecieć sie chociażby po wątkach na V), a męża należy zdobyć dobrego (to Ci powie każda kochająca babcia), co "podryw na paszteta" wyklucza. Jednak panowie rodem z klimatów Warsaw Shore, celują w panie swojego formatu, bo wszystkim jest z tym łatwiej ;)

Tak się oburzamy, ale jednak wygląd jest bardzo ważny i każdy w jakimś stopniu może o siebie zadbać. Wiadomo, że ta bogatsza ma lepszy dostęp do wszystkich środków i w ogóle, ale to, że ktoś jest biedniejszy nie znaczy, że może być niezadbany.
Inną sprawą jest choroba, ale zasłanianie się nią też jest dość słabe... chyba, że to poważna sprawa, to wtedy sprawa wygląda jeszcze inaczej.

Słyszałam i nie widzę w tym nic szokującego. Scenariusz dla trzech aktorów. W rolach głównych występują:

Goguś hochsztapler - traktujący ludzi przedmiotowo, mistrz zagrywek rodem z gimnazjum, król pewności siebie nie potrafiący zainteresować sobą ładnej dziewczyny w normalny sposób

Pasztet z nadwagą - dająca się podrywać w skrajnie prymitywny sposób, krótkowzroczna i nie potrafiąca zdemaskować gogusia, próbująca się wywyższać nad koleżanką przy pierwszej okazji

Blond piękność - dająca się podrywać w skrajnie prymitywny sposób, krótkowzroczna i nie potrafiąca zdemaskować gogusia, nieuczciwa wobec koleżanki

Nędza, żałość i degrengolada, czyli jednym słowem ludzie. O większości mam negatywne zdanie, więc już raczej nic mnie w życiu nie zaskoczy. I mimo, że to się może wydawać cyniczne to generalnie polecam - potem się można dać zaskoczyć jedynie na plus, jeżeli ktoś wbrew założeniom się okazuje fajnym, normalnym facetem, który traktuje kobiety z szacunkiem i jest dorosłą osobą, a nie dorosłą osobą z umysłem gimnazjalisty (bez obrazy oczywiście, bo niektórzy mają więcej w głowie niż ten opisany tutaj).

Słyszałam, wierzę, że się zdarza. Żal paszteta, ale cóż począć. Choć ja doświadczyłam innego tricku, który chyba jest bardziej popularny, bo zdarzyło mi się w tej kombinacji być pasztetem parę razy:

Chłopak zaczyna podrywać paszteta, odciąga na bok, w tym czasie jego kumpel zajmuje się boginią. Pod koniec imprezy adorator paszteta kompletnie traci zainteresowanie, a kolega ulatnia się z B.

Przejechałam się na tym raz, przy kolejnych już wiedziałam o co kaman, i brałam "amanta" na piwo do baru, prosząc, żeby sobie odpuścił i nie obrażał mojej inteligencji. Jak już mamy razem spędzić wieczór, to bez cyrków ;)

Kobiety są tak strasznie spragnione uwagi, że są wstanie uwierzyć, że brzydulą nagle zainteresuje się bawidamek, potrafią też dla samego udowodnienia swojej wartości obrobić za plecami kumpelę.

W filmie "Piękny umysł" jest taka scena jak poderwać ładniejszą koleżankę. :P

W takich okolicznościach cieszę się, że mam bardzo wąskie, ale sprawdzone grono znajomych i nie chodzę do tych przybytków miałkości zwanych "klubami".

GrayOwl napisał(a):

W takich okolicznościach cieszę się, że mam bardzo wąskie, ale sprawdzone grono znajomych i nie chodzę do tych przybytków miałkości zwanych "klubami".

Tak samo sobie pomyślałam czytając dyskusję:) totalnie obce mi są kody kulturowe i zasady funkcjonowania w takich miejscach. Nie wiem, jak można poznać kogoś interesującego w miejscu, gdzie jest taki łomot, że własnych myśli nie słychać, a pijani i dziwnie poprzebierani ludzie podrygują w mało estetyczny sposób :P

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.