- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 lutego 2015, 22:20
Witam! :)
Chciałabym przeczytać Wasze historie i rady na ten temat. Czy wyprowadziłyście się z domu żeby iść na studia/podczas studiów (dajmy na to: wasz uniwersytet był w tym samym mieście)? Może wyjechałyście (albo mieszkałyście) i studiowałyście za granicą? Żałujecie? Jak wspominacie początki samodzielnego życia? Czy uważacie, że mieszkając z rodzicami ominęłoby was coś? Znajomości, przeżycia, cokolwiek? Tęskniłyście za znajomymi/rodziną? Nauczyło was to czegoś? Czy postąpiłybyście inaczej, gdybyście miał szanse? Opowiadajcie :)
Otóż sęk w tym, że w tym roku kończę dwadzieścia lat, a w październiku zaczynam studia (w Anglii, mieszkam tutaj od kilku lat). Stoję teraz przed dylematem: czy wyprowadzić się (102 mile stąd), czy zostać w 'moim' mieście i pomieszkać jeszcze w domu. Kredyt na życie i tzw. grant (nie muszę go spłacać) dostanę, tak czy siak. Oba uniwersytety są świetne, renomowane i nauczyciele twierdzą, że gdziekolwiek pójdę to i tak będę 'wygrana'. Opinie się różnią, bo część poleca wyjazd, inni odradzają :P. Oczywiście nie podejmę tej decyzji tylko dlatego, że ktoś mi tak mówi, ale miło byłoby poczytać historie i przeżycia innych osób, co może się trochę zainspiruje, bo jestem bardzo niezdecydowana :D
3 lutego 2015, 12:34
Wyprowadziłam się od rodziców późno, bo w wieku 25 lat. Studiowałam w tym samym mieście, w którym mieszkaliśmy, więc nie było większego sensu, żebym wynajmowała pokój w jakimś mieszkaniu studenckim, skoro miałam swój pokój w domu Do tego studiowałam 2 kierunki i zwyczajnie nie było mnie stać na samodzielne płacenie rachunków (nie miałam kiedy pracować, czasem dorabiałam, dostawałam też stypendium, ale to by nie starczyło na utrzymanie się w pojedynkę). Niestety, im dłużej mieszkałam z rodzicami, tym było gorzej, jeśli chodzi o nasze relacje - oni poniekąd chcieli mnie kontrolować i mieć nade mną choćby odrobinę władzy, na zasadzie "dopóki z nami mieszkasz...". Nie byli jakimiś tyranami, ale po prostu dusiłam się z nimi pod jednym dachem - wiadomo, że musiałam się przystosować do ich zasad i trybu życia, a jednak dwudziestoparoletniej osobie nie jest łatwo w sytuacji, gdy słyszy wciąż "a gdzie idziesz, a za ile to kupiłaś, a kto dzwonił, a jak skończysz, to posprzątaj po sobie, to zrobiłaś źle, a czemu tamtego nie zrobiłaś, jak będziesz wracać w nocy, to nas nie obudź, wyłącz komputer, bo już późno, nie marnuj tyle wody przy zmywaniu, idź do sklepu" itp. itd. Mieszkając z rodzicami bardzo rzadko zapraszałam znajomych, bo jakoś to było krępujące dla mnie, jak kogoś już nocowałam, to raczej pod ich nieobecność, były oczywiście kłótnie o obowiązki domowe (wiadomo, dwie gospodynie pod jednym dachem, mama mi się we wszystko wtrącała, albo uważała, że coś źle robię), do pewnego stopnia doskwierał mi też brak prywatności i to, że rodzice traktowali mnie czasem jak 16-latkę (krytykując moje ciuchy, buty, makijaż, czepiając się, że za rzadko wychodzę, albo że za często wychodzę, że nie poszłam na zajęcia, że wracam po nocy, że nie pojechałam z nimi do ciotki, że nie umyłam talerza zaraz po zjedzeniu obiadu, że kupiłam sobie coś nowego lub przeciwnie - że wciąż chodzę w starym płaszczu itp.). Po wyprowadzce odżyłam, a moje stosunki z rodzicami są teraz sto razy lepsze. Właściwie widzę same zalety mieszkania bez rodziców
oczywiście lubię ich odwiedzać i się z nimi spotykać, ale cenię sobie to, że moje mieszkanie jest moje i tylko moje, mogę być niezależna, robić co chcę i sama o wszystkim decydować.
3 lutego 2015, 12:55
Ja bym wyjechała na Twoim miejscu. Sama wyjechałam, bo musiałam, mieszkałam na wsi. Niczego nie żałuję, czasem miasto się nudzi, lubię pojechać wtedy na wieś do rodziców, ale tam to już totalnie nic nie ma więc za długo się nie usiedzi;)
3 lutego 2015, 17:43
mam 19 lat, moja rodzina mieszka w pl, ja na studia wyprowadziłam się do Anglii, więc całkiem daleko. Na swieta wrocilam na caly misiac, ale teraz, kiedy będę miec pracę , w polsce będę ok tygodnia, wiec moznaowiedziec, ze sie wyprowadzilam. Zazdroszcze, ze przysluguje Ci maintatnence grant i loan...Powiem tak: wszyscy moi znajomi ze studiow przyjechali z roznych czesci uk, zdby tu studiowac. Mieszkajac w dou sporo zaoszczedzisz.... Ale ominie Cie zycie na campusie, co w 1 roku jest chyba wazniejsze od samych studiow. Poza tym jednak lepiej sie usamodzielnic jak najwczesniej;) kiedy pytalam sie wspollokatorow dlaczego nie poszli gdzies blizej na studia: kazdy odpowiada, ze to juz czas aby zaznac doroslego zycia;) Gdzie bedziesz studiowac?P.s. Zostawilam mamę sama w polsce, jedtem pewna, ze ciezko jej kiedy jest w mieszkaniu tylko z kotami.... Ale tak bywa. Kiedys i tak sie wyprowadzisz
Jeśli nie miałaś możliwości wzięcia kredytu studenckiego, mogę zapytać jak opłacasz studia I co studiujesz?
Otóż wiele osób mówi mi żebym się wyprowadziła. I taka sama ilość ludzi mówi żebym się nie wyprowadzała. Także jestem trochę pomiędzy. Na koniec słyszę żebym robiła to, co mnie uszczęśliwi - gorzej, że sama niekoniecznie wiem co robić :)
3 lutego 2015, 18:03
szczęśliwie niedługo minie pięć lat od kiedy mieszkam w Anglii, więc mimo braku obywatelstwa zalapalam się na te wszystkie granty, loany I scholarshipy :-D. I pewnie: mam pięć możliwości ale moimi najważniejszymi są: uniwersytet w Leeds oraz Newcastle :). Jeśli nie miałaś możliwości wzięcia kredytu studenckiego, mogę zapytać jak opłacasz studia I co studiujesz?Otóż wiele osób mówi mi żebym się wyprowadziła. I taka sama ilość ludzi mówi żebym się nie wyprowadzała. Także jestem trochę pomiędzy. Na koniec słyszę żebym robiła to, co mnie uszczęśliwi - gorzej, że sama niekoniecznie wiem co robić :)mam 19 lat, moja rodzina mieszka w pl, ja na studia wyprowadziłam się do Anglii, więc całkiem daleko. Na swieta wrocilam na caly misiac, ale teraz, kiedy będę miec pracę , w polsce będę ok tygodnia, wiec moznaowiedziec, ze sie wyprowadzilam. Zazdroszcze, ze przysluguje Ci maintatnence grant i loan...Powiem tak: wszyscy moi znajomi ze studiow przyjechali z roznych czesci uk, zdby tu studiowac. Mieszkajac w dou sporo zaoszczedzisz.... Ale ominie Cie zycie na campusie, co w 1 roku jest chyba wazniejsze od samych studiow. Poza tym jednak lepiej sie usamodzielnic jak najwczesniej;) kiedy pytalam sie wspollokatorow dlaczego nie poszli gdzies blizej na studia: kazdy odpowiada, ze to juz czas aby zaznac doroslego zycia;) Gdzie bedziesz studiowac?P.s. Zostawilam mamę sama w polsce, jedtem pewna, ze ciezko jej kiedy jest w mieszkaniu tylko z kotami.... Ale tak bywa. Kiedys i tak sie wyprowadzisz
Dostalam loan na studia:) i bursary na akademik( ale to juz z mojej uczelni), kase dostaje od mamy, ale szukam pracy(jutro dzien probny!) , bo chcę się usamodzielnic i 'wesprzeć' mamę finansowo;)
Leeds bylo moim drugim wyborem( przez dlugi czas chcialam, zeby bylo moim firm choice) , ale poszłam na uczelnię, ktora jednak bardziej skupiona jest a naukach ścisłych i oferuje mi year in placement. Studiuję food science&nutrition na Surrey. A Ty co chcesz studowac?
3 lutego 2015, 18:32
University of Leeds czy ta reszta?:)
Ach,rozumiem. Mam nadzieję że pokochasz studiowanie tutaj :-D
Prawo :)
3 lutego 2015, 19:48
wyprowadzilam sie na studia prawie 800 km od domu ( autem pewnie z 700 ale jeżdżę pociągami ) .Nie żałuje , choc tak jak ktos wczesniej sie wypowiedzial , na pierwszym roku upajałam sie wolnoscia , a jeżdżenie do domu 3 razy w roku to byl problem , bo szkoda kasy , nie chce mi sie itp . teraz na drugim roku ,żałuje ,ze moge byc tylko 3 razy w roku w domu i gdy tylko nadarza sie okazaja by byc ten czwarty ,wykorzystuje na maksa ... nie tyle co tesknie za rodzina ,chociaz moze troche tez ( jestem malo uczuciowa z natury ,chociaz skoczylabym za nimi w ogien ,jakos nie czuje potrzeby czestych rozmow , przytulania sie ,wspolnych spacerow , jakos nie ..) ale przede wszystkim za taką beztroską , kiedy to przyjezdzam z narzeczonym i nie musimy sie o nic matrwic , mamy gdzie spac ,mamy co jesc , mamy morze pare km dalej ,mamy spokój ..to jest bezcenne , zupelnie inaczej niz na codzien , gdzie ciagle nauka , problemy , obowiazki ... tam jest inaczej i dopiero teraz zaczynam to doceniac . Jednak nie zaluje i zrobilabym to drugi raz ... uwazam ,ze 18-19 -20 lat to najlepszy czas na rozpoczecie samodzielnego zycia .
3 lutego 2015, 19:58
University of Leeds czy ta reszta?:)Ach,rozumiem. Mam nadzieję że pokochasz studiowanie tutaj :-DPrawo :)
University of Leeds:) studiowanie tu juz kocham:) no to powodzenia!;)
3 lutego 2015, 21:11
wyprowadzilam sie na studia prawie 800 km od domu ( autem pewnie z 700 ale jeżdżę pociągami ) .Nie żałuje , choc tak jak ktos wczesniej sie wypowiedzial , na pierwszym roku upajałam sie wolnoscia , a jeżdżenie do domu 3 razy w roku to byl problem , bo szkoda kasy , nie chce mi sie itp . teraz na drugim roku ,żałuje ,ze moge byc tylko 3 razy w roku w domu i gdy tylko nadarza sie okazaja by byc ten czwarty ,wykorzystuje na maksa ... nie tyle co tesknie za rodzina ,chociaz moze troche tez ( jestem malo uczuciowa z natury ,chociaz skoczylabym za nimi w ogien ,jakos nie czuje potrzeby czestych rozmow , przytulania sie ,wspolnych spacerow , jakos nie ..) ale przede wszystkim za taką beztroską , kiedy to przyjezdzam z narzeczonym i nie musimy sie o nic matrwic , mamy gdzie spac ,mamy co jesc , mamy morze pare km dalej ,mamy spokój ..to jest bezcenne , zupelnie inaczej niz na codzien , gdzie ciagle nauka , problemy , obowiazki ... tam jest inaczej i dopiero teraz zaczynam to doceniac . Jednak nie zaluje i zrobilabym to drugi raz ... uwazam ,ze 18-19 -20 lat to najlepszy czas na rozpoczecie samodzielnego zycia .
3 lutego 2015, 21:13
Pamiętaj kochana, że teraz piszesz WŁASNĄ historię. Jeśli nie pojedziesz, nie spełnisz swojego marzenia, nie zdobędziesz wymarzonej pracy i skończysz w robocie która będzie Cię wk****ać samą nazwą. A mamie pieniądze na pewno bardziej się przydadzą na starość i wtedy będziesz miała przynajmniej za co jej pomóc :)Ja też zdaję sobie sprawę, że ten powód może być mało odpowiedni, ale szczerze mówiąc mam podobne myśli :). Sen mi to spędza z powiek, bo mieszkam jedynie z mają i bratem (brat wprawdzie w przyszłym roku będzie jeszcze w domu, ale potem się na sto procent wyprowadza, bo nie zamierza nawet składać aplikacji na żaden z uniwersytetów w moim mieście). Martwię się, że będę żałować zostawienia mamy samej, że może lepiej byłoby wydać te pieniądze z kredytu studenckiego na wsparcie jej, a nie swoje własne rachunki. A przecież jak już się wyprowadzę to sto mil stąd, to nie rzucę uniwerku po roku czy dwóch, zwłaszcza, że to moja jedyna szansa na tenże kredyt, sama nie będę w stanie płacić 9tys/rok.To jest najgłupsze podejście (oczywiście, reszta Twojej historii faktycznie udowadnia iż dobrze że się nie wyprowadziłaś) - mnie chodzi tylko o to że właśnie jedynacy najczęściej tak myślą (najczęściej przez wychowanie rodziców - "Na starość będziesz się mną musiał zająć", "Mam tylko ciebie") i często potrafią zaprzepaścić szansę na przygodę czy lepsze życie.Ja też jestem jedynaczką tylko że mi mama zawsze powtarzała "To że jesteś jedna, nie znaczy że masz się do nas przykuć łańcuchem, jak będziemy potrzebowali Twojej pomocy to Cię nawet w Afryce znajdziemy".Ja się nigdy nie wyprowadziłam z rodzinnego domu (a już trochę stara jestem bo 26 stuknęło) i mogę powiedzieć, że trochę żałuje że za bardzo takiej możliwości nie miałam. Jak szłam na studia to w domu było dość kiepsko z kasą więc o wyjeździe nawet nie myślałam. Poza tym moi rodzice mieli tylko mnie i kurcze, nie miałam sumienia ich zostawić, też trochę się bałam samotności.