- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
16 stycznia 2015, 09:27
Na forum wysyp tematów o biedzie, o ciężkiej sytuacji w kraju, o tym jak strasznie się żyje nad Wisłą. Straaaaasznie....gorzej niż na Kubie, czy w Korei Północnej. Paskudna ta Polska, paskudna....
Mieszkam w sporym wojewódzkim mieście, ale pochodzę z małego miasteczka. Wcześniej mieszkałam rok w USA, a ostatnio na prawdę sporo podróżowałam. Uważam, że obecne doświadczenia dają mi prawo do wyrażenia własnej opinii na temat krzywdzących bluźnierstw autorstwa znacznej części społeczeństwa. W związku z tym ważne pytanie:
Czy jest ktoś w stanie sensownie uzasadnić z czego wynika to ciągłe narzekanie na Polskę?
Na zajęciach uzupełniających na moich studiach, jeden z doktorów ostatnio przedstawił nam dane dotyczące wzrostu PKB w Polsce po 1989 roku. Wyniki zostały zestawione z rezultatami innych państw byłego bloku wschodniego. Po upadku komuny mieliśmy najgorsze PKB, ale już w 2012 roku byliśmy krajem, który o 100% pobił wynik startowy. Zrobiliśmy największy i najszybszy progres w stosunku do reszty. Fakt np. Czesi, czy Słowacy mają od nas wyższe PKB, ale oni po aksamitnej rewolucji żyli lepiej niż Polacy. Ich gospodarka nie była tak zrujnowana jak nasza. Suma summarum Polska w tempie ekspresowym zarabia dwa razy więcej niż w roku 1990, kiedy po powstaniu nowego rządu wszystko trzeba było reformować i w zasadzie robiliśmy to ' w ciemno', bo odzyskana wolność była gigantycznym wyzwaniem.
Z autopsji. Tuż po świętach na lotnisku Okęcie dzikie tłumy do odprawy. Tabuny 'biednych' Polaków ubranych od stóp do głów w markowe ciuchy, z iPhonami i innymi jabłkami, szykowało się do lotu na przykład do Kenii, Maroka, Turcji. To nic, że wyprawa taka w środku zimy to koszt dla dwóch osób od 5 do nawet 20.000 złotych. Ci sami Polacy pewnie niedługo znowu pojadą na narty, a latem do Hiszpanii, albo Włoch dalej się opalać. Ale jesteśmy przecież straaaaaaasznie biedni. Trzeci świat przecież!!!!!
Jestem wkurzona. Wkurzona na biadolenie. Fakt; sporo Polaków ma ciężko i ledwo wiąże koniec z końcem, ale w każdym kraju, nawet wysoko rozwiniętym mają takie same dylematy!!!!Ba!!! Często jeszcze gorsze!
Poza tym rzadko, na prawdę rzadko bierzemy pod uwagę kontekst historyczny. Ludzie!!!! Po II wojnie światowej w Warszawie były tylko gruzy. Kamień na kamieniu. Nie włączyli nas do planu Marshalla, zostaliśmy za żelazną kurtyną, pod butem Rosjan. Kiedy zachodnia Europa błogosławiona przez Amerykanów robiła postępy, My staliśmy w kolejkach po buty, czy wędlinę. Dopiero od 25 lat mamy możliwości rozwoju takie same jak miała Francja, czy Hiszpania po wojnie. I uważam, że być może nie idealnie, ale wciąż świetnie wykorzystujemy swoją szansę.
Kiedy wracam do Polski zza granicy za każdym razem nie mogę się nadziwić jak szybko staliśmy się 'zachodnią Europą'. Inwestycje w infrastrukturę, edukację, służbę zdrowia (tak, tą straszną służbę zdrowia) spowodowały, że na prawdę żyje się tutaj nad Wisłą lepiej niż gdzie indziej.
Też z autopsji. Wyszło, że w 2014 często byłam w szpitalach, różnych. I nie jest brudno, opieka jest wspaniała, nowoczesne sale, sprzęt. Szpitale po generalnych remontach, gdzie tylko jedzenie mogłoby być smaczniejsze. Naturalnie chcielibyśmy idealnej służy zdrowia, która nigdzie na świecie nie istnieje, ale póki co ja się cieszę, że jak ktoś zasłabnie na ulicy nowa karetka szybko zabierze go na oddział ratunkowy, gdzie wykwalifikowany lekarz uzbrojony w sprzęt i nowoczesne leki mu pomoże.
Skupiamy się na sobie i nie patrzymy na cały obraz, szerszą perspektywę. Wiele razy powtarzałam i będę powtarzać, że każdy jest kowalem swojego losu. Jeśli z jakiegoś powodu nie masz pracy, zarabiasz nędzne grosze, jesteś nieszczęśliwy - ZMIEŃ TO!!! Tylko nie czekaj na cud, a już na pewno nie powtarzaj, że wszystkiemu bogu ducha winne Państwo Polskie. Nie wolno obwiniać systemu o to, że jesteśmy nieudacznikami. Ostre, ale moim zdaniem trafne określenie.
Jeszcze raz autopsja. Siostra bliźniaczka straciła kilka lat temu pracę. W małym mieście bez perspektyw, ale dziewczyna z dużymi ambicjami i pracowita. Mimo trudności znalazła posadę. Na początku była niezadowolona, szło jej ciężko, ale się nie poddała. Dziś po kilku latach pracy zarabia w tej firmie dwa razy więcej. Jest najlepszym pracownikiem w regionie, dostaje spore premie i w wieku 25 lat zarabia kilka tysięcy na rękę. Czeka ją spory awans, jest świetna. Jestem z niej cholernie dumna, bo ona udowadnia, że w tej 'paskudnej' Polsce można WSZYSTKO jak się chce. Więc...narzekać można, ale po co tracić na to czas?
Kochani...wiadomo, że łatwiej obwinić za nasze porażki czynniki z zewnątrz, a nie zastanawiać się nad tym czy przypadkiem sami nie jesteśmy sobie winni. Ale tak szczerze: czy możecie z ręką na sercu powiedzieć, iż w waszym środowisku ci, którzy mają gorzej są w takiej sytuacji nie ze względu na własne błędy, ale ze względu na wrogie im państwo?
Kocham Polskę, jestem dumna z Polski i nie mam żadnych powodów do tego, żeby się skarżyć na życie tutaj. Perfekcji w demokracji nigdy nie ma i trzeba to zaakceptować. Zawsze będą lepsi i gorsi politycy, darmozjady i patrioci. Jesteśmy tylko ludźmi. Mieszkałam za granicą - w światowym supermocarstwie, Ameryce. Na prawdę pomiędzy ich a naszym życiem nie ma już prawie żadnej różnicy!!
Choć na chwilę życzę wszystkim, żeby spojrzeli na Polskę z innej perspektywy. Mamy wspaniałe czasy, cieszymy się tym, doceniajmy to. A przede wszystkim szukajmy swojej szansy, pomysłu i wdrażajmy to w życie. Tylko tyle albo aż tyle....
16 stycznia 2015, 13:38
Co do soru to byłam kilka razy i to na jakie rzeczy ludzie nie zwracają uwagi i jaka panuje znieczulica mogłoby Cię faktycznie zdziwić. Mnie scenariusz z facetem z siekierą w głowie, na którego nikt nie zwraca uwagi jakoś nie dziwi. Przyjechała na sor Pani z szyja i okolica gardła pogryzioną przez psa, ale pielęgniarka nie mogła jej zarejestrować, bo tłumaczyła swojemu (chyba) potomstwu, gdzie leży kapusta w lodówce i żeby ją sobie odgrzać do obiadu i powiedziała dziewczynie, że jak to był nagły wypadek to trzeba było dzwonić po karetkę. Takich przykładów znam masę i wcale mnie to nie bawi. Mojemu narzeczonemu jak miał wypadek w firmie i naświetlił sobie oczy, że ledwo widział, Pan na pogotowiu powiedział, że jakoś ma przyjechać, albo poprosić kogoś znajomego. Jak ja miałam w ciąży krwawienie,bóle i było mi słabo a byłam sama w domu, to mi pan na pogotowiu powiedział, że mam przyjechać, "bo to i tak ta sama droga".
16 stycznia 2015, 13:45
Co do soru to byłam kilka razy i to na jakie rzeczy ludzie nie zwracają uwagi i jaka panuje znieczulica mogłoby Cię faktycznie zdziwić. Mnie scenariusz z facetem z siekierą w głowie, na którego nikt nie zwraca uwagi jakoś nie dziwi. Przyjechała na sor Pani z szyja i okolica gardła pogryzioną przez psa, ale pielęgniarka nie mogła jej zarejestrować, bo tłumaczyła swojemu (chyba) potomstwu, gdzie leży kapusta w lodówce i żeby ją sobie odgrzać do obiadu i powiedziała dziewczynie, że jak to był nagły wypadek to trzeba było dzwonić po karetkę. Takich przykładów znam masę i wcale mnie to nie bawi. Mojemu narzeczonemu jak miał wypadek w firmie i naświetlił sobie oczy, że ledwo widział, Pan na pogotowiu powiedział, że jakoś ma przyjechać, albo poprosić kogoś znajomego. Jak ja miałam w ciąży krwawienie,bóle i było mi słabo a byłam sama w domu, to mi pan na pogotowiu powiedział, że mam przyjechać, "bo to i tak ta sama droga".
taka prawda, czy się narzeka czy nie to na jedno wychodzi, szkoda , że ludzie na narzekaniu właśnie tylko poprzestają, dopóki nie będzie tu jakiejś rewolucji to w tym gównie będziemy trwać na wieki wieków amen, no chyba, że wyjazd, coraz częściej o tym myślę.
16 stycznia 2015, 13:47
Co do soru to byłam kilka razy i to na jakie rzeczy ludzie nie zwracają uwagi i jaka panuje znieczulica mogłoby Cię faktycznie zdziwić. Mnie scenariusz z facetem z siekierą w głowie, na którego nikt nie zwraca uwagi jakoś nie dziwi. Przyjechała na sor Pani z szyja i okolica gardła pogryzioną przez psa, ale pielęgniarka nie mogła jej zarejestrować, bo tłumaczyła swojemu (chyba) potomstwu, gdzie leży kapusta w lodówce i żeby ją sobie odgrzać do obiadu i powiedziała dziewczynie, że jak to był nagły wypadek to trzeba było dzwonić po karetkę. Takich przykładów znam masę i wcale mnie to nie bawi. Mojemu narzeczonemu jak miał wypadek w firmie i naświetlił sobie oczy, że ledwo widział, Pan na pogotowiu powiedział, że jakoś ma przyjechać, albo poprosić kogoś znajomego. Jak ja miałam w ciąży krwawienie,bóle i było mi słabo a byłam sama w domu, to mi pan na pogotowiu powiedział, że mam przyjechać, "bo to i tak ta sama droga".
Też byłam kilka razy, za każdym razem mi od razu pomagali - a nie dzwoniłam po karetkę - (fakt faktem, że zwijałam się z bólu i wymiotowałam im na podłogę, ale pomagali). Miałam też okazję sobie poobserwować leżąc pod kroplówką i robili co mogli. Jeżeli ktoś musiał czekać to tylko dlatego, że był poważniejszy przypadek. Mam znajomych pracujących na SORze (żeby nie było zaraz komentarzy, że przyjęto mnie po znajomości - nie tam gdzie byłam) i znam opowieści z drugiej strony. O tym, że poza ludźmi na prawdę wymagającymi pomocy przyjeżdża też masa takich, którzy powinni po prostu iść do przychodni, a nie zabierać czas na oddziale ratunkowym. To ja się potem nie dziwię w sumie, że są kolejki jak ileśtam osób dziennie się zgłasza bez żadnego powodu.
Edytowany przez Wilena 16 stycznia 2015, 13:50
16 stycznia 2015, 13:56
To widocznie dobrze trafiłaś, nie mówię że wszędzie tak jest, ale ja jakoś zawsze trafiam tragicznie. W szpitalu jak leżałam to jedna siostra oddziałowa tylko była miła i próbowała mi pomóc, reszta totalna znieczulica. Nie będę tu wchodzić w szczegóły, bo to dość przykra sytuacja, ale jak opowiadałam najbliższym co się działo w szpitalu, to aż im się włos na głowie jeżył.Z tym się spotykam znacznie częściej, niż z "dobrą obsługą". Nie tylko w dziedzinie opieki zdrowotnej. Moim zdaniem da się żyć w tym kraju, ale tylko jak się nie ma większych problemów na głowie. Każdy pracuje, nie dochodzą problemy z mężem co bije, pije, nie ma chorób, albo innych przeciwności, bo jak już trzeba zderzyć się z systemem tj patologia. Jest to jednak moje zdanie, każdy będzie miał inne i bardzo proszę, ma do tego prawo.
16 stycznia 2015, 14:08
Nie będę oszukiwała, jak się zdenerwuję na Rząd to narzekam na nasz kraj, ale nigdy nie mówię że "tak tylko w Polsce", "u nas pracy nie ma", nie żałuję że mieszkam w tym kraju, kocham go, wyjeżdżałam sezonowo za granicę ale wracam tutaj zawsze, czuję że tu jest mój dom
16 stycznia 2015, 14:09
Na forum wysyp tematów o biedzie, o ciężkiej sytuacji w kraju, o tym jak strasznie się żyje nad Wisłą. Straaaaasznie....gorzej niż na Kubie, czy w Korei Północnej. Paskudna ta Polska, paskudna....Mieszkam w sporym wojewódzkim mieście, ale pochodzę z małego miasteczka. Wcześniej mieszkałam rok w USA, a ostatnio na prawdę sporo podróżowałam. Uważam, że obecne doświadczenia dają mi prawo do wyrażenia własnej opinii na temat krzywdzących bluźnierstw autorstwa znacznej części społeczeństwa. W związku z tym ważne pytanie:Czy jest ktoś w stanie sensownie uzasadnić z czego wynika to ciągłe narzekanie na Polskę? Na zajęciach uzupełniających na moich studiach, jeden z doktorów ostatnio przedstawił nam dane dotyczące wzrostu PKB w Polsce po 1989 roku. Wyniki zostały zestawione z rezultatami innych państw byłego bloku wschodniego. Po upadku komuny mieliśmy najgorsze PKB, ale już w 2012 roku byliśmy krajem, który o 100% pobił wynik startowy. Zrobiliśmy największy i najszybszy progres w stosunku do reszty. Fakt np. Czesi, czy Słowacy mają od nas wyższe PKB, ale oni po aksamitnej rewolucji żyli lepiej niż Polacy. Ich gospodarka nie była tak zrujnowana jak nasza. Suma summarum Polska w tempie ekspresowym zarabia dwa razy więcej niż w roku 1990, kiedy po powstaniu nowego rządu wszystko trzeba było reformować i w zasadzie robiliśmy to ' w ciemno', bo odzyskana wolność była gigantycznym wyzwaniem.Z autopsji. Tuż po świętach na lotnisku Okęcie dzikie tłumy do odprawy. Tabuny 'biednych' Polaków ubranych od stóp do głów w markowe ciuchy, z iPhonami i innymi jabłkami, szykowało się do lotu na przykład do Kenii, Maroka, Turcji. To nic, że wyprawa taka w środku zimy to koszt dla dwóch osób od 5 do nawet 20.000 złotych. Ci sami Polacy pewnie niedługo znowu pojadą na narty, a latem do Hiszpanii, albo Włoch dalej się opalać. Ale jesteśmy przecież straaaaaaasznie biedni. Trzeci świat przecież!!!!!Jestem wkurzona. Wkurzona na biadolenie. Fakt; sporo Polaków ma ciężko i ledwo wiąże koniec z końcem, ale w każdym kraju, nawet wysoko rozwiniętym mają takie same dylematy!!!!Ba!!! Często jeszcze gorsze! Poza tym rzadko, na prawdę rzadko bierzemy pod uwagę kontekst historyczny. Ludzie!!!! Po II wojnie światowej w Warszawie były tylko gruzy. Kamień na kamieniu. Nie włączyli nas do planu Marshalla, zostaliśmy za żelazną kurtyną, pod butem Rosjan. Kiedy zachodnia Europa błogosławiona przez Amerykanów robiła postępy, My staliśmy w kolejkach po buty, czy wędlinę. Dopiero od 25 lat mamy możliwości rozwoju takie same jak miała Francja, czy Hiszpania po wojnie. I uważam, że być może nie idealnie, ale wciąż świetnie wykorzystujemy swoją szansę.Kiedy wracam do Polski zza granicy za każdym razem nie mogę się nadziwić jak szybko staliśmy się 'zachodnią Europą'. Inwestycje w infrastrukturę, edukację, służbę zdrowia (tak, tą straszną służbę zdrowia) spowodowały, że na prawdę żyje się tutaj nad Wisłą lepiej niż gdzie indziej. Też z autopsji. Wyszło, że w 2014 często byłam w szpitalach, różnych. I nie jest brudno, opieka jest wspaniała, nowoczesne sale, sprzęt. Szpitale po generalnych remontach, gdzie tylko jedzenie mogłoby być smaczniejsze. Naturalnie chcielibyśmy idealnej służy zdrowia, która nigdzie na świecie nie istnieje, ale póki co ja się cieszę, że jak ktoś zasłabnie na ulicy nowa karetka szybko zabierze go na oddział ratunkowy, gdzie wykwalifikowany lekarz uzbrojony w sprzęt i nowoczesne leki mu pomoże. Skupiamy się na sobie i nie patrzymy na cały obraz, szerszą perspektywę. Wiele razy powtarzałam i będę powtarzać, że każdy jest kowalem swojego losu. Jeśli z jakiegoś powodu nie masz pracy, zarabiasz nędzne grosze, jesteś nieszczęśliwy - ZMIEŃ TO!!! Tylko nie czekaj na cud, a już na pewno nie powtarzaj, że wszystkiemu bogu ducha winne Państwo Polskie. Nie wolno obwiniać systemu o to, że jesteśmy nieudacznikami. Ostre, ale moim zdaniem trafne określenie. Jeszcze raz autopsja. Siostra bliźniaczka straciła kilka lat temu pracę. W małym mieście bez perspektyw, ale dziewczyna z dużymi ambicjami i pracowita. Mimo trudności znalazła posadę. Na początku była niezadowolona, szło jej ciężko, ale się nie poddała. Dziś po kilku latach pracy zarabia w tej firmie dwa razy więcej. Jest najlepszym pracownikiem w regionie, dostaje spore premie i w wieku 25 lat zarabia kilka tysięcy na rękę. Czeka ją spory awans, jest świetna. Jestem z niej cholernie dumna, bo ona udowadnia, że w tej 'paskudnej' Polsce można WSZYSTKO jak się chce. Więc...narzekać można, ale po co tracić na to czas?Kochani...wiadomo, że łatwiej obwinić za nasze porażki czynniki z zewnątrz, a nie zastanawiać się nad tym czy przypadkiem sami nie jesteśmy sobie winni. Ale tak szczerze: czy możecie z ręką na sercu powiedzieć, iż w waszym środowisku ci, którzy mają gorzej są w takiej sytuacji nie ze względu na własne błędy, ale ze względu na wrogie im państwo? Kocham Polskę, jestem dumna z Polski i nie mam żadnych powodów do tego, żeby się skarżyć na życie tutaj. Perfekcji w demokracji nigdy nie ma i trzeba to zaakceptować. Zawsze będą lepsi i gorsi politycy, darmozjady i patrioci. Jesteśmy tylko ludźmi. Mieszkałam za granicą - w światowym supermocarstwie, Ameryce. Na prawdę pomiędzy ich a naszym życiem nie ma już prawie żadnej różnicy!!Choć na chwilę życzę wszystkim, żeby spojrzeli na Polskę z innej perspektywy. Mamy wspaniałe czasy, cieszymy się tym, doceniajmy to. A przede wszystkim szukajmy swojej szansy, pomysłu i wdrażajmy to w życie. Tylko tyle albo aż tyle....
Od wielu lat to samo powtarzam. I od wielu lat powtarzam, ze polski narod jest paskudny. Roszczeniowe leniuchy.
16 stycznia 2015, 14:13
ja jak bylam 2 razy na SORze w Niemczech i moge wam powiedziac jak to wyglada. Za kazdym razem przyszlam/przyjechalam ze znajomym. W malym miescie przyjeli mnie od razu (0 kolejki), wyslali na obserwacje do pokoju dwupokojowego z lazienka, standard lepszy niz w moim niemieckim akademiku, lekarze mili, cierpliwi, wyjasniajacy mi wszystko. W wielkim miescie (2 mln mieszkancow) bylam 3 w kolejce, zalatwili mi wozek bo z podejrzeniem skrecenia kostki, wszytko fachowo, dali mi bandaze i leki na droge do domu. Jak lekarz stwierdzil ze sie za wolno goi to od razu wyslano mnie wpierw na 2 razy tyg reha a potem na codzienna rehabilitacje po kilka h z 2 tyg zwolnieniem, normalnie zyc nie umierac :) ze szpitalami wioze naprawde mile wspomnienia, tak to powinno wygladac..
co do innych lekarzy to z domowymi zawsze mam problem, bo sa dziwni, wiec za kazdym razem ide do innego w nadziei ze jakis bedzie w koncu w miare sensowny. Wiec w tym wypadku nie rozni sie to od Polski w niczym.
16 stycznia 2015, 14:18
Też byłam kilka razy, za każdym razem mi od razu pomagali - a nie dzwoniłam po karetkę - (fakt faktem, że zwijałam się z bólu i wymiotowałam im na podłogę, ale pomagali). Miałam też okazję sobie poobserwować leżąc pod kroplówką i robili co mogli. Jeżeli ktoś musiał czekać to tylko dlatego, że był poważniejszy przypadek. Mam znajomych pracujących na SORze (żeby nie było zaraz komentarzy, że przyjęto mnie po znajomości - nie tam gdzie byłam) i znam opowieści z drugiej strony. O tym, że poza ludźmi na prawdę wymagającymi pomocy przyjeżdża też masa takich, którzy powinni po prostu iść do przychodni, a nie zabierać czas na oddziale ratunkowym. To ja się potem nie dziwię w sumie, że są kolejki jak ileśtam osób dziennie się zgłasza bez żadnego powodu.Co do soru to byłam kilka razy i to na jakie rzeczy ludzie nie zwracają uwagi i jaka panuje znieczulica mogłoby Cię faktycznie zdziwić. Mnie scenariusz z facetem z siekierą w głowie, na którego nikt nie zwraca uwagi jakoś nie dziwi. Przyjechała na sor Pani z szyja i okolica gardła pogryzioną przez psa, ale pielęgniarka nie mogła jej zarejestrować, bo tłumaczyła swojemu (chyba) potomstwu, gdzie leży kapusta w lodówce i żeby ją sobie odgrzać do obiadu i powiedziała dziewczynie, że jak to był nagły wypadek to trzeba było dzwonić po karetkę. Takich przykładów znam masę i wcale mnie to nie bawi. Mojemu narzeczonemu jak miał wypadek w firmie i naświetlił sobie oczy, że ledwo widział, Pan na pogotowiu powiedział, że jakoś ma przyjechać, albo poprosić kogoś znajomego. Jak ja miałam w ciąży krwawienie,bóle i było mi słabo a byłam sama w domu, to mi pan na pogotowiu powiedział, że mam przyjechać, "bo to i tak ta sama droga".
Tylko nikt nie pyta dlaczego nie idą do przychodni. Na sorze, jeśli jest taka potrzeba zrobią ci RTG/USG od ręki. W przychodni najpierw musisz dorwać rodzinnego tylko po to żeby wypisał skierowanie do chirurga. U nas akurat jest tylko rodzinny, więc aby złapać chirurga, trzeba szukać innej placówki. Do specjalistów są kolejki/zapisy i jak będziesz miała pecha to ze złamaną ręką będziesz czekać tydzień na prześwietlenie.
Co do opieki na SORze, to akurat złego słowa powiedzieć nie mogą. Mam sercowca w rodzinie, który regularnie tam ląduje i nigdy nie odmówili mu pomocy. Podobnie w szpitalu dziecięcym. A że się czeka. Trudno. Też kilka razy robiliśmy tam "sztuczny tłok", bo jak się okazało złamania nie było, a jedynie zwichnięcie czy stłuczenie. No ja niestety rtg w oczach nie mam.
16 stycznia 2015, 14:35
Tylko nikt nie pyta dlaczego nie idą do przychodni. Na sorze, jeśli jest taka potrzeba zrobią ci RTG/USG od ręki. W przychodni najpierw musisz dorwać rodzinnego tylko po to żeby wypisał skierowanie do chirurga. U nas akurat jest tylko rodzinny, więc aby złapać chirurga, trzeba szukać innej placówki. Do specjalistów są kolejki/zapisy i jak będziesz miała pecha to ze złamaną ręką będziesz czekać tydzień na prześwietlenie. Co do opieki na SORze, to akurat złego słowa powiedzieć nie mogą. Mam sercowca w rodzinie, który regularnie tam ląduje i nigdy nie odmówili mu pomocy. Podobnie w szpitalu dziecięcym. A że się czeka. Trudno. Też kilka razy robiliśmy tam "sztuczny tłok", bo jak się okazało złamania nie było, a jedynie zwichnięcie czy stłuczenie. No ja niestety rtg w oczach nie mam.Też byłam kilka razy, za każdym razem mi od razu pomagali - a nie dzwoniłam po karetkę - (fakt faktem, że zwijałam się z bólu i wymiotowałam im na podłogę, ale pomagali). Miałam też okazję sobie poobserwować leżąc pod kroplówką i robili co mogli. Jeżeli ktoś musiał czekać to tylko dlatego, że był poważniejszy przypadek. Mam znajomych pracujących na SORze (żeby nie było zaraz komentarzy, że przyjęto mnie po znajomości - nie tam gdzie byłam) i znam opowieści z drugiej strony. O tym, że poza ludźmi na prawdę wymagającymi pomocy przyjeżdża też masa takich, którzy powinni po prostu iść do przychodni, a nie zabierać czas na oddziale ratunkowym. To ja się potem nie dziwię w sumie, że są kolejki jak ileśtam osób dziennie się zgłasza bez żadnego powodu.Co do soru to byłam kilka razy i to na jakie rzeczy ludzie nie zwracają uwagi i jaka panuje znieczulica mogłoby Cię faktycznie zdziwić. Mnie scenariusz z facetem z siekierą w głowie, na którego nikt nie zwraca uwagi jakoś nie dziwi. Przyjechała na sor Pani z szyja i okolica gardła pogryzioną przez psa, ale pielęgniarka nie mogła jej zarejestrować, bo tłumaczyła swojemu (chyba) potomstwu, gdzie leży kapusta w lodówce i żeby ją sobie odgrzać do obiadu i powiedziała dziewczynie, że jak to był nagły wypadek to trzeba było dzwonić po karetkę. Takich przykładów znam masę i wcale mnie to nie bawi. Mojemu narzeczonemu jak miał wypadek w firmie i naświetlił sobie oczy, że ledwo widział, Pan na pogotowiu powiedział, że jakoś ma przyjechać, albo poprosić kogoś znajomego. Jak ja miałam w ciąży krwawienie,bóle i było mi słabo a byłam sama w domu, to mi pan na pogotowiu powiedział, że mam przyjechać, "bo to i tak ta sama droga".
Dlatego twierdzę, że w tym kraju jest za mało, nie za dużo lekarzy - a mam wrażenie, że niektórzy mają odmienne zdanie. Ale obawiam się, że mój pomysł obcięcia części ludzi zasiłków (nie mówię absolutnie o tym, żeby obcinać wszystkim - ale tym wiecznym maruderom twierdzącym, że "nie ma pracy dla ludzi z ich wykształceniem") i zwiększenia budżetu na służbę zdrowia by poparcia nie zyskał. Gdyby nie trzeba było tyle czekać na wizytę do specjalisty to ludzie by przestali bez powodu się pojawiać na SORze. Przy czym złamanie ręki to rozumiem, część ludzi przyjeżdża autentycznie po to żeby im wypisali receptę, albo zrobili USG kiedy to nie jest nic pilnego - i oburzenie, że ich przyjąć nie chcą. No mnie się to w głowie nie mieści, ludzie mają otwarte rany niektórzy, czy tracą kontakt z rzeczywistością, a ktoś odciąga od nich lekarza, bo on chce receptę (teraz, bo nie będzie rano stał w przychodni po numerek). Przyjedzie kilku takich, przepraszam za wyrażenie, pajaców na dyżur (albo meneli, bo to też problem) + jeszcze część się awanturuje i potem normalny człowiek naprawdę chory ma problemy.