- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
15 stycznia 2015, 13:15
Piszę z anonimowego konta, ponieważ jestem tu znaną użytkowniczką i nie chciałabym być zidentyfikowana, ponieważ walczę z moim problemem.
Otóż. Jestem zawistna i zazdrosna. Kiedy byłam w liceum dobrze się uczyłam, dobrze zdałam maturę. Potem poszłam na studia, szło mi dobrze. Od drugiego roku przeszłam na zaoczne i już pracowałam zawodowo. Miałam fajne prace, potem dostałam dotację na firmę, prowadziłam ją dwa lata, ale zawiesiłam ze względu na wysoki ZUS. Dalej mam fajną pracę, co więcej w zawodzie. Ale, mam 24 lata, kiedy przeglądam facebooka zazdrość mnie zżera. Że jedna koleżanka została wokalistką i zamieszcza filmiki, świetnie wygląda, idzie jej coraz lepiej a ma 22 lata. Że inni znajomi podróżują po całym świecie, a ja siedzę w korpo (kiedy oni mają te dni wolne?!), że komuś się super układa w związku. Co więcej pytam moją koleżankę jak u niej, jak małe dziecko się urodziło i tak dalej, staram się żeby to było szczere, ale mam takie ukłucia zazdrości. Że jakieś spasione znajome teraz wyglądają ślicznie, a ja miałam teraz epizod 20+ i nei mogłam się pozbierać (na szczęście waga spadła o 5 kg i dalej spada więc zaczyna być dobrze).
Rozumiecie o co mi chodzi? Takie paskudne, beznadziejne uczucie zazdrości! Źle się z tym czuję, beznadziejnie, walczę jak mogę a ono dalej jest. Czasem jak spotykam się ze znajomymi to one mnie podziwiają, że od 6 lat tak świetnie radzę sobie zawodowo, że pracuję w zawodzie, że robiłam różne projekty, prowadziłam działalność, a ja tego nie potrafię docenić. Wydaje mi się ,że jestem gorsza.
Jak wyplenić tę okropną cechę?
PS Bardzo proszę pisać bez negatywnego oddźwięku. Zauważam swój problem, tłumię go i proszę o rady. Komentarze "jak można być tak zawistnym" nie pomagają i nic nie wnoszą. Mam pozytywne cechy, ale to nie jest temat tego postu, napisąłam w jakich kategoriach bywam zazdrosna.
Edytowany przez PrawieSzczesliwa 15 stycznia 2015, 13:46
15 stycznia 2015, 13:49
Na dwóch, bo zamykanie się w jednej dziedzinie też dobre nie jest, warto mieć jednak jakąś odskocznię żeby nie zwariować. Ale generalnie z ideą się zgadzam, też się czasem obrażam na cały świat bo chcę być na raz genialnym prawnikiem, dyplomatą i ekonomistą, wybitnym pianistą, do tego może jeszcze uznaną malarką, znaną pisarką i tysiąc innych. Nie da się. Ja raczej nie zazdroszczę innym, tylko bardziej dołuję siebie - ale w obydwu przypadkach warto z tym walczyć, bo to na prawdę destrukcyjne. Moja mama mnie zawsze pociesza - "pomyśl sobie, że inni zazdroszczą Tobie" - brzmi średnio, ale mi psychicznie pomaga ;)btw - nawet racjonalnie patrząc - nie można mieć wszystkiego. Skup się na jednej dziedzinie życia i w niej bądź konstruktywnie zazdrosna. Resztę sobie odpuść. Też taki trick od ex zazdrośnika.
Racja - dwie.
Ja w pewnym momencie chciałam być wybitną panią architekt, zarabiać kupę kasy, mieć fajnego chłopaka, czas wolny i uprawiać na poważnie sport. NIE DA SIĘ.
15 stycznia 2015, 13:50
Może coś w tym jest. Niestety, facebook jest dzisiejszym "miejscem przebywania". Ale nie sposób się odizolować od tych wszystkich "statusów". Likwidacja konta to nie sposób - bywa też pomocy. Ale fakt, przeglądanie ściany dobrodziejstwa potrafi zdołować jeśli jesteś szczurem korporacyjnym (ba, nawet to lubisz!) i nie masz czasu na takie pozytywne życie pełne atrakcji bo i zarobić na to trzeba...
15 stycznia 2015, 13:51
Nazwałaś siebie "prawie szczęśliwa" więc wnioskuję, że w zasadzie masz fajne życie?Zauważyłam, że piszesz o zazdrości tak, jakby była Twoją cechą. Zazdrość jest uczuciem i należy pogodzić się z tym, że emocje, nawet nieprzyjemne, pojawiają się i wpływają na nas. Godzisz się z odczuwaniem smutku, z odczuwaniem złości czy zmartwienia, musisz więc zaakceptować również inne emocje, jak zawiść i zazdrość. W samym pojawianiu się złych emocji nie ma nic złego, przeciwnie, ich uświadomienie sobie często jest pierwszym i ostatnim krokiem w drodze, do poradzenia sobie z problemem. Uczucia są dobre, nawet jeśli są nieprzyjemne.Oczywiście, odczuwanie to jedno, a postępowanie to drugie. Jeśli widzisz, że postępujesz źle dlatego, że kieruje Tobą zazdrość, to warto sobie przeanalizować sytuację. Nie uciekaj przed tym uczuciem. Postaraj się je przeżyć, odczuć w pełni i zrozumieć, co Ci naprawdę dolega.
Bardzo Ci dziękuję za konstruktywną poradę. Kiedyś nie byłam tak zazdrosna. Kiedy udzielałam się w 5 miejscach na raz, byłam rozchwytywana wręcz. Teraz niestety praca stała się moim całym światem. Być może to jest ten problem. Ale niestety tutaj o zmianę ciężko.
15 stycznia 2015, 13:51
Według mnie masz po prostu taki charakter bo z tego co piszesz nie jesteś w jakiejś złej sytuacji.
15 stycznia 2015, 13:59
Może coś w tym jest. Niestety, facebook jest dzisiejszym "miejscem przebywania". Ale nie sposób się odizolować od tych wszystkich "statusów". Likwidacja konta to nie sposób - bywa też pomocy. Ale fakt, przeglądanie ściany dobrodziejstwa potrafi zdołować jeśli jesteś szczurem korporacyjnym (ba, nawet to lubisz!) i nie masz czasu na takie pozytywne życie pełne atrakcji bo i zarobić na to trzeba...
Gdybyś cykała w trybie " vintage" setki fotek swoich projektów z designersko wkomponowanych kubkiem parującej kawy ( koniecznie z wzorkiem) i wstawiała to masowo na fejsa to podejrzewam, że ludzie też by zaczęli myśleć : Wow.. ale ona pracowita... ale jej fajnie , chcemy nią być. A gdybyś jeszcze od czasu do czasu wstawiała zdjęcia swoich nóg w we wzorzystych rajstopach , z parku, albo z kawiarni w okularach zerówkach, z torbą przewieszoną przez jedno ramię i papierowym kubkiem w ręku, to podejrzewam, że sporo osób też by się wpędziło w depresję, że masz takie świetnie, lajtowe życie, jesteś bogata i genialna. A tak naprawdę przecież wiesz jak Twoje życie wygląda...Uwierz, że większość ma takie samo, a nawet mniej ciekawe.
15 stycznia 2015, 13:59
może podświadomie czujesz, że za dużo dla tej pracy poświęcasz, że rachunek zysków i strat ci się nie zgadza.
15 stycznia 2015, 14:00
Racja - dwie.Ja w pewnym momencie chciałam być wybitną panią architekt, zarabiać kupę kasy, mieć fajnego chłopaka, czas wolny i uprawiać na poważnie sport. NIE DA SIĘ.Na dwóch, bo zamykanie się w jednej dziedzinie też dobre nie jest, warto mieć jednak jakąś odskocznię żeby nie zwariować. Ale generalnie z ideą się zgadzam, też się czasem obrażam na cały świat bo chcę być na raz genialnym prawnikiem, dyplomatą i ekonomistą, wybitnym pianistą, do tego może jeszcze uznaną malarką, znaną pisarką i tysiąc innych. Nie da się. Ja raczej nie zazdroszczę innym, tylko bardziej dołuję siebie - ale w obydwu przypadkach warto z tym walczyć, bo to na prawdę destrukcyjne. Moja mama mnie zawsze pociesza - "pomyśl sobie, że inni zazdroszczą Tobie" - brzmi średnio, ale mi psychicznie pomaga ;)btw - nawet racjonalnie patrząc - nie można mieć wszystkiego. Skup się na jednej dziedzinie życia i w niej bądź konstruktywnie zazdrosna. Resztę sobie odpuść. Też taki trick od ex zazdrośnika.
Dałoby się pewnie ogarnąć wszystko - poza czasem wolnym oczywiście ;) A w facebookowym temacie jeszcze - ja zawsze wychodzę z założenia, że jeżeli ktoś ma minimum klasy i niezaburzoną samoocenę nie ma potrzeby epatowania swoimi sukcesami. Ludzie, którzy na prawdę coś osiągnęli i są szczęśliwi tak sami ze sobą na ogół mają tylko kilka zdjęć, raczej nie piszą o swoich sukcesach (albo są skromni, albo po prostu mają świadomość, że ludzie bywają zawistni i nie warto narażać się na komentarze i krzywe spojrzenia), a na pewno nie epatują statusami co minutę, jakby mieli potrzebę udowodnienia wszystkim jak jest wspaniale. Świat jest teatrem, widocznie oni taką obrali rolę i w ten sposób ją grają. Tylko koniec końców co im z tego przyjdzie? Porównaj sobie aktora grającego w teatrze i serialowego celebrytę - pierwszego rzeczywiście podziwiasz, drugiemu być może zazdrościsz kolorowego życia wykreowanego przez tabloidy, ale równocześnie wiesz jakie to wszystko jest płytkie i sztuczne. Taka fasada szczęścia.
Edytowany przez Wilena 15 stycznia 2015, 14:02
15 stycznia 2015, 14:02
może podświadomie czujesz, że za dużo dla tej pracy poświęcasz, że rachunek zysków i strat ci się nie zgadza.
Hm. Moim celem w życiu jest "coś osiągnąć". Bardzo sobie cenię, że pracuję w zawodzie, że mogę sobie na to pozwolić. Niestety, w chwili obecnej zarabiam chyba najmarniej w karierze. Miesięcznie wychodzi mi 2400zł netto. Przyzwyczaiłam się do zarobków 3000-3500 i wtedy jakoś to było. A teraz trwam, ponieważ nabywam doświadczenia w fajnej dziedzinie. Ale podejrzewam, że to chyba spadek wynagrodzenia spowodował "zdołowanie".
Dodatkowo nie mówię płynnie po angielsku co jest katastrofą. A każda próba zapisania się do szkoły czy pójścia na korepetycje kończy się fiaskiem bo delegacja, bo nadgodziny, bo sprawa do ogarnięcia... ;/ eh
15 stycznia 2015, 14:03
Dałoby się pewnie ogarnąć wszystko - poza czasem wolnym oczywiście ;) A w facebookowym temacie jeszcze - ja zawsze wychodzę z założenia, że jeżeli ktoś ma minimum klasy i niezaburzoną samoocenę nie ma potrzeby epatowania swoimi sukcesami. Ludzie, którzy na prawdę coś osiągnęli i są szczęśliwi tak sami ze sobą na ogół mają tylko kilka zdjęć, raczej nie piszą o swoich sukcesach (albo są skromni, albo po prostu mają świadomość, że ludzie bywają zawistni i nie warto narażać się na komentarze i krzywe spojrzenia), a na pewno nie epatują statusami co minutę, jakby mieli potrzebę udowodnienia wszystkim jak jest wspaniale. Świat jest teatrem, widocznie oni taką obrali rolę i w ten sposób ją grają. Tylko koniec końców co im z tego przyjdzie? Porównaj sobie aktora grającego w teatrze i serialowego celebrytę - pierwszego rzeczywiście podziwiasz, drugiemu być może zazdrościsz kolorowego życia wykreowanego przez tabloidy, ale równocześnie wiesz jakie to wszystko jest płytkie i sztuczne. Taka fasada szczęścia.Racja - dwie.Ja w pewnym momencie chciałam być wybitną panią architekt, zarabiać kupę kasy, mieć fajnego chłopaka, czas wolny i uprawiać na poważnie sport. NIE DA SIĘ.Na dwóch, bo zamykanie się w jednej dziedzinie też dobre nie jest, warto mieć jednak jakąś odskocznię żeby nie zwariować. Ale generalnie z ideą się zgadzam, też się czasem obrażam na cały świat bo chcę być na raz genialnym prawnikiem, dyplomatą i ekonomistą, wybitnym pianistą, do tego może jeszcze uznaną malarką, znaną pisarką i tysiąc innych. Nie da się. Ja raczej nie zazdroszczę innym, tylko bardziej dołuję siebie - ale w obydwu przypadkach warto z tym walczyć, bo to na prawdę destrukcyjne. Moja mama mnie zawsze pociesza - "pomyśl sobie, że inni zazdroszczą Tobie" - brzmi średnio, ale mi psychicznie pomaga ;)btw - nawet racjonalnie patrząc - nie można mieć wszystkiego. Skup się na jednej dziedzinie życia i w niej bądź konstruktywnie zazdrosna. Resztę sobie odpuść. Też taki trick od ex zazdrośnika.
Uwielbiam Twój styl pisania :)
15 stycznia 2015, 14:06
Ciężko powiedzieć co powinnaś zrobić, bo tekst "pokochać siebie" jest głupi a dodatkowo trudny do spełnienia ;) Wyobraź sobie - a mówię to poważnie - że część dziewczyn którym Ty zazdrościsz to samo czują względem Ciebie. I koleżanka która ma malutkie dziecko marzy o tym, żeby jak Ty pracować w koropo, a ta która zjeździła pół świata wolałaby siedzieć z brzdącem i podcierać mu pupkę ;p Po prostu często to co mamy, i co innym wydaje się "wow" nie jest przez nas doceniane. Zwyczajnie - trawa u sąsiada zawsze jest zieleńsza...
Może spróbuj cieszyć się z małych rzeczy - tak żebyś mogła czuć się szczęśliwa sama ze sobą. A że czasami ktoś ma coś innego? Takie życie.