Temat: faceci nie lubią brzydkich dziewczyn?

Mam wrażenie że faceci unikają brzydkich dziewczyn, nawet jeśli chodzi o relacje czysto kumpelskie. Nie będę kłamać - oczywiście mówię o sobie. Nie mam żadnych kolegów ani znajomych płci męskiej. Nigdy do mnie nie zagadują, a jak ja to zrobię to widać w nich chęć ucieczki. Nie rozumiem - co ma wygląd do kolegowania się? Dla porównania, koleżanek mam sporo i myślę że wzbudzam sympatię. Nie jestem księżniczkowata, mam nawet sporo męskich zainteresowań. Rozumiem że nie chcą mieć nieatrakcyjnej partnerki (dlatego nawet o tym nie myślę), ale czemu nawet nie chcą ze mną rozmawiać?

feliszja napisał(a):

nie ma brzydkich kobiet, są zaniedbane i dbajace o siebie (lekki makijaż, fajna-niekoniecznie droga garderoba, posiadanie to coś, swój styl, energię )

Zgadzam się. 

Znam ludzi brzydkich, ale tak pewnych siebie, z pasją i charakterem że ludzie ściągają do nich jak muchy. I to oni właśnie mają "to coś" pomimo np. tzw. szkaradnej gęby ;)

Pasek wagi

Autorko, wierz mi tutaj nie o wygląd chodzi, ale o to czy się umiesz z nimi dogadać czy nie. Mi zawsze lepiej gadało się z facetami niż z dziewczynami. Mam dwóch kumpli z poprzedniego kierunku studiów, w lo też głównie z facetami gadałam i nie wyglądałam pięknie. Tutaj nie chodzi nawet o kwestię ładna/nieładna, ale jak twoje kółko znajomych zamyka się w samych koleżankach nie miej o to pretensji do facetów. ;-)

Więc jeśli lepiej czujesz się w kręgu koleżanek, na siłę nie szukaj sobie kolegi, bo nic z tego nie wyjdzie. Jak będziesz miała poznać faceta to poznasz i wierz mi czasami lepiej mieć koleżanki niż kolegów, np. jak jesteś w związku. Na wszystko przyjdzie odpowiednia pora, tylko zmień nastawienie na z "MUSZĘ", "JAK BĘDZIE TO BĘDZIE JAK NIE TO NIE".

Hm.

Z mojego doświadczenia:

-byłam brzydka i z kompleksami - faceci uciekali - nawet kumple. Oczywiście koleżanki miałam - tak jak ty. A co lepsze - miałam nawet okresy myślenia "jestem dla nich za dobra intelektualnie/ charakterologicznie" jednocześnie mając zerową samoocenę (jak to w ogóle możliwe?). Liczyłam na to, że ktoś przez moją zaczepno-obronną fasadę będzie się przebijał. Nikomu się nie chciało. 

-potem ogarnęłam się psychicznie, uroda constans (ba, nawet chyba jeszcze zbrzydłam) - nagle faceci zaczęli się chcieć ze mną umawiać i kumplować czysto platonicznie (bo o tym temat). Po prostu...nie wiem, wyszłam sama do ludzi. Jak nie mogłam być tą ładną i seksowną, to byłam tą fajną. I nagle znalazło się paru adoratorów dosłownie w przeciągu 2-3 miesięcy odkąd zaczęłam nad sobą pracować.

To bardzo, bardzo kwestia głowy. Jeśli sama siebie nie lubisz i uważasz się za brzydką, to ludzie to czują i ich to odrzuca. Nawet koleżanek się nie chce mieć zaciukanych. Takie myślenie zmienia mowę ciała, sprawia, że jesteś podejrzliwa, kiedy ktoś zwróci na ciebie uwagę. 

No i - faceci...myślą o seksie. I często na początku znajomości rozważają czysto teoretycznie taką opcję z nowo poznaną kobietą. Jeśli jest ładna to się starają - czasem wychodzi z tego tylko koleżeństwo. Jeśli się nie podoba - nie wkładają nawet minimum wysiłku. Więc nie wychodzi nic.

Będąc niezaładną (bo zakładam, że potrafisz racjonalnie się ocenić) trzeba nadrabiać BARDZO osobowością.

A na marginesie polecam ćwiczenia itd itp, bo jednak z ludzkim ciałem można cuda zdziałać. 

Effusia90 napisał(a):

romantyk.na.wymarciu napisał(a):

Większość ładnych to wredne pustaki takie mniej urodziwe zazwyczaj mają "mózg" i to jest dobre, jako facet wolę właśnie te drugie;] 
Nie zgodzę się z tym;) znam wiele obiektywnie ładnych, nawet bardzo dziewczyn które są naprawdę inteligentne. Głupi stereotyp.

Dokładnie.

AlexNawalny napisał(a):

Żadnych kolegów ze szkoły/studiów? W internecie próbowałaś kogoś poznać? 

No mówię że nie mam żadnych. W internecie też kiedyś próbowałam ale nic z tego...

jurysdykcja napisał(a):

Hm.Z mojego doświadczenia:-byłam brzydka i z kompleksami - faceci uciekali - nawet kumple. Oczywiście koleżanki miałam - tak jak ty. A co lepsze - miałam nawet okresy myślenia "jestem dla nich za dobra intelektualnie/ charakterologicznie" jednocześnie mając zerową samoocenę (jak to w ogóle możliwe?). Liczyłam na to, że ktoś przez moją zaczepno-obronną fasadę będzie się przebijał. Nikomu się nie chciało. -potem ogarnęłam się psychicznie, uroda constans (ba, nawet chyba jeszcze zbrzydłam) - nagle faceci zaczęli się chcieć ze mną umawiać i kumplować czysto platonicznie (bo o tym temat). Po prostu...nie wiem, wyszłam sama do ludzi. Jak nie mogłam być tą ładną i seksowną, to byłam tą fajną. I nagle znalazło się paru adoratorów dosłownie w przeciągu 2-3 miesięcy odkąd zaczęłam nad sobą pracować.To bardzo, bardzo kwestia głowy. Jeśli sama siebie nie lubisz i uważasz się za brzydką, to ludzie to czują i ich to odrzuca. Nawet koleżanek się nie chce mieć zaciukanych. Takie myślenie zmienia mowę ciała, sprawia, że jesteś podejrzliwa, kiedy ktoś zwróci na ciebie uwagę. No i - faceci...myślą o seksie. I często na początku znajomości rozważają czysto teoretycznie taką opcję z nowo poznaną kobietą. Jeśli jest ładna to się starają - czasem wychodzi z tego tylko koleżeństwo. Jeśli się nie podoba - nie wkładają nawet minimum wysiłku. Więc nie wychodzi nic.Będąc niezaładną (bo zakładam, że potrafisz racjonalnie się ocenić) trzeba nadrabiać BARDZO osobowością.A na marginesie polecam ćwiczenia itd itp, bo jednak z ludzkim ciałem można cuda zdziałać. 

A jak się nie ma osobowości? Ja z natury jestem malomówna i przymulona, nigdy nie będę duszą towarzystwa. 

Jesteś mega zakompleksiona - widać to po Twoich postach i wcześniejszych tematach! Chcesz mieć na siłę znajomych płci męskiej, ale po co? Po co Ci oni skoro masz koleżanki? Wydaje mi się, że za bardzo naciskasz i przez to od Ciebie uciekają! Podejrzewam, że w każdym poznanym facecie widzisz swojego przyjaciela lub wymarzonego chłopaka. Chcesz mieć mądrego, przystojnego faceta, za którym oglądają się wszystkie laski. Podejrzewam, że tych brzydkich (nawet nieświadomie) od razu odrzucasz, więc i inni czują od Ciebie - "nawet nie podchodź!"

Pasek wagi

gruba.nastka napisał(a):

Jesteś mega zakompleksiona - widać to po Twoich postach i wcześniejszych tematach! Chcesz mieć na siłę znajomych płci męskiej, ale po co? Po co Ci oni skoro masz koleżanki? Wydaje mi się, że za bardzo naciskasz i przez to od Ciebie uciekają! Podejrzewam, że w każdym poznanym facecie widzisz swojego przyjaciela lub wymarzonego chłopaka. Chcesz mieć mądrego, przystojnego faceta, za którym oglądają się wszystkie laski. Podejrzewam, że tych brzydkich (nawet nieświadomie) od razu odrzucasz, więc i inni czują od Ciebie - "nawet nie podchodź!"

Nie, chłopaka nawet nie szukam bo wiem że by mnie żaden nie chciał. A czemu szukam kolegów? W szkole średniej ominęły mnie połowinki, studniówka bo nie miałam z kim iść. Na wesele też koleżanki nie zaproszę. Jak potrzebuję "męskiej rady" (np w sprawie komputera) to też nie mam kogo spytać.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.