- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 stycznia 2015, 10:43
Dziewczyny, Chłopaki..
Moi sąsiedzi od początku września remontują mieszkanie ok 40 metrów. Idzie zwariować, od poniedziałku do piątku od 7.30- 8.00 do 18 -19 wiercenie, tłuczenie się, wszystko co się da.. jeszcze wcześniej mi to tak nie przeszkadzało, ale od połowy grudnia jestem ciągle w domu i nie można nic zrobić, bo hałas jest taki ogromny.. nie można odpocząć, popracować, nic! zwariować idzie..
myślicie, że mogę podejść do nich i zapytać ile jeszcze zamierzają robić ten remont? Nosz kurde.. mają takie mieszkanie jak My, więc nie wiem co oni tam robią.. mam wrażenie, że burzą ściany i stawiają je na nowo..! :/
5 stycznia 2015, 14:43
Uroki mieszkania w bloku :)
Ja bym do sąsiada nie poszła , ponieważ remontuje w godzinach w których można . Cóż trzeba zacisnąć zęby i przeczekać.
Edycja - Owszem jest "paragraf" zakłócenie spokoju ....Ale co wtedy ? Wezwać policję ? - moim zdaniem przesada , wtedy już "wojna" z sąsiadem gwarantowana.
Edytowany przez pyzia1980 5 stycznia 2015, 14:46
5 stycznia 2015, 15:47
kilka miesięcy temu miałam generalny remont mieszkania, kucie wszystkiego, wymiana wszystkich rur, kaloryferow, drzwi, kafelki itd. Przed remontem powiesilismy na klatce kartkę z informacja ze od tego i tego dnia zaczyna się remont i w razie problemów prosimy o kontakt. Wiem, że daliśmy się sąsiadom we znaki, z tym ze to był okres letni to zawsze człowiek z domu gdzieś wyjdzie. Ale przyznam że byli bardzo wyrozumiali, fachowcy kończyli zazwyczaj około 17. I nie pracowali w weekendy. Ja bym się nie obraziła, gdyby ktoś przyszedł i grzecznie zapytał ile to jeszcze potrwa.
Z innej beczki, mój brat kupił mieszkanie w stanie deweloperskim, do którego wprowadzili się jako jedni z ostatnich. Tak naprawdę niewiele w mieszkaniu robili w porównaniu do mnie i remont przebiegł naprawdę szybko. Pewnego dnia w windzie ktoś zostawił kartkę ze jeśli nie skończą hałasowac to ich zajeb..... Dodam że do drzwi nikt wcześniej nie pukal i nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń.
5 stycznia 2015, 15:56
Na szczęście nie mają prawa.... w przepisach prawa nie ma określenia jak cisza nocna... jest za tp zakłócanie spokoju.... a to dotyczy całego dnia. Jak bardzo ci to przeszkadza to ja bym zadzwoniła na policje.Niestety mają prawo tłuc się w godzinach poza ciszą nocną.... tak długo jak im potrzeba. Ale możesz podejść i grzecznie zapytać jak długo to jeszcze potrwa skoro już 4 miesiące hałasują.
Ciekawe czy też będziesz tak wyrozumiała jak będziesz sama remont robić i ktoś będzie nasyłał na Ciebie policję. Trochę wyrozumiałości. Tak jak już ktoś napisał, jak się robi samemu to trwa.
5 stycznia 2015, 19:14
Tak... moi też robili ser szwajcarski ze ścian... od września do grudnia. Juhu! Już koniec tortur! Jasne ze możesz podejść ;)
5 stycznia 2015, 23:28
Ciekawe czy też będziesz tak wyrozumiała jak będziesz sama remont robić i ktoś będzie nasyłał na Ciebie policję. Trochę wyrozumiałości. Tak jak już ktoś napisał, jak się robi samemu to trwa.Na szczęście nie mają prawa.... w przepisach prawa nie ma określenia jak cisza nocna... jest za tp zakłócanie spokoju.... a to dotyczy całego dnia. Jak bardzo ci to przeszkadza to ja bym zadzwoniła na policje.Niestety mają prawo tłuc się w godzinach poza ciszą nocną.... tak długo jak im potrzeba. Ale możesz podejść i grzecznie zapytać jak długo to jeszcze potrwa skoro już 4 miesiące hałasują.
O popatrz.... tak się akurat składa że niedawno wykańczałam przez 8 tyg mieszkanie w stanie deweloperskim. I nikomu nie przeszkadzalo.... a sporo mieszkań już było zamieszkałych. Remont trzeba przeprowadzać z poszanowaniem sąsiadów!!!! Szanuj innych a sam będziesz szanowany i tyle. Do głowy by mi nie przyszło żeby wiercic o 7.30 rano i konczyc o 19.
Edytowany przez AwesomeGirl 5 stycznia 2015, 23:31
5 stycznia 2015, 23:58
ja rozumiem remonty itp, ale od 7:30 do 19 tłuczenia się.. dzisiaj wymiękłam ok 13 i poszłam na miasto. Wróciłam o 19. ale ile tak można? :/
6 stycznia 2015, 06:48
Idź i zapytaj dal żartu, czy nie trzeba żebyś im pomogła, żeby było szybciej bo powoli świrujesz. niestety wolno im tak robić.
6 stycznia 2015, 11:23
Witaj. Wypowiem się z punktu widzenia osoby remontującej .
Otóż "mój" remont trwa od września i końca nie widać. Obydwoje z mężem pracujemy więc czas na remont mamy tylko po powrocie do domu między 16.00 - 20.00 i uwierzcie, że w tym czasie nie da się za wiele zrobić. Dla przykładu jednego dnia w tych godzinach zostało położone 13 płytek ściennych o wymiarach 20x50 cm. Jeszcze gorzej sprawa wygląda jak w remontowanym generalnie lokalu normalnie się mieszka.
Już drugiego dnia remontu przyszła pani ze spółdzielni, bo były skargi że "wiercą od rana do wieczora". Wiercenie od rana do wieczora oznaczało 4 serie po 5-10 minut... Niestety nie wszystko da się przewidzieć. U nas przy wymianie instalacji elektrycznej okazało się, że jeden z kabli prowadzony jest podłogą i co? I kiedy sami byliśmy szczęśliwi, że wiercenia koniec trzeba było zaczynać od nowa. Mimo to, nie trwa to "cały dzień", takie rzeczy chyba tylko na platformach .
Następna skarga dotyczyła tego, że robotnicy "chodzą w butach" i brudzą klatkę... A przepraszam mają buty ściągać zanim na nią wejdą? Wszyscy wiemy jak wyglądają buty BHPowskie i panowie z ekip nie chodzą w nich na złość sąsiadom tylko dla własnego bezpieczeństwa. Niestety balerinki to nie są. Jakby tego ludzie nie widzieli sama ze ścierą zasuwałam po piętrach i za nami czy tymi panami, którzy byli tylko jednego dnia klatkę myłam. Mąż na mopie jeździł nawet jak wynosił gruz, bo pył spadał.
Po tygodniu sąsiedzi pukali do drzwi z pytaniem "ile to jeszcze potrwa" i moja szczera odpowiedź: około pół roku raczej ich nie satysfakcjonowała. A wierzcie mi głośne prace typu bicie kafelek, wiercenie i mieszanie kleju trwały "tylko" 2 tygodnie. Gładzie, malowanie, czyszczenie starych fug itp. również jednak przeszkadza. Tak jak i muzyka, której mąż słucha wieczorem przez słuchawki oraz świecące się światło, "bo się odbija". W weekendy nie jest lepiej, bo wtedy kiedy dwa dni wolnego i można podgonić to też ludziom nie pasuje, bo muszą odpocząć po remoncie w tygodniu... Sobota do popołudnia jeszcze przejdzie, niedziela rozumiem - święto i odpoczynek.
Staramy się być jak najmniej uciążliwi, działamy zgodnie ze spółdzielnianym regulaminem, który u nas zakazuje głośnych prac remontowych po 20.00, sprzątamy za sobą, uprzedziliśmy o remoncie, a mimo to ludziom przeszkadza. Niestety niektórych czynności się nie pominie, a trochę wyrozumiałości jest potrzebne. Wierzcie, że dla tych co remontują również nie jest to relaks... Jeśli więc sąsiedzi dotrzymują umownych godzin ciszy to raczej nie ma wyjścia. Takie generalki robi się raz na kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt lat. Zakłócanie spokoju to nie do końca jest, w innym wypadku policja byłaby obecna przy każdej budowie i przy każdym remoncie.
Na zakończenie autorce życzę cierpliwości, bo przypuszczam, że sąsiedzi niczego nie dadzą rady przyspieszyć i przedwcześnie zakończyć, a każdemu życzę jak najkrótszych remontów i jak najbardziej wyrozumiałych sąsiadów .
Edytowany przez studentka1986 6 stycznia 2015, 11:28
6 stycznia 2015, 12:02
Witaj. Wypowiem się z punktu widzenia osoby remontującej . Otóż "mój" remont trwa od września i końca nie widać. Obydwoje z mężem pracujemy więc czas na remont mamy tylko po powrocie do domu między 16.00 - 20.00 i uwierzcie, że w tym czasie nie da się za wiele zrobić. Dla przykładu jednego dnia w tych godzinach zostało położone 13 płytek ściennych o wymiarach 20x50 cm. Jeszcze gorzej sprawa wygląda jak w remontowanym generalnie lokalu normalnie się mieszka.Już drugiego dnia remontu przyszła pani ze spółdzielni, bo były skargi że "wiercą od rana do wieczora". Wiercenie od rana do wieczora oznaczało 4 serie po 5-10 minut... Niestety nie wszystko da się przewidzieć. U nas przy wymianie instalacji elektrycznej okazało się, że jeden z kabli prowadzony jest podłogą i co? I kiedy sami byliśmy szczęśliwi, że wiercenia koniec trzeba było zaczynać od nowa. Mimo to, nie trwa to "cały dzień", takie rzeczy chyba tylko na platformach .Następna skarga dotyczyła tego, że robotnicy "chodzą w butach" i brudzą klatkę... A przepraszam mają buty ściągać zanim na nią wejdą? Wszyscy wiemy jak wyglądają buty BHPowskie i panowie z ekip nie chodzą w nich na złość sąsiadom tylko dla własnego bezpieczeństwa. Niestety balerinki to nie są. Jakby tego ludzie nie widzieli sama ze ścierą zasuwałam po piętrach i za nami czy tymi panami, którzy byli tylko jednego dnia klatkę myłam. Mąż na mopie jeździł nawet jak wynosił gruz, bo pył spadał.Po tygodniu sąsiedzi pukali do drzwi z pytaniem "ile to jeszcze potrwa" i moja szczera odpowiedź: około pół roku raczej ich nie satysfakcjonowała. A wierzcie mi głośne prace typu bicie kafelek, wiercenie i mieszanie kleju trwały "tylko" 2 tygodnie. Gładzie, malowanie, czyszczenie starych fug itp. również jednak przeszkadza. Tak jak i muzyka, której mąż słucha wieczorem przez słuchawki oraz świecące się światło, "bo się odbija". W weekendy nie jest lepiej, bo wtedy kiedy dwa dni wolnego i można podgonić to też ludziom nie pasuje, bo muszą odpocząć po remoncie w tygodniu... Sobota do popołudnia jeszcze przejdzie, niedziela rozumiem - święto i odpoczynek. Staramy się być jak najmniej uciążliwi, działamy zgodnie ze spółdzielnianym regulaminem, który u nas zakazuje głośnych prac remontowych po 20.00, sprzątamy za sobą, uprzedziliśmy o remoncie, a mimo to ludziom przeszkadza. Niestety niektórych czynności się nie pominie, a trochę wyrozumiałości jest potrzebne. Wierzcie, że dla tych co remontują również nie jest to relaks... Jeśli więc sąsiedzi dotrzymują umownych godzin ciszy to raczej nie ma wyjścia. Takie generalki robi się raz na kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt lat. Zakłócanie spokoju to nie do końca jest, w innym wypadku policja byłaby obecna przy każdej budowie i przy każdym remoncie. Na zakończenie autorce życzę cierpliwości, bo przypuszczam, że sąsiedzi niczego nie dadzą rady przyspieszyć i przedwcześnie zakończyć, a każdemu życzę jak najkrótszych remontów i jak najbardziej wyrozumiałych sąsiadów .
Moja Droga, to zupełnie inna sytuacja. Wy robicie remont sami, moi sąsiedzi mają wynajętą do tego ekipę remontową. Oni sami pojawiają się tutaj może raz na tydzień. Wcześniej pracowałam poza domem, więc nie było mnie od ok 8:30 do ok 17:30 w domu. Teraz jestem cały czas w domu i uwierz, że nie są to 4 serie po 5-10 minut, bo o to nie robiłabym hałasu. Wyobraź sobie, że wczoraj pierwsze wiercenie odbyło się o 7:30. i tak co chwilę. W końcu wyszłam, bo nie wytrzymałam, ale ile bedę wychodzić w zimie? co, mam siedzieć w samochodzie, żeby Panowie skończyli w końcu? Wczoraj jak do nich poszłam i chciałam porozmawiać, to pomimo dobijania się ok 5 minut nie otworzyli. Za drugim razem było to samo. Oni tak wiercą i tłuką się od kilku miesięcy, a mieszkanie ma 40 metrów. Nawet ostatnio jak był u nas ktoś, kto jest związany z budowlanką, powiedział, że to już przesada. Z tego co wiem robotników jest tam 4 lub 5. Nie wiem czy ten jeden dochodzący, czy co, ale jest. Więc jak w 4 osoby nie można ogarnąć takiego metrażu przez 4 miesiące. Zaczynam się zastanawiać czy nie mają płacone za dni a nie za robotę.
Ich chodzenie w butach mi nie przeszkadza. I o to nikomu problemu nie robię.
W weekendy nie pracują w ogóle. Może to i lepiej, bo szóstego dnia bym chyba nie wytrzymała.
Wiesz, mieszkam w bloku prawie całe życie, ale zawsze jak ktoś z sąsiadów robił remont, czy w moim mieszkaniu był robiony to szło się do innych, grzecznie o tym informowało i mówiono ile może potrwać taki hałas. I wyglądało to zupełnie inaczej. Człowiek wiedział czego się spodziewać. A tutaj? Właściciele widmo, przechodzą późnymi wieczorami, zero kontaktu ze strony robotników (a chyba mogą powiedzieć ile jeszcze jak się puka)..
6 stycznia 2015, 12:15
Nie doczytałam, że to ekipa.
W takim wypadku mają więc pewnie stawkę godzinową, a nie płatne za ukończoną pracę, bo w tej drugiej sytuacji pewnie by się pospieszyli i szukali kolejnego zlecenia. W takim razie mogę poradzić Ci jedno, jeśli robotnicy nie otwierają "przyfiluj" właścicieli i z nimi porozmawiaj, bo jeśli nie ma ich w mieszkaniu prawdopodobnie nie wiedzą jak te prace wyglądają. Może sami są zaskoczeni, że to tyle trwa i nie zdają sobie sprawy jak bardzo robotnicy sobie pracę "szanują"...
Edytowany przez studentka1986 6 stycznia 2015, 12:18