Temat: Czy 30 zł na prezent dla dzieciaka pod choinke to za mało??

Jade na wigilie do siostry, ktora ma dwójke dzieci. Czy prezenty za 30 zł na dzieciaka są ok wg was? Pracuje, normalnie zarabiam, ale nie lubie robic drogich prezentów. Dodam, ze chlopczy jest moim chrzesniakiem.

czeresniowysad napisał(a):

malinka02 napisał(a):

30 ? wejscie do zoo? to pewnie jakiegos badziewnego, na pewno nie do tego we Wrocławiu ;)
A no widzisz, u mnie do mini zoo  wejdziesz za 15 zlotych

15 zł razy dwa... Hm, czyli budżet wyczerpany, nawet na picie już nie starczy, nie mówiąc o jakiejś przekąsce(smiech) Wciąż się świetnie bawię, dzięki, autorko!

Pasek wagi

CrunchyP0rn napisał(a):

Wilena napisał(a):

CrunchyP0rn napisał(a):

skinnyandfit napisał(a):

czeresniowysad napisał(a):

CrunchyP0rn napisał(a):

malinka02 napisał(a):

Mi byloby wstyd.... zarabiasz 2000 tys tylko dla siebie i Ci zal wydac wiecej? najlepiej daj mu czekolade i powiedz zeby sie wypchal... fatalne podejscie do dzieci.. trzeba bylo sie nie zgodzic na bycie chrzestna, wydalabys mniej...Ja jestem studentka i nie zarabiam a na prezenty dla dzieci z rodziny mojego chlopaka wydalam 600zl..
No jasne, od razu niech 500 na łebka wyda, bo Ty nie zarabiasz i wydajesz więcej. Prosto jest rozporządzać czyjąś kasą, szczególnie jak jest się utrzymanką.  Poza tym w założeniu chrzestna to nie osoba wydająca miliony na dzieciaki, tylko osoba wychowująca je w wierze, i nie ma nigdzie napisane, że ma wydawać jak najwięcej się da na chrześniaka.
dokładnie tak :-) W ogole wychodze z zalozenia, że czym dziecko mniej ma, tym bardziej docenia życie. 
Wygodne podejście. W takim razie nawet tych rękawiczek nie kupuj, im bardziej zmarzną ręce, tym bardziej doceni ciepło domowego ogniska. Mandarynki? A chleb z masłem to nie łaska zjeść? Rozwaliłaś mnie tym ostatnim tekstem, dawno się tak nie ubawiłam...
Już tak nie demonizuj, bo średnio Ci to wychodzi. Akurat autorka ma rację, sporo dzieci jest teraz rozpieszczonych własnie przez taką rozrzutność osób robiących prezenty, i znam całe mnóstwo takich przypadków. Uważam, że lepiej jest od małego uczyć dziecko, żeby cieszyło się nawet najdrobniejszymi rzeczami, bo tutaj ktoś pieprznie za przeproszeniem z każdej strony jakieś super-ultra-niesamowite i drogie prezenty, a za parę lat sytuacja się zmieni, dziecko dostanie coś "gorszego" i będzie wielkie rozczarowanie, foszek, tupanie nogami, beznadziejna atmosfera. Sami tworzymy pokolenie małych tyranów. Inaczej wyglądałaby sytuacja, jakby dzieciak dostał jakiś super prezent raz na jakiś czas, ale teraz z tego co widzę na przykładzie najbliższego otoczenia, to jest zupełnie inaczej, i wcale nie wpływa to dobrze.
Crunchy, czytaj ze zrozumieniem. Nikt nie mówi, że prezent za 30 złotych jest wart potępienia. Gdyby autorka znalazła coś co dzieci ucieszy w tej kwocie, a nie mogła sobie pozwolić na większe wydatki, to byłoby jak najbardziej w porządku. Mam małe kuzynki i na przykład wiem, że bardziej by się cieszyły z brokatowych naklejek (które by naklejały na wszystko i pokazywały każdemu kto tylko miałby jeszcze siłę oglądać), niż z drogich lalek, które by wylądowały w kącie - ale no właśnie, ja to wiem. Jakbym im kupiła naklejki to dlatego, że wiem że by się im spodobały, nie dlatego że bym skąpiła na lalkę. To jest ta jakże subtelna różnica. Plus piszesz o małych tyranach ciągle obdarowywanych piekielnie drogimi prezentami, autorka napisała że kupuje prezenty na urodziny i na święta - dwa razy do roku to chyba nie jest jakieś rozpuszczanie dziecka jak dziadowski bicz, zwłaszcza prezentem za 30 złotych? 
A czy ja napisałam, że to akurat od autorki muszą dostawać drogie prezenty? Przecież jest też reszta rodziny, nie wiesz jak wygląda roczne skwitowanie prezentów np. od babci, dziadka.Akurat w prezencie, o którym pisała autorka nie widzę nic złego, chodzi mi o np. rękawiczki, bo ja stawiam na praktyczność prawie zawsze. Takie naklejki, czy inny "dopełniacz" mógłby być ewentualnie jakimś dodatkiem. Ale jakieś fajne rękawiczki to jakbym na 100% wiedziała, że dziecko tego nie ma. Nie znam autorki tematu, ale tak naprawdę nie wiemy o tym, czy jest skąpa, czy nie, i nie wiemy jak na ogół wyglądają prezenty od niej, bo może faktycznie być to coś zrobione na odwal, a może być to coś niedrogiego, ale zrobionego z sercem. Po postach na forum nie można tego wywnioskować. Nie znamy jej relacji z rodziną i dziećmi.

możn a łątwo się domyślić,ona nie chce zrobić dzieku prezentu, tylko dać 30 zł rodzicom na ten prezent !

Ja tez sie swietnie bawie jak dalej widze komentarze autorki. 

O jakich przekaskach mowisz, przeciez im dziecko mniej ma tym lepiej, powinno zyc o chlebie i wodzie ;d 

Lena1980 napisał(a):

Po tym co piszesz mogę ocenić Cię tutaj - już pisanie na dziecko - dzieciak! daje mi szeroki obraz o Tobie. A to, że jesteś sknera to sama dobrze o tym wiesz ;)

A wiesz o tym, że słowo dzieciak może być wypowiedziane z sercem? 

Kim jestem, bardzo dobrze o tym wiem. Jestem cudownym człowiekiem(impreza)

malinka02 napisał(a):

Ja tez sie swietnie bawie jak dalej widze komentarze autorki. O jakich przekaskach mowisz, przeciez im dziecko mniej ma tym lepiej, powinno zyc o chlebie i wodzie ;d 

Racja, zapomniałam. Ale jak już wróci do domu, to dopiero doceni ciepłą herbatę, nawet gorzka wejdzie;)

Pasek wagi

mamuska16072008 napisał(a):

CrunchyP0rn napisał(a):

Wilena napisał(a):

CrunchyP0rn napisał(a):

skinnyandfit napisał(a):

czeresniowysad napisał(a):

CrunchyP0rn napisał(a):

malinka02 napisał(a):

Mi byloby wstyd.... zarabiasz 2000 tys tylko dla siebie i Ci zal wydac wiecej? najlepiej daj mu czekolade i powiedz zeby sie wypchal... fatalne podejscie do dzieci.. trzeba bylo sie nie zgodzic na bycie chrzestna, wydalabys mniej...Ja jestem studentka i nie zarabiam a na prezenty dla dzieci z rodziny mojego chlopaka wydalam 600zl..
No jasne, od razu niech 500 na łebka wyda, bo Ty nie zarabiasz i wydajesz więcej. Prosto jest rozporządzać czyjąś kasą, szczególnie jak jest się utrzymanką.  Poza tym w założeniu chrzestna to nie osoba wydająca miliony na dzieciaki, tylko osoba wychowująca je w wierze, i nie ma nigdzie napisane, że ma wydawać jak najwięcej się da na chrześniaka.
dokładnie tak :-) W ogole wychodze z zalozenia, że czym dziecko mniej ma, tym bardziej docenia życie. 
Wygodne podejście. W takim razie nawet tych rękawiczek nie kupuj, im bardziej zmarzną ręce, tym bardziej doceni ciepło domowego ogniska. Mandarynki? A chleb z masłem to nie łaska zjeść? Rozwaliłaś mnie tym ostatnim tekstem, dawno się tak nie ubawiłam...
Już tak nie demonizuj, bo średnio Ci to wychodzi. Akurat autorka ma rację, sporo dzieci jest teraz rozpieszczonych własnie przez taką rozrzutność osób robiących prezenty, i znam całe mnóstwo takich przypadków. Uważam, że lepiej jest od małego uczyć dziecko, żeby cieszyło się nawet najdrobniejszymi rzeczami, bo tutaj ktoś pieprznie za przeproszeniem z każdej strony jakieś super-ultra-niesamowite i drogie prezenty, a za parę lat sytuacja się zmieni, dziecko dostanie coś "gorszego" i będzie wielkie rozczarowanie, foszek, tupanie nogami, beznadziejna atmosfera. Sami tworzymy pokolenie małych tyranów. Inaczej wyglądałaby sytuacja, jakby dzieciak dostał jakiś super prezent raz na jakiś czas, ale teraz z tego co widzę na przykładzie najbliższego otoczenia, to jest zupełnie inaczej, i wcale nie wpływa to dobrze.
Crunchy, czytaj ze zrozumieniem. Nikt nie mówi, że prezent za 30 złotych jest wart potępienia. Gdyby autorka znalazła coś co dzieci ucieszy w tej kwocie, a nie mogła sobie pozwolić na większe wydatki, to byłoby jak najbardziej w porządku. Mam małe kuzynki i na przykład wiem, że bardziej by się cieszyły z brokatowych naklejek (które by naklejały na wszystko i pokazywały każdemu kto tylko miałby jeszcze siłę oglądać), niż z drogich lalek, które by wylądowały w kącie - ale no właśnie, ja to wiem. Jakbym im kupiła naklejki to dlatego, że wiem że by się im spodobały, nie dlatego że bym skąpiła na lalkę. To jest ta jakże subtelna różnica. Plus piszesz o małych tyranach ciągle obdarowywanych piekielnie drogimi prezentami, autorka napisała że kupuje prezenty na urodziny i na święta - dwa razy do roku to chyba nie jest jakieś rozpuszczanie dziecka jak dziadowski bicz, zwłaszcza prezentem za 30 złotych? 
A czy ja napisałam, że to akurat od autorki muszą dostawać drogie prezenty? Przecież jest też reszta rodziny, nie wiesz jak wygląda roczne skwitowanie prezentów np. od babci, dziadka.Akurat w prezencie, o którym pisała autorka nie widzę nic złego, chodzi mi o np. rękawiczki, bo ja stawiam na praktyczność prawie zawsze. Takie naklejki, czy inny "dopełniacz" mógłby być ewentualnie jakimś dodatkiem. Ale jakieś fajne rękawiczki to jakbym na 100% wiedziała, że dziecko tego nie ma. Nie znam autorki tematu, ale tak naprawdę nie wiemy o tym, czy jest skąpa, czy nie, i nie wiemy jak na ogół wyglądają prezenty od niej, bo może faktycznie być to coś zrobione na odwal, a może być to coś niedrogiego, ale zrobionego z sercem. Po postach na forum nie można tego wywnioskować. Nie znamy jej relacji z rodziną i dziećmi.
możn a łątwo się domyślić,ona nie chce zrobić dzieku prezentu, tylko dać 30 zł rodzicom na ten prezent !

Użytkowniczki tego forum są jakieś niezdecydowane. Chce kupić rękawiczki + coś tam jeszcze - źle, bo ojojoj, dzieciaczek się nie ucieszy z takiego prezentu. Chce pójść "na łatwiznę", żeby - na przykład - nie popełnić gafy prezentowej i dać kasę rodzicom - źle, bo jest skąpa. Ja wychodzę z założenia, że rodzice akurat najbardziej wiedzą czego potrzebuje ich dziecko, więc jakby moja mama się na takie coś zgodziła z ciocią, to nie miałabym nic przeciwko. No ale ja może mam trochę mniej "normalny" tok rozumowania, z tego co widzę na tym forum.

Pasek wagi

skinnyandfit napisał(a):

czeresniowysad napisał(a):

malinka02 napisał(a):

30 ? wejscie do zoo? to pewnie jakiegos badziewnego, na pewno nie do tego we Wrocławiu ;)
A no widzisz, u mnie do mini zoo  wejdziesz za 15 zlotych
15 zł razy dwa... Hm, czyli budżet wyczerpany, nawet na picie już nie starczy, nie mówiąc o jakiejś przekąsce Wciąż się świetnie bawię, dzięki, autorko!

Skinny pomyśl jak dużo swojego cennego czasu tracisz na coś zupełnie niepotrzebnego dla Twojego życia tj. sledzenie tego wątku.

CrunchyP0rn napisał(a):

Wilena napisał(a):

CrunchyP0rn napisał(a):

skinnyandfit napisał(a):

czeresniowysad napisał(a):

CrunchyP0rn napisał(a):

malinka02 napisał(a):

Mi byloby wstyd.... zarabiasz 2000 tys tylko dla siebie i Ci zal wydac wiecej? najlepiej daj mu czekolade i powiedz zeby sie wypchal... fatalne podejscie do dzieci.. trzeba bylo sie nie zgodzic na bycie chrzestna, wydalabys mniej...Ja jestem studentka i nie zarabiam a na prezenty dla dzieci z rodziny mojego chlopaka wydalam 600zl..
No jasne, od razu niech 500 na łebka wyda, bo Ty nie zarabiasz i wydajesz więcej. Prosto jest rozporządzać czyjąś kasą, szczególnie jak jest się utrzymanką.  Poza tym w założeniu chrzestna to nie osoba wydająca miliony na dzieciaki, tylko osoba wychowująca je w wierze, i nie ma nigdzie napisane, że ma wydawać jak najwięcej się da na chrześniaka.
dokładnie tak :-) W ogole wychodze z zalozenia, że czym dziecko mniej ma, tym bardziej docenia życie. 
Wygodne podejście. W takim razie nawet tych rękawiczek nie kupuj, im bardziej zmarzną ręce, tym bardziej doceni ciepło domowego ogniska. Mandarynki? A chleb z masłem to nie łaska zjeść? Rozwaliłaś mnie tym ostatnim tekstem, dawno się tak nie ubawiłam...
Już tak nie demonizuj, bo średnio Ci to wychodzi. Akurat autorka ma rację, sporo dzieci jest teraz rozpieszczonych własnie przez taką rozrzutność osób robiących prezenty, i znam całe mnóstwo takich przypadków. Uważam, że lepiej jest od małego uczyć dziecko, żeby cieszyło się nawet najdrobniejszymi rzeczami, bo tutaj ktoś pieprznie za przeproszeniem z każdej strony jakieś super-ultra-niesamowite i drogie prezenty, a za parę lat sytuacja się zmieni, dziecko dostanie coś "gorszego" i będzie wielkie rozczarowanie, foszek, tupanie nogami, beznadziejna atmosfera. Sami tworzymy pokolenie małych tyranów. Inaczej wyglądałaby sytuacja, jakby dzieciak dostał jakiś super prezent raz na jakiś czas, ale teraz z tego co widzę na przykładzie najbliższego otoczenia, to jest zupełnie inaczej, i wcale nie wpływa to dobrze.
Crunchy, czytaj ze zrozumieniem. Nikt nie mówi, że prezent za 30 złotych jest wart potępienia. Gdyby autorka znalazła coś co dzieci ucieszy w tej kwocie, a nie mogła sobie pozwolić na większe wydatki, to byłoby jak najbardziej w porządku. Mam małe kuzynki i na przykład wiem, że bardziej by się cieszyły z brokatowych naklejek (które by naklejały na wszystko i pokazywały każdemu kto tylko miałby jeszcze siłę oglądać), niż z drogich lalek, które by wylądowały w kącie - ale no właśnie, ja to wiem. Jakbym im kupiła naklejki to dlatego, że wiem że by się im spodobały, nie dlatego że bym skąpiła na lalkę. To jest ta jakże subtelna różnica. Plus piszesz o małych tyranach ciągle obdarowywanych piekielnie drogimi prezentami, autorka napisała że kupuje prezenty na urodziny i na święta - dwa razy do roku to chyba nie jest jakieś rozpuszczanie dziecka jak dziadowski bicz, zwłaszcza prezentem za 30 złotych? 
A czy ja napisałam, że to akurat od autorki muszą dostawać drogie prezenty? Przecież jest też reszta rodziny, nie wiesz jak wygląda roczne skwitowanie prezentów np. od babci, dziadka.Akurat w prezencie, o którym pisała autorka nie widzę nic złego, chodzi mi o np. rękawiczki, bo ja stawiam na praktyczność prawie zawsze. Takie naklejki, czy inny "dopełniacz" mógłby być ewentualnie jakimś dodatkiem. Ale jakieś fajne rękawiczki to jakbym na 100% wiedziała, że dziecko tego nie ma. Nie znam autorki tematu, ale tak naprawdę nie wiemy o tym, czy jest skąpa, czy nie, i nie wiemy jak na ogół wyglądają prezenty od niej, bo może faktycznie być to coś zrobione na odwal, a może być to coś niedrogiego, ale zrobionego z sercem. Po postach na forum nie można tego wywnioskować. Nie znamy jej relacji z rodziną i dziećmi.

Masz jakieś dzieci małe w najbliższym otoczeniu? Ja mam trochę kuzynów i z tego co widzę to z ubrać i ww. rękawiczek by się uciszyły nastolatki (i to dziewczyny), takie przedszkolaki czy podstawówka to nie bardzo. Sama pamiętam, że jak byłam dzieckiem to ubrań nie traktowałam jako prezentów i nie mogłam pojąć dlaczego wszyscy mi dają książeczki, lalki, misie, a jedna ciocia "mnie nie kocha" i zawsze wciska piżamę - w której nomen omen nie chciałam nigdy chodzić, bo niemiłosiernie mnie gryzła i drapała :P Trochę czasu minęło, a ja to nadal pamiętam, to tak na marginesie. Nie znamy, ale założę się że jest skąpa, przecież to aż wali po oczach jak się przejrzy jej posty. Jak ktoś pisze tak
a. co kupić dzieciakom żeby się zmieścić w 30 złotych

b. i tak daję prezenty 2 razy do roku, co te dzieci jeszcze chcą

c. muszę dopisać żebyście nie komentowali negatywnie, bo moim celem jest wydanie jak najmniej

d. nie lubię robić innym prezentom, wolę zaoszczędzić kasę dla siebie

to co mam sądzić? I może być coś niedrogiego, ale zrobionego z sercem - jasne! Tylko to trzeba to coś z sercem zrobić. A nie dywagować czy jak się da 30 złotych siostrze na owal na jej dzieciaki to przejdzie bez obciachu. 

Tak jesteś człowiekiem zapatrzonym w siebie :)

Dzieciak z sercem? uuu Gdybym tak powiedziała o swoim dziecku komuś to pewnie uznano by mnie za wyrodną matkę co nie ma szacunku do swojego dziecka.

Ciekawa jestem czy chociaż raz zabrałaś chrześniaka do zoo, kina lub chociażby na plac zabaw lub lody.

skinnyandfit napisał(a):

malinka02 napisał(a):

Ja tez sie swietnie bawie jak dalej widze komentarze autorki. O jakich przekaskach mowisz, przeciez im dziecko mniej ma tym lepiej, powinno zyc o chlebie i wodzie ;d 
Racja, zapomniałam. Ale jak już wróci do domu, to dopiero doceni ciepłą herbatę, nawet gorzka wejdzie

Prawda? Torebka herbaty w zęby i niech popija wrzątkiem ;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.