Temat: Opieka nad rodzicem

Moja mama ma 61 lat. Urodziła mnie jak miała 33 lata i to dla niej była już starość. Odkąd miałam 10 lat słyszę w "żartach" że na starość sobie dziecko zrobiła żeby się nią opiekowało. Ja nie jestem na to gotowa, jeszcze pracuję nad swoim życiem, poza tym mama na razie jest sprawna i zdrowa (w miarę) ale cholernie o siebie nie dba i może się to zmienić szybko., Kiedy mogę to przyjeżdżam, myję okna, sprzątam, ale dosyć rzadko bo mieszkam 500 km dalej. 

kiedy widać że trzeba się zająć rodzicem? jak to u was wygląda? (szczególnie dla osób mieszkających daleko od rodziców)

dodam jeszcze, że gdyby mama zachowywała się jak normalna kobieta to byłoby z jej zdrowiem ok. Ale ona lubi na siebie za dużo brać: poważne remonty które SAMA wykonuje, dźwiga za dużo, zapomina o jedzeniu, apotem je ciastka, 3 tony węgla zamiast poprosić kogoś i zapłacić SAMA zwala a potem 2 tygodnie leżała w łóżku...

Dodam jeszcze tylko, że osoby które tak ochoczo deklarują tutaj że bez zastanowienia zajęłyby się swoim schorowanym rodzicem nie do końca wiedzą co to znaczy. Moja babcia jest chora na stwardnienie rozsiane, od ponad 4 lat w ogóle nie chodzi. Całymi dniami leży w łóżku i wszystko przy niej robi moja mama. Mieszkamy dwa domy dalej. Dziadek też jest chory i wymaga takiej samej opieki. Chodzę pomagac mamie i trochę wiem jak to wygląda... Odleżyny , odparzenia, pieluchy, problem z odwracaniem przy myciu bezwladnej babci.. Wszystko ją boli, nie wiadomo jak robić żeby było dobrze . To praca ogromie obciążająca psychikę, widzę że mama ma w sobie ogromny żal i gorycz. To jest straszne... To już nie jest ta sama osoba co wcześniej, tylko zmęczona psychicznie i fizycznie kobieta.. Nigdzie nie może się ruszyć stąd na dłużej niż kilka godzin. Starość nie jest zła sama w sobie, jednak starość w poważnej chorobie to koszmar dla osoby chorej i jej rodziny. 

Moja nieżyjąca już babcia zmarła w wieku 70 lat. Była schorowana, ale zawsze fukała, jak ktoś chciał jej pomagać, wręcz ją wkurzało, ze ktoś przychodzi i ma ją za niedołężną. Jedyne co, to mój kuzyn sprzątał w weekendy i nosił jej zakupy, ale on tam mieszkał przez jakieś 3 lata, bo miał bliżej do pracy niż z rodzinnego domu. Druga babcia jeszcze żyje, ma 76 lat i też ją denerwuje, jak ktoś chce pomagać. Jedyne na co się z łaską godzi, to żeby ją zawozić do innego miasta na rodzinne groby i chce żeby ktoś przychodził, bo lubi gotować dla innych i pogadać po prostu. Rodzice są dopiero po 50 i nie chciałabym żeby byli całkiem sami w razie choroby.

Pasek wagi

uchhh, temat opieki nad seniorami nie jest taki znow prosty... ale w tym konkretnym przypadku nie mozna zlekcewazyc czynnika obiektywnego jakim jest to, ze mama jest zdrowa i jeszcze przez pare lat w wieku produkcyjnym... gdyby pracowala odbywaloby sie to na takich samych zasadach jak dla wszystkich... :)

ja wiem, ze jak ktos ma 20 lat to 60-latek wydaje mu sie zgrzybialym staruszkiem ktoremu trzeba obcierac zasliniona buzie, ale bez przesady... ;)

Listopadowa20 napisał(a):

Dodam jeszcze tylko, że osoby które tak ochoczo deklarują tutaj że bez zastanowienia zajęłyby się swoim schorowanym rodzicem nie do końca wiedzą co to znaczy. Moja babcia jest chora na stwardnienie rozsiane, od ponad 4 lat w ogóle nie chodzi. Całymi dniami leży w łóżku i wszystko przy niej robi moja mama. Mieszkamy dwa domy dalej. Dziadek też jest chory i wymaga takiej samej opieki. Chodzę pomagac mamie i trochę wiem jak to wygląda... Odleżyny , odparzenia, pieluchy, problem z odwracaniem przy myciu bezwladnej babci.. Wszystko ją boli, nie wiadomo jak robić żeby było dobrze . To praca ogromie obciążająca psychikę, widzę że mama ma w sobie ogromny żal i gorycz. To jest straszne... To już nie jest ta sama osoba co wcześniej, tylko zmęczona psychicznie i fizycznie kobieta.. Nigdzie nie może się ruszyć stąd na dłużej niż kilka godzin. Starość nie jest zła sama w sobie, jednak starość w poważnej chorobie to koszmar dla osoby chorej i jej rodziny. 

wiem co mówię, nie twierdzę, ze to łatwe..,  a Twoja mama ma po prostu za mało pomocy i  pewnie żadnej odskoczni psychicznej.... może jest tu pole do pomocy dla innych z rodziny? nie wiem, nie znam szczegółów

Oczywiście, ze są takie sytuacje, gdy osoba chora zagraża sobie lub np wymaga opieki 24/7 i wtedy trzeba kogoś opłacić do pomocy lub nawet oddać do domu opieki i tylko odwiedzać jak najczęściej. Mnie tylko targa jak ktoś mówi, że nie wyobraża sobie opieki nad rodzicem i że dzieci nie są od tego... są , bo sa rodziną . Trzeba tylko znaleźć złoty środek, by chory czuł się maksymalnie komfortowo a obciążenie dla zdrowych było minimalne - oczywiście dla każdego ten środek jest w innym miejscu ....

ja już nie mam od dawna rodziców,zmarli w młodym wieku...ale obserwuję rodzinęmojego męża i jego dwie babcie.../jedna zmarła miesiąc temu/...

a więc...napiszę jak wygląda to we francji /bo stamtąd pochodzi mój mąż/...pierwsza babcia zaczęła mieć problemy ze zdrowiem w wieku 70 kilku lat...ma 7 dzieci, wszyscy, albo prawie wszyscy w wieku zawodowym, aktywni zawodowo...nikt babci niechciał wziąć do siebie, więc sprzedano dom babci plus dodatkowym zabezpieczeniem jest jej emerytura...babcia jest od 7 lat w domu opieki ze stałą opieką pielęgniarską...bardzo fajny ośrodek, ma tu swój pokój, lazienkę....jedzenie tak wypasione, że szok...moja teściowa nie pracuje, ale zająć się babcią to praca na 2 etaty....a tutaj owszem-płacą...bo zabezpieczeniem dla babci była sprzedaż domu i teraz ma bezpieczną starość i dobrą opiekę...

druga babcia /która zmarła/...miała 88 lat...na początku tego roku zaczęła się źle czuć...dotychczas funkcjonowała świetnie...jeździła napielgrzymki na drugi koniec kraju, jadła ostrygi...no bylo super...ale gdy zasłabła jeden raz, czy drugi, to sama podjęła decyzję, że chce spędzić resztę swojego życia w ośrodku dla starszych pod stałą opieką medyczną...

wchodziła opcja sprzedaży jej mieszkania, bo ta babcia miała mniejszą emeryturę...niestety, nie doczekała...jej pobyt w tym ośrodku był krótki..wcześniej wykryto u niej raka z przerzutami na wszystko....

druga babcia też ma dzieci-troje plus wnuki i prawnuki...była bardzo lubiana...ale tutaj tak jest,  że nikt z rodziny nie zajmuje się schorowanymi rodzicami..za to się odwiedza często, spędza święta itd

najgorzej jest jeśli samemu nie ma jak się zająć nie można liczyć na czyjąś pomoc i nie ma się kasy aby wynająć kogoś do opieki.....

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.