- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
15 listopada 2014, 17:07
Ostatnio odbierałam mojego małego z przedszkola i za drzwiami sąsiedniej grupy usłyszałam panią krzyczącą na płaczące dziecko: "Czego się znowu drzesz?Zaraz klapsa w tyłek dostaniesz, to się uspokoisz!"
Co sądzicie o takim tekście do przedszkolaka?
I co sądzicie o samych klapsach? Można? Nie można?
15 listopada 2014, 17:12
co do przedszkolanki,nie dziw sie,bo wg.mnie te kobiety i tak maja anielska cierpliwosc.Ale nie sadze zeby w rzeczywistosci dala tego klapsa-nie ma do tego prawa!Poprostu jesli zadne argumenty nie dzialaly,wysiadla jej cierpliwosc i tyle.A co uwazam na temat klapsow?Sama nieraz zdziele malego po tylku,ale to juz tylko wtedy gdy naprawde nic nie pomaga.Wpierw sa argumenty,rozmowa i kara.
15 listopada 2014, 17:15
Pani pewnie przedszkolanka z powołania nie została... Sama miałam okazję pracować z tego typu Panią w przedszkolu...
Ja jestem oczywiście na nie. Nie wspominając, że to "obce" dzieci. Pamiętam jak pewien czas pracowałam jako opiekunka 2 latka (ważył 16 kg), pewnego razu nie mogłam sobie z nim poradzić, żeby założyć mu koszulkę, ciężko było mi go utrzymać, bo ciągle się wyrywał, a te 16 kg nie było lekko okiełznać wówczas. Także walczyłam ok 40 min, po czym zadzwoniłam do jego mamy, bo oporny był strasznie na wszystko (jedzenie ubieranie i powrót ze spacerów). I ta do mnie "daj klapsa..." No ludzie! Na szczęście odłożyłam telefon i już włożyłkoszulkę spokojnie. Ale klapsa w życiu bym mu nie dała.
15 listopada 2014, 17:15
Nie mam dzieci, ale jak będę miała to z całych sił będę się starała nigdy nie podnieść ręki na dziecko, choćby nie wiem co, mimo, że wiem że totalnie nie mam cierpliwości do dzieci (może do swojego będę miała :P). Dla mnie to oznaka słabości. Jak rodzic sobie z dzieckiem nie radzi, nie umie znaleźć innej metody, to sięga po przemoc - dla mnie to wychowawcza klęska. Nie jestem zwolenniczką bezstresowego wychowania, ale uważam, że jeśli się chce, to można zmienić zachowanie dziecka mniej prymitywnymi metodami, stosując inne kary niż cielesne, tłumacząc, nagradzając dobre zachowania. Czy naprawdę chcemy uczyć dzieci, że problemy rozwiązuje się siłą? Ja bym nie chciała.
15 listopada 2014, 17:16
Nie mam nic do wychowawczego klapsa za karę. Te klapsy bez powodu, gdy dziecko przez przypadek coś zbije, albo zrobi coś mało znaczącego są najgorsze, bo dziecko nie wie co zrobiło źle, można tak tylko w główce namieszać.
No, ale przedszkolanka chyba prawa tego robić nie ma.
Edytowany przez c96938a5d20d709c8315a86845e9d6db 15 listopada 2014, 17:17
15 listopada 2014, 17:21
Jakaś nienormalna ta przedszkolanka, kompletnie bez podejścia do dzieci. Nigdy bym się tak nie odezwała do swojego a tym bardziej, do cudzego dziecka. Nie wiem czy dałabym klapsa - wolałabym tego unikać (nie mam jeszcze swoich dzieci), ale wiem na pewno, że jako przedszkolanka nigdy bym tak nie zrobiła.
15 listopada 2014, 17:28
Ja osobiście wychodzę z założenia, że nie widzę powodu dla którego w relacji z dzieckiem miałabym postępować inaczej niż z dorosłym. A mężowi czy przyjaciółce nie daję klapsa jak zrobią coś głupiego...
Wyobrażacie sobie dostać klapsa od szefa, bo coś zawaliliście w pracy?
A co do przedszkolanki... Mam nadzieję, że to były tylko słowa, chociaż nawet słowa niezbyt wychowawcze
15 listopada 2014, 17:30
jestem za. dzieciaki są zbyt rozwydrzone często nic innego na nie nie działa
15 listopada 2014, 17:32
Ja osobiście wychodzę z założenia, że nie widzę powodu dla którego w relacji z dzieckiem miałabym postępować inaczej niż z dorosłym. A mężowi czy przyjaciółce nie daję klapsa jak zrobią coś głupiego...Wyobrażacie sobie dostać klapsa od szefa, bo coś zawaliliście w pracy?A co do przedszkolanki... Mam nadzieję, że to były tylko słowa, chociaż nawet słowa niezbyt wychowawcze
W takim razie wykładasz dzieciom co zrobiły źle dorosłymi słowami? Dzieci, a dorośli to zupełnie inna bajka. Nie jestem oczywiście za biciem, ale musi być ustalona jakaś kara, żeby wiedziały, gdy robią coś złego, nieakceptowanego. Symboliczny klaps, karny jeżyk, szlaban. Tych rzeczy też byś od szefa nie dostała. Dorośli na dodatek mają takie kary jak mandaty, więzienie, zwolnienie z pracy, to dwa inne światy.
Edytowany przez c96938a5d20d709c8315a86845e9d6db 15 listopada 2014, 17:55
15 listopada 2014, 17:33
Ja osobiście wychodzę z założenia, że nie widzę powodu dla którego w relacji z dzieckiem miałabym postępować inaczej niż z dorosłym. A mężowi czy przyjaciółce nie daję klapsa jak zrobią coś głupiego...Wyobrażacie sobie dostać klapsa od szefa, bo coś zawaliliście w pracy?A co do przedszkolanki... Mam nadzieję, że to były tylko słowa, chociaż nawet słowa niezbyt wychowawcze
tu chodzi o sytuację, gdy nic innego na dzieciaka nie działa. np: mówisz mu-nie bij kuzyna i tak powtarzasz 3 razy, w końcu dajesz mu klapsa bo miał szanse ise poprawić