- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
11 listopada 2014, 07:53
Hey
Z racji tego, że pracuje w szpitalu postanowiłam poruszyć temat, który ostatnio zaprząta moją głowę. Pracując z moimi starszymi koleżankami słyszałam wiele historii na temat duchów ?, które straszyły je w szpitalu. Szczególnie zła sławą jest owiany mały pododdział, który znajdował się na dolnej kondygnacji szpitala i przebywali tam chorzy po operacjach kriochirurgicznych powikłanych zakażeniem, zazwyczaj na respiratorach niestety duża część z nich umierała. Wszystkie koleżanki zgodnie twierdzą, że panowała tam dziwna atmosfera i bały się nocnych dyżurów. Pomijam już historie opowiadane o tym jak zmarli z rodziny przychodzili się pożegnać lub tym podobne. Chciałam Was zapytać czy macie takie doświadczenia. Może, któraś z Was pracuje w szpitalu i ma swoje odczucia w tej kwestii?
11 listopada 2014, 08:13
ja nie pracuję w szpitalu, ale w duchy zmarłych jak najbardziej wierzę, jak byłam mala to kilka dni po śmierci mojej babci, która z nami mieszkała, odwiedził nas jej duch i to był na 100% on. Mama dała na msze za dusze babci i sprawa się nie powtórzyła
11 listopada 2014, 08:41
wierze w to, wierze tez ze bliscy zmarli wychodza po nas jak umieramy bo sama slyszalammoja prababcie na.lozu smierci jak mowila stasiu juz ide, ide...a dziadek nie zyl od roku
11 listopada 2014, 09:33
ja nie pracuję w szpitalu, ale w duchy zmarłych jak najbardziej wierzę, jak byłam mala to kilka dni po śmierci mojej babci, która z nami mieszkała, odwiedził nas jej duch i to był na 100% on. Mama dała na msze za dusze babci i sprawa się nie powtórzyła
Niezły interes hehe
11 listopada 2014, 10:02
Kiedyś nie wierzyłam w takie rzeczy. Raczej nie wyczuwam duchów ani nic w tym stylu, ale czasami śni mi się mój przyjaciel, który zmarł lub przyjaciel brata, który również nie żyje. W tych snach zdaje sobie sprawę, że oni nie żyją. Rozmawiam z nimi, oni przekazują mi informację, mówię im,że tęsknię. Może sobie wmawiam, że tak jest, że mój przyjaciel do mnie przychodzi, może to po prostu wytwór wyobraźni, ale chcę w to wierzyć, bo daje mi to siłę i czuję się lepiej po takich snach.
Oprócz tego ostatnio oglądaliśmy z Mężem dom, który chcieliśmy wynająć i bardzo dziwnie się w nim czułam. Nigdy nie miałam takiego uczucia w czyimś domu, jakbym była obserwowana czy coś. Okazało się później, że zmarł tam ojciec właściciela. Brrr.
11 listopada 2014, 10:16
ja nie pracuję w szpitalu, ale w duchy zmarłych jak najbardziej wierzę, jak byłam mala to kilka dni po śmierci mojej babci, która z nami mieszkała, odwiedził nas jej duch i to był na 100% on. Mama dała na msze za dusze babci i sprawa się nie powtórzyła
odwiedził? tak po prostu? O.o zapukał do drzwi, usiadłyście przy kawie i pogadałyście?
11 listopada 2014, 10:21
Ja też jak najbardziej wierzę. Zdaję sobie sprawę, że w wielu wypadkach ludzie się po prostu nakręcają strasznymi historyjkami, ale wierzę, że duchy istnieją naprawdę.
11 listopada 2014, 10:26
Nie wiem jak mozna wierzyc w duchy... szczególnie w XXI wieku... kiedy edukacja jest ogólnodostępna...
11 listopada 2014, 10:27
ja miałam takie sytuacje z moją babcią, bo po jej śmierci mieszkam w jej mieszkaniu. kiedyś obudziło mnie stukanie szafki (a szafka otwierana do góry, więc o przeciągu czy innych naturalnych czynnikach to powodujących mowy nie było). powiedziałam "babciu przestań" i przestała :) kiedyś też śniła mi się właścicielka mieszkania nade mną (sędziwa staruszka, której obiecałam kiedyś, że ją będę odwiedzać a nie byłam od tamtej pory) i śniła mi się dość specyficznie - jako okropnie szkaradny duch przenikający do mnie z sufitu i ciągnącym mnie do siebie, widziałam siebie jak śpię i lewituję do góry, gdzie ona wystawała z sufitu. takie koszmary śnią mi się rzadko i obudziłam się naprawdę przerażona. po chwili z dzikim płaczek obudziła się moja córka (aż tak nigdy nie płakała, nie mogła się uspokoić). powiedziałam na głos "babciu każ jej przestać" - irracjonalne zachowanie ale pomogło. obie z córką się uspokoiłyśmy. a babcia z góry zmarła - ale nie wiem czy dokładnie tamtej nocy czy kilka dni później. także jeśłi coś się dzieje u mnie w domu to zawsze wiem, że to babcia i mówię do niej na głos.