- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
10 listopada 2014, 22:43
Mieszkam w wieżowcu z lat 60 XX wieku. Jak wiadomo, takie budownictwo słynie z rewelacyjnej wprost akustyki, i o ile do codziennych odgłosów z życia sąsiadów bez problemu się przyzwyczaiłam i nie przeszkadzają mi głośne rozmowy pani za ścianą, sikający sąsiad czy ryczący u kogoś telewizor, to z jednym sobie nie radzę i co weekend szlag mnie trafia. Mianowicie chodzi o mieszkających nade mną sąsiadów. Co weekend (a czasami częściej), od września 2013r. jest u nich impreza. Wiecie, nie taka impreza na maxa, nie ma sytuacji że muzyka dudni do 4 rano, na balkonie znajduję rzygi, a z okna lecą przedmioty. To w zasadzie jest takie raczej spotkanie towarzyskie na 5-6 osób, muzyka jeśli leci, to zwykle niezbyt głośno. Chodzi mi w sumie chyba nawet bardziej o częstotliwość tych imprez, niż ich natężenie. Budownictwo jest jakie jest, i niestety z każdej z tych imprez słyszę niemal każde słowo, krzyk, śpiew, przekleństwo, każdy brzdęk butelki odstawianej na podłogę, każdy podskok i tupanie, śmiechy i rozmowy na balkonie. I naprawdę, zniosłabym bez problemu sytuację, gdyby te ich spotkania miały miejsce raz w miesiącu. Ale one są co weekend - a przy okazji takich jak obecny czy poprzedni dłuższy weekend - nawet codziennie przez 3-4 dni. Kończą się czasami o północy, czasami o drugiej... Niby nie ma się do czego przyczepić, bo założę stopery i słyszę tylko najgłośniejsze dźwięki, a jednak mam serdecznie dość spędzania piątkowych i sobotnich wieczorów z tymi stoperami wciśniętymi do uszu najgłębiej jak się da. Byłam u nich dwa razy, raz - prawie rok temu wezwałam policję. Ale nie chcę tego robić, bo nie zależy mi na tym, żeby dostali mandat - ja po prostu chciałabym spędzić czasami normalny weekend, bez krzyków i ryków z góry.
Najnormalniej w świecie zbliża się weekend a we mnie zaczyna wzrastać taka złość, niechęć, frustracja. Naprawdę nie chcę wyjść na czepialską sąsiadkę, której wszystko przeszkadza - więc zanim znowu do nich pójdę, żeby spokojnie wyjaśnić sytuację, a gdy to nic nie da - znowu w ostateczności zadzwonię na policję - chciałabym poznać wasze zdanie, czy to ja przesadzam z czepianiem, czy jednak oni z imprezami. Bo już sama nie wiem.
11 listopada 2014, 12:28
zazdroszcze twoim sasiadom zycia towarzyskiego.
11 listopada 2014, 12:57
To takie strasznie polskie dzwonic na policje bo ludzie sobie do godziny zero w sob posluchaja muzyki..BoszBosz, pomieszkaj sobie w Niemczech, a zobaczysz, ze oni nawet nie fatyguja sie, aby isc do sasiadow, tylko od razu dzwonia po policje i to z bardzo blachych powodow. Polacy dzwonia jak juz naprawde sasiedzi przeginaja.
Dokladnie, tez mieszkam w Niemczech i mam cisze nocna we regulaminu od 20.00 do 8.00 i naprawde jest cicho. Za 8 lat mieszkania w bloku 6 pietrowym tylko dwa razy byla tak glosna impreza, z interweniowala policja. Jak ktos organizuje impreze, to wywiesza z tygodniowym wyrpzedzeniem, ze dnia tego i tego moze byc troche glosniej u nich i serdecznie za ewentualny problem przepraszaja. I mimo tej zapowidzianej imprezy malo kto slyszy ich muze czy halas. Tu wychodza z zalozenia, ze jak sie chce glosno bawic, to sie idzie w opowidnie miejsce a nie zakloca spokoj sasiadom. Nawet w sylwestra jest w miare cicho, cos tam troszke slychac do polnocy, a potem jest cisza jak makiem zasial i to mi sie tu bardzo podoba. Ja nie wiem, ze sasiadow mam, ale tez blok jest malo akustyczny
11 listopada 2014, 13:45
Mieszkam w wieżowcu z lat 60 XX wieku. Jak wiadomo, takie budownictwo słynie z rewelacyjnej wprost akustyki, i o ile do codziennych odgłosów z życia sąsiadów bez problemu się przyzwyczaiłam i nie przeszkadzają mi głośne rozmowy pani za ścianą, sikający sąsiad czy ryczący u kogoś telewizor, to z jednym sobie nie radzę i co weekend szlag mnie trafia. Mianowicie chodzi o mieszkających nade mną sąsiadów. Co weekend (a czasami częściej), od września 2013r. jest u nich impreza. Wiecie, nie taka impreza na maxa, nie ma sytuacji że muzyka dudni do 4 rano, na balkonie znajduję rzygi, a z okna lecą przedmioty. To w zasadzie jest takie raczej spotkanie towarzyskie na 5-6 osób, muzyka jeśli leci, to zwykle niezbyt głośno. Chodzi mi w sumie chyba nawet bardziej o częstotliwość tych imprez, niż ich natężenie. Budownictwo jest jakie jest, i niestety z każdej z tych imprez słyszę niemal każde słowo, krzyk, śpiew, przekleństwo, każdy brzdęk butelki odstawianej na podłogę, każdy podskok i tupanie, śmiechy i rozmowy na balkonie. I naprawdę, zniosłabym bez problemu sytuację, gdyby te ich spotkania miały miejsce raz w miesiącu. Ale one są co weekend - a przy okazji takich jak obecny czy poprzedni dłuższy weekend - nawet codziennie przez 3-4 dni. Kończą się czasami o północy, czasami o drugiej... Niby nie ma się do czego przyczepić, bo założę stopery i słyszę tylko najgłośniejsze dźwięki, a jednak mam serdecznie dość spędzania piątkowych i sobotnich wieczorów z tymi stoperami wciśniętymi do uszu najgłębiej jak się da. Byłam u nich dwa razy, raz - prawie rok temu wezwałam policję. Ale nie chcę tego robić, bo nie zależy mi na tym, żeby dostali mandat - ja po prostu chciałabym spędzić czasami normalny weekend, bez krzyków i ryków z góry.Najnormalniej w świecie zbliża się weekend a we mnie zaczyna wzrastać taka złość, niechęć, frustracja. Naprawdę nie chcę wyjść na czepialską sąsiadkę, której wszystko przeszkadza - więc zanim znowu do nich pójdę, żeby spokojnie wyjaśnić sytuację, a gdy to nic nie da - znowu w ostateczności zadzwonię na policję - chciałabym poznać wasze zdanie, czy to ja przesadzam z czepianiem, czy jednak oni z imprezami. Bo już sama nie wiem.
Ja Cię doskonale rozumiem. Do mojego bloku wprowadziło się mnóstwo przyjezdnych, głównie studentów, dla których dzień bez imprezy to dzień stracony. Co weekend jest jakaś impreza. Raz taka jak opisałaś, w miarę znośna, innym razem dosyć ostra, hałaśliwa, z rzygami w tle i zaśmiecaniem klatki. Mi to przeszkadza, nie boję się zwrócić uwagi, groziłam wezwaniem policji. Przykro mi, ale mieszkamy gdzie mieszkamy, moja praca i studia wymagają ode mnie pracy w domu, nierzadko wieczorem, często w weekendy, więc co tygodniowy hałas jest po prostu sporym utrudnieniem w realizacji zleceń. Moim zdaniem to nie jest czepialstwo.
11 listopada 2014, 13:58
Moim zdaniem się czepiasz, gdyż jak opisałaś nie jest to jakaś BALANGA tylko kameralne spotkanie kilku osób. Nie ma o co robić im wyrzuty.
11 listopada 2014, 14:05
Jeśli to para, to wynajmij kogoś, kto uwiedzie faceta, wyślij fotki zdrady żonie i albo się koleś wyniesie i ona sama nie będzie mieć ochoty na imprezy albo będą mieć ciche dni.EDIT: gorzej, jeśli zostanie sam facet i będzie imprezował caly tydzień, no ale kto nie ryzykuje, ten nie wygrywa
Geniusz zbrodni na vitalii ;D
11 listopada 2014, 15:28
Jeśli to para, to wynajmij kogoś, kto uwiedzie faceta, wyślij fotki zdrady żonie i albo się koleś wyniesie i ona sama nie będzie mieć ochoty na imprezy albo będą mieć ciche dni.EDIT: gorzej, jeśli zostanie sam facet i będzie imprezował caly tydzień, no ale kto nie ryzykuje, ten nie wygrywaMieszkanie wynajmuję, zresztą przy jego oszałamiającym metrażu dodatkowe warstwy izolujące akustycznie zmieniłyby je w celę.Wyprowadzać się nie chcę, bo tanio, blisko i ogółem ok... Najlepiej, żeby to oni się wyprowadzili ;)jeżeli to Twoje mieszkanie to izolacja akustyczna powinna zmniejszyć Twój problem. i nie, nie przesadzasz. tylko nie bardzo wiem jak mogłabyś inaczej sobie z sąsiadami poradzić. sama przeprowadziłam się, bo miałam dość.
Ty chyba jesteś nie poważna! rozpierdzielać związek,bo sąsiadce impreza przeszkadza, a w zasadzie nie impreza tylko posiadówka.. zaczep ich na korytarzu i powiedz ze słyszysz słowo w slowo co mowia,bo moze nie zdaja sobie z tego sprawy
11 listopada 2014, 16:07
Ty chyba jesteś nie poważna! rozpierdzielać związek,bo sąsiadce impreza przeszkadza, a w zasadzie nie impreza tylko posiadówka.. zaczep ich na korytarzu i powiedz ze słyszysz słowo w slowo co mowia,bo moze nie zdaja sobie z tego sprawyJeśli to para, to wynajmij kogoś, kto uwiedzie faceta, wyślij fotki zdrady żonie i albo się koleś wyniesie i ona sama nie będzie mieć ochoty na imprezy albo będą mieć ciche dni.EDIT: gorzej, jeśli zostanie sam facet i będzie imprezował caly tydzień, no ale kto nie ryzykuje, ten nie wygrywaMieszkanie wynajmuję, zresztą przy jego oszałamiającym metrażu dodatkowe warstwy izolujące akustycznie zmieniłyby je w celę.Wyprowadzać się nie chcę, bo tanio, blisko i ogółem ok... Najlepiej, żeby to oni się wyprowadzili ;)jeżeli to Twoje mieszkanie to izolacja akustyczna powinna zmniejszyć Twój problem. i nie, nie przesadzasz. tylko nie bardzo wiem jak mogłabyś inaczej sobie z sąsiadami poradzić. sama przeprowadziłam się, bo miałam dość.
...przecież to był żart. Bez niepotrzebnej spiny O.o
11 listopada 2014, 16:18
O jak ja nie znosze takich swietych upierdliwcow jak Ty! Zapros sobie sama gosci i przestan sie czepiac o to, ze ktos ma zycie towarzyskie. Ludzie nie robia libacji tylko kulturalnie sie spotykaja. Maja chodzic na palcach i rozmawiac szeptem albo pisac sobie lisciki na kartkach bo Tobie przeszkadza akustyka? Wynajmij chatke w srodku lasu. Choc i tam pewnie na cwierkajace ptaszki naslesz policje
11 listopada 2014, 18:08
Do mnie tak samo się sąsiadka czepia,puka do drzwi raz na dwa tygodnie,lub trzy przyjdą znajomi około 7 osób rozmawiamy,nie tańczymy,nie puszczamy głośno muzyki.A ta ciągle mi puka,i wkurza mnie aż w końcu nie wytrzymałam i wydarłam się na nią to niech pani policje wzywa..Policja nie stwierdziła zakłocenia ciszy nocnej..Bo to,że mieszkamy w blokach t trzeba się jakoś dogadywać a nie stare pruchwy nie mają swojego życia i w czyjeś ingerują.
11 listopada 2014, 18:17
To takie strasznie polskie dzwonic na policje bo ludzie sobie do godziny zero w sob posluchaja muzyki..Boszto ty sie czepiasz, kazdy ma prawo robic co chce we wlasnym mieszkaniu tymbardziej ze jak piszesz hucznych imprez nie ma .
hmm mam wrażenie, że autor tego komentarza nie zna realiów europejskich ... w krajach skandynawskich Niemczech czy Holandii .. to norma, nikt nawet nie bawi się w osobiste uciszanie sąsiadów , po prostu krótki telefon i odpowiednie służby załatwiają sprawę, więc nie pisz, że to takie polskie