- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
31 października 2014, 09:11
Co myślicie o niepracujących matkach? Nie mowię tu o mamach niemowlaków czy dzieci niepłnosprawnych. Ale matkach, ktore miją dziecko lub dwójkę w wieku wczesnoszkolnym lub późnoprzedszkolnym i tłumaczą swoje siedzenie w domu posiadaniem dzieci. Nie mogą pójść do pracy bo dzieci przecież nie mogą być poza domem do 16, bo tylko one potrafią z dziećmi odrobić lekcje, żaden inny opiekun, bo obiad trzeba ugotować, bo tyle prac w domu. Jak myślicie, jest to lenistwo czy nieporadność życiowa?
31 października 2014, 14:05
[Nie wiem gdzie Wy zyjecie, ze dziecku nie mozna zorganizowac czasu wolnego, tych kilku godzin pomiedzy zakonczeniem lekcji a 18...
Jak ja chodzilam do szkoly to nie bylo tam zadnej stolowki, ani swietlicy a o 14 konczyly sie ostatnie lekcje. Nauczyciele odprowadzali dzieci do autobusow, a potem albo mialy babcie, albo siedzialy same w domu z gra albo tv.
Brat kolegi podczas takiego czekania na rodzicow otwieral sobie koonserwe nozem i wydlubal oko, mial 7 lat.
31 października 2014, 14:05
a i ostatni autobus odjeżdza 14.20 z podstawówki,więc nawet chcąć dziecko "podrzucić" sąsiadowi czy komuolwiek o 15.30 trzeba się zerwać i jechać do szkoły...
31 października 2014, 14:06
Ja nie mowie, ze babcia nie jest skarbem, ale taki obiad mozna zjesc na stolowce w szkole. Moje przyjaciolki nie mialy babc, wiec chodzilam z nimi na obiady do np. teatru, bo tam byly dobre pierogi, i codziennie jadly. Przeciez w szkolach tez sa swietlice, a potem mozna zorganizowac zajecia. Dziecko nie jest jedynym dzieckiem, ktoremu trzeba znalezc zajecia. Mnie do szkoly odwozili na zmiane rodzice z rodzicami kolezanki, potem od 3 klasy jezdzilam autobusem. Na wiele zajec chodzilam ze znajomymi.Nie wiem gdzie Wy zyjecie, ze dziecku nie mozna zorganizowac czasu wolnego, tych kilku godzin pomiedzy zakonczeniem lekcji a 18...Cancri - taka Babcia, nawet "tylko" z obiadem to w wielu wypadkach nieoceniony skarb. Wiem, bo sama korzystam.
Wiesz cancri, tu nie ma co porównywać. Ja też byłam samodzielnym dzieckiem i nikt mnie za rękę do szkoły nie prowadzał. Zjadło sie obiad u babci/koleżanki/w szkole, poszło się później pobawić/odrabiać lekcje z koleżankami. A nawet jak się było glodnym, bo nie było czasu na jedzenie, to nic sie nie stało. Jakoś ten czas upływał i nikomu sie krzywda nie działa.Kiedyś matki inaczej patrzyły na to. Teraz jakoś tak jest, że częściej sie spotyka nadopiekuńcze matki, które boją sie dziecka wypuscić z domu samego. 15 lat temu było zupełnie inne podejście niż teraz. I według mnie o wiele lepsze i bardziej praktyczne, ale to druga sprawa.
Btw, jeśli sytuacja finansowa pozwala na pracowanie tylko jednej osobie w gospodarstwie domowym, to świadczy to o korzystnej sytuacji ekonomicznej. Gdyby była skrajna bieda, to na pewno jakaś praca by sie znalazła. Mimo wszelkich pomówień, to łatwiej znaleźć byle jaką pracą niż dostać te ogromne zasiłki, które tak uwierają tyle osób.
31 października 2014, 14:07
Ja nie mowie, ze babcia nie jest skarbem, ale taki obiad mozna zjesc na stolowce w szkole. Moje przyjaciolki nie mialy babc, wiec chodzilam z nimi na obiady do np. teatru, bo tam byly dobre pierogi, i codziennie jadly. Przeciez w szkolach tez sa swietlice, a potem mozna zorganizowac zajecia. Dziecko nie jest jedynym dzieckiem, ktoremu trzeba znalezc zajecia. Mnie do szkoly odwozili na zmiane rodzice z rodzicami kolezanki, potem od 3 klasy jezdzilam autobusem. Na wiele zajec chodzilam ze znajomymi.Nie wiem gdzie Wy zyjecie, ze dziecku nie mozna zorganizowac czasu wolnego, tych kilku godzin pomiedzy zakonczeniem lekcji a 18...Cancri - taka Babcia, nawet "tylko" z obiadem to w wielu wypadkach nieoceniony skarb. Wiem, bo sama korzystam.
Can, no proszę Cię to że Ty jesteś przodowniczką pracy i już za dzieciaka robiłaś wszystko sama nie oznacza, ze to jedyny słuszny model wychowania. Jest jeszcze szereg innych, równie dobrych opcji. Wyluzuj.
BTW - ja byłam chowana przez opiekunki, babcie, a potem uczęszczałam do przedszkola, zerówki itd. W szkole też chodziłam z kluczem na szyi, a mimo to byłam bojaźliwym i wycofanym dzieckiem.
Edytowany przez 186e91775f8e4ecc580fa25cd80e3efc 31 października 2014, 14:10
31 października 2014, 14:08
Chcę dodać tylko jedno. W dzisiejszych czasach jest bardzo ciężko Spełniac się zaowodow. Przeważnie pracuje się, dla zarobienia pieniędzy. jakoś praca w sklepach czy przy sprzątaniu/podawaniu kawy szefowi i nadawaniu poczty np nie kojarzy mi się ze spełnieniem zawodowym Niestety nie każdy ma swoją wymarzoną pracę z wielu względów. Więc osoby które krytykują, uważam ze są głownie zazdrosne. Naprawde ciężko znależć pracę do której chce się chodzić,jeszcze z dziećmi,bo niestety matki w wielu firmach są odrazu dyskwalifikowane.
nie podpieralabym sie taka argumentacja... pokolenie naszych rodzicow/dziadkow (czasy PRL) to glownie pokolenie robotniczo-chlopskie... wielkie molochy w miastach i miasteczkach, zatrudniajace tysiace ludzi, jesli nie rola, to pgr... jak kobieta miala prace biurowa, to kolezanki wzdychaly z zazdroscia (nie zawiscia!), a praca w sklepie byla calkiem niezlym osiagnieciem zawodowym... mam wrazenie, ze nam w wielu kwestiach spoleczenstwo wydelikatnialo, w kwestii pracy rowniez...
31 października 2014, 14:09
Wiesz co mamuska, siostra mojego faceta ma dwojke malych dzieci, i przedszkole 20 km od domu, a jakos znalazla kogos, z kim mala jezdzi i kto ja odbiera, bo ona nawet prawa jazdy nie ma. A autobus jezdzi o 7 rano, a kolejny o 15:30.
Nie wiem, dla mnie Wasze argumenty sa po prostu prostymi wymowkami. Sama pol zycia przerobilam w harcerstwie, i w wolontariacie, i wiem ile jest zajec nawet w malych miejscowosciach, i tez wiem, ile osob z nich korzysta. W moim miescie jest swietlica dla dzieci, gdzie gdzieci chodza i czekaja na rodzicow, za darmo, przy kosciele. Ale tak, to przeciez obce baby, i pewnie brudne dzieciaki ;-)))
Zamiast narzekac, ze nic nie ma, polecam samemu cos zorganizowac, skoro nie ma. To nie takie trudne.
Pepa, no robilam, i moze dlatego zle w doroslym zyciu na tym nie wyszlam. Poza tym, nie tylko ja, ale wiekszosc dzieciakow, wsrod ktorych sie obracalam.
NIe neguje, ze sa sytuacje, ktorym nie mozna zaradzic. Ale dla mnie bardzo duza ich czesc wynika ze zlego zorganizowania, albo po prostu z braku prob zorganizowania czegokolwiek.
Edytowany przez cancri 31 października 2014, 14:13
31 października 2014, 14:10
coś mi się wydaje że tu niektórym, jeśli nie większości, żal dupę ściska.
ja zanim zaszłam w pierwszą ciążę wraz z partnerem prowadziłam własną firmę, którą z zyskiem sprzedałam zaraz po narodzinach potomka. syn ma teraz 14 miesięcy, oboje z jego ojcem możemy sobie pozwolić na pozostawanie z nim w domu bez martwienia się o finanse i bez kombinowania, a czas spędzany tak z dzieckiem jest dla nas bezcenny. co więcej - jestem teraz w kolejnej ciąży i nie mogłabym być szczęśliwsza. w międzyczasie gdy mam na to ochotę pracuję jako niezależny konsultant dla lokalnej firmy, na swoich warunkach, jak mi się chce. kasę mam, martwić się nie muszę, obce baby mi się dzieckiem nie zajmują, a na wszystko to zapracowałam - więc wypraszam sobie nazywanie mnie leniem i nieudacznikiem.
31 października 2014, 14:12
Pensum nauczyciela to 18h + wywiadówki, dyżury, rady pedagogiczne lub jakieś dodatkowe wyjścia ekstra. Zwyczajowo nie daje się wychowawstwa matkom małych dzieci Do tego wakacje, ferie, przerwy świąteczne. Ta opiekunka to tak na prawdę pracowała pewnie na 1/2 etatu, więc i opłata musiała być niższa. Co do płacy, po prostu zakładam, że nie ma jeszcze mianowanego.
Żeby nie było mam teraz przerwe. Jestem dyplomowana i mam wychowawstwo. Mam tez 30 godzin, nie 18 + to co wymienilas wyzej. No i wlasnie ferie, swieta, wakacje cos co najbardziej innych boli
31 października 2014, 14:16
Żeby nie było mam teraz przerwe. Jestem dyplomowana i mam wychowawstwo. Mam tez 30 godzin, nie 18 + to co wymienilas wyzej. No i wlasnie ferie, swieta, wakacje cos co najbardziej innych boliPensum nauczyciela to 18h + wywiadówki, dyżury, rady pedagogiczne lub jakieś dodatkowe wyjścia ekstra. Zwyczajowo nie daje się wychowawstwa matkom małych dzieci Do tego wakacje, ferie, przerwy świąteczne. Ta opiekunka to tak na prawdę pracowała pewnie na 1/2 etatu, więc i opłata musiała być niższa. Co do płacy, po prostu zakładam, że nie ma jeszcze mianowanego.
I miałaś to wychowawstwo od razu po powrocie z macierzyńskiego, przy niemowlaku w domu?
Nie, nie boli. Po prostu uważam, że nie można porównywać pracy nauczyciela pod względem godzinowym z pracą w firmie na etacie 40h z 26 dniowym urlopem (+2 dni na dziecko). Przecież ta opiekunka nie siedział u ciebie po 8-9h., tylko góra 5-6. To jest różnica.
31 października 2014, 14:17
Żeby nie było mam teraz przerwe. Jestem dyplomowana i mam wychowawstwo. Mam tez 30 godzin, nie 18 + to co wymienilas wyzej. No i wlasnie ferie, swieta, wakacje cos co najbardziej innych boliPensum nauczyciela to 18h + wywiadówki, dyżury, rady pedagogiczne lub jakieś dodatkowe wyjścia ekstra. Zwyczajowo nie daje się wychowawstwa matkom małych dzieci Do tego wakacje, ferie, przerwy świąteczne. Ta opiekunka to tak na prawdę pracowała pewnie na 1/2 etatu, więc i opłata musiała być niższa. Co do płacy, po prostu zakładam, że nie ma jeszcze mianowanego.
a Ciebie boli,że innych stać na to by nie pracować,albo,że tego robić nie chcą/nie muszą.