Temat: Kto płaci na randce?

Dziewczyny, kto Waszym zdaniem powinien zapłacić rachunek na randce (w kinie, knajpie, kawiarni)? :) 

Czy uzależniacie to od tego, która to randka? :) 

Zapraszam do dyskusji :)

Magiczna_Niewiasta napisał(a):

cinnnamon napisał(a):

Jeżeli chodzi o randki w moim długotrwałym związku (4 lata), to zależy jak się umówimy. Jeżeli mój T. mnie zaprasza, to honorowo płaci za całość sam, jeżeli natomiast ja wymyślę jakieś wyjście, to on zawsze upiera się, że po połowie, albo też on płaci. Oczywiście nie pozwalam na to, by on płacił non stop, sama często płacę za nas, bo lubię mu sprawiać przyjemność :) Mimo to, mój Mężczyzna wie, że ja nie pracuję i nie mogę pozwolić sobie na częste zapraszanie, dlatego też, on pracując poczuwa się do częstszych płatności w restauracjach/kinie, czy innych :)
Ja wolę w inny sposób sprawić przyjemność swojemu facetowi. Wiadomo kolacja czy wypad do kina to bardziej kobiety się z tego cieszą niż faceci. Jeśli ja chce by mój facet był zadowolony to robię jakąś fajną kolacyjkę + deser, świeczki, winko czy likier, ładnie się ubieram i to jest dla niego i wiele milsze niż gdybym zaprosiła go na kolacje :)

no tak, ty mu to on ci w zamian opłaci kolację itd i oboje są zadowoleni;D

Wyborna napisał(a):

Magiczna_Niewiasta napisał(a):

cinnnamon napisał(a):

Jeżeli chodzi o randki w moim długotrwałym związku (4 lata), to zależy jak się umówimy. Jeżeli mój T. mnie zaprasza, to honorowo płaci za całość sam, jeżeli natomiast ja wymyślę jakieś wyjście, to on zawsze upiera się, że po połowie, albo też on płaci. Oczywiście nie pozwalam na to, by on płacił non stop, sama często płacę za nas, bo lubię mu sprawiać przyjemność :) Mimo to, mój Mężczyzna wie, że ja nie pracuję i nie mogę pozwolić sobie na częste zapraszanie, dlatego też, on pracując poczuwa się do częstszych płatności w restauracjach/kinie, czy innych :)
Ja wolę w inny sposób sprawić przyjemność swojemu facetowi. Wiadomo kolacja czy wypad do kina to bardziej kobiety się z tego cieszą niż faceci. Jeśli ja chce by mój facet był zadowolony to robię jakąś fajną kolacyjkę + deser, świeczki, winko czy likier, ładnie się ubieram i to jest dla niego i wiele milsze niż gdybym zaprosiła go na kolacje :)
no tak, ty mu to on ci w zamian opłaci kolację itd i oboje są zadowoleni;D

Kwestia dogadania się w związku i znajomości partnera, jeśli ja bym za niego płaciła to on wcale by się dobrze nie czuł, więc po co takie sprawianie przyjemności na siłę?

Pasek wagi

Raijaa napisał(a):

Magiczna_Niewiasta napisał(a):

A na dodatek jestem z niego dumna, że traktuje tak inne, czasem zupełnie obce kobiety. Pomaga kobietom z małymi dziećmi wnieść wózek to autobusu, przepuszcza kobietę wchodząc np. do banku albo chociaż przytrzyma jej drzwi, ustępuje miejsca ciężarnym itp itd.

Mi takie zachowanie względem kobiet wydaje się oczywiste.

Pasek wagi

na początku spotkań to raczej on płacił, ale teeraz dzielimy się raczej po połowie, znamy się na wylot, jesteśmy 2,5 roku ze sobą no i to tak jakoś samo wychodzi. nie lubię kiedy on za mnie płaci, wolę opcja sama za siebie. 

Pasek wagi

Sebekm napisał(a):

Raijaa napisał(a):

Magiczna_Niewiasta napisał(a):

A na dodatek jestem z niego dumna, że traktuje tak inne, czasem zupełnie obce kobiety. Pomaga kobietom z małymi dziećmi wnieść wózek to autobusu, przepuszcza kobietę wchodząc np. do banku albo chociaż przytrzyma jej drzwi, ustępuje miejsca ciężarnym itp itd.
Mi takie zachowanie względem kobiet wydaje się oczywiste.

Tobie może tak, ale to już nie występuje często w naszym społeczeństwie.

Pasek wagi

Ten kto zaprosil.

A jesli decyzja byla wspolna, to milo by bylo, jakby zaplacil facet, chociaz i tak zawsze proponowalam placenie po polowie (nie bylabym oburzona, gdyby facet na to przystal, zawsze jednak placil). 

W bardziej zaawansowanej fazie zwiazku (tzn. bardziej zwiazek niz randkowanie): raz jedno raz drugie.

Ja zarabiam dobrze, mój parter x3 to co ja... Wiec on zawsze płaci. Zresztą mieszkamy razem od lat, mamy wspólny buzdzet to co za roznica? Na poczatku tez on płacił, bo był starszy i pracował a ja wtedy nie pracowalam, ale na kasę nie polecialam, bo wtedy jej tyle nie miał ;-) 

za pierwszym razem facet, a później raz ty raz ja, ewentualnie wspólna kasa w związku

U nas jest tak, ze wywalczylam placenie za kino na zmiane. ale w restauracji jeszcze nigdy nie pozwolil mi zaplacic.

No oczywiste, że na kolejnych spotkaniach ciężko oczekiwać, żeby zawsze ktoś wszystko fundował.. każdy chyba zdaje sobie sprawę, że nikomu (a przynajmniej większości) pieniądze bez wysiłku nie przychodzą :)
Swoją drogą, możecie mnie zbesztać, ale ten nacisk na "równość" w rozliczaniu się jest trochę przesadzony. Nie widzicie nic złego w przygotowaniu mężczyźnie kolacji na wasz koszt, na kupienie biletów do kina, na film, który chciał iść czy spełnienie jakiejkolwiek zachcianki ale jak facet ma coś dać od siebie to zaraz jest "bo jesteście damy", "bo tak się nie robi", "bo to jest lecenie na kasę". Więc jak on przyjmie gest idący z waszej strony, to leci na waszą kasę? Pomijając fakt, że potem pojawiają się tematy na forum "Było pięknie, ładnie, fajnym byliśmy związkiem, dogadywaliśmy się a nagle odkąd jesteśmy małżeństwem on każe mi płacić połowę rachunków i połowę jedzenia, mimo, że zarabia 3 razy tyle"
albo "on się kompletnie nie stara, nie wychodzi z inicjatywą żadną, nie kupi mi nawet kwiatka, nie zaprosi do kina"
Nie dziwcie się, skoro macie takie podejście, same uczycie mężczyzn "równości", potem kobieta daje z siebie wszystko a dostaje w zamian niewiele niestety...
Jak sprawdzić faceta pod każdym kątem przed ślubem, tym czy ma węża w kieszeni też, skoro on nie ma okazji się wykazać..

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.